178. „Wrota Słowackiego Raju”, czyli Nowa Wieś Spiska (słow. Spišská Nová Ves)

Witam serdecznie :) :) :)
Cudnie było w rajskim wąwozie Veľký Sokol, chociaż momentami kondycyjnie trzeba było być sprawnym by przejść całą trasę. Teraz pokażę miejsce, gdzie również jest pięknie i zielono, ale przyroda ustępuje pierwszeństwa architekturze i to głównie ona tu zachwyca.

Nowa Wieś Spiska (słow. Spišská Nová Ves), nazwana przez turystów „Wrotami Słowackiego Raju”, to miasto powiatowe we wschodniej Słowacji, w kraju koszyckim, w historycznym regionie Spisz. W minione wakacje odwiedziłam je i teraz postaram się godnie zareklamować 😉

Na poprzednich zdjęciach wystawała tylko wieża, a poniżej już w całej okazałości rzymskokatolicki kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z XIV w. z najwyższą wieżą kościelną na Słowacji :)

Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Nowej Wsi Spiskiej został zbudowany w II połowie XIV w., a następnie był kilkakrotnie odbudowywany i przebudowywany. Ostatnia przebudowa miała miejsce pod koniec XIX w. w wyniku której zostało dodane strzeliste, neogotyckie zwieńczenie wieży, z galeryjką i pinaklami. Godną uwagi jest rzeźbiarska ozdoba tympanonu, przedstawiająca koronację Najświętszej Marii Panny. W architekturze wnętrza dominuje neogotyk, w szczególności zwraca uwagę gotyckie sklepienie gwiaździste. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Wieża kościoła, na rzucie kwadratu jest najwyższą na Słowacji i mierzy 87 m. Przebudowana została w latach 1892-1893 według planów węgierskiego architekta, profesora Imre Steindla. Na jej czterech ścianach znajduje się aż siedem tarcz godzinowych, napędzanych jednym, wspólnym mechanizmem zegarowym.

Na wieży znajduje się pięć dzwonów. Najstarszy (zwany Śmiertelnym), o średnicy 92 cm, pochodzi z 1486; został wykonany przez nowowiejskiego ludwisarza Johanna Wagnera. Dwa największe dzwony: Urban o średnicy 2,06 m i wadze 5320 kg (pierwotnie z roku 1647, przelany w 1857 r.) oraz Concordia o średnicy 1,64 m i wadze 2576 kg (z 1857 r.) wykonał ludwisarz Andreas Schaudt z Budapesztu. Najmłodsze dzwony: Piotr o średnicy 1,43 m oraz Median o średnicy 1,18 m pochodzą z 1930 r., a wykonała je ludwisarnia Fischera z Trnawy. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Na 87 metrową wieżę kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z nieznanego mi powodu, niestety, ale tego dnia nie można było wejść. Przypuszczam jedynie, że to efekt antykoronawirusowych zaostrzeń. Szkoda, bo widok na miasto i okolicę z pewnością byłby wspaniały :) Zamiast tego jeszcze jeden kadr z dołu 😉

Idziemy dalej i kontynuuję prezentację miasta – Nowa Wieś Spiska (słow. Spišská Nová Ves), która leży na wysokości 430 m n.p.m. w Kotlinie Hornadzkiej nad Hornadem.

Najbardziej charakterystyczną cechą Nowej Wsi Spiskiej jest staromiejski rynek w kształcie soczewki, który należy do najpiękniejszych na Słowacji i do najdłuższych tego typu w Europie :)

W samym środku rynku pomiędzy pokazywanym już przeze mnie kościołem Wniebowzięcia NMP, a kościołem ewangelickim, który też wkrótce pokażę, wznosi się Ratusz Spiskiej Nowej Wsi.

Ta wolnostojąca, murowana, trzykondygnacyjna, klasycystyczna budowla na rzucie prostokąta, wzniesiona została w latach 1777-1779 i stanowi obecnie reprezentacyjną siedzibę władz miejskich w Nowej Wsi Spiskiej :)

Budynek Ratusza jest obecnie siedzibą burmistrza oraz niektórych urzędów miejskiej administracji samorządowej. W paradnej sali Rady Miejskiej przyjmowani są najdostojniejsi goście miasta. Tu również odbywają się ceremonie zaślubin i nadawania imion dzieciom. Na parterze znajdują się pomieszczenia administracyjne, na pierwszym piętrze mieszczą się pomieszczenia reprezentacyjne, a na drugim – pomieszczenia biurowe. W podziemiach znalazły siedzibę pomieszczenia socjalne i sala bankietowa.

I jeszcze jeden kadr z Ratuszem Spiskiej Nowej Wsi :)

Znajdujący się przed nim napis „Živé sochy” oznacza „Żywe Rzeźby” i jest nawiązaniem do Festiwalu Żywej Rzeźby, który jest pierwszym i jedynym tego typu festiwalem na Słowacji.
Został założony w 2017 roku przez Radovana Michalova i od tego czasu odbywa się corocznie właśnie w Spiskiej Nowej Wsi z udziałem słowackich i zagranicznych artystów zawodowych, ale przede wszystkim z udziałem tysięcy gości z całej Słowacji i sąsiednich krajów. Spiska Nowa Wieś zamienia się wtedy w ogromną galerię, w której w całym parku tego miasta można spotkać posągi najbardziej znanych osobistości świata. Dodatkowo program towarzyszący wypełniony jest kreatywnymi zespołami artystycznymi, tancerzami, muzykami i oczywiście świetną strefą gastronomiczną.
(Źródło informacji: http://www.zivesochyfestival.sk/ )

Obok Ratusza znajduje się tzw. Miejsce Życzeń – upamiętniające Mistrza Konrada, który w 1357 roku założył w mieście pierwszą gotycką odlewnię dzwonów na Spiszu. Postawiono tu pomnik z małym dzwonkiem – kto nim zadzwoni, temu spełni się pomyślane w tym momencie marzenie :)

Z Ratuszem sąsiaduje wzniesiony również w stylu klasycystycznym Kościół ewangelicki z lat 1790 – 1796. I stoi tu wielki dzwon miejscowej roboty również ku pamięci Mistrza Konrada :)

Kościół ewangelicki zbudowany został na planie greckiego krzyża i należy do dużej grupy tzw. kościołów tolerancyjnych, wzniesionych po Patencie tolerancyjnym cesarza Józefa II z 1781 r. Wznoszenie tych budowli podlegało wielu ograniczeniom, m. in. nie mogły one posiadać wież, co zachowało się do dziś w przypadku omawianego kościoła. W bryle świątyni zwracają też uwagę wysokie szczyty zdobione stiukowym ornamentem i wielkie okna.

Na chórze muzycznym, za prospektem organowym, znajduje się cenna biblioteka dawnego gimnazjum ewangelickiego w Nowej Wsi Spiskiej.
Dzięki wysokiej klasie organów oraz doskonałej akustyce kościół jest miejscem, w którym odbywają się liczne koncerty organowe oraz inne imprezy muzyczne.

Zanim pokażę kolejne zabytki tego miasta kadr zawierający fragmenty trzech już zaprezentowanych budowli… i ładny trawnik 😉

Przed farnym kościołem pw. Wniebowzięcia NMP na rynku w Nowej Wsi Spiskiej (słow. Spišská Nová Ves) stoi kamienna kolumna zwieńczona figurą Niepokalanej Panny Marii.

Ufundował ją książę Teodor Józef Lubomirski, ówczesny starosta spiski, jako pierwszą z 13 podobnych kolumn, jakie miały zostać wzniesione z jego donacji kolejno we wszystkich 13 miastach starostwa spiskiego. Ustawiona została w 1724 r. Wykonał ją według wszelkiego prawdopodobieństwa rzeźbiarz i kamieniarz Friedrich Horn z Lewoczy.
Z biegiem lat kolumna była kilkakrotnie odnawiana, m.in. pod koniec XIX w. Kolejna renowacja miała miejsce dopiero w latach 2009-2010.
Obecnie jest chroniona jako narodowy zabytek kultury. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Kolejną budowlą, która przyciąga wzrok i zachwyca na Rynku w Nowej Wsi Spiskiej (słow. Spišská Nová Ves) jest tzw. „Reduta”.
Jest ona jedną z ośmiu tego typu reprezentacyjnych budowli, charakterystycznych dla miast o licznym, bogatym mieszczaństwie, zachowanych do dziś na terenie Słowacji.

Reduta wzniesiona została w latach 1900-1905 według planów architekta Kálmána Gerstera w stylu secesyjnym, w którym wyraźnie widoczne są elementy neobarokowe. Jest to składająca się z wielu brył murowana budowla, usytuowana na planie prostokąta, którego narożniki podkreślają cztery wieże. Centralną część zajmuje dzisiejsza sala koncertowa, pełniąca dawniej rolę reprezentacyjnej sali miejskiej i sali balowej, nakryta częściowo dachem łamanym. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Obecnie Reduta, gruntownie remontowana w l. 80. XX w., jest siedzibą Teatru Spiskiego (słow. Spišské divadlo), Miejskiego Centrum Kultury (słow. Mestské kultúrne centrum), lokalnej telewizji „Reduta” oraz restauracji z kawiarnią. Sala „redutowa” o doskonałej akustyce w dalszym ciągu pełni rolę sali koncertowej oraz jest miejscem organizacji ważnych imprez społeczno-kulturalnych. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Na zdjęciu otwarte drzwi zapraszają do wejścia, ale obecnie w czasie panowania pandemii Reduta pewnie „odpoczywa”… uwagę przyciąga też podjazd, na który kiedyś podjeżdżały powozy, a z nich wysiadali panowie we frakach i panie w eleganckich kreacjach :)

Ostatnie spojrzenie na Redutę – moim zdaniem z każdej strony pięknie i ciekawie wygląda :)

W przeciwieństwie do tego, co mogłaby sugerować nazwa Spiska Nowa Wieś nie jest ani wsią, ani miasteczkiem. Pod względem wielkości i liczby mieszkańców jest bowiem jednym z największych miast w regionie, a nawet w całej północno-wschodniej Słowacji. Prymu ustępuję tylko Preszowowi i pobliskiemu Popradowi. Nie jest też miastem nowym, ale jednym z najstarszych miast w regionie, miastem o wielkiej tradycji miejskiej i zacnej historii.

Miasto Spiska Nowa Wieś jest od 1992 r. miejską strefą zabytkową z wieloma cennymi obiektami. Kilka z nich już pokazałam, a kolejne pokażę :)

Wśród zabytków na rynku w Spiskiej Nowej Wsi zachwyt budzi też całkiem nowa budowla, bo wybudowana w 1997 roku. Jest to cerkiew greckokatolicka. Jej wnętrze zdobi przepiękna mozaika wypełniająca niemalże całe wnętrze świątyni. Ozdobą jest również niezwykły, współczesny ikonostas.

Jednym z najważniejszych zabytków, a także jednym z najpiękniejszych budynków na rynku w Nowej Wsi Spiskiej jest tzw. Dom Prowincyjny (słow. Provinčný dom). Pierwotnie pełnił funkcję ratusza, później był siedzibą Prowincji XIII, a następnie XVI Miast Spiskich (stąd nazwa), obecnie znajduje się w nim muzeum.

Najefektowniejszym elementem Domu Prowincyjnego jest jej elewacja frontowa od strony rynku. Generalnie siedmioosiowa, jednak na parterze regularność zaburza podwójnej szerokości sień przejazdowa, zwana Bramą Lewocką. Pośrodku jej łuku znajduje się rzeźbiony w kamieniu herb Prowincji XVI Miast Spiskich, nadany w 1774 r. Obok wyróżnia się węższe przejście dla pieszych.
Elewacja pierwszego piętra, oddzielona od parterowej słabo zaznaczonym gzymsem, jest siedmioosiowa, symetryczna i bogato zdobiona. Posiada bogatą rokokową dekorację stiukową, pochodzącą z końca XVIII w. Pod i nad każdym z otworów okiennych znajdują się różne kompozycje ornamentów roślinnych. Przestrzenie między oknami wypełnia 6 kartuszy. Sceny w nich przedstawione symbolizują cnoty, które powinni posiadać członkowie Rady Miejskiej i miejscy urzędnicy. Ich zrozumienie ułatwiają łacińskie napisy na wstęgach, usytuowanych u dołu kartuszy. Fasadę wieńczy balustrada z czarnego kamienia z neobarokowym szczytem pośrodku, pochodząca z końca XIX w., z czasów, gdy mieściła się tu Kasa Oszczędnościowa XVI Miast Spiskich. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

A teraz spojrzenie na Dom Prowincyjny wraz z przejazdową Bramą Lewocką od strony ulicy Lewockiej, która jak nazwa wskazuje stanowi wyjazd z rynku w kierunku Lewoczy 😉

Przy ulicy Lewockiej znajduje się kolejny sakralny zabytek, który warto zobaczyć – kościół katolicki Niepokalanego Poczęcia NPM, tzw. Słowacki. Pierwotnie w tym miejscu znajdowała się kaplica, pochodząca prawdopodobnie z XIV w. W latach 1727-1731 została ona rozbudowana do rozmiarów dzisiejszego kościoła według planów Jana Rossnera. Podczas kolejnej przebudowy z 1753 r. powstało m. in. barokowe sklepienie, a w latach 1869-1873 została dobudowana boczna kaplica. Wyposażenie kościoła jest w większości barokowe.

W Nowej Wsi Spiskiej na 8 ha przepięknego parku Madaras, w południowo-wschodniej części miasta, przy ulicy Sadovej, w pobliżu osiedla Tarča, ulokowany jest ogród zoologiczny. Po zwiedzeniu rynku i zapoznaniu się z najciekawszymi obiektami w Nowej Wsi Spiskiej warto udać się i do tego miejsca 😉

Ogród zoologiczny w Nowej Wsi Spiskiej (Spišská Nová Ves) udostępniono dla odwiedzających w 1989 roku. Jest on najmłodszym i najmniejszym zoo na terenie Słowacji, a zdaniem wielu osób również jednym z najpiękniejszych zwierzyńców w kraju :)

Można tu zobaczyć około 300 egzemplarzy i 90 gatunków zwierząt. Znajduje się tu również otwarty przez cały rok pawilon ze zwierzętami akwaryjnymi i terrariowymi „AQUATERRA“ oraz sklepik zoologiczny :)

Przez obszar zoo przepływa potok Holubnica, który wraz z jeziorem dodaje temu miejscu jeszcze większego uroku :)

Ponadto dla dzieci przygotowano 2 place zabaw. W sezonie letnim najmniejsi goście mogą również poskakać na dmuchanym zamku lub „żyrafie”, albo cieszyć się z jazdy na koniu. W zoo do dyspozycji zwiedzających są stoiska z przekąskami i pamiątkami. (Źródło informacji: http://slovakia.travel )

Bardzo długi wpis wyszedł, ale chciałam zaprezentować jak najwięcej zabytków i atutów tego miasta, więc nie mogło być inaczej :) Oczywiście można podziwiać w nim jeszcze więcej ciekawych budowli, pomników, parków, ale by to zrobić, to już polecam wybrać się tam na wycieczkę, oczywiście jak tylko sytuacja epidemiologiczna poprawi się i będzie to możliwe :) Warto też zrobić sobie przerwę w zwiedzaniu na kawę i ciastko w jednej z licznych kawiarni 😉

Nowa Wieś Spiska jest również doskonałą bazą wypadową do pobliskiego Parku Narodowego Słowacki Raj, a także w Tatry Wysokie, do Lewoczy czy Spiskiego Hradu :)

POZDRAWIAM zdrówka życząc :) :) :)

177. Słowacki Raj (słow. Slovenský raj) – Veľký Sokol

Witam :) :) :)

Nowa praca, zabieganie i niestety, ale wcześniej nie dałam rady, by przysiąść nad nowym wpisem. Biorąc pod uwagę sytuację jaka panuje już od marca, cieszę się, że w te wakacje mogłam na kilka dni wyjechać i unikając tłumów bezpiecznie coś zwiedzić :)
Teraz pozostało mi już tylko siedzenie w domu i wspominanie, więc z opóźnieniem wspominam miłe chwile spędzone w plenerze podczas tegorocznego, rodzinnego wyjazdu w góry :)

„Noclegowo-wypadową bazą” była znana nam już z poprzednich lat kwatera w Bukowinie Tatrzańskiej :) Z względu na covid-19 po raz pierwszy nie pojechaliśmy tam w ciemno, tylko zarezerwowaliśmy sobie pokój wcześniej.
Pierwszego dnia po zakwaterowaniu tradycyjnie podjechaliśmy do Zakopanego :)

Wakacyjne, niedzielne popołudnie, a tu na Krupówkach puściutko, hmmm… do dzisiaj nie wiem, czy to strach przed covid-19, czy po prostu korzystając z pięknej pogody większość turystów wyruszyła na szlaki :)

Nam po podróży nie opłacałoby się już gdziekolwiek wyruszać, więc trochę przespacerowaliśmy się ulicami stolicy Tatr, coś zjedliśmy, zakupiliśmy pamiątki i wróciliśmy do Bukowiny na nocleg :)

Następnego dnia miały być już Tatry, ale niestety prognozy pogody zniechęcały do tego, by wyruszyć na tatrzański szlak i zaraz zmoknąć. Wcieliliśmy więc w życie plan B, którym był Słowacki Raj (słow. Slovenský raj) oferujący bezdeszczowy dzień.
Poznaliśmy tam już w 2017 roku Wąwóz Suchá Belá, a rok temu wędrowaliśmy Przełomem Hornadu. Obie te trasy zachwyciły nas i po latach chcielibyśmy przejść je ponownie. Tym razem jednak pojechaliśmy tam, by poznać coś nowego. Wybór padł na krasową dolinę o nazwie Veľký Sokol (pol. Wielki Sokół) :)

Samochód zaparkowaliśmy na płatnym parkingu w miejscowości Pila, a następnie idąc przez 30 minut szlakiem zielonym – Pilską Doliną dotarliśmy do miejsca, gdzie startuje szlak żółty, czyli do wlotu wąwozu Wielki Sokół :)

Doliną Veľký Sokol (pol. Wielki Sokół) biegnie żółto znakowany szlak turystyczny od leśniczówki Horáreň Sokol w dolinie Wielkiej Białej Wody na płaskowyż Glac. Ruch w dolinie jest jednokierunkowy, a przejście możliwe jest tylko w kierunku z dołu do góry i trwa ok. 2 godz. 30 min.

Na kolejnym zdjęciu początkowy odcinek szlaku i urocze kaskady na potoku Sokol, który wpada do potoku Veľká Biela voda :)

Jak widać było na zdjęciu potok pięknie sobie płynie po górskiej krainie :)

Po mniej więcej 30 minutach spokojnej wędrówki od leśniczówki wzdłuż potoku pojawiły się pierwsze drewniane kładki oraz powalone drzewa i od tego momentu było zdecydowanie ciekawiej 😉

I znowu trzeba się troszkę pogimnastykować, ale warto :)

Wąwóz Veľký Sokol jest najdłuższym w Słowackim Raju ponieważ ma ponad 6 km długości. Według wielu ocen jest najładniejszą i najbardziej dziką rokliną Słowackiego Raju, o czym i my mogliśmy się przekonać. Ponieważ znajduje się w oddaleniu od pozostałych wąwozów, jest mało uczęszczany – w piękny, wakacyjny dzień spotkaliśmy tam tylko kilka osób więc i tą informację potwierdzam :)

My byliśmy tam w suchszym okresie, ale na wiosnę, czy po obfitych opadach deszczu prawdopodobieństwo zmoczenia butów w lodowatej wodzie potoku mocno wzrasta :)

Idąc zbliżamy się do części wąwozu zwaną Kamiennymi Wrotami, gdzie wysokość ścian dochodzi nawet do 300m.

Pokonując liczne przeszkody i uważając by nie poślizgnąć się i nie spaść z drabinki lub kładki do wody, dotarliśmy do środkowej, najbardziej atrakcyjnej części doliny, zwanej Kamiennymi Wrotami (słow. Kamenné Vráta) :)

Następnie doszliśmy do największej atrakcji tego wąwozu – Malego Vodopádu obok którego będziemy się wspinać po stromej metalowej drabinie :)

Maly Vodopád ma 8,5 metra wysokości i ciekawostką jest, że małym jest tylko z nazwy, bo w rzeczywistości jest on większy od kolejnego, mającego 7 m wysokości, a noszącego nazwę Veľki :)

Ekscytująca wspinaczka po drabinie z poprzedniego zdjęcia już za nami i teraz bezpiecznie pozujemy na moście nad Małym Wodospadem (słow. Maly Vodopád) :)

Drabina obok Małego Wodospadu (słow. Maly Vodopád) w ujęciu od dołu robiła wrażenie, ale gdy patrzy się na nią z góry, to serce jeszcze mocniej bije. Porównując dalej widać też, że wchodzenie jest jednak łatwiejsze niż gdyby trzeba było po niej schodzić, a więc zasadność szlaku jednokierunkowego chyba nie budzi zastrzeżeń 😉

Most nad Małym Wodospadem pozostaje w tyle, a my wędrujemy dalej wąwozem pokonując kolejne przeszkody na trasie :)

Wkrótce pojawia się kolejny wodospad, zwany Wielkim Wodospadem :)

Tym razem by bezpiecznie pokonać ten niebezpieczny odcinek trasy najpierw trzymając się łańcucha idziemy po metalowych stopniach tzw. stupaczkach, a następnie po drabince, która umieszczona jest po lewej stronie wodospadu.

Po pokonaniu Wielkiego Wodospadu (słow. Veľki Vodopád) chwila spokojniejszego wędrowania :)

Najwyższy odcinek wąwozu nosi nazwę Róthova roklina, dla uczczenia prof. Martina Rótha – miłośnika tego regionu, głównego „odkrywcy” i zwolennika udostępniania wąwozów Słowackiego Raju dla ruchu turystycznego.

Nieprzemakalne buty mile tu widziane :)

Pierwszego turystycznego przejścia wąwozu dokonali 20 sierpnia 1898 r. Martin Róth, Michal Karolíny oraz Nándor Filarszky. 24 września 1898 r., miało miejsce drugie przejście doliny, również pod kierownictwem Martina Rótha. Podczas tej wycieczki Wilhelm Forberger, profesor rysunku z Lewoczy, wykonał pierwsze znane fotografie, przedstawiające wąwozy Słowackiego Raju.

Od tego czasu dolina, wyposażona w prymitywne drewniane ułatwienia jest bardzo chętnie odwiedzana. Jej atrakcyjność polega na znacznej długości i dużej ilości kolejno pojawiających się, zróżnicowanych widoków. Ilość turystów znacząco wzrosła po II wojnie światowej, a zwłaszcza po wyposażeniu doliny w nowoczesne, trwałe ułatwienia techniczne. Pierwsze stalowe drabinki zamontowali w wąwozie członkowie Horskej služby Slovenský raj w 1956 r. Później przybyły kolejne elementy: łańcuchy, kładki oraz charakterystyczne dla tych gór stalowe, ażurowe półeczki, utwierdzone w skale (słow. stupačky). (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Przejście górnego odcinka wąwozu dostarcza emocji ponieważ szlak cały czas prowadzi potokiem po kłodach i drewnianych drabinkach. Trzeba być ostrożnym, by nie poślizgnąć się i nie wpaść do lodowatej wody.

Miejscami ściany wąwozu oddalone są od siebie o 1 – 2 m i pną się aż na 300 metrów do góry.

Emocjonująca wędrówka dzikim i niezwykle malowniczym wąwozem Wielki Sokół (słow. Veľký Sokol) dobiega końca i wkrótce dojdziemy do miejsca zwanego Glacka Cesta.

Po dotarciu do rozdroża szlaków przy Glackiej Drodze (słow. Glacká cesta; 899 m n.p.m.) posililiśmy się i odpoczęliśmy.

Następnie powędrowaliśmy dalej szlakiem czerwonym Glacką Drogą, czyli dawną drogą handlową prowadzącą przez Słowacki Raj na Spisz. Do zaparkowanego w Pili samochodu powróciliśmy idąc dalej czerwonym szlakiem z żółtym łącznikiem na końcu, przez Małą Polanę (słow. Malá Poľana).

Podsumowując trasa:
Pila – Pilska Dolina – Dolina Veľký Sokol (pol. Wielki Sokół) – Glacka Cesta – Malá Poľana (pol. Mała Polana) – Pila

Podsumowując całą trasę napiszę króciutko – ze względu na walory przyrodnicze, skoki adrenaliny na trudniejszych odcinkach oraz panujący w wąwozie spokój – godna polecenia :)

Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do czytania kolejnych wpisów :) :) :)

176. Zamek Tropsztyn

Witam serdecznie :) Kolejną ciekawą atrakcją Małopolski jest rekonstrukcja zamku Tropsztyn :) Podczas Wakacji 2019 miałam możliwość zwiedzić go, zanim więc zacznę opowiadać o odwiedzanych w te wakacje miejscach, opowiem jeszcze o nim :) To taka „wisienka na torcie” mojego zeszłorocznego wyjazdu wakacyjnego :)

Samochodem można zaparkować na bezpłatnym parkingu pod samym zamkiem lub 200 metrów dalej na parkingu przy Dunajcu :)

Rekonstrukcja zamku obronnego Tropsztyn znajduje się nad Jeziorem Czchowskim, na stromym półwyspie oblanym z trzech stron rzeką Dunajec, w miejscowości Wytrzyszczka w gminie Czchów i stanowi jedną z ciekawych atrakcji Małopolski :)

Zamek Tropsztyn wzniesiony został przez ród Gierałtów-Ośmiorogów dla ochrony tzw. Bramy Sądeckiej, przez którą wiódł wodny i lądowy szlak w kierunku Węgier. Drewniane zabudowania mogły powstać już w XIII wieku, jednakże pierwsze wzmianki o murowanym zamku pochodzą z 1382 roku. Istniały tu wówczas wysokie mury na planie czworoboku. Zabudowa wewnątrz murów pozostawała jeszcze drewniana. Dopiero następni właściciele, Chebdowie, wznieśli pierwsze murowane budynki, a zwłaszcza wysoką, masywną wieżę w północno-zachodnim narożniku zamku. w latach późniejszych dzierżyli zamek w swoich rękach Kmitowie. Po nich zaś Robakowscy i Gabońscy. w owym czasie zmieniono wjazd do zamku oraz wybudowano rezydencję mieszkalną wzdłuż północnych murów. Aby ukrócić zbójeckie zapędy urzędujących tu burgrabiów zamek został zdobyty i zniszczony w 1574 roku. Od tamtego czasu pozostawał w ruinie.
(Źródło informacji: http://www.polinar.pl/tropsztyn/zamek_tropsztyn.html )

Od 1995 roku trwa odbudowa zamku zgodnie z planem opracowanym i zatwierdzonym przez wybitnych historyków, archeologów i architektów z regionu Małopolski, a od 2005 roku jest udostępniony turystom do zwiedzania :)

Zamek Tropsztyn najlepiej jest zwiedzać zgodnie z oznakowanym kierunkiem zwiedzania :)

Idziemy więc i zwiedzamy poszczególne sale, aż zawędrowaliśmy do budzącej grozę sali tortur.

Eksponaty w kolejnej sali już nie starszą, a wprost przeciwnie – zachwycają i na pamiątkę można sobie też coś kupić 😉

Po obejrzeniu ciekawych eksponatów schodzimy w dół i teraz idziemy lochami między skałami :)

Historia warowni powiązana jest z położoną po przeciwległej stronie rzeki wsią Tropie. Idąc lochami możemy zobaczyć wejście do korytarza wiodącego prawdopodobnie do Tropia, po drugiej stronie nurtu Dunajca.

Dalej znajduje się prawdopodobnie wejście do pionowego lochu i przejście do zamku w Czchowie.

Idąc zawędrowaliśmy do wieży i jak widać na zdjęciu robi się weselej :)

W trzech salach na kolejnych kondygnacjach wieży umieszczono różne zabawki i zjeżdżalnie, co szczególnie cieszy małych turystów :) Z pewnością miło będą wspominać pobyt w takim zamku :)

Jesteśmy już na tarasie widokowym zamkowej wieży i możemy podziwiać piękne widoki okolicy, a piękne są, prawda? 😉

Zamek Tropsztyn jest jednym z niewielu w Polsce posiadającym nazwę własną, tak jak Wawel czy też Książ :)

Kolejny widok z zamkowej wieży 😉

Poniżej widok z zamkowej wieży na wijący się Dunajec oraz lądowisko helikoptera na dachu zamku :) Powstanie lądowiska ma związek z krakowską firmą Polinar, która jest min. dealerem samochodów i helikopterów Robinson i przyczyniła się do rekonstrukcji tego zamku.

Wracając jeszcze do przeszłości – zamek spełniał rolę obronną, ale tylko w niewielkim stopniu. Mógł być siedzibą rycerzy – rabusiów, w przeciwieństwie do zamków nadreńskich, skąd miał pochodzić założyciel Tropsztyna. Dla Sz. Morawskiego i J. Gumińskiego opierających wiedzę historyczną na dokumentach kościoła w Tropiu, zamek był obronną siedzibą rycerzy trudniących się rabunkiem towarów spławianych Dunajcem.
S. Kołodziejski w artykule weryfikującym stan wiedzy na temat zamków nad Dunajcem i Popradem wyraża pogląd, że obroną granic i szlaków handlowych zajmowały się zamki królewskie (nieodległy Czchów), natomiast większość zamków wzniesionych w dolinach obydwu rzek, w tym Tropsztyn, to prywatne rezydencje feudalne. Jeżeli broniły, to swych właścicieli, a przede wszystkim pełniły funkcje mieszkalne i administracyjne. (Źródło informacji: http://www.polinar.pl/tropsztyn/zamek_tropsztyn.html )

Architektura zamku Tropsztyn ukazana jest w serialu telewizyjnym „Korona królów”, jako odzwierciedlenie średniowiecznego wyglądu zamku w Lublinie.

Od 1400 roku w dokumentach pojawiają się zamiennie zapisy o zamku zwanym również: Rostin, Rotsteyn, Roczsten, Rogsteen, Rosten, Rostin, Roscow (Rożków) będące piśmienniczym wariantem nazw Rożków i Tropsztyn. Dawny Tropsztyn określano również jako „zamek na Zawrociu” lub „w Wytrzyszczce”, „Rożków” oraz „Rogstein”.

Zwiedzamy dalej Zamek Tropsztyn – poniżej widok na zamkową wieżę, z której to już wcześniej podziwialiśmy okolicę i pięknie wijący się Dunajec :)

I spojrzenie w kierunku drugiej zamkowej wieży. Obchodząc mury obronne zamku przechodzi się przez nią :)

Na zamku nie ma elementów drewnianych, a jedynie kamień, żelbet, beton i stal. Tylko taka metoda, zdaniem Fundacji, zapewni kilkusetletnią trwałość konstrukcji. W XVII w. zamek został spalony, a więc, aby historia się nie powtórzyła, na zamku nie będzie znajdowało się nic łatwopalnego. w przyszłości wszystkie elementy betonowe będą obłożone mozaiką kamienną, tak jak jest to już zrobione na części schodów wewnętrznych, czy w Sali Rycerskiej. (Źródło informacji: http://polinar.pl/tropsztyn/zamek_tropsztyn.html )

Idąc zgodnie z wytyczoną trasą zwiedziliśmy cały zamek i ponownie jesteśmy na zamkowym dziedzińcu :)

Patrząc na mury zamku można dostrzec czerwoną linię. Część murów poniżej linii to oryginalne mury, jakie zdołały się zachować, a to co powyżej linii to rekonstrukcja.

Zamek Tropsztyn otwarty jest do zwiedzania sezonowo, w okresie wakacyjnym, a więc w lipcu i sierpniu. W tygodniu od godziny 9.00-17.00, a w weekendy od godziny 9.00-19.00, ale jak można wyczytać na stronie zamku w tym roku ze względu na pandemię jest zamknięty :(

Połączenie zabytkowej surowej architektury z naturą – jeszcze jedno spojrzenie na zamkowy dziedziniec :) Kwiaty cudnie zdobią zamkowe mury :)

Po wyjściu z zamku warto udać się w lewo, gdzie znajduje się Skalny Szlak Inków i obejść zamek dookoła :)

Skąd się wziął i gdzie jest Skarb Inków?
W XVIII wieku potomek fundatorów zamku w Niedzicy – Sebastian Berzewiczy, wyjechał do Peru. Poślubił Inkaską Indiankę, z którą miał córkę – Uminę. Niestety był to czas najazdu Hiszpanów na Inków. Z królewskiego rodu Inków przy życiu pozostał bratanek naszego rodaka – Andreas Tupac Amaru II. Ożenił się on z jego córką Uminą, po czym cała rodzina uciekła do Europy zabierając ze sobą część królewskiego skarbu Inków.

Klątwa Inków i ciąg dalszy historii Skarbu Inków
Los ich jednak nie oszczędził i przy życiu został tylko Sebastian i jego wnuk – Unkas, który przyjął polskie imię i nazwisko jako Antoni Benesz. Jego dziadek Sebastian ukrył gdzieś legendarny skarb Inków. Podobno ciąży na nim klątwa, która dotknie każdego, kto będzie chciał go odnaleźć. Zakaz złamał prawnuk Antoniego – Andrzej Benesz, który w Niedzicy w 1946 roku odkrył inkaskie pismo, wiążące skarb z zamkiem w Tropsztynie. To właśnie on w 1970 roku przejął ruiny zamku (ciekawostką jest to, że był wtedy wicemarszałkiem sejmu). Niestety 6 lat później poszukiwania skarbu przerwała jego tragiczna śmierć w wypadku samochodowym. Czyżby zadziałała klątwa? (Źródło informacji: http://mojamalopolska.pl )

Słyszałam, że na zamku wyświetlany jest film o historii zamku i skarbie Inków, ale mnie niestety nie udało się załapać na tą projekcję.

Obchodząc zamek wkoło można też zobaczyć ogromną skałę na której jest zbudowany :)

Atrakcyjna lokalizacja nad samym Dunajcem i Jeziorem Czchowskim, bajeczne widoki, ciekawa historia… mam nadzieję, że udało mi się udowodnić atrakcyjność tajemniczego zamku Tropsztyn w Wytrzyszczce koło Czchowa (swoją drogą powiedzieć całą nazwę, to niezłe wyzwanie dla obcokrajowców 😉

Będąc w tej okolicy polecam podjechać też do Tropia i zobaczyć zabytkowy romański kościół wraz z pustelnią św. Świerada, a na zachętę polecam mój archiwalny wpis nr. 92. Pogórze Rożnowskie – Lusławice, Rożnów, Gródek nad Dunajcem, Tropie :)

POZDRAWIAM jeszcze wakacyjnie  :) :) :)

175. Rejs po Jeziorze Rożnowskim

Witam :) Pięknie było w słowackiej Lewoczy, a teraz powspominam inne piękne miejsce, ale już w Polsce i bardzo przyjemny rejs po Jeziorze Rożnowskim :)

Samochodem dojechaliśmy do Rożnowa i zaparkowaliśmy niedaleko zapory :)

Rożnów znajduje się w województwie małopolskim, w powiecie nowosądeckim, w gminie Gródek nad Dunajcem. Leży na terenie Pogórza Rożnowskiego, nad Jeziorem Rożnowskim, które swoje nazwy wzięły właśnie od tej miejscowości.

Rożnów to miejscowość atrakcyjna turystycznie, z wieloma zabytkami architektury, jak również świetna baza turystyczna z dużą liczbą miejsc noclegowych. Znajduje się tutaj także kąpielisko oraz przystań jachtowa.

Z przystani w Rożnowie w rejs po Jeziorze Rożnowskim popłynęliśmy statkiem wycieczkowym „Rak”. Gdy pogoda dopisuje i słonko świeci, to przyjemnie się płynie i podziwia widoki ze statku :)

Jezioro Rożnowskie powstało w wyniku spiętrzenia wód Dunajca na 80. km rzeki, w obrębie Pogórza Rożnowskiego. Położone jest na terenie powiatu nowosądeckiego, ok. 12 km na północ od Nowego Sącza, pomiędzy Kurowem i Rożnowem. Dolina Dunajca tworzy na tym odcinku przełom, który od zachodu ograniczony jest Pasmem Łososińskim Beskidu Wyspowego, natomiast od wschodu wzniesieniami Pogórza Rożnowskiego. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Jezioro Rożnowskie zarysem przypomina nieregularne „S”,a jego kształt uwarunkowany jest morfologią doliny Dunajca. Liczy od 18 do 20 km długości, zależnie od stanu wody oraz średnio 1 km szerokości. Tylko w niektórych miejscach szerokość osiąga 2 km. Głębokość zbiornika zmienia się również w zależności od stanu wody – koło zapory wynosi około 30 m, a w południowej części przy niskich stanach wody tworzą się płycizny i muliska. Cały zbiornik liczy od 16 do 20 km kwadratowych powierzchni. Silnie rozwiniętą linię brzegową cechują liczne półwyspy oraz zatoczki znajdujące się u ujścia potoków wpadających do Dunajca. Utworzono tu liczne plaże, ośrodki wypoczynkowe i letniskowe oraz wypożyczalnie sprzętu pływającego, a więc można uprawiać sporty wodne, wędkować, wybrać się na spacer lub wycieczkę rowerową. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Statkiem „Rak” można wybrać się w rejs wokół tzw. „Małpiej Wyspy” do Gródka nad Dunajcem lub długim Szlakiem Żeglugowym, gdzie rejs trwa nawet 3 godziny z przerwą w Znamirowicach. My wybraliśmy opcję pierwszą i jak widać na zdjęciu jesteśmy już niedaleko „Małpiej Wyspy” :)

Na kolejnym zdjęciu szczyt góry Grodzisko, czyli tzw. „Małpia Wyspa” na Jeziorze Rożnowskim :) Swoją drogą to ciekawe czy ktoś kiedykolwiek na tej wyspie widział choćby jedną prawdziwą małpę 😉

To wyspa z historią… prawdopodobnie w pierwszej połowie XIV wieku wzniesiono tu zamek rycerski, który uległ zniszczeniu zapewne na przełomie XIV i XV wieku. Skromne szczątki murów zamkowych znajdowały się na szczycie wzgórza jeszcze na początku XX wieku.

Pięknie wyspa tonie w zieleni, ale niestety nie da się tam wejść ponieważ utworzono Rezerwat Przyrody.

Między Gródkiem nad Dunajcem, a Rożnowem kursuje również statek wycieczkowy „Jaskółka” i właśnie się z nim mijamy :)

Jezioro Rożnowskie wraz z Jeziorem Czchowskim tworzy zespół zbiorników wodnych Rożnów-Czchów. Podstawowe funkcje zespołu zbiorników to:
– przeciwpowodziowa (polega na wyrównaniu przepływów i ochronie dna dolin przed powodziami, zmniejszenie fali powodziowej Dunajca i Wisły),
– energetyczna (wykorzystanie wody do produkcji energii elektrycznej oraz regulowanie dobowych wahań przepływów, wywołanych pracą elektrowni Rożnów),
– zaopatrzenia w wodę,
– rekreacyjna i turystyczna,
– żeglugowa (wyrównując przepływy zbiorniki umożliwiają spływ na Dunajcu i żeglugę na Wiśle poniżej ujścia Dunajca). (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Powróciliśmy do przystani w Rożnowie i zacumowany statek czeka już na kolejnych pasażerów :)

Wypoczynek nad Jeziorem Rożnowskim może być udany, zwłaszcza dla amatorów sportów wodnych, więc polecam to miejsce na wakacyjny, letni relaks :)

POZDRAWIAM SERDECZNIE :) :) :)

174. Lewocza (słow. Levoča)

Witam serdecznie :) :) :)
W poprzednich wpisach relacjonowałam górskie wędrowanie, a teraz dla odmiany będzie spacer po mieście :)

Kolejnego dnia wyjazdu, o którym opowiadam tu w kolejnych wpisach udaliśmy się do słowackiej Lewoczy, by zwiedzić to miasto, poznać najciekawsze zabytki i poczuć jego klimat :)

Lewocza (słow. Levoča, węg. Lőcse, niem. Leutschau, łac. Leutsovia) to miasto powiatowe we wschodniej Słowacji, w kraju preszowskim, w historycznym regionie Spisz. Położone jest ok. 85 km od Zakopanego, Szczawnicy czy Piwnicznej-Zdroju, a więc w bliskim sąsiedztwie Polski :)

Miasto leży na wysokości 570 m n.p.m. w Kotlinie Hornadzkiej, u południowych podnóży Gór Lewockich, nad rzeczką Levočsky potok. Znajduje się przy głównej słowackiej drodze krajowej nr 18 (D1, międzynarodowej E50), między Popradem a Preszowem.

Pierwsze wzmianki o spiskiej Lewoczy pochodzą z 1249 roku. Dogodnie położona na szlaku handlowym „Via Magna”, szybko się rozrosła do miasta z wieloma przywilejami. W XIV wieku Lewocza stała się wolnym miastem królewskim, a w XVI wieku ważnym ośrodkiem reformacji. W kolejnych stuleciach zasłynęła z działalności drukarskiej, a za sprawą gimnazjum, w którym działali słowaccy narodowcy, stała się jednym z większych ośrodków narodowego odrodzenia. Dalszy rozwój miasta został zatrzymany w 1871 roku, kiedy to przez pobliską Spiską Nową Wieś poprowadzono linię kolejową. Paradoksalnie, z dzisiejszego punktu widzenia, Lewocza dzięki temu zyskała, ponieważ został zachowany nietknięty zespół urbanistyczny starego miasta. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Na zdjęciu Urząd Miasta Lewoczy mieszczący się w dawnym XVII-wiecznym Domu Handlowym, zwanym także Waaghasuem :)

Lewocza obfituje w zabytki. W całości jest zachowane jej stare miasto na planie nieregularnego owalu, otoczone murami obronnymi z XIV-XVIII wieku, liczącymi pierwotnie 2,5 km długości (w dużej części są odrestaurowane lub zrekonstruowane).

Mury pierwotnie miały nawet 8 metrów wysokości, 6 baszt i 3 bramy: Koszycką, Menhardzką i Polską.

Na zdjęciu jedna z dwóch zachowanych do dzisiaj bram – Brama Koszycka (słow. Košická brána). Powstała prawdopodobnie w pierwszej ćwierci XIV w. Murowana na planie prostokąta, trójkondygnacyjna, z łukowato zamkniętymi portalami sieni przejazdowej, nakryta czterospadowym dachem wieżowym. Pierwotnie posiadała most zwodzony przerzucony nad fosą i od przełomu XIV/XV w. okrągły barbakan. Była główną bramą miejską. Podobnie jak inne bramy była otwierana codziennie o wschodzie słońca i zamykana ok. godzinę przed jego zachodem. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

W Lewoczy uwagę zwraca dobrze zachowana siatka ulic z wielkim, prostokątnym rynkiem o stosunku długości boków 3:1 – jednym z większych w tej części Europy. Obecnie jest to główny Plac Mistrza Pawła (słow. Námestie Majstra Pavla).

Powszechnie uznawanym za symbol miasta i moim zdaniem najbardziej imponującym budynkiem w całej Lewoczy jest mieszczący się w centralnej części rynku – Ratusz. Od niego więc zacznę prezentację najciekawszych budowli ulokowanych na rynku, czyli na głównym Placu Mistrza Pawła :)

Budynek ratusza w Lewoczy powstał prawdopodobnie w średniowieczu, pod koniec XV w. Po wielkim pożarze z 1550 r. utracił gotyckie cechy, ponieważ w latach 1551-1559 został odbudowany w stylu renesansowym. W 1615 r. rozbudowano go, a także dobudowano późnorenesansowe arkady na parterze i piętrze.

Na południowej fasadzie, w prawym narożniku znajdują się pozostałości pierwotnej polichromii. Uwagę zwraca też pięć postaci kobiet wymalowanych pomiędzy oknami na południowej fasadzie. Przedstawiają one pięć cnót mieszczańskich: umiar, ostrożność, odwagę, cierpliwość i sprawiedliwość.

Po stronie północno-wschodniej ratusz jest połączony z renesansową wieżą, która była wzniesiona w latach 1656-1661 i służyła jako dzwonnica miejska.
W pomieszczeniach na piętrze ratusza ma obecnie siedzibę Muzeum Spiskie, prezentujące dzieje miasta na tle historii Spisza, wyroby miejscowego rzemiosła i sztuki oraz przyrodę Spisza. Sala posiedzeń rady miejskiej służy celom reprezentacyjnym.

Tuż obok ratusza znajduje się Kościół św. Jakuba – najcenniejszy zabytek miasta, a zarazem największa gotycka świątynia na Spiszu i druga w całej Słowacji (po katedrze w Koszycach). Długość budowli – 49,5 m, szerokość 27,4 m, wysokość wieży 60,7 m. Kościół powstał ok. 1400 roku na miejscu XIII-wiecznej budowli. Słynie on z osiemnastu gotyckich i renesansowych ołtarzy, z których najbardziej unikatowy i wartościowy jest ołtarz główny św. Jakuba Apostoła – najwyższy gotycki ołtarz na świecie. Mierzące 18,6 metra arcydzieło powstało w pracowni Mistrza Pawła i prawdopodobnie on sam jest jego autorem. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

W południowej części rynku znajduje się kościół ewangelicki. Został on zbudowany w latach 1825-1837 w surowym klasycystycznym stylu, na planie greckiego krzyża i zwieńczony wielką kopułą na ośmiobocznym bębnie.

Na miejscu dzisiejszego kościoła ewangelickiego (poprzednie zdjęcie) kiedyś stał pręgierz – kuta „klatka hańby” z 1600 r. Na dobę zamykano w niej „występne” kobiety, które po zmierzchu śmiały chodzić po ulicach bez mężczyzn. Później stał się własnością rodziny Probstnerów, którzy ponownie darowali go miastu w 1933 r. Od tego czasu stoi na obecnym miejscu, czyli przy południowej fasadzie ratusza pomiędzy ratuszem, a kościołem ewangelickim.

Lewoczański rynek otacza ok. 60 domów – kamienic mieszczańskich, należących niegdyś do bogatych kupców. Z reguły są trzytraktowe, chociaż pierwotnie były jednokondygnacyjne. Przebudowane zostały (z dodaniem 2 i ewentualnie 3 kondygnacji) w XVI i XVII w., ale zachowały wiele detali gotyckich z XIV i XV w. (m.in. portale). Większość z nich nosi nazwy dawnych właścicieli. Najciekawsze z nich pokażę na kolejnych zdjęciach :)

Jedną z najpiękniejszych i najokazalszych kamienic jest znajdujący się po wschodniej stronie rynku (pod obecnym nr 7) renesansowy dom Thurzonów z renesansową attyką i bogatą dekoracją sgraffitową na froncie :)

Obecna budowla wznosi się na dwóch wąskich działkach, na których pierwotnie stały dwa domy. W XV w. nabyli je możni z rodu Turzonów i postawili na nich dzisiejszy budynek.
Turzonowie byli spiskimi kupcami i przemysłowcami, ale oprócz zbijania wielkiego majątku wspierali też szkolnictwo i kulturę, czym zasłużyli sobie na krypty i sarkofagi w kościele św. Jakuba.

I jeszcze jedno spojrzenie na dom Thurzonów, ale tym razem zza drzew, czyli z Parku Miejskiego, który powstał z części rynku i jest obecnie piękną oazą zieleni na nim :)

Na kolejnym zdjęciu w całej swej okazałości Wielki Dom Żupny :)

Budynek znajduje się w północnej pierzei rynku (obecnie pod nr 59) i sąsiaduje z pierwotną siedzibą żupy spiskiej – Małym Domem Żupnym.
Zbudowany został w latach 1806-1826 w stylu klasycystycznym, do 1923 r. był siedzibą żupy spiskiej. Od początku swojego istnienia uznawany był za najpiękniejszy budynek administracyjny dawnych Węgier.

Jak już wspomniałam obok Wielkiego Domu Żupnego stoi Mały Dom Żupny
(patrząc na zdjęcie pierwszy po lewej stronie) :)

Budynek wybudowano w stylu renesansowym. Pierwotnie był dwukondygnacyjny, a trzecia kondygnacja dobudowana zapewne po zabudowie dawnej attyki i pokryciu budynku dachem dwuspadowym. Pod górnym gzymsem znajduje się fryz wykonany techniką sgraffito o motywach geometrycznych i roślinnych. Brama nakryta płaskim łukiem, okna prostokątne; w kondygnacji piętra otwory okienne obwiedzione wąskimi opaskami sgraffitowymi. Również w kondygnacji piętra, między pierwszym od lewej a środkowym oknem wykonany techniką sgraffita herb żupy spiskiej (dekoracje te pochodzą z 1911 r.). Obecnie budynek nosi nr 60.

Spacerując po rynku warto wejść do dawnego Domu Haina (nr 40), który obecnie jest siedzibą Muzeum Sztuki Spiskiej. Gaspar Hain był w XVII wieku lewockim rejentem oraz kronikarzem, który posiadał dom. Prezentowane tam wystawy przedstawiają rozwój malarstwa, rzeźby i rzemiosła od średniowiecza po XIX wiek.
Ciekawostką związaną z budynkiem jest to, że właśnie w nim po raz pierwszy odśpiewano patriotyczną pieśń, która później stała się hymnem Słowacji.

Na uwagę zasługuje również znajdujący się pod nr 20 Dom Mistrza Pawła. Dawniej to tu żył i tworzył słynny artysta, a obecnie w jego wnętrzach urządzone jest muzeum prezentujące kopie i fotografie wszystkich jego dzieł.

Na wzgórzu, 2 km na północ od centrum Lewoczy, znajduje się sanktuarium maryjne Mariánska hora – najpopularniejszy cel pielgrzymek słowackich katolików. Od co najmniej 1311 roku istniała tu kapliczka, później powstał kościółek, a następnie bazylika, do której prowadzi pątnicza droga, przy której znajdują się kapliczki pasyjne. 3 lipca 1995 Jan Paweł II celebrował tam mszę dla 650 tysięcy wiernych. Niestety zabrakło nam czasu by tam podejść i oglądaliśmy to miejsce jedynie z oddali, z rynku, czego dowodem jest ten dzisiejszy kadr 😉

Na zachodnim skraju miasta znajduje się stary kościół minorytów oraz okazały budynek dawnego klasztoru, w którym obecnie działa gimnazjum.

Wspominanie Lewoczy kończę kadrem zrobionym obok starego kościoła minorytów (tzw. gimnazjalny).

Murowany, bezwieżowy kościół, zbudowany w stylu gotyckim, zaczęto wznosić wraz z przyległym klasztorem w I połowie XIV w. Potem budowa postępowała w trzech etapach do końca tego stulecia. Jest jednym z największych kościołów gotyckich na Słowacji i przykładem wysokiego kunsztu budowlanego ówczesnej lewockiej strzechy budowlanej.
(Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Lewocza uważana jest za jedno z najpiękniejszych miast na Słowacji. Zachwyca pięknem i historią, a potwierdzeniem tego jest fakt wpisania jej w 2009 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jest ona również świetną bazą wypadową do zwiedzania Spisza, więc myślę, że warto ją odwiedzić i poznać :)

POZDRAWIAM GORĄCO :) :) :)

173. Dolina Koprowa (słow. Kôprová dolina) – Niżni Ciemnosmreczyński Staw (słow. Nižné Temnosmrečinské pleso)

Witam :) :) :)
Tęskniąc za nowymi wycieczkami rozpoczynam foto relację z kolejnego górskiego, tatrzańskiego szlaku, którym to wędrowałam w sierpniu 2019 roku, a którego to jeszcze tu nie relacjonowałam :)

Wstając wcześnie rano pojechaliśmy na Słowację, samochód zaparkowaliśmy pomiędzy miejscowością Szczyrbskie Jezioro, a osadą Podbańska na wysokości 1140 m n.p.m., w miejscu, które przez Słowaków nazywane jest Tri studničky. Opłata za cały dzień wynosiła 5 €. Znajduje się tutaj rozdroże szlaków turystycznych, przystanek autobusowy i płatny parking, a nieopodal szosy polana z leśniczówką TANAP. Trzy studniczki nazywane bywają też Trzema Źródłami, gdyż słowackie słowo „studniczka” oznacza właśnie źródło. Nazwa pochodzi od trzech źródeł dobrej wody wytryskujących w tej okolicy. Z Trzech Źródeł można udać się na Koprową Przełęcz lub Krywań. Prowadzi tędy także czerwonym szlakiem Magistrala Tatrzańska.

Kilka lat temu z tego miejsca szliśmy na Krywań, a teraz odbiliśmy na szlak niebieski by dojść nim do Doliny Koprowej, a następnie dotrzeć do Doliny Ciemnosmreczyńskiej :)

Na zdjęciu Narodowa Góra Słowaków – Krywań :)

Po 45 minutach wędrówki lasem dotarliśmy do Rozdroża pod Gronikiem (słow. Rázcestie pod Grúnikom). Położone jest na wysokości 1100 m n.p.m. przy asfaltowej drodze, ale obowiązuje tam zakaz wjazdu pojazdów samochodowych. Nazwa rozdroża pochodzi od reglowego wzniesienia Gronik (Grúnik), u podnóża którego znajduje się to rozdroże. Na rozdrożu znajduje się wiata dla turystów i tabliczki informacyjne szlaków turystycznych.

Z rozdroża ruszyliśmy dalej niebieskim szlakiem w głąb Doliny Koprowej (słow. Kôprová dolina). Po prawej stronie podziwialiśmy nadal masyw Krywania, a wzdłuż ścieżki płynął potok Koprowa Woda (słow. Kôprovský potok).

Koprowa Woda powstaje w okolicach Ciemnych Smreczyn (na wysokości ok. 1385 m n.p.m.) z połączenia Ciemnosmreczyńskiego Potoku (płynącego z Niżniego Ciemnosmreczyńskiego Stawu w Dolinie Ciemnosmreczyńskiej) i Hlińskiego Potoku (płynącego z Doliny Hlińskiej).

Idąc dalej przechodzimy przez most nad potokiem :)

Koprowa Woda ma kilka dopływów, są to Niewcyrski Potok, Turkowa Woda, Garajowa Woda i kilka mniejszych potoków spływających spod Krywania. Płynie całą długością Doliny Koprowej, następnie w okolicach Podbańskiej łączy się z Cichą Wodą Liptowską i razem tworzą rzekę – Białą Liptowską. Koprowa Woda na niektórych odcinkach zanika, woda płynie podziemnymi przepływami. W niektórych miejscach tworzy na skalnych stopniach kaskady o wysokości 3–4 m. Pod nimi powstają głębokie, zielone baniory. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Idąc Doliną Koprową dotarliśmy do Rozdroża w Hlińskiej (słow. Rázcestie pod Hlinskou). Położone jest ono w lesie zwanym Ciemne Smreczyny, na wysokości 1411 m n.p.m., u wylotu Doliny Hlińskiej.

W odróżnieniu od dolnej części Doliny Koprowej, w jej górnej jest bardziej dziko, a szeroka, utwardzona droga zamieniła się w wąską ścieżkę.

Jesteśmy już przy kolejnym rozdrożu, które nazwano Rozdrożem w Ciemnych Smreczynach (słow. Rázcestie pod Temnými Smrečinami). Położone jest ono w lesie zwanym Ciemne Smreczyny, na wysokości 1485 m n.p.m., u wylotu Doliny Ciemnosmreczyńskiej.

Rozdroże znajduje się na granicy lasu i podmokłej łąki przez którą na ścieżkach szlakowych wybudowano drewniane pomosty. Wybierając szlak zielony można dotrzeć do Przełęczy Zawory (1,2 godz.), ale my tym razem odbiliśmy na czerwony, by dojść nim do Doliny Ciemnosmreczyńskiej (Temnosmrečinská dolina), która skręcając na wschód stanowi górne przedłużenie Doliny Koprowej.

W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska,
Gdzie pawiookie drzemią stawy,
Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy
Na plamy szarych złomów ciska.

U stóp mu bujne rosną trawy.
Bokiem się piętrzy turnia śliska,
Kosodrzewiny wężowiska
Poobszywały głaźne ławy (…)
(Jan Kasprowicz)

Po kolejnej godzinie dotarliśmy do brzegu Niżniego Ciemnosmreczyńskiego Stawu (Nižné Temnosmrečinské pleso) :)

Niżni Ciemnosmreczyński Staw (słow. Nižné Temnosmrečinské pleso) znajduje się na wysokości 1674 m n.p.m. Ma powierzchnię 12,01 ha, wymiary 525 × 360 m i głębokość ok. 37,8 m. Jest trzecim stawem w Tatrach Słowackich co do powierzchni i głębokości. Józef Szaflarski, badacz tatrzańskich stawów, określił jego pojemność na 1 500 000 m³. Staw ma dość małą przezroczystość (około 8,3 m) z powodu dużej ilości planktonu.

Jest on typowym jeziorem polodowcowym, ponieważ leży w niecce karowej wyżłobionej przez lodowiec. Na jego południowym brzegu znajduje się krótka, ale wysoka morena. Wypływająca ze stawu woda przerżnęła w niej głębokie koryto i z wysokości około 50 m spada wodospadem zwanym Ciemnosmreczyńską Siklawą, który daje początek Ciemnosmreczyńskiemu Potokowi. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

W dawnych opisach staw ten figuruje jako Przybylińskie Jezioro (słow. Pribylinské pleso), a nazwa ta pochodziła od wsi Przybylina, do której należały te tereny.

Zbocza gór lubią przeglądać się w lustrach górskich stawów :)

Za Niżnim Ciemnosmreczyńskim Stawem znajduje się Wyżni Ciemnosmreczyński Staw – dziewiąte co do głębokości jezioro na Słowacji. Obecnie nie ma możliwości dotarcia do niego oznakowanymi szlakami turystycznymi, zarośnięta ścieżka też nie zachęca do łamania zakazów, więc niestety, ale nie zobaczyliśmy go z bliska.

Dawniej stawy w Dolinie Ciemnosmreczyńskiej były często odwiedzane przez polskich turystów, którzy przychodzili tutaj z przełęczy Liliowe przez Zawory.
Do Doliny Ciemnosmreczyńskiej można było też dojść znakowanym szlakiem z przełęczy Wrota Chałubińskiego. Niestety po II Wojnie Światowej szlak ten został zamknięty. Góry to raj dla tych, którzy lubią wędrować, pokonywać trasy, sprawdzać swoją kondycję i charakter :)

Niżni Ciemnosmreczyński Staw i Wyżni Ciemnosmreczyński Staw otaczają szczyty – Szpiglasowy Wierch (2172 m n.p.m.), Cubryna (2376 m n.p.m.), Koprowy Wierch (2363 m n.p.m.) i Pośrednia Czuba (1925 m n.p.m.) :)

Miejsce to jest niedostępne dla turystów w okresie od 1 listopada do 14 czerwca. W okresie dostępnym tłumów też tu jednak nie ma. My, będąc tam pogodnego wakacyjnego dnia na całej trasie spotkaliśmy tylko kilka osób, a nad stawem oprócz nas były tylko 3, więc naprawdę można było delektować się ciszą i spokojem.

I ostatni już kadr znad stawu :)

Do samochodu pozostawionego na parkingu wracaliśmy powtarzając całą trasę, ale innej możliwości tym razem nie było. Nam to jednak wcale nie przeszkadzało, bo przyjemnie było jeszcze raz powędrować Doliną Koprową :)

Nazwa doliny prawdopodobnie pochodzi od marchwicy (w języku słowackim kôprovníček bezobalný). Niektórzy uważali, że pochodzi od rud miedzi (niem. Kupfer, w gwarze spiskich Niemców Kopper), jednak jest to trop błędny, gdyż rudy miedzi nigdy tu nie występowały. A może teren ten należał kiedyś do człowieka nazwiskiem Koper czy Kopra? 😉

Przyjemnie szło się wzdłuż potoku i słuchało szumu płynącej wody :)

Dawniej w Dolinie Koprowej istniały trzy schroniska. Pierwsze, zwane Watrą wybudowało Towarzystwo Tatrzańskie w 1895 r. w Ciemnych Smreczynach. Był to bardzo mały, drewniany domek, spłonął w 1924 r. Drugie, tzw. Schronisko Mühlmanna służyło turystom od 1924 do 1939 roku. Było jeszcze Schronisko Rudolfa przy ujściu Niewcyrskiego Potoku. Obecnie niemal cała Dolina Koprowa jest obszarem ochrony ścisłej TANAP-u, nie ma też w niej schronisk turystycznych. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Pięknie wygląda wzburzona piana strumienia i białe kamienie na poboczach :)

Podsumowując trasa:
Tri studničky – Rozdroże pod Gronikiem (słow. Rázcestie pod Grúnikom) – Dolina Koprowej (słow. Kôprová dolina) – Rozdroże w Hlińskiej (słow. Rázcestie pod Hlinskou) – Rozdroże w Ciemnych Smreczynach (słow. Rázcestie pod Temnými Smrečinami) – Niżni Ciemnosmreczyński Staw (Nižné Temnosmrečinské pleso) – powrót tą samą trasą

 
Chodząc po górach tatrzańskie stawy często oglądamy w trakcie wędrówki, niejako „po drodze” na szczyt i rzadko są one celem samym w sobie. Tym razem było inaczej, bo Niżni Ciemnosmreczyński Staw stał się celem całodniowej wycieczki, bardzo udanej wycieczki, bo w region Tatr, gdzie oprócz tego, że jest pięknie, to panuję jak mało gdzie cisza i spokój.

 
POZDRAWIAM SERDECZNIE
z tęsknotą już czekając na nową tatrzańską wędrówkę :) :) :)

172. Dolina Chochołowska – Grześ, Rakoń, Wołowiec

Witam serdecznie :) :) :)
Kolejną wędrówkę rozpoczęliśmy na Siwej Polanie u wylotu Doliny Chochołowskiej i idąc zielonym szlakiem wzdłuż Chochołowskiego Potoku przez Polanę Huciska po 2 godzinach dotarliśmy do Polany Chochołowskiej, na której znajduje się Schronisko Chochołowskie.

Obiekt ten ulokowano na wysokości 1146 m n.p.m. i jest główną bazą noclegową w rejonie Doliny Chochołowskiej.

Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej jest największym schroniskiem w Tatrach Polskich. Jest czynne przez cały rok. Turystom oferuje 121 miejsc noclegowych w pokojach 2-, 3-, 4-, 6-, 8- i 14-osobowych. Posiada także świetlicę, przechowalnię całoroczną nart, kuchnię turystyczną i suszarnię ubrań. Obok schroniska znajduje się dyżurka, w której okresowo dyżurują ratownicy TOPR. Z kuchni turystycznej można skorzystać nieodpłatnie, darmowy jest dostęp do wrzątku przez całą dobę. Stałe zasilanie elektryczne.
Administracyjnie schronisko znajduje się na terenie wsi Witów. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Na zdjęciu schronisko w ujęciu od frontowej strony :)

Przy schronisku , w prawo odbija żółty szlak turystyczny, którym to idąc po 1,5 godzinie można dojść na Grzesia (1653 m n.p.m.).

Trasa znajoma, ale po kilku latach postanowiliśmy przypomnieć ją sobie i idąc przez Grzesia i Rakonia zdobyć Wołowiec, na szczycie którego jak do tej pory nie udawało nam się stanąć :)

Po wyjściu z lasu widoki coraz piękniejsze – centralnie w kadrze widzimy masyw Kominiarskiego Wierchu :)

Idąc wśród kosówki i oglądając się do tyłu podziwiamy masyw Bobrowca (słow. Bobrovec, 1663 m n.p.m.) :)

I ponownie spojrzenie w kierunku Kominiarskiego Wierchu :)

„Góry to życie, życie to góry.”
(Colette Richard)

Podziwiając panoramę Tatr Zachodnich zbliżamy się już do szczytu Grzesia (1653 m n.p.m.).

I dotarliśmy do Grzesia (słow. Lúčna, 1653 m n.p.m.) :)
Przez Grzesia przebiega granica polsko-słowacka. Na szczycie stoi drewniany krzyż upamiętniający konspiracyjne spotkania działaczy polskich i słowackich odbywające się w latach osiemdziesiątych XX wieku.

Stoki Grzesia opadają do trzech dolin: Chochołowskiej (po stronie polskiej) oraz Łatanej i Bobrowieckiej Doliny Orawskiej (po stronie słowackiej).
Wierzchołek Grzesia jest obły i porośnięty trawą oraz kosodrzewiną. Występują na nim także sit skucina i bliźniczka psia trawka (które jesienią żółknąc i czerwieniejąc nadają mu piękny kolor). Niegdyś jego stoki były wypasane. Szczyt zbudowany jest z piaskowców kwarcytowych.

Pomimo swojej niewielkiej wysokości jest godny polecenia ze względu na rozciągające się z niego wspaniałe widoki. Można stąd zobaczyć prawie całe Tatry Zachodnie, a w oddali również szczyty Tatr Wysokich :)

Nazwa szczytu pochodzi od góralskiego słowa „grześ” oznaczającego grzbiet lub grzędę o stokach stromo opadających na dwie strony.
Na Grzesiu znajduje się skrzyżowanie szlaków turystycznych. Szlakiem żółtym można zejść do Doliny Chochołowskiej (lub pójść szlakiem niebieskim odłączającym się na wysokości Przełęczy Bobrowieckiej do Bobrowieckiej Doliny Orawskiej). Szlakiem niebieskim można pójść na Rakoń (i dalej na Wołowiec i Jarząbczy Wierch) natomiast szlakiem zielonym, prowadzącym na stronę słowacką, do Zadniej Doliny Łatanej lub na Przełęcz nad Kotłowym Żlebem.

Poniżej na zdjęciu wśród zieleni ścieżka, którą to biegnie niebieski szlak z Grzesia przez Rakoń na Wołowiec i którym to powędrujemy dalej :)

Idąc granią na Rakonia podziwiamy wspaniałe widoki – na zdjęciu w dole otoczona górami Polana Chochołowska :)

Na następnym zdjęciu po lewej stronie doskonale widoczny masyw Kominiarskiego Wierchu :)

„Góry najczęściej wznoszą się na granicach między państwami, dzielą, geograficznie, narody. Ale są także miejscem spotkań ludzi żyjących po obu ich stronach, tych ludzi, których góry przyciągają, a nie odpychają” (Andrzej Paczkowski)

Chmury i góry w różnych odcieniach zieleni tworzą piękny obraz :)

„Góry to zamienione w skały wykrywacze kłamstw, pozwalające człowiekowi poznać samego siebie, a także innych. Każdy musi kiedyś zrzucić maskę. Wszystkie cechy charakteru tworzące osobowość, w ekstremalnych warunkach wychodzą na światło dzienne w skoncentrowanej formie.” (Stefan Głowacz)

„Góry, choć są niezmienne, to ich smak dla każdego z nas jest inny.” (Ryszard Pawłowski)

Góry mają swój niepowtarzalny klimat… :)

Dotarliśmy do Rakonia :)

Rakoń (słow. Rákoň) znajduje się w bocznej północnej grani Wołowca. W kierunku północno-zachodnim z Rakonia odchodzi północno-zachodnia grań Rakonia, rozdzielająca słowackie doliny: Łataną i Rohacką. Jego wschodnie zbocza opadają do Doliny Chochołowskiej Wyżniej.
Zbocza Rakonia są stosunkowo łagodne, w górnej części trawiaste z kępami kosodrzewiny, gdzieniegdzie wystającymi pojedynczymi skałami i niewielkimi rumowiskami skalnymi. Dawniej były wypasane, od polskiej strony były to pasterskie tereny Hali Chochołowskiej. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Na szczycie Rakonia znajduje się skrzyżowanie szlaków turystycznych. Można stąd pójść słowackim szlakiem żółtym w kierunku północno-zachodnim na Zabrat (1656 m n.p.m.) i dalej do Doliny Łatanej lub do Schroniska Tatliaka nad Czarną Młaką. Szlakiem niebieskim w kierunku południowym można dojść na Wołowiec, a w kierunku północnym na Grzesia.

Ze szczytu rozpościerają się piękne, wysokogórskie widoki :)

Z Rakonia schodzimy do Przełęczy Zawracie (1863 m n.p.m.), a następnie wejdziemy na Wołowiec, który jest głównym celem wędrówki tego dnia :)

Na zdjęciu po lewej stronie Wołowiec (słow. Volovec, 2063 m n.p.m.), a po prawej Rohacz Ostry (słow. Ostrý Roháč, 2088 m n.p.m.)

40 minut po opuszczeniu Rakonia stoimy już na Wołowcu (słow. Volovec, 2063 m n.p.m.) i cieszymy się ze zdobycia tego szczytu oraz z możliwości podziwiania wspaniałych widoków, które pokażę na kolejnych zdjęciach :)

Wołowiec (słow. Volovec, 2063 m n.p.m.) to jeden z najwyższych szczytów polskiej części Tatr Zachodnich. Wznosi się nad dolinami: Chochołowską, Rohacką i Jamnicką.

Na zdjęciu widok z Wołowca w kierunku Doliny Chochołowskiej :)

Wołowiec jest zwornikiem dla trzech grani: od wschodu grani głównej z Jarząbczym Wierchem i Łopatą, od południowej strony grani głównej z Rohaczami oraz biegnącej w północnym kierunku bocznej północnej grani Wołowca przez Rakoń i Grzesia do Bobrowca. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Spojrzenie w kierunku Jarząbczego Wierchu :)

Z rzadkich w Polsce gatunków roślin stwierdzono występowanie tu takich gatunków, jak: mietlica alpejska, saussurea wielkogłowa, turzyca lachenala, ukwap karpacki, wierzba szwajcarska, przymiotno węgierskie.

Na następnym zdjęciu doskonale widoczna Grań Otargańców i górna część Doliny Jamnickiej (słow. Jamnícka dolina) z Niżnim Stawem Jamnickim :)

Na Wołowcu można spotkać kozice, a piarżyska po północnej stronie szczytu zamieszkują świstaki :) No niestety my ich nie spotkaliśmy :(

Na kolejnym zdjęciu fragment Grani Otargańców i górna część Doliny Jamnickiej (słow. Jamnícka dolina) z Niżnim Stawem Jamnickim oraz Wyżnim Stawem Jamnickim :)

Z dość obszernego i płaskiego wierzchołka roztacza się bardzo rozległy widok. Janusz Chmielowski w 1898 pisał: „Widok ze szczytu Wołowca jest nadzwyczaj interesujący (…), ku południowemu zachodowi wachlarzowato rozłożona grupa urwistych Rohaczów (…), ku wschodowi Tatry Wysokie przedstawiające się jakby olbrzymia wyspa skalista…”.
(Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Na zdjęciu widzimy Rohacze – Rohacza Ostrego (słow. Ostrý Roháč, 2088 m n.p.m.) i Rohacza Płaczliwego (słow. Plačlivé, 2125 m n.p.m.) oraz Dolinę Smutną (słow. Smutná dolina) :)

Patrząc w zachodnim kierunku widzimy leżące poniżej Rohackie Stawy :)

Aż trudno oderwać wzrok od tych górskich szczytów, ach, jak piękne widoki można z Wołowca podziwiać, ale pora by już wracać, więc jeszcze jeden i będziemy schodzić ponownie do przełęczy Zawracie (1863 m n.p.m.) :)

Schodząc z Wołowca nadal delektujemy się pięknymi i rozległymi widokami :)

Po dotarciu do przełęczy Zawracie (1863 m n.p.m.) odbiliśmy na szlak zielony by przez Dolinę Chochołowską Wyżnią zejść do Doliny Chochołowskiej.

Na koniec dnia jeszcze raz wędrówka Doliną Chochołowską wzdłuż Chochołowskiego Potoku do Siwej Polany i kolejna bardzo ciekawa oraz widokowa trasa za nami :)

Przygotowując ten wpis z przyjemnością oddałam się wspomnieniom, ponieważ one pozwalają jeszcze raz przeżyć dobre chwile. Doceniam to tym bardziej, że teraz z powodu epidemii koronawirusa nawet do pobliskiego lasu na spacer nie mogę iść, ale bezpieczeństwo najważniejsze i wprowadzonych zakazów nie łamię, tylko grzecznie siedzę w domu :)

Podsumowując trasa:
Siwa Polana – Dolina Chochołowska – Polana Chochołowska – Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej – Grześ (słow. Lúčna, 1653 m n.p.m.) – Rakoń (słow. Rákoň, 1876 m n.p.m.) – Przełęcz Zawracie (1863 m n.p.m.) – Wołowiec (słow. Volovec, 2063 m n.p.m.) – Przełęcz Zawracie (1863 m n.p.m.) – Dolina Chochołowska Wyżnia – Dolina Chochołowska – Siwa Polana

 
POZDRAWIAM spokoju i zdrowia życząc :) :) :)

171. Słowacki Raj (słow. Slovenský raj) – Przełom Hornadu

Witam :) Słowacki Raj (słow. Slovenský raj) zachwycił mnie i moją rodzinę po raz pierwszy w sierpniu 2017 roku, o czym opowiadałam już 150. Słowacki Raj (słow. Slovenský raj) – pętla przez Wąwóz Suchá Belá i Kláštorisko.
Po dwóch latach udaliśmy się tam ponownie, by przejść kolejną równie ciekawą i ekscytującą trasę :)

Samochód (tak jak poprzednio) zaparkowaliśmy na parkingu w Podlesoku (niedaleko miejscowości Hrabušice). Idąc niebieskim szlakiem, który początkowo wiedzie asfaltem, a następnie ścieżką przeszliśmy obok ośrodka Turisticky Raj. Po 20 minutach dotarliśmy do miejsca nazwanego – Hrdlo Hornádu. Mostem przeszliśmy na drugą stronę rzeki i w kasie biletowej zakupiliśmy bilety wstępu do Parku Narodowego Słowacki Raj, by przejść trasę Przełomem Hornadu :)

Przełom Hornadu to część rzeki Hornad, która przepływa przez północną część Słowackiego Raju.

Przełom Hornadu jest najpiękniejszym i najbardziej znanym kanionem nie tylko w Parku Narodowym Słowacki Raj, ale i na całej Słowacji.

Pierwszego turystycznego przejścia dokonano tu w lutym 1906 r., korzystając z zamarzniętej powierzchni rzeki. Do 1974 r. przejście Przełomem Hornadu było możliwe tylko wodą lub (w czasie ostrzejszych zim) po lodzie. Obecnie wiedzie nim niezwykle atrakcyjny szlak turystyczny o długości 17 km, zwany Ścieżką Ratowników Górskich (słow. chodník Horskej služby). Jest on dwukierunkowy i prowadzi wzdłuż rzeki :)

Przejście tego szlaku zajęło nam więcej czasu niż wskazywały mapy, ponieważ nie spieszyliśmy się, a miejscami musieliśmy też czekać aż zwolni się łańcuch lub podest.

W niebezpiecznych miejscach zamontowane są łańcuchy, klamry, stopnie, kładki lub podesty bezpośrednio nad rzeką.

Obecnie na szlaku znajduje się 324 m łańcuchów, 140 stupaczek (metalowe stopnie montowane w eksponowanych miejscach), 15 klamer i 65 m drewnianych kładek oraz 7 żelaznych mostów. To robi wrażenie, prawda? :)

Wijący się Hornad również robi wrażenie, gdy stoi się na kładce lub podeście bezpośrednio nad nim :)

Poniżej jeden z 7 żelaznych mostów którymi przechodzi się pokonując trasę Przełomem Hornadu :)

Przełom Hornadu jest przełomem przetrwałym, tzn. rzeka przepływając przez obszar wypiętrzania się gór zachowała swój pierwotny bieg. Został wycięty w wapieniach i dolomitach budujących zrąb Słowackiego Raju. Szerokość wąwozu wynosi w najwęższych miejscach zaledwie kilkanaście metrów, a głębokość (od lustra wody po szczyty otaczających skał) dochodzi do 150 metrów. Odcinek o najbardziej eksponowanych brzegach nosi nazwę Železné vráta (Żelazne Wrota). (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

I przechodzimy kolejny żelazny most :)

Prawie cały odcinek przełomu jest od 1976 r. objęty ochroną w ramach rezerwatu przyrody „Przełom Hornadu” (od 1995 r. jako narodowy rezerwat przyrody, słow. Národná prírodná rezervácia).

Idąc szlakiem niebieskim wzdłuż Hornadu dotarliśmy do polany w Słowackim Raju – Letanovský mlyn :)
Znajduje się ona na wysokości 523 m w dolinie rzeki Hornad, w miejscu, w którym do Hornadu uchodzi Trstený potok. Na początku XIX wieku istniał tutaj młyn wodny, później jednak spalił się i nie został już odbudowany. Obecnie na polanie znajdują się prywatne domy z kwaterami dla turystów oraz bufet :)

Letanovský mlyn jest też węzłem szlaków turystycznych. Krzyżują się tutaj dwa szlaki turystyczne: popularny niebieski wiodący Przełomem Hornadu, którym to wędrowaliśmy i szlak czerwony. Północnym skrajem polany biegnie jeszcze trzeci szlak – żółty.

Po opuszczeniu polany – Letanovský mlyn dalej idąc szlakiem niebieskim dotarliśmy do rozwidlenia szlaków „Pod Tomaszowskim Widokiem”. Niestety rozpadało się i 30 minutowe, ostre podejście szlakiem zielonym robiliśmy w dosyć niesprzyjających warunkach pogodowych.

Na kolejnym zdjęciu zamglony Tomaszowski Widok (słow. Tomášovský výhľad) :)

Od góry Tomášovský výhľad zakończony jest płaską skalną platformą, położoną na wysokości 667 m n.p.m., do Hornadu zaś opada skalną ścianą o wysokości około 150 m. Górna część tej ściany jest przewieszona, dolna to skalne urwisko, miejscami poprzerastane drzewami.

Do rozwidlenia szlaków „Pod Tomaszowskim Widokiem” schodziliśmy tą samą drogą, a do Podlesoka tym razem szlakiem żółtym biegnącym grzbietem Przełomu Hornadu ( 2 godz.) i ostatnie 20 minut niebieskim.

Podsumowując trasa:
Podlesok – Hrdlo Hornádu – Chodník Horskej služby przez Przełom Hornadu (niebieski szlak) – Pod Tomašovským výhľadom – grzbiet Przełomu Hornadu (żółty szlak) – Hrdlo Hornádu – Podlesok

Trasa całodzienna, długa i męcząca, ale również bardzo ciekawa i emocjonująca, więc moim zdaniem godna polecenia :)

 
POZDRAWIAM SERDECZNIE :) :) :)

170. Czerwony Klasztor (słow. Červený kláštor)

Witam serdecznie :) Będąc w Szczawnicy, o której opowiedziałam już w poprzednim wpisie, podjechaliśmy jeszcze do Czerwonego Klasztoru (słow. Červený kláštor). Moi synowie jeszcze nigdy tam nie byli, więc chciałam im pokazać ten zabytkowy obiekt :)

Czerwony Klasztor (słow. Červený kláštor) to kompleks klasztorny na Słowacji w miejscowości Czerwony Klasztor nad Dunajcem, na pograniczu Pienin i Magury Spiskiej. To jedna z najsłynniejszych budowli sakralnych na tym terenie.

Budowa klasztoru (zwanego początkowo Lechnickim) rozpoczęta została w 1330 roku. Nakazano ją magistrowi Kokoszowi Berzeviczemu jako zasądzone zadośćuczynienie za popełnione morderstwo. Aby odkupić swoje winy miał on wznieść 6 klasztorów i zamówić 4000 mszy za spokój duszy zmarłego. Klasztor choć znajdował się na terenie Węgier cieszył się opieką Polski – zwłaszcza donacjami królowej Jadwigi oraz Kazimierza Wielkiego. Otrzymał on m.in. prawo do połowu ryb na obu brzegach Dunajca, młyn na polskiej stronie oraz kontyngent soli z Wieliczki. (Źródło informacji: http://www.pieniny.net.pl )

Nazwa klasztoru pochodzi od koloru nieotynkowanych początkowo ścian, które wykonane były pierwotnie z czerwonej cegły. To właśnie dzięki nim ta ciekawa budowla sakralna przeszła do historii jako „Czerwony Klasztor” :)

Stary, zabytkowy klasztor pokryty czerwonym dachem ładnie współgra z otaczającą go zielenią :)

Osoby ciekawe klasztornych wnętrz muszę niestety rozczarować, bo tym razem korzystając z pięknej pogody woleliśmy posiedzieć na brzegu Dunajca, słuchać szelestu wody, podziwiać górskie szczyty i przepływające rzeką tratwy. Oczywiście dokładne zwiedzanie Czerwonego Klasztoru (słow. Červený kláštor) wszystkim lubiącym takie obiekty polecam :)

Na zdjęciu Trzy Korony nad Dunajcem – widok, który mnie zachwycił :)

Osobom będącym w Szczawnicy gorąco polecam również „Drogę Pienińską”. To najpiękniejszy i chyba najpopularniejszy spacerowy trakt w Pieninach, idealne miejsce na wycieczkę pieszą i rowerową. Trasa biegnie ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru, wzdłuż Przełomu Dunajca i liczy 9 km, z czego większość przebiega po słowackiej stronie granicy. Dużą atrakcją jest bliskość samego Dunajca i widok spływających tratw flisackich.

I ponownie Trzy Korony w całej swej okazałości :)

Góra wznosi się około 500 metrów ponad otaczający ją teren. Partię szczytową stanowi pięć turni zbudowanych z odpornych wapieni rogowcowych.

Wpis krótki, ponieważ traktuję go jako kontynuację poprzedniego, ale następne będą już zdecydowanie dłuższe, obiecuję i pozdrawiam 😉 :) :) :)

169. W uroczej, letniej Szczawnicy…

Witam :) :) :)  Za oknem zimowo, a na moim blogu ciąg dalszy letnich wspomnień :)  Dzisiaj w ramach tych wspomnień opowiem o Szczawnicy i pokażę jak pięknie tam jest 😉

Szczawnica to miasto uzdrowiskowe w województwie małopolskim, w powiecie nowotarskim. Położona jest w dolinie potoku Grajcarka, który jest prawym dopływem Dunajca. Większa część zabudowy i terenów miasta znajduje się w obrębie Beskidu Sądeckiego, natomiast za doliną potoku Grajcarka wznoszą się już Pieniny.

Pierwsze wzmianki o Szczawnicy pochodzą z 1413 roku, choć osadnictwo ludzkie na tym terenie istniało już wcześniej.
W 1770 r., pod pozorem budowy pogranicznego kordonu sanitarnego, Austria zagarnęła część południowych ziem Rzeczypospolitej, tj. starostwa nowotarskie, czorsztyńskie i sądeckie – w tym również Szczawnicę. Dwa lata później, przy I rozbiorze Polski, tereny te włączono do węgierskiej części domeny Habsburgów. W 1811 r. dobra szczawnickie zostały przejęte przez austriackie władze skarbowe, a następnie wystawione na sprzedaż. W 1828 r. nabył je emerytowany poczmistrz, Jan Podhajecki, by rok później (formalnie: w roku 1834) przekazać je Józefinie i Stefanowi (Szczepanowi) Szalayom, którzy w rzeczywistości sfinansowali zakup.
Po śmierci Stefana Szalaya Szczawnicę przejął w 1839 r. jego syn Józef Szalay. To właśnie on jest uważany za twórcę uzdrowiska. Wzniósł on pierwsze budynki zdrojowe oraz kaplicę zdrojową, które sam zaprojektował; rozszerzył i urządził Park Górny; zakrył koryto Szczawnego Potoku pod dzisiejszym placem Dietla oraz dbał o reklamę uzdrowiska.
W 1876 r. Józef Szalay zapisał uzdrowisko krakowskiej Akademii Umiejętności. W 1909 r. od Akademii uzdrowisko kupił hr. Adam Stadnicki, w drugiej połowie lat 30-tych XX wieku wzrosło zainteresowanie Szczawnicą.
Po II wojnie światowej nastąpiło upaństwowienie zdrojowiska. Zmienił się społeczny przekrój kuracjuszy. Uzdrowisko nastawiło się głównie na leczenie chorób zawodowych górników i hutników.
Najgwałtowniej Szczawnica rozwinęła się w latach 60-tych XX wieku. Powstawały tutaj wówczas sanatoria, dom towarowy, restauracje, kina i kompleks przyrodoleczniczy oraz otwierano ekspozycje. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Spacerując po centrum Szczawnicy dotarliśmy do znajdującego się u podnóża góry Bryjarki – Parku Dolnego :)

Park został utworzony w latach 1861-1868, a jego powstanie związane było z planami zagospodarowania znajdujących się tu źródeł: „Szymona”, „Anieli” i „Heleny”.

Po przeprowadzonej w 2012 roku generalnej rewitalizacji w parku jest naprawdę pięknie.

W pobliżu altany muzycznej rośnie złożona z 13 pni lipa drobnolistna. Ciekawie i oryginalnie wygląda, prawda? :)

W centralnej części parku znajduje się staw i altana widokowa :)

Usytuowanie Uzdrowiska w dolinie Grajcarka tworzy znakomity mikroklimat, sprzyjający poprawie zdrowia i kondycji górnych dróg oddechowych.
Na terenie Uzdrowiska znajdują się źródła dwunastu kwaśnych wód – szczaw, o walorach, na temat których pierwsze wzmianki pochodzą aż z XVI wieku. Po dziś dzień z ich leczniczych właściwości korzystają zarówno mieszkańcy, jak i kuracjusze z niemalże całego świata.
Szczawnica posiada obecnie 8 czynnych źródeł mineralnych. Są to szczawy alkaliczno-słone zawierające znaczne ilości chlorków, sodków, bromków, boru i jodu. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Na zdjęciu Zdrój Magdalena – źródło odkryte w 1839 r. przez gości szczawnickich, nazwane od imienia kuracjuszki Magdaleny Kownackiej :)

Uzdrowisko specjalizuje się w leczeniu chorób dróg oddechowych, w tym przewlekłych stanów zapalnych nosa i gardła, schorzeń aparatu głosowego; schorzeń alergicznych dróg oddechowych, astmy oskrzelowej; schorzeń układu ruchu tj. chorób zwyrodnieniowych stawów i kręgosłupa, a także chorób reumatycznych i reumatoidalnego zapalenia stawów. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Poniżej w ujęciu od strony ul. Zdrojowej – Sanatorium „Inhalatorium”. Zostało ono wybudowane z funduszy właściciela uzdrowiska Adama Stadnickiego w latach 1934-1936, gdy wrócił z podróży po europejskich kurortach.

Do leczenia wykorzystuje się tu własne surowce balneologiczne w postaci należących do Uzdrowiska wód mineralnych, a także walory środowiskowe, jakim jest leczniczy mikroklimat.

Idąc ul. Zdrojową w górę zawędrowaliśmy do najciekawszej architektonicznie części miasta – do Placu Dietla :)

Plac Dietla stanowi centrum uzdrowiska, co najmniej od lat 60. XX w. Warto zobaczyć go podczas wizyty w Szczawnicy i poznać historię okolicznych budynków.

Na zdjęciu Cafe Helenka – kawiarnio-restauracja mieszcząca się na Placu Dietla :)

Jednym z najpiękniejszych budynków na Placu Dietla w Szczawnicy jest „Dom nad Zdrojami”. Mieści się w nim na parterze Pijalnia Wód Mineralnych, gdzie do dyspozycji gości są szczawy wodorowęglanowe, sodowe, jodkowe i bromkowe, bogate w sole mineralne oraz liczne mikroelementy. Na piętrze znajduje się galeria, w której urządzane są sezonowe wystawy.

Na zdjęciu po prawej stronie „Dom nad Zdrojami”, a po lewej – Willa „Holenderka” :)

„Dom nad Zdrojami”, w którym znajduje się Pijalnia Wód Mineralnych – zachwyca. Obiekt został wybudowany przez Józefa Stefana Szalaya w 1863 roku. W latach 1931-34 przeprowadzono gruntowny remont, jednak w 2002 roku budynek uległ zniszczeniu przez pożar, a Pijalnia została przeniesiona w inne miejsce. W 2008 roku ponownie przeprowadzono remont odtwarzając w każdym detalu historyczny wygląd budynku.

Na samym środku Placu Dietla znajduje się fontanna, którą zdobi rzeźba półnagiej kobiety z dzbanem siedząca na prostokątnej podstawie. Rzeźbę z brązu wykonał pochodzący z Nowego Targu artysta rzeźbiarz Michał Batkiewicz. Obecna rzeźba została umieszczona w 2014 roku podczas jej rekonstrukcji.
Pierwotnie fontannę zdobiła postać kobiety z dzbanem wykonana w 1957 roku przez artystę plastyka Stanisława Marcinowa. Rzeźbę wykonał na zlecenie ówczesnego dyrektora szczawnickiego uzdrowiska Pawła Kuklińskiego. Jako modelkę artysta wybrał Georgettę, córkę reemigrantów z Francji pracującą wówczas jako kelnerka w restauracji „Malinowa”. Artysta zafascynowany urodą Georgetty postanowił jej postacią wykonaną w żelbetonie ozdobić fontannę. Postać dziewczyny siedziała na skraju fontanny na kamiennym bloku. (Źródło informacji: http://www.polskaniezwykla.pl)

Będąc na Placu Dietla uwagę przykuwa również Willa „Stara Kancelaria” – dawna Kancelaria Górnego Zakładu Zdrojowego, z białymi ścianami, spadzistym dachem oraz rzeźbionym balkonem pod zadaszeniem. To początek zabudowy w stylu szwajcarskim i austriackim, ale z domieszką lokalnych tradycji. Podobny styl prezentuje budynek na wyższym tarasie, którego całe piętro zajmuje balkon, czyli dawny Pałac Józefa Szalaya, w którym do niedawna mieściło się Muzeum Pienińskie.

Poniżej znajdujący się obok Placu Dietla budynek Muzeum Uzdrowiska w Szczawnicy, w którym można poznać historię kurortu i ludzi żyjących w dawnej Szczawnicy :)

I jeszcze jeden kadr z pięknego Placu Dietla :)

Będąc w Szczawnicy na pewno warto przespacerować się jej ulicami by zobaczyć wszystkie ciekawe pod względem architektonicznym obiekty, a także przejść się Promenadą Spacerową nad rzeką Grajcarek :)

Zachęcam również by wjechać wyciągiem krzesełkowym na Palenicę :)

Zadbana i pięknie ukwiecona latem Szczawnica zachwyca, więc polecam wizytę w niej. To z pewnością atrakcyjny kurort oraz doskonały punkt wypadowy do wędrówek w Pieniny lub Beskid Sądecki :)

POZDRAWIAM po raz pierwszy w 2020 Roku i życzę by obfitował on w same pozytywy :)