66. Zamek w Nachodzie

Ostatnio pokazywałam zaniedbane ruiny zamku w Ratnie Dolnym, a dzisiaj chciałabym pokazać wspaniały, pierwotnie gotycki, wielokrotnie przebudowywany, ostatnio w stylu barokowym – zamek górujący nad czeskim Nachodem :)

Na początek troszkę historii 😉
Zamek ten wzniesiony został ok. 1254 r. Z tego okresu pochodzi właśnie wielka, cylindryczna wieża o wysokości 50 m. Momentem przełomowym w dziejach Nachodu były rządy rodu Smirickich ze Smiric. Dzięki nim włoscy architekci przebudowali zamek w renesansową rezydencję, która na początku XVII wieku zakupiła Maria Magdalena Trckova z pobliskiego Opcna.
Ostatnim właścicielem pochodzącym z czeskiej szlachty był Adam Erdman Trčka z Lípy. Jego szwagier Albrecht z Waldsztejna był dowódca wojska cesarskiego. Adam wiernie służył swojemu krewnemu stojąc u jego boku, aż do jego śmierci, dnia 25 lutego 1634 r., gdzie wraz z nim, w mieście Cheb został zamordowany.
W 1634 r. zamek Nachod przeszedł w ręce Ottavio Piccoliminiego. Cesarz Ferdynand II dał go włoskiemu szlachcicowi jako nagrodę za pomoc, którą otrzymał przy obalaniu z tronu rodu Waldsztejnów.
W 1792 r. zamek wraz z włościami kupił Piotr Biron, wojewoda Kuronski i Zahański a po jego śmierci w 1800 r. majątek przypadł w spadku jego najstarszej córce Katarzynie Bedrziszce Wileminie, słynnej pani księżnej, ze znanej powieści Bożeny Niemcowej „Babunia“. W 1842 r. książę Jerzy Wilhelm Schaumburg-Lippe kupił posiadłości za 2 500 000 złotych dla swojego syna Wilhelma Karola Augusta zakładając w ten sposób drugorzędną dynastię rodu. Niniejsi niemieccy książęta panowali w Nachodzie aż do końca II wojny światowej.
Od konfiskacji książęcych wielkich posiadłości ziemskich 21 czerwca 1945 r., zamek jest własnością państwa.

Zamek jest rozległy, posiada aż pięć dziedzińców :)

Przyjemnie się spaceruje podziwiając zamek z zewnątrz oraz jego zadbane otoczenie :)

Koniecznie należy go również zwiedzić w środku.
Na pierwszym piętrze znajduje się wystawa Piccolominska. Historyczne wnętrza przypominające przede wszystkim okres Ottavia Piccolominiego. Do najsłynniejszych zabytków należą dwa komplety brukselskich tapiserii z połowy XVII wieku i zbiór martwej natury z kwiatami. Wyposażenie komnat tworzą meble, obrazy, porcelana i inne akcesoria.
Wnętrza pałacowe na drugim piętrze z malowanymi sufitami belkowymi z XVII i XVIII wieku, urządzeniem z epoki i kolekcjami (miejskie weduty, martwa natura, pejzaże, tapiserie, broń, sanie, trofea łowieckie) zachwycają.

Niestety w środku zdjęć nie wolno robić, wstawiam więc kolejne zdjęcie zrobione z zewnątrz :)

Można również wejść na małą, wieżę głodową, taras widokowy oraz zobaczyć sklepienia gotyckie ze studnią. Z wieży rozpościera się wspaniały, zapierający dech w piersiach widok na najbliższą okolicę :)

Polecam obejrzeć także gotyckie piwnice, kaplicę, ogród Piccolominów, park angielski i zabezpieczony wybieg dla niedźwiedzi z parą niedźwiedzi o imionach Dasza i Ludwik. Niedźwiadki owszem, były, ale pozować nie chciały, więc żadnego fajnego zdjęcia im nie zrobiłam :(  za to zamek obfotografowałam z każdej strony 😉

Czytając w przewodnikach o tym obiekcie natknęłam się na ciekawą legendę – pozwolę ją sobie przytoczyć …
Otóż jeden z dawnych właścicieli Nachodu miał trzy córki. Jedna z nich była jak ryba, codziennie więc musiała się kąpać w osobnym pokoju. Pewnego dnia zakochał się w niej ubogi szlachcic. Panna zgodziła się wyjść za niego za mąż, pod warunkiem jednak, że pozwoli jej każdego dnia przez dwie godziny przebywać w innej komnacie i że o nic nie będzie pytać.
Już wtedy wiedziano, że miłość wszystko wybacza, szlachcic więc przysiągł uroczyście niczym się nie interesować i wszystko toczyło się szczęśliwie. Dziesięć lat małżonkowie żyli w zgodzie i miłości. Do czasu jednak. Pewnego dnia mąż nie wytrzymał i zaczął pracę nad wybiciem dziurki w drzwiach tajemniczego pokoju. Zauważyła to żona i krzycząc, że złamał śluby, zaczęła wirować wokół własnej osi. Po chwili u ramion urosły jej skrzydła i panna-ryba odleciała przez zamkowe okno. Nikt jej już więcej nie widział. Od tamtej pory, kiedy w Nachodzie wieje potężny wiatr, ludzie mówią, że to huczy Meluzyna.

Również druga córka hrabiego miała pisane życie pełne przygód. Nikt nie wiedział, że miejski lekarz w piwnicach zamku hoduje wielkiego jaszczura, smoka właściwie, którego karmni ludzką krwią. Pewnego dnia, przejedzony stwór postanowił sobie polatać. Uciekł doktorowi, ale po kilku dniach zgłodniały przyleciał z powrotem. Pierwszą osobą, na którą się natknął, była młodsza córka hrabiego. Smok uznał, że panna świetnie nadaje się na obiad i już otwierał paszczę, kiedy nieoczekiwanie pojawił się zakochany w dziewczynie rycerz. Zabił potwora, ożenił się z ukochaną i w przeciwieństwie do starszej, młodsza siostra żyła w małżeństwie długo i bardzo szczęśliwie. Co się działo z trzecią córką nie wiadomo… hmmm :(

Obecnie na dziedzińcach i w pomieszczeniach wewnętrznych zamku, w okresie sezonu turystycznego odbywają się małe imprezy kulturalne i przedstawienia muzyczne. Ich harmonogram oraz więcej informacji na temat tego zamku w Nachodzie można znaleźć na jego oficjalnej stronie: www.zamek-nachod.cz/pl/

I jeszcze raz zamek wraz z jego zadbanym otoczeniem :)

Oprócz zamku miasto Nachod ma jeszcze kilka innych bardzo ciekawych zabytków. Na rynku mieści się oczywiście Ratusz, Nowy Ratusz, a także Kościół Św. Wawrzyńca, Hotel i Teatr Miejski Beranek, Budynek dziekanatu, Fontanna, Figura św. Trójcy, Figura św. Jana Nepomucena, Figura N.P.Marii.

W Nachodzie znajduje się także browar znanego piwa PRIMATOR (udostępniany do zwiedzania).
Nad miastem wznosi się góra Dobroszow (624m npm). Stoi tam zrekonstruowane schronisko turystyczne z wieżą widokową, z której rozpościera się wspaniały widok na Karkonosze, Góry Orlickie, Kudowę-Zdrój, a w kierunku południowym przy dobrej pogodzie odległy o 50km Hradec Kralove. W pobliżu znaleźć można twierdzę artyleryjską i ciekawe fortyfikacje obronne czeskiej „linii Maginota” sprzed II wojny światowej.

Z pewnością będąc w Kotlinie Kłodzkiej, warto przekroczyć w Kudowie-Zdroju granicę i tak jak my, zwiedzić Nachod wraz z wspaniale górującym nad nim zamkiem :)

POZDRAWIAM zachęcając do zwiedzania
opisywanych przeze mnie miejsc :) :) :)

35. Spacerując po Pradze …

WITAM WSZYSTKIE ODWIEDZAJĄCE MNIE TU OSOBY- cieszę się, że jest Was coraz więcej :)

W poprzednim wpisie opowiadałam o Skalnych Miastach w Republice Czeskiej (Adrszpaskim i Teplickim) – opowiadałam  o tym, jak spacerowaliśmy wśród skał i zachwycaliśmy się ich różnorodnością i ich pięknem, a następnego dnia naszego wakacyjnego wyjazdu wybraliśmy się do samej stolicy Republiki Czeskiej- Pragi. Znajduje się ona w centralnej części kraju, nad rzeką Wełtawą. Ze Szklarskiej Poręby jest do niej ok. 150 km (granicę najlepiej przekroczyć w Jakuszycach). Wstaliśmy więc znowu wcześnie i bez problemu dojechaliśmy do Pragi- problem pojawił się gdy przyszło nam zaparkować. Straciliśmy na to sporo czasu, aż w końcu zaparkowaliśmy samochód w dzielnicy Vršovice pod jakimś blokiem i spacerkiem ruszyliśmy w kierunku Starówki. To był długi i zarazem bardzo przyjemny spacerek, bo dzięki niemu poznaliśmy nie tylko turystyczną część miasta, ale również odległe od centrum uliczki.

Praga jest ośrodkiem administracyjnym, przemysłowym, handlowo-usługowym, akademickim, turystycznym i kulturalnym o znaczeniu międzynarodowym- nas oczarowała i to pomimo upału, tłumu turystów i bolących nóg (mnie akurat nie bolały, ale moi synowie coś tam marudzili pod nosem). Ja już od wielu lat marzyłam o tym, by móc zobaczyć Pragę, bo miałam to szczęście być w kilku stolicach europejskich np. w Paryżu, Wiedniu, czy Wilnie, a do Pragi nie było mi po drodze. Słyszałam, że to piękne miasto i nie raz oglądałam je na zdjęciach, co jeszcze dodatkowo utwierdzało mnie w tym przekonaniu. Ten dzień to spełnienie jednego z moich marzeń i taka wiara, że marzenia się spełniają, tylko trzeba marzyć i gorąco w to wierzyć :)

Dzisiejsza Praga powstała w 1784 r. z połączenia pięciu wcześniej samodzielnych, lecz powiązanych ze sobą organizmów, których początki sięgają średniowiecza: Starego Miasta, Nowego Miasta, Josefova, Małej Strany i Hradczan – siedziby władców czeskich. Od 1992 r. zabytkowe centrum miasta znajduje się liście światowego dziedzictwa UNESCO. Ze względu na bogactwo atrakcji, należy do najchętniej odwiedzanych miast Europy :)

Na zdjęciu poniżej Hradczany widziane z Mostu Karola :)

Kolejne zdjęcie przedstawia Loretę – kompleks barokowych budynków sakralnych usytuowany na Hradczanach, w Pradze. Kamień węgielny pod budowę położono 3 czerwca 1626. Fundatorem była czeska baronowa Katarzyna Lobkovic. Centralnym elementem kompleksu jest domek loretański projektu włoskiego architekta Giovanniego Orsi, konsekrowany 25 marca 1631. Początkowo zewnętrzne ściany były pokryte malowidłami. Dopiero w drugiej połowie XVII wieku ufundowane zostały przez hrabinę Elżbietę Apollonię Kolowrat, obecne do dziś rzeźbione panele. Domek loretański jest usytuowany na wewnętrznym dziedzińcu otoczonym piętrowymi arkadami. W przebiegu arkad znajduje się skarbiec, kościół Narodzenia Pana oraz liczne kaplice. Ze względu na obecność domku loretańskiego Loreta jest popularnym miejscem pielgrzymkowym.

I jeszcze raz widok na Hradczany – ujęcie zrobione na słynnym Moście Karola. Łączy on dzielnice Malá Strana i Staré Město i stanowi jedną z najsłynniejszych i najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych miasta. Ma on 516 m długości i ok. 9,50 m szerokości. Jego 17 łęków spoczywa na 15 filarach. Jest to najstarszy zachowany most kamienny świata o tej rozpiętości przęseł. Początkowo nazywano go Kamiennym lub Praskim Mostem. Nazwa Most Karola przyjęła się dopiero od mniej więcej 1870 roku. Do 1741 roku był jedynym mostem na Wełtawie. Most jest obecnie otwarty tylko dla ruchu pieszego, choć dawniej kursował po nim tramwaj konny, w latach 1905-1908 tramwaj elektryczny, a do 1965 normalny ruch samochodowy. W okresie baroku most ozdobiono 30 posągami świętych, dziełami m.in. Matthiasa Bernarda Brauna i rodziny Brokoff – na zdjęciu widoczny jeden z tych posagów :)

Powoli przespacerowaliśmy się po Hradczanach – zwiedziliśmy Katedrę Św. Wita, wspomnianą wyżej Loretę i zamek. Niestety czas nie pozwolił na zwiedzenie któregokolwiek z licznych tam muzeów i do Złotej Uliczki też nie daliśmy rady dojść (dzieci już były zmęczone). Ponownie Mostem Karola wróciliśmy na Stare Miasto (czes. Staré Město, niem. Prager Altstadt). To zabytkowa dzielnica Pragi, centrum kulturalne i handlowe stolicy Czech. Do 1784 samodzielne miasto. Otacza ze wszystkich stron dawną dzielnicę żydowską – Josefov. Stare Miasto to dzielnica wąskich uliczek, niewielkich sklepików oraz knajpek ukrytych często w podziemiach budynków, sięgających średniowiecza. Jest również, obok Hradczan, ulubionym miejscem dla tłumów turystów.

Pierwsze wzmianki o Starym Mieście pojawiają się w VIII wieku n.e., natomiast trwalsze budowle (być może związane z religią chrześcijańską) w wieku IX. Najprawdopodobniej już wtedy z terenu Starego Miasta można było przedostać się przez Wełtawę drewnianym mostem. Okresem największej świetności Starego Miasta było XIV stulecie – wtedy powstał m.in. ratusz staromiejski. W XV wieku teren miasta był centrum ruchu husyckiego wszystkich miast praskich. W 1689 wielki pożar zniszczył spore połacie miasta, nie naruszył jednak średniowiecznego układu ulic oraz wielu cennych, zabytkowych budowli. Z wyjątkiem okolic siedziby jezuickiego Clementinum zabudowa jest bardzo podobna do tej sprzed wieków. W 1784 Stare Miasto włączono jako dzielnicę do Królewskiego Miasta Pragi.

O Pradze długo można by opowiadać, bo to skarbiec historii z nieprzeliczoną ilością wspaniałych budowli, malarstwa, rzeźby i rzemiosła artystycznego ze wszystkich epok, wielki ośrodek kultury dawnej i współczesnej, ale również centrum nowoczesnego państwa.

Niestety ograniczona ilość miejsca na blogu zmusza mnie do streszczania się, więc  jeszcze tylko jedno zdjęcie dodam i podsumuję moje wrażenia :)

Pod względem architektury, topografii i klimatu Praga mnie zachwyciła- natomiast rozczarowała pod względem kulinarnym, a konkretniej to jadąc tam nastawiłam się psychicznie, że uraczę się prawdziwymi czeskimi knedliczkami i tu wielkie rozczarowanie, bo na każdym kroku fast foody, różne kuchnie orientalne np. rosyjska, gruzińska, chińska, a czeskich knedli nie mogliśmy znaleźć i nie znaleźliśmy po przejściu połowy miasta (pewnie serwowali je w tej drugiej połowie 😉 ). Niestety również nie sposób zwiedzić całej Pragi w ciągu jednego dnia – pozostał mi niedosyt i chęć, by pojechać tam ponownie i to co najmniej na 3 dni. Na razie jednak musi to pozostać marzeniem, ale mam nadzieję, że i to marzenie kiedyś się spełni 😉

ZAPRASZAM SERDECZNIE do czytania kolejnego wpisu, w którym będę dalej relacjonowała wakacyjny wyjazd :) :) :)

Wpis archiwalny – październik 2011

34. Skalne Miasta w Republice Czeskiej- Adrszpach i Teplice nad Metuji

WITAM CIEPLUTKO- chociaż na dworze robi się już coraz zimniej :(

Kolejny dzień naszego wyjazdu to bardzo miła wizyta u naszych południowych sąsiadów. Znowu wstaliśmy wcześnie i pokonując 100 km dojechaliśmy do Adrszpach w Republice Czeskiej. To jedno z najpiękniejszych miejsc jakie do tej pory miałam możliwość oglądać.

Przez długie lata wiedza o Skalnych Miastach, leżących w okolicach Teplic nad Metują i Adrszpachu, była stosunkowo niewielka. Okoliczni mieszkańcy szukali w nich schronienia, kiedy czuli się zagrożeni w swych domostwach. W skałach znajdowali kryjówkę i i ochronę przed niebezpieczeństwami w czasach wojny. Dopiero około 1700 roku z sąsiedniego Śląska zaczęli przybywać do Adrszpachu pierwsi pionierzy turystyki.

W 1824 roku wśród skał wybuchł wielki pożar lasu trwający kilka tygodni, który zniszczył prawie całą roślinność leśną. Dopiero wówczas skalne labirynty stały się bardziej dostępne, a właściciele tych ziem rozpoczęli budowanie pierwszej sieci szlaków turystycznych. Z roku na roku turystyka coraz bardziej się rozwijała. Również wiele znaczących postaci historycznych miało okazję podziwiać Skalne Miasta w Adrszpachu i Teplicach -między innymi królowa pruska Luiza, król Fryderyk August, cesarz Józef II, czy cesarz austriacki Karol.

My zaparkowaliśmy samochód (opłata 70 K) na głównym parkingu i weszliśmy na teren Skalnego Miasta wejściem znajdującym się obok II kasy biletowej – obok Centrum Informacyjnego i przystanku kolejowego ( są jeszcze dwie kasy i możliwości wejścia na ten teren). Najpierw obeszliśmy sobie wkoło urocze jeziorko, znajdujące się na miejscu dawnej piaskowni.

Wokół niego przygotowano nową, krótką trasę okrężną (1,5 km) z miejscami do odpoczynku -spacerowaliśmy więc, robiliśmy zdjęcia i odpoczywaliśmy 😉

Następnie udaliśmy się zielonym szlakiem okrężnym, by zwiedzić całe Adrszpaskie Skalne Miasto. Szlak ten ma długość 3,5 km i na jego przejście należy zarezerwować około trzech godzin. Większość znajdujących się na trasie skał ma nadane nazwy- niektóre z nich wywodzą się z tradycji pierwszych wypraw w skały w dawnych czasach ( Kochankowie, Głowa Cukru, Wieża Elżbiety i inne), pozostałe pochodzą z czasów współczesnych. Wszystkie nazwy łączy jedno- nawiązują do podobieństwa form skalnych do konkretnych kształtów i obrazów.

Spacerując tam można pobudzać również własną fantazję i napotykanym skałom i głazom nadawać własne nazwy;)

Niestety nie pokażę i nie opiszę Wam tu każdej znajdującej się tam skały, dlatego, że zamiast wpisu powstałby ebook. W każdym bądź razie każda odwiedzająca Skalne Miasto osoba wraz z biletem otrzymuje broszurkę informacyjną z opisem tras i co ciekawszych skał. Pokonując całą trasę też spotykamy co chwilę tablice informacyjne z nazwami skał (również po polsku), więc w spokoju można sobie spacerować i podziwiać :)

A trasa jest niezwykle ciekawa, bo pokonując ją mijamy nie tylko bardzo ciekawe formacje skalne, ale również mały i wielki wodospad, czy tzw. Bramę Gotycką -polecił ją wybudować- wraz z całą siecią chodników turystycznych, mostów, kładek i schodów- Ludvik Karel Nadherny w 1839r. Tutaj znajdowało się pierwsze wejście w skały dlatego część trasy do Bramy Gotyckiej jest nazywana “Skalnym Przedmieściem”.

Okolice Bramy Gotyckiej są pięknym przykładem środowiska, w którym występują mchy i paprocie. Wśród mchów najciekawsza jest porostnica wielokwiatowa, a wśród paproci paprotka zwyczajna, paproć czy paprotnica krucha.

Na zdjęciu poniżej właśnie ta słynna Brama Gotycka:

Rozpoczynając nasz spacer po Adrszpaskim Skalnym Mieście okrążaliśmy wkoło jeziorko znajdujące się na miejscu dawnej piaskowni, ale w połowie okrężnego szlaku po tym “mieście” znajduje się drugie jeziorko, po którym przy ładnej pogodzie można popływać łódką. To tutaj, na przełomie XVIII i XIX wieku hrabia Blumegen polecił zbudować stawidło. Zbiornik służył do spławiania wyciętego drewna. W atrakcję turystyczną jeziorko zmieniło się w roku 1857, kiedy to rozpoczęto pierwsze rejsy na łodziach.

My oczywiście skusiliśmy się na rejs tą łódką i płynąc też mogliśmy podziwiać piękno natury ( a jeszcze dodatkowo sympatyczny czeski flisak swoją opowieścią umilał nam ten rejs).

Od jeziorka można powrócić z powrotem do Adrszpach pokonując dalszy ciąg Adrszpaskiej pętli, ale można również wybrać się do Teplic nad Metuji i zwiedzić tamtejsze Skalne Miasto. My spragnieni zobaczenia wszystkiego ruszyliśmy żółym szlakiem- Wilczym Wąwozem do Teplic i zrobiła nam się wyprawa na cały dzień (łącznie ok. 20 km). Oczywiście można też podjechać samochodem do Teplic, ale wtedy trzeba już kupować dwa bilety wstępu i płacić dwukrotnie za parking.

Niestety po dotarciu do Teplic i wejściu na wieżę widokową znajdującą się na jednej ze skał (prowadzi na nią 300 metalowych stopni po schodach i drabinkach) mój młodszy syn padł i dlatego mąż wspaniałomyślnie zgodził się zostać z nim na ławce, a ja ze starszą pociechą poszłam zwiedzić całą Teplicką pętlę. Zanim Wam jednak o tym opowiem dodam, że w tym miejscu widokowym stał kiedyś zamek strażniczy Strzemię -został on wybudowany w połowie XIII wieku. Niestety po wojnach husyckich, został w roku 1447 spalony przez wojska miast Śląskich i nigdy go już nie odbudowano. Warto jednak tam wejść, by móc podziwiać wspaniały widok na okolicę:

No dobrze to teraz przedstawię pokrótce Teplickie Skalne Miasto- szlak okrężny po nim o długości ok. 6 km można przebyć w ciągu 2 do 3 godzin (my w zaistniałej sytuacji zrobiliśmy to o wiele szybciej).

Na szlaku oglądamy wspaniałe formy skalne, takie jak Skalna Korona, świątynne i Martinskie ściany, Niedźwiedzia Polarnego, Wykałaczkę Karkonosza i wiele innych.

Można tu często spotkać wspinaczy na wysokich, trudnych skalnych ścianach- my również ich spotkaliśmy. W głębokim kanionie “Sybir” znajdziemy “wieczny śnieg”, a przyroda zaskakuje zielonymi kobiercami mchów i paproci, a to wszystko w oprawie głębokiego lasu poprzetykanego srebrnymi nitkami potoków.

Równie pięknie jak w Adrszpach, chociaż inaczej, a to dlatego, że znajdujące się w tych “miastach” skały różnią się od siebie. Inne jest też ukształtowanie terenu i inaczej poprowadzono trasy turystyczne- warto więc zobaczyć obydwa “miasta” :)

Gdy ze starszym synem zakończyliśmy “nasz maraton” po Teplickiej pętli i wróciliśmy do męża akurat młodszy syn wstał. Ponownie Wąwozem Wilczym wróciliśmy do miejsca, gdzie wysiedliśmy z łódki po rejsie i obeszliśmy resztę trasy w Adrszpach. Zobaczyliśmy tam mnóstwo kolejnych ciekawych skał np. Kochanków, Starostę i Starościnę. Podziwialiśmy rozleglejszy widok z kolejnego punktu widokowego i przeciskaliśmy się przez tzw. mysią dziurę (nam nie sprawiło to trudności, ale byliśmy świadkami z jakim trudem robił to jeden Pan i wszyscy z zapartym tchem i zaciśniętymi kciukami kibicowaliśmy mu- na szczęście nie ugrzązł pomiędzy tymi skałami) :)

I jeszcze jedno zdjęcie wybrane przeze mnie do tego wpisu :)

O 19.00 zakończyliśmy nasze zwiedzanie obok jeziorka spod którego wyszliśmy (mam na myśli oczywiście to znajdujące się na miejscu dawnej piaskowni) i wróciliśmy do Szklarskiej Poręby. Jeszcze nigdy nie widziałam tylu skał naraz- wszyscy byliśmy i nadal jesteśmy pod ich wielkim wrażeniem. Żadne zdjęcia nie są w stanie oddać tego piękna natury -to trzeba zobaczyć na własne oczy. Polecam Wam gorąco te tereny, a przyciągają one nie tylko turystów i miłośników wspinaczki, ale również amatorów rowerów (spowodowane jest to licznymi w okolicy trasami rowerowymi). Można tam również zamówić przejażdżkę na koniach, czy lot wycieczkowy z pobliskiego lotniska. Nikt z pewnością nie będzie się tam nudził 😉

Żegnam się i ZAPRASZAM na kolejny wpis- będę gościła ponownie w Republice Czeskiej :)