101. Dolina Chochołowska… Rakoń, Grześ

Hermann Buhl, pierwszy zdobywca Nanga Parbat i Broad Peak powiedział: „W górach znajdowałem chwile szczęścia i radości, jakie daje twarda walka i wytrwałe dążenie. Otoczony morzem szczytów i grani czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Moim największym życzeniem jest, aby los pozwolił mi przez długie jeszcze lata cieszyć się tym cudownym światem, z dala od gorączki i niepokojów dnia codziennego”.

Ja również w górach znajduję chwile szczęścia i radości i jeszcze przez długie lata chciałabym móc tam jeździć, podziwiać piękne widoki, pokonywać swoje słabości i cieszyć się ze zdobywania szczytów. Przez kilka lat nie było mi dane chodzić po Tatrach, bardzo mi tego brakowało, tęskniłam… W zeszłym roku ku mojej radości powróciłam na tatrzańskie szlaki i w tym roku również mogłam doświadczyć tej przyjemności :) Co prawda z dziećmi na niebezpieczne odcinki nie wybieram się, ale i tak cieszy mnie możliwość chodzenia tymi łatwiejszymi :)

Ten wpis to pierwsza część relacji z tegorocznego, wakacyjnego, rodzinnego wyjazdu w Tatry. Pierwotnie chciałam, by naszą bazą wypadową w góry było Kościelisko, ale szukając odpowiadającej nam kwatery koniec końców wylądowaliśmy w Zakopanem i to w jego centrum, na ulicy Kościeliskiej 😉 Pierwszy dzień po przyjeździe i ulokowaniu się w pokoju to typowe wakacyjne leniuchowanie: spacer w tłumie po Krupówkach, lody, gofry, frytki, ławka w parku :)

Pogoda cudna: błękitne niebo i doskonale widoczne szczyty gór zapraszały nas do wędrówki…  i co prawda ja ze starszym synem tęskno na nie zerkaliśmy i przebieraliśmy już nogami w miejscu, ale niestety za późno było by ruszać w drogę, dodatkowo podróż trochę nas zmęczyła, cierpliwie musieliśmy więc czekać do następnego dnia. A następnego dnia 6.00 rano pobudka, śniadanie, pakowanie plecaków i kierunek – Dolina Chochołowska :)

Dolina Chochołowska to najdłuższa i największa dolina w polskich Tatrach. Znajduje się na zachodnim skraju polskich Tatr Zachodnich i stanowi orograficznie lewą odnogę doliny Czarnego Dunajca. Zajmuje obszar ponad 35 km² i ma długość ok. 10 km. Jest doliną walną. Od południa i zachodu graniczy ze Słowacją. Administracyjnie leży na terenie wsi Witów :)

Na zdjęciu Chochołowski Potok :)

26 grudnia 2013 szalejący wiatr halny przewrócił w Tatrach kilkadziesiąt tysięcy metrów sześciennych drzew. Do dzisiaj zamknięte są niektóre szlaki jak np. w Dolinie Lejowej, czy odcinek Drogi nad Reglami pomiędzy Dolinami Kościeliską, a Chochołowską.

W Dolinie Chochołowskiej pod naporem wiatru padło około 600 drzew – idąc nią mogliśmy zobaczyć (jeszcze do tej pory nie usunięte) skutki tej strasznej wichury :(

Smutny obraz… jednak na szalejący żywioł nic nie poradzimy :(

Wracając do charakterystyki Doliny Chochołowskiej, dolnej części, o długości ok. 4 km tworzy ona głęboki wąwóz, na którym podobnie jak w Dolinie Kościeliskiej występują przewężenia, zwane bramami. Są dwa takie przewężenia: Niżnia Brama Chochołowska i Wyżnia Brama Chochołowska. Górna część doliny rozdziela się na trzy główne ramiona: Dolinę Starorobociańską, Dolinę Chochołowską Wyżnią i Dolinę Jarząbczą. Oprócz tych głównych odgałęzień Dolina Chochołowska posiada jeszcze wiele mniejszych dolin: Mała Sucha Dolina, Wielka Sucha Dolina, Dolina Huciańska, Dudowa, Trzydniowiańska, Głębowiec, Długa, Kryta, Wielkie Koryciska, Małe Koryciska oraz wiele żlebów.

Przyjemnie wędrowało się dolinką, a wzburzony Potok Chochołowski szumiał i nas zachwycał :)

Nazwę swą dolina zawdzięcza oddalonej o kilkanaście kilometrów wsi Chochołów. Wieś ta już w XVI wieku zajmowała obszar Tatr pomiędzy Wołowcem a Bobrowcem (bardziej użyteczne dla rolnictwa i pasterstwa obszary doliny już wcześniej zostały przydzielone nadaniami królewskimi innym wsiom starszym od Chochołowa). Dzięki występowaniu w dolinie dużej powierzchni polan i hal, stała się ona największym ośrodkiem pasterstwa w Tatrach. W 1930 r. 70 juhasów wypasało na niej ok. 4000 owiec, ponadto 280 pastuchów wypasało bydło. Ogromna też była liczba szałasów, bacówek i szop.

Po dwóch godzinach wędrówki dotarliśmy do Polany Chochołowskiej i mogliśmy zobaczyć stojące tam bacówki :)

Dolina znajduje się na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego, ale nie jest jego własnością, lecz należy do Wspólnoty Leśnej Uprawnionych Ośmiu Wsi z siedzibą w Witowie. W 1983 r. górale odzyskali sądownie prawo do gospodarowania swoją własnością. TPN jedynie nadzoruje ich działalność. Na terenie Doliny Chochołowskiej prowadzona jest gospodarka leśna i wycinane są drzewa. Istnieje też pasterstwo, choć nie w takich rozmiarach, jak dawniej. Dzięki temu, że polany są wypasane, a niektóre również koszone, nie ulegają one zarastaniu lasem, jak dzieje się to na polanach będących własnością TPN.

A na kolejnym zdjęciu już nie bacówka tylko Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej 😉

Główna baza noclegowa w rejonie Doliny Chochołowskiej, czyli schronisko PTTK znajduje się na wysokości 1146 m n.p.m.
Pierwsze schronisko wybudowane zostało przez Warszawski Klub Narciarski w latach 1930–32. W styczniu 1945 r. spalone zostało przez Niemców. Obecny budynek został wybudowany w latach 1951–1953. Podczas swojej drugiej pielgrzymki do ojczyzny 23 czerwca 1983 r. przebywał w Dolinie Chochołowskiej papież Jan Paweł II. Pobyt ten został upamiętniony tablicą pamiątkową przy wejściu do schroniska, a także wytyczeniem szlaku papieskiego w Dolinie Jarząbczej. W schronisku znajduje się również rzeźba – podarunek dla papieża od Lecha Wałęsy.
W Dolinie Chochołowskiej nakręcono do filmu Potop scenę z kuligiem, a także 7 odcinek Janosika. Tutaj również przeprowadzane były szkolenia komandosów i zawody ratowników tatrzańskich.

Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej to świetna baza wypadowa w Tatry Zachodnie :)  Jest to największe schroniskiem w Tatrach Polskich, czynne przez cały rok. Turystom oferuje 121 miejsc noclegowe w pokojach 2-, 3-, 4-, 6-, 8- i 14-osobowych. Posiada także świetlicę, przechowalnię całoroczną nart, kuchnię turystyczną i suszarnię ubrań. Obok schroniska znajduje się dyżurka, w której okresowo dyżurują ratownicy TOPR. W schronisku można bezpłatnie zagotować sobie wodę w czajniku elektrycznym w kuchni turystycznej. Administracyjnie schronisko znajduje się na terenie wsi Witów.

Po solidnym posiłku i regeneracji sił ambitnie szlakiem zielonym udaliśmy się  Wyżnią Doliną Chochołowską na Wołowiec :)

Widoki cudne … idąc zachwycamy się, a ja strzelam fotki 😉

„Tu w górach przyjeżdża się, by stanąć przed pewną rzeczywistością geograficzną, która nas przewyższa i pobudza do zaakceptowania tej postawy, do pokonania samych siebie. I widać tych piechurów, turystów, alpinistów, tych wspinających się nierzadko, jak bohaterowie, którzy podążając za milczącym słowem, słowem majestatycznym, odwieczną wymową gór idą, wspinają się i pokonują samych siebie, aby dotrzeć na szczyty”…
(Jan Paweł II)

Dolina Chochołowska była jednym z ulubionych miejsc turystycznych Karola Wojtyły, bywał tutaj wielokrotnie :)

Po ponad 2 godzinach wędrówki (cały czas idąc pod górę) stanęliśmy pod szczytem Wołowca z zamiarem wejścia na niego. Plany były ambitne, bo dalej miał być Jarząbczy Wierch, Kończysty Wierch i przez Trzydniowiański Wierch zejście do Doliny Chochołowskiej. Niestety, jak to w górach często bywa –  pogoda gwałtownie załamała się :(  W takiej sytuacji, dodatkowo jeszcze będąc z dziećmi postanowiliśmy z mężem, że idziemy w drugą stronę, na lżejszy i krótszy szlak tzn. na Rakonia, Grzesia i ponownie schodzimy do schroniska na Chochołowskiej Polanie :)

Po odpoczynku idziemy więc na Rakonia podziwiając Zachodnie Tatry Słowackie :)
Na zdjęciu można wypatrzeć jedno z jezior w Dolinie Rohackiej 😉

Na kolejnym zdjęciu ponownie widzimy Dolinę Rohacką :)
– uwielbiam takie widoki i to dla nich pokonuję trud wędrówki oraz mój lęk ekspozycji (wysokości, przestrzeni) 😉

Popędzani błyskawicami, grzmotami i coraz bardziej zacinającym deszczem po godzinie dotarliśmy do Grzesia :) Na szybkensa zrobiliśmy zdjęcia i dalej w drogę 😉

A wkrótce, tuż pod Grzesiem, ku naszej wielkiej radości – rozpogodziło się 😉

Naszym oczom ukazał się wspaniały widok parujących gór :)

Ciekawe i urokliwe zjawisko …ja oczywiście strzelałam fotki jak szalona 😉


„Góry dają człowiekowi, poprzez zdobywanie wzniesień nieograniczony kontakt z przyrodą – poczucie wewnętrznego wyzwolenia, oczyszczenia, niezależności.” (Jan Paweł II)

Osobom lubiącym chodzić po Tatrach i podziwiać piękne widoki, ale jednocześnie bojącym się wyeksponowanych odcinków, przepaści, łańcuchów i klamr, bądź tak jak my rodzinom z dziećmi – gorąco polecam ten szlak :)

Trasa: Siwa Polana – Dolina Chochołowska – Schronisko na Polanie Chochołowskiej – Wyżnia Dolina Chochołowska – Rakoń – Grześ – Schronisko na Polanie Chochołowskiej – Dolina Chochołowska – Siwa Polana :)

Każdy, kto chodzi po górach doskonale wie jak zmienna potrafi być tam pogoda.       Dolinę Chochołowską przeszliśmy w słońcu i sprzyjająca aura towarzyszyła nam aż do wejścia na grań. Pod Wołowcem zrobiło się czarno i zagrzmiało :( i to załamanie pogody towarzyszyło nam aż do Grzesia, po czym padać przestało i nawet słonko wyszło :) A w drodze powrotnej, w połowie Doliny Chochołowskiej kolejne oberwanie chmury i zanim doszliśmy do Siwej Polany, do samochodu to byliśmy cali mokrzy, ale co tam, grunt, że zadowoleni 😉

POZDRAWIAM SERDECZNIE
zapraszając do czytania moich kolejnych relacji z górskich tras :)