120. „Polska Sahara” – Pustynia Błędowska

Witam :) Nowy – ostatni już w tym roku wpis, a w nim po górskich widokach teraz dla odmiany proponuję kadry z jesiennej Pustyni Błędowskiej :)

Tam piękne pagórki
usypane z piasku
tajemnicze o świcie
i księżyca blasku

Bogate rośliny
wydmy rozłożyste
i wierzby płaczące
w zieleni soczystej

Przy tym mnóstwo grzybów
szczególnie maślaków
których trudno znaleźć
wśród pobliskich lasów

Można było przebiec
pustynię boso
w południe wieczorem
lub poranną rosą

Piękna jest pustynia
nasz cichy zakątek
złote pola z piasku
natury majątek
(Stanisława Janicka)

Pustynia Błędowska, popularnie zwana również „Polską Saharą” to największy w Polsce obszar lotnych piasków (około 33 km²) leżący na pograniczu Wyżyny Śląskiej i Wyżyny Olkuskiej. Według tablicy informacyjnej jest to zarazem największy w Europie obszar występowania piasków śródlądowych :)

Pustynia rozciąga się od Błędowa (dzielnicy Dąbrowy Górniczej) na zachodzie do gminy Klucze na wschodzie. Granicą północną pustyni jest wieś Chechło, a na południu graniczy ona z dużym obszarem leśnym. Długość pustyni wynosi niecałe 10 km, a szerokość do 4 km. Średnia miąższość piasków to 40 m (maksymalnie do 70 m). Przez pustynię, ze wschodu na zachód, przepływa rzeka Biała Przemsza :)

Pustynia Błędowska to atrakcyjny teren wędrówek pieszych oraz konnych. Błędów połączony jest z Kluczami żółtym szlakiem turystycznym tzw. Szlakiem Pustynnym. Miejscowości te łączy także pomarańczowy szlak jeździecki -Transjurajski Szlak Konny.

Na zdjęciu moi synowie, którym (tak jak i mnie) bardzo się na Pustyni Błędowskiej spodobało :)

Pustynia Błędowska nie jest faktycznie naturalną pustynią, gdyż takowe powstają w wyniku trwale utrzymującego się deficytu opadów, znacznych temperatur i niedostatku wody w glebie. W Polsce takie warunki nie występują. Faktycznie Pustynia powstała w wyniku ingerencji człowieka w środowisko. Nagromadzenie tak znacznych pokładów piasków czwartorzędowych wyjaśnia ich pochodzenie fluwioglacjalne tj. efekt zlodowaceń sprzed ok. 2,3 mln lat temu. Po ociepleniu klimatu ok. 10 tys. lat temu obszar pustyni pokrył się gęstym borem sosnowym. Datowany od XIII w. rozwój górnictwa srebra i ołowiu oraz hutnictwa w rejonie Olkusza spowodował wycinkę drzew, które posłużyły jako materiał do wzmocnienia konstrukcji szybów i sztolni. W wyniku intensywnej eksploatacji surowca drzewnego do potrzeb rozwoju „przemysłu” wykarczowane zostały znaczne połacie lasu. Wówczas znajdujące się tu grube pokłady piasków zostały odsłonięte uruchamiając procesy eoliczne /przewiewanie piasku spowodowane siłą wiatru/ tworzące „antropogeniczną pustynię”, którą można oglądać do dzisiaj. Zmiany w środowisku spowodowane przez ingerencję człowieka spowodowały, że na tym terenie powstał specyficzny mikroklimat a ponadto można było obserwować zjawiska charakterystyczne dla naturalnych pustyń /fatamorgana, burze piaskowe, wydmy/. (Źródło informacji: http://pustynia-bledowska.eu)

Ciekawie o Pustyni Błędowskiej pisał w 1924 r. Kazimierz Sosnowski:
„Pustynia ta jest przede wszystkim krajobrazową i przyrodniczą osobliwością wielkiej miary, godną stanąć obok takich jak Tatry, Pieniny, Puszcza Białowieska czy Wielicka Żupa. Jest osobliwością nie tylko polskiego, ale i europejskiego krajobrazu, bo jest pono największą szczątkową pustyńką w samym środku Europy. Kto nie ma możności odbyć podróży w dalekie kontynenty, a zwiedzi tę, niespełna 50 km od Krakowa lub Śląska odległą „polską Saharę”, odniesie wrażenie jakby wrócił z jakiejś egzotycznej krainy.”

O powstaniu Pustyni Błędowskiej krążą różne legendy :)

Według jednej z nich w okolicach Olkusza, gdzie ludzie odkryli bogate złoża ołowiu i srebra, głęboko pod ziemią znajdowała się również siedziba diabła. Kiedy mieszkańcy zaczęli budować kopalnie i drążyć w ziemi coraz głębiej i głębiej w poszukiwaniu surowców mieszkające pod ziemią diabły strasznie się rozgniewały.
Czarty zwołały naradę i żaliły się najstarszemu i najmądrzejszemu spośród nich, że ludzie zabierają im srebro, że zabierają ołów z którego robią swoje kotły, a przede wszystkim strasznie hałasują w ciągu dnia kiedy większość diabłów chce spać. Radzili się i radzili i nic nie potrafili wymyślić. W końcu jeden z diabłów zaproponował, aby zasypać ludzkie kopalnie piaskiem. Diabły długo się zastanawiały skąd wziąć taką ilość piachu i stwierdziły, iż jedynym miejscem, gdzie mogą go znaleźć jest brzeg morza.
Do wykonania zadania został wyznaczony młody czart, który wpadł na pomysł zasypania kopalni. Otrzymał on od kolegów ogromny worek i poleciał nad morze. Tam przez wiele godzin napełniał worek piaskiem. Kiedy skończył piasku było tak dużo, że diabeł ledwie oderwał się od ziemi z ciężkim ładunkiem.
Droga do Olkusza była dla czarta długa i ciężka. Kiedy był już niemal u celu zahaczył brzegiem worka o wieżę kościelną. Worek rozdarł się, a piasek, który się w nim znajdował, rozsypał się po okolicznych polach. I tak właśnie na ziemiach polskich powstała pustynia od pobliskiej wioski zwana błędowską :)

To nie diabeł z piekła rodem, tylko mój młodszy syn – Fabianek, który na pustyni poczuł się jak w raju :)

I jeszcze jedno zdjęcie mojego siłacza :)
przydałby się ktoś na przyczepkę, to może wyciągnąłby rzepkę 😉

No dobrze – koniec szaleństwa  😉
Mój dzielny zdobywca bezkresów pustyni już grzecznie mi pozuje :)

Cały teren Pustyni Błędowskiej objęty jest trzema formami ochrony:
• obszar Natura 2000 PLH120014 „Pustynia Błędowska” (1963,9 ha, zgłoszony do Komisji Europejskiej przez Ministerstwo Środowiska w 2004 r. i zatwierdzony przez Komisję Europejską),
• Park Krajobrazowy Orlich Gniazd (12842 ha, utworzony w 1982 roku, powiększony w 2005 r.),
• użytek ekologiczny (684 ha, 1995 r.) – na terenie tej formy ochrony znajduje się część obszaru Natura 2000, na której zaplanowano działania aktywnej ochrony

Na Pustyni Błędowskiej występuje ok. 350 gatunków roślin w tym wiele o charakterze pustynnym i typowym dla nadmorskich wydm. Z unikatowych i chronionych gatunków warto wymienić chociażby: dziewięćsił bezłodygowy, kruszczyk szerokolistny i rdzawoczerwony, powojnik baldaszkowy oraz psammofity (kostrzewy, szczotlicha siwa).

Fauna pustyni to głównie ptaki i owady. Spośród ptaków tu występujących (na piaskach) na uwagę zasługują chociażby skowronek borowy (lerka), świergotek polny, sieweczka rzeczna, lelek, białorzytka, oraz dudek.
Przedzielająca Pustynię Dolina Białej Przemszy jest ciekawym terenem występowania ptaków. Bąk, Wodnik, Żuraw, Słonka, Brodziec Samotny, Turkawka, Zimorodek, Dudek, z rodz. Dzięciołów: Zielonosiwy, Zielony, Czarny, Średni; Pliszka Górska, Słowik Szary, Pleszka, Świerszczak, Strumieniówka, Jarzębatka, Orzechówka, Dziwonia.
Występowały tu także kulon i cietrzew.

Ciekawostką jest, że wśród trawiastych muraw i płatów macierzanek na korzeniach czerwca trwałego na Pustyni, żyje owad zwany czerwcem polskim. W XV i XVI wieku owad ten był masowo hodowany w celu uzyskania czerwonego barwnika do tkanin. Nasz kraj w tym czasie był głównym źródłem zaopatrzenia Europy w ten barwnik :)

Od wczesnych lat XX wieku pustynia wykorzystywana była jako poligon. Podczas I wojny światowej ćwiczył tu przed bitwą pod Krzywopłotami batalion pomocniczy piechoty legionowej. W okresie międzywojennym obszar ten wykorzystywała do ćwiczeń piechota i artyleria Armii Kraków, a w czasie II wojny światowej pustynia służyła jako poligon niemieckiej Afrika Korps oraz niemieckim lotnikom z bazy Udetfeld koło Siewierza. Obecnie część tylko północna pustyni wykorzystywana jest jako poligon wojskowy. 240 ha terenu pustyni służy VI Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej z Krakowa do ćwiczeń skoków spadochronowych. W 1999 r. ćwiczyły tu oddziały lotnicze i służby medyczne NATO w ramach manewrów „Cooperati e Bear’99”. Od strony Chechła oraz na górze Czubatce w Kluczach było niegdyś stanowisko dowodzenia, jednak z powodu groźby zawalenia ruiny usunięto.

W oddali, na horyzoncie dymiąca cywilizacja, czyli kominy dawnej Huty Katowice (obecnie ArcelorMittal Poland oddział Dąbrowa Górnicza) :)

W okresie międzywojennym, gdy na Pustyni występowały znaczne połacie piasków w upalne dni obserwowano występowanie tu zjawiska fatamorgany, a w latach 50-tych występowały tu burze piaskowe :) I warto dodać, że na  Pustyni Błędowskiej została zrealizowana ekranizacja Faraona Bolesława Prusa :)

Mała namiastka egipskiego krajobrazu :) Ropy niestety nie ma 😉

Obecnie przez pustynię można przejść się dwoma ścieżkami dydaktycznymi o łącznej długości 5 km z tablicami informacyjnymi i ławeczkami, na których można odpocząć i delektować się widokami :)

Jest to zielona ścieżka edukacyjna „sukcesja naturalna” – procesy wpływające na pustynną roślinność. Przez pustynię biegnie również ścieżka czerwona zwana „procesy eoliczne” która pokazuje, jak kształtowała się rzeźba terenu pod wpływem wiatru. Ścieżki w niektórych miejscach nakładają się na siebie.

Przyjemnie się spacerowało pustynią – w tle widzimy Wzgórze Czubatka przy wsi Klucze, które było celem tej naszej 5 km wędrówki :)

Niedawno zakończono realizowany na Pustyni Błędowskiej projekt LIFE NAT/PL/000259 „Czynna ochrona kompleksu priorytetowych siedlisk napiaskowych (*6120, 2330) w obszarze Natura 2000 na Pustyni Błędowskiej” realizowanego przez Gminę Klucze w latach 2011 – 2014.
W trakcie realizacji projektu zostały zrealizowane następujące działania:
• Wykrywanie występowania niewypałów i niewybuchów oraz interwencyjne oczyszczenie terenu
• Inwentaryzacje przyrodnicze i ekspertyzy naukowe
• Czynna ochrona siedlisk napiaskowych poprzez usuwanie drzew i krzewów
• Realizacja monitoringu przyrodniczego oraz monitoringu skuteczności prowadzonych działań
• Utworzenie dwóch ścieżek edukacyjnych wraz ze stanowiskami demonstracyjnymi
• Utworzenie Pustynnego Centrum Informacji
• Organizacja serii warsztatów
• Opracowanie podręcznika ochrony siedlisk napiaskowych w języku polskim i angielskim
• Organizacja konferencji międzynarodowej
Więcej na ten temat na stronie: http://pustynia-bledowska.eu

I może już wystarczy tego piasku, co?… Wchodzimy zatem do lasu i udajemy się szlakiem żółtym na Wzgórze Czubatka w Kluczach, zlokalizowane na pograniczu obszaru Pustyni :)

Osobom, którym pustynnego piasku jeszcze mało polecam mój archiwalny wpis nr. 68. Na Pustyni Siedleckiej i odwiedzenie tego miejsca w realu :)

Tymczasem idziemy dalej… mój Fabianek na szlaku :)

Idąc szlakiem na szczyt wzgórza warto odbić lekko w lewo i zejść ze skarpy w dół, by zobaczyć Zielony Staw. W nim oprócz rud żelaza eksploatowano też wapień jurajski. Akwen zamieszkiwany jest przez raka pręgowanego, zwanego amerykańskim. Występują tu też liczne płazy (m.in. ropucha szara i żaba trawna), stanowiące pożywienie dla pojawiającego się czasem nad stawem niezwykle rzadkiego bociana czarnego. Wśród interesujących ptaków zamieszkujących te okolice znajdują się krogulce (z rodziny jastrzębiowatych) oraz dzięcioły.

Pięknie o tym stawie napisała w swym wierszu Pani Stanisława Janicka:
Pogoda piękna
słoneczko świeci
błękitne niebo
czas szybko leci

Wyszłam na spacer
by się dotlenić
nacieszyć oczy
wśród traw zieleni

Uwielbiam chodzić
nad Staw Zielony
ten najpiękniejszy
nieposkromiony

Duży staw w lesie
a przy nim rzeczka
płynie pustynią
niby wstążeczka

Od jednej strony
kamienna skarpa
zaś na jej szczycie
drzew pełna miarka

Soczysta zieleń
przy pięknej pogodzie
czaruje blaskiem
odbitym w wodzie

Niezwykle malownicze miejsce – to trzeba koniecznie zobaczyć :)

Niedaleko za Stawem Zielonym znajduje się kolejny staw – Czerwony, ale my niestety już do niego nie dotarliśmy. Szybciutko powróciliśmy na szlak żółty, bo jak już pisałam – celem wędrówki tym razem było Wzgórze Czubatka :)

Wśród pól i lasów
na pięknej murawie
rozciąga się wzgórze
niczym „oczko pawie”

Stąd widać skałki
w kształcie ośmiornicy
oraz panoramę całej okolicy

Odwiedzają nas turyści
„Czubatkę” zwiedzają
zachwyceni przyrodą
znów do nas wracają
(Stanisława Janicka)

I ja, zachwycona jeszcze nie raz chciałabym tam powrócić, wspaniałym widokiem oczy cieszyć :)

Ze szczytu Czubatki (382 m n.p.m.) można zobaczyć panoramę samych Kluczy, zachwycić się rozległymi przestrzeniami Pustyni Błędowskiej, a w oddali dostrzec m.in. kominy katowickiej huty :)
Równie ciekawy widok na pustynię można podziwiać ze Wzgórza Dąbrówka (355 m n.p.m.) w Chechle, które niestety nie jest teraz dostępne dla turystów. Na Dąbrówce znajduje się kamienny bunkier (schron) z czasów II wojny światowej.

I na koniec wycieczki miły akcent; przypadkowe spotkanie w Kluczach Pani Stanisławy Janickiej – miejscowej poetki. Jej  wrażliwość na piękno otaczającej przyrody zaowocowała potrzebą pisania wierszy, głównie o tematyce sławiącej uroki jurajskiego szlaku. Zakupiłam sobie tomik jej wierszy „Na Jurajskim Szlaku” i  pozwoliłam ubarwić nimi mój dzisiejszy wpis :)

Na zdjęciu poniżej widzimy, jak Pani Stanisława pisze mi dedykację :)
Jeszcze raz, ślicznie za nią dziękuję i gorąco pozdrawiam :)

Oj, rozpisałam się dzisiaj, a bardzo atrakcyjny spacer Pustynią Błędowską to był tylko jeden punkt programu wycieczki autokarowej w dniu 27.09.2015, gdyż tego dnia odwiedziliśmy jeszcze Krzykawkę i zwiedziliśmy Sławków, ale o tym to już opowiem następnym razem :)

Ponieważ Święta, Sylwester i powitanie Nowego 2016 Roku tuż, tuż wszystkim zaglądającym tu do mnie osobom składam najserdeczniejsze życzenia zdrowia, wszelkiej pomyślności, realizacji planów i spełnienia marzeń, a osobom o turystycznych zainteresowaniach – wielu ciekawych wyjazdów i samych pozytywnych wrażeń z nich :)

POZDRAWIAM CIEPLUTKO  :) :) :)

119. Dolina Staroleśna (słow. Veľká Studená dolina)… Schronisko Zbójnickie (słow. Zbojnícka chata)

Witam serdecznie :)
Niestety wszystko co miłe szybko się kończy i chociaż relacjonowanie było rozciągnięte w czasie, to jednak sam wyjazd (przypominam – tatrzański, kontynuacja poprzednich wpisów) zdecydowanie zbyt szybko minął :)

Miałam przygotowanych kilka propozycji, by ten ostatni dzień wyjazdu atrakcyjne spędzić na tatrzańskim szlaku. Chodził mi po głowie między innymi Krywań, Dolina Małej Zimnej Wody i Téryho chata, czy Dolina Kieżmarska i uroczy Zielony Staw Kieżmarski, ale w końcu zainspirowani widokiem ze Sławkowskiego Szczytu (poprzedni dzień) na Dolinę Staroleśną postanowiliśmy zgodnie, że na zakończenie właśnie nią powędrujemy do Zbójnickiego Schroniska (słow. Zbojnícka chata).

Wcześnie rano opuściliśmy więc Bukowinę i znowu pojechaliśmy do dobrze nam już znanego Starego Smokowca. Tak jak i poprzedniego dnia zaparkowaliśmy niedaleko Grand Hotelu na jednym z licznych tam parkingów.

Tym razem poszliśmy jednak na łatwiznę i skorzystaliśmy z kolejki na Siodełko (Hrebienok). Jest to odpowiednik naszej kolejki na Gubałówkę. Zmodernizowana w 2007 roku Kolejka na Smokowieckie Siodełko (popularnie nazywana kolejką na Hrebienok) kursuje cały rok ( z przerwą na remont i konserwację w kwietniu i listopadzie). Jednorazowo wagonik może zabrać 128 osób.  Czas podróży na Hrebienok to ok. 10min. Kolejka kursuje co pół godziny, zgodnie z rozkładem jazdy. Górna stacja kolejki znajduje się na wysokości 1263 m na Siodełku. Długość trasy wynosi 2 km, różnica wzniesień 238 m, średni spadek 12%. Zbudowano ją głównie dla potrzeb sportów zimowych, wokół Siodełka istnieje bowiem duży kompleks terenów narciarskich. Siodełko jest bardzo dobrym punktem widokowym, sam przejazd kolejką jest więc dla niektórych turystów celem samym w sobie. Zazwyczaj jednak turyści (tak jak i my) używają jej tylko jako „odskocznię” do dalszych wędrówek po górach.

Na Siodełku znajduje się duży węzeł szlaków turystycznych prowadzących na szczyty i doliny Tatr Wysokich. My po opuszczeniu kolejki udaliśmy się szlakiem czerwonym do Rainerowej chatki. Po 20 minutach już pod nią siedzieliśmy odpoczywając i wspominając poprzednią (sprzed dwóch lat) wizytę :)

Następnie szlakiem niebieskim powędrowaliśmy już Doliną Staroleśną :)

„Góry są pięknem i ciężko jest mówić o pięknie, które jest sprawą serca, uczucia, tęsknoty i spokoju wewnętrznego”                                                                             (Ivan Šumljak)

Pięknie latem… chociaż zimą pokryta białym puchem Dolina Staroleśna też na pewno zachwyca :)

„Jeśli chcesz znaleźć źródło – musisz iść w góry, pod prąd. Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj. Wiesz, że ono musi tu gdzieś być… Strumieniu, leśny strumieniu, odsłoń mi tajemnicę swego początku.”
(św. Jan Paweł II)

Dolina Staroleśna (słow. Veľká Studená dolina) to jedna z największych dolin tatrzańskich położonych na terenie Słowacji w Tatrach Wysokich. W dolnej części jest zalesiona. Łagodnie podchodzi do górnej części, gdzie rozszerza się i układa tarasowo progami, rozgałęziając w szereg kotlin i mniejszych dolin i podchodząc aż pod główną grań Tatr Wysokich :)

Widoki wspaniałe, prawda?

W dolinie znajduje się 27 stałych Staroleśnych Stawów i kilka okresowych stawków. Największy z nich to położony na wysokości 2057 m, pod ścianami Rówienkowej Turni (Rovenková veža), Zmarzły Staw Staroleśny (Ľadové pleso). Ma on 1,7 ha powierzchni i 17 m głębokości. Wypływa z niego Staroleśny Potok (Veľký Studený potok).
Inne większe stawy to m.in.:
– Strzeleckie Stawy (Nižné Strelecké plesá) poniżej przełęczy Czerwona Ławka,
– Niespodziane Stawki (Studené plesá) i Siwe Stawy (Sivé plesá) pod ścianami Ostrego Szczytu,
– Harnaskie Stawy, czyli Wyżni Harnaski Staw (Starolesnianske pleso), Pośredni Harnaski Staw, Niżni Harnaski Staw, Niżnie Harnaskie Oko (w literaturze słowackiej określane wspólną nazwą Sesterské plesá) i Wyżnie Harnaskie Oko,
– Puste Stawy (Pusté plesa)                                                                                                    – Zbójnickie Stawy (Zbojnícke plesá),                                                                                       – Długi Staw Staroleśny (Dlhé pleso),
– Warzęchowy Staw (Vareškové pleso).                                                                          (Źródło informacji: https://pl.wikipedia.org)

Na zdjęciu poniżej Warzęchowy Staw (Vareškové pleso) :)

Warzęchowy staw znajduje się na dnie skalnej misy polodowcowego kotła, na wysokości 1834 m n.p.m., w Dolinie Staroleśnej (niektóre źródła podają inne wysokości: 1831 m, 1833 m. 1836 m.) Według pomiarów Józefa Szaflarskiego z 1931–32 staw miał powierzchnię 0,305 ha, rozmiary 109 × 34 m, głębokość 2,3 m, według pomiarów pracowników TANAP-u z lat 1961–67 ma powierzchnię 0,19 (0,28?) ha, rozmiary 117 × 39 m i maksymalną głębokość 0,6 (2?) m. Od południowej strony ponad stawem wznosi się turnia Slavkovská vežíčka (Jaminska stražnica).

Powyżej Warzęchowego Stawu na wysokości 1886 m n.p.m. znajduje się Długi Staw Staroleśny (Dlhé pleso) :)

Nazwa stawu pochodzi od jego podłużnego kształtu. Znajduje się on w kotlinie nazywanej Długą Kotliną, u północnych zboczy szczytu Skrajnej Nowoleśnej Turni (2358 m) i zasypywany jest osuwającymi się spod niej piargami. Staw mierzony był w latach 1931-32 przez Józefa Szaflarskiego. Według jego pomiarów staw miał powierzchnię 1,124 ha, rozmiary 274 × 60 m i głębokość 7,2 m. Pomiary pracowników TANAP-u z lat 60. XX w. wykazują, że ma on powierzchnię 1,60 ha, wymiary 274 × 53 m i głębokość ok. 6,8 m :)

Bardzo przyjemnie wędrowało się Doliną Staroleśną, chociaż i trudniejsze odcinki na szlaku były 😉

Na kolejnym zdjęciu widzimy, jak mój młodszy syn radził sobie z łańcuchami (oczywiście asekuracja była) :) Brawo !!! Dzielny, odważny, ambitny, a do tego ma doskonałą kondycję i pokochał już góry, więc myślę, że zadatki na dobrego taternika ma 😉

Po prawie 3 godzinach wędrówki (według mamy 2:45 h ) naszym oczom ukazało się Schronisko Zbójnickie :)

Schronisko Zbójnickie (słow. Zbojnícka chata) znajduje się na wysokości 1960 m n.p.m., a więc by dojść do niego pokonaliśmy różnicę wzniesień 656 m.

Pierwszym budynkiem, który powstał w tym miejscu, była chata wzniesiona w latach 1907–1908. Wybudował je węgierski zarząd lasów państwowych dla celów myśliwskich, ale w 1910 r. udostępnił turystom. Na początku było niezagospodarowane, mieściło jedno pomieszczenie z pryczami, ławkami i piecykiem. W roku 1924 schronisko zostało przejęte przez Klub Czechosłowackich Turystów – przebudowano je i nadano obecną nazwę Zbojnícka chata. Przeprowadzano później kolejne remonty – ostatni miał miejsce po pożarze 14 czerwca 1998 r. i zakończył się pod koniec 1999 r. W odbudowie duży wkład miały dobrowolne datki zebrane wśród słowackiego społeczeństwa. Podczas remontu obok spalonego budynku znajdował się duży namiot, w którym mogli spać także turyści.
Nazwę swą schronisko wzięło od pobliskich Zbójnickich Stawów. Dawniej przez polskich taterników zwana była Trupiarnią ze względu na panujące w nim zimno, wilgoć i nieporządek.                                                                                                                   Dzisiaj schronisko ma 16 łóżek. Zbójnicka Chata jest zaopatrywana tylko przez nosiczów. Idąc kilku z nich widzieliśmy. Szacun, bo pokonywanie tej trasy z bagażem wymaga sporej kondycji fizycznej i silnej woli.

Mój Fabianek, w dole Zbójnicka Chata i do tego szczypta humoru:
Pewnego razu Karol Wojtyła wybrał się na samotną wycieczkę w góry. Ubrany sportowo wyglądał tak jak wielu innych turystów. W trakcie wędrówki spostrzegł, że zapomniał zegarka, poszedł więc do opalającej się na uboczu młodej kobiety i już miał zapytać o godzinę, gdy ta uśmiechnęła się.
– Zapomniał pan zegarka, co?
– A skąd pani wie? – zapytał zaskoczony Wojtyła.
– Z doświadczenia – odrzekła. – Jest pan dziś już dziesiątym mężczyzną, który zapomniał zegarka. Zaczyna się od zegarka, potem proponuje się winko, wieczorem dansing…
– Ależ proszę pani ja jestem księdzem – przerwał jej zawstydzony Wojtyła.
– Wie pan – odpowiedziała rozbawiona nieznajoma –  podrywano mnie w różny sposób, ale na księdza to pierwszy raz. :)

„Można po drodze w górach i w życiu zgubić po kolei wszystkie złudzenia, lecz nie wolno zgubić dwóch, wydaje się sprzecznych ze sobą racji: zdrowego rozsądku, który prowadzi oraz marzeń, które uskrzydlają. Przyjrzyj się sobie, czy ich nie zgubiłeś, bez nich nie ma sensu chodzić w góry…”
(Władysław Krygowski)

Ja na szczęście to wszystko jeszcze posiadam… :)
a na takie widoki, jak poniżej patrzę nie tylko oczami, ale przede wszystkim sercem :)

Widoczna doskonale Baniasta Turnia, Mała Wysoka, Turnia nad Rohatką, Dzika Turnia i Świstowy Szczyt.

„Góry dają wszystkim to, o czym marzą: poczucie wartości, ukojenie, nasycenie, rozrywkę i natchnienie. Oduczają przywar, wypełniają nudę i pustkę otuchą i nadzieją.”            
(Władysław Krygowski)

I jak tu nie iść w góry??? 😉

„W górach znajdujemy nie tylko wspaniałe widoki, które można podziwiać, ale niejako szkołę życia. Uczymy się tutaj znosić trudy w dążeniu do celu, pomagać sobie wzajemnie w trudnych chwilach, razem cieszyć się ciszą oraz uznawać własną małość w obliczu majestatu i dostojeństwa gór”                              
(św. Jan Paweł II)

Kolejna pamiątka do rodzinnego albumu – za nami z tych najwyższych to: Mały Lodowy Szczyt, Sokola Turnia, Żółty Szczyt i Pośrednia Grań :)

I kolejny widok spod Schroniska Zbójnickiego (słow. Zbojnícka chata) i znajdujący się na wysokości 1972 m n.p.m. Pośredni Harnaski Staw (słow. Vyšné Sesterské pleso.

Pośredni Harnaski Staw jest jednym z grupy pięciu Harnaskich Stawów (leży najbliżej Schroniska Zbójnickiego), pozostałe to Wyżni Harnaski Staw, Niżni Harnaski Staw, Wyżnie Harnaskie Oko i Niżnie Harnaskie Oko. Jest to jeden z 27 Staroleśnych Stawów w Dolinie Staroleśnej (słow. Veľká Studená dolina).

„No cóż – góry. Ziemia garbata; kalectwo. Ale jak każde kalectwo ma w sobie coś wyjątkowego, nieprzeciętnego, co każe się namyśleć. Skała syci się, karmi, napawa swoim milczeniem.”                                                                          
(Jalu Kurek)

Wśród majestatycznych, surowych skał i mój młodszy syn zapragnął nauczyć się fotografowania  😉

Tylko góry potrafią tak oczarować pięknem 😉

I już ostatni kadr z Doliny Staroleśnej – przyznaję, chciałabym jeszcze kiedyś w przyszłości nią powędrować i Was Wszystkich lubiących górskie wędrówki też gorąco do tego zachęcam :)

Na zakończenie wpisu jeszcze raz wagonik kolejki linowo-terenowej, którą to (przypominam) można kursować na odcinku Stary Smokowiec – Siodełko (słow. Hrebienok).

Podsumowując Trasa:                                                                                           
Stary Smokowiec – Siodełko (Hrebienok) – Rainerowa chatka (słow. Rainerova chata) – Dolina Staroleśna (słow. Veľká Studená dolina) – Schronisko Zbójnickie (słow. Zbojnícka chata) – powrót tą samą drogą – Stary Smokowiec

Zmęczeni, ale zadowoleni tą samą trasą powróciliśmy do samochodu, a nim do Bukowiny Tatrzańskiej na nocleg. Następnego dnia po krótkim spacerze po Zakopanem powróciliśmy już niestety do domu. Zdjęcia i wspomnienia, którymi i tu podzieliłam się, pozostały i pewnie jeszcze długo będę nimi żyła oczekując kolejnego wyjazdu w Tatry 😉

POZDRAWIAM CIEPLUTKO chociaż na dworze robi się już coraz zimniej 😉