87. Na tatrzańskim szlaku … Predné Solisko

Moja relacja z tatrzańskiego szlaku powoli dobiega końca. Siódmego dnia znowu poniosło nas na Słowację :) Pojechaliśmy do miejscowości Szczyrbskie Jezioro (słow. Štrbské Pleso) i stamtąd wyciągiem krzesełkowym wjechaliśmy na Solisko :)

Na wysokości 1840 m n.p.m. na zboczach Skrajnego Soliska (Predné Solisko) znajduje się schronisko turystyczne – Schronisko na Solisku (słow. chata pod Soliskom). Schronisko zostało oddane do użytku w 1944 r. W 2003 r. na miejscu starego schroniska powstało nowe, większe, dysponujące dzisiaj 9 miejscami noclegowymi.

Na kolejnym zdjęciu ponownie Schronisko na Solisku i ja z moimi synami na jego tle :)

Skrajne Solisko (słow. Predné Solisko) to najdalej wysunięty na południe szczyt w Grani Soliska.

Skrajne Solisko opada w kierunku Szczyrbskiego Jeziora długim stokiem. W środkowej części pokryty jest kosodrzewiną i piargami, natomiast w dolnej lasem. Na stoku tym, na wysokości ok. 1840 m znajduje się górna stacja kolejki, budynki wyciągu narciarskiego i schronisko na Solisku.

Na Skrajne Solisko turyści wchodzili od dawna, zarówno zimą, jak i latem. Wejścia te nie były jednak dokumentowane aż do 1906 r. Obecnie na wierzchołek Skrajnego Soliska prowadzi znakowany czerwono szlak turystyczny. Widok ze Skrajnego Soliska roztacza się w kierunku południowym, na Spisz i Liptów. Tatry są widoczne, jednak widok jest ograniczony do Doliny Furkotnej i Młynickiej.

Weszliśmy i my … niestety na szczycie Skrajnego Soliska mgła uniemożliwiła nam podziwianie widoków :(

A poniżej widać, jak zadowolona ze zdobycia szczytu Skrajnego Soliska (Predné Solisko) ponownie czerwonym szlakiem schodzę do Schroniska na Solisku.

W górach jak wiadomo pogoda zmienna jest i tego dnia również taka była. Było mgliście, grzmiało w oddali i burza wisiała w powietrzu, jednak od czasu do czasu naszym oczom ukazywały się również wspaniałe widoki :)

Po odpoczynku w Schronisku na Solisku szlakiem niebieskim poszliśmy do Razcestie pod Soliskom, a następnie szlakiem żółtym zeszliśmy do Szczyrbskiego Jeziora (słow. Štrbské Pleso). Można powiedzieć, że mieliśmy szczęście, bo deszcz złapał nas dopiero na dole, w miejscowości Szczyrbskie Jezioro. Niestety musieliśmy odpuścić spacer wokół jeziora i szybciej niż planowaliśmy powróciliśmy do Bukowiny Tatrzańskiej. Mimo niesprzyjającej aury pogodowej i tak był to bardzo udany dzień :)

„Góry pozwalają doświadczyć trudu wspinaczki,
strome podejścia kształtują charakter,
a kontakt z przyrodą daje pogodę ducha.”
(Jan Paweł II)

Piękne słowa naszego papieża – wielkiego miłośnika gór :) Góry uczą, mobilizują do pokonywania słabości, mają wielką moc przyciągania, ale należy pamiętać, że oprócz tego, że są piękne, są również bardzo groźne i niebezpieczne. Na szczęście nam nic złego się nie przytrafiło, a z tego wyjazdu przywieźliśmy mnóstwo pięknych wspomnień i zdjęć. Jestem również bardzo dumna z moich dzieci :) Inne stękają i marudzą, a oni dzielnie maszerowali i wysoko wchodzili :)

„Miłości do gór nauczyć się nie można.
Trzeba je pokochać z samego siebie”
(Walery Goetel)

Pokochałam… i już tęsknię nie mogąc się doczekać kiedy tam powrócę :)

TRASA:                                                                                                                       Szczyrbskie Jezioro (słow. Štrbské Pleso) – Schronisko na Solisku (słow. chata pod Soliskom) – Skrajne Solisko (słow. Predné Solisko) – Schronisko na Solisku (słow. chata pod Soliskom) – niebieskim szlakiem do Razcestie pod Soliskom, a następnie żółtym do Szczyrbskie Jezioro (słow. Štrbské Pleso)

Ostatni – ósmy dzień wyjazdu to już tylko pakowanie i mały wypad do Zakopanego 😉

POZDRAWIAM CIEPLUTKO                                                                                   Wygrzewając się w ciepłym domu i wspominając letnie wycieczki :)

86. Orawski Podzamok

Jednym z piękniejszych zamków na Słowacji, górującym nad miejscowością o nazwie Orawskie Podzamcze jest Zamek Orawski (słw. Oravský hrad). Wznosi się on na skale, 112 metrów nad lustrem rzeki Orawy. Jako przerywnik w wędrówkach tatrzańskimi szlakami szóstego dnia pojechaliśmy ponownie na Słowację, by zobaczyć i zwiedzić tą wspaniałą budowlę :)

Zamek wybudowano w miejscu strategicznym: na trasie z Węgier do Polski. Początki zamku sięgają XIII w., potem wielokrotnie był przebudowany, dlatego reprezentuje przeróżne style architektoniczne (gotycki, renesansowy, neogotycki). Od XIII do XVII w. powstawały kolejne piętra: zamek dolny, środkowy i górny. Od XVI wieku zamek był własnością słynnego rodu Thurzo. Zwiedzających zainteresuje połączenie trzech bram wejściowych z tunelem, pod którym znajdują się podziemne korytarze.                    Obecnie w pomieszczeniach zamku ma swoją siedzibę Orawskie Muzeum z wieloma ekspozycjami. W najstarszych pomieszczeniach górnego zamku znajduje się ekspozycja archeologiczna. Ekspozycja przyrodnicza jest umieszczona na dolnych piętrach środkowego zamku, a na górnym piętrze znajduje się ekspozycja etnograficzna. Historyczną ekspozycję tworzy kompleks średniowiecznych i renesansowych budynków zamku i ich pierwotne wyposażenie.                                                                         Turystów, którzy wydrapią się na samą górę czeka zapierający dech w piersiach widok, a także wiele innych atrakcji (organizowane są tu m.in. nocne zwiedzania, zabawy dla dzieci w poszukiwanie skarbów, przedstawienia historyczne).

Każdy zamek ma swoją legendę… a więc ma ją również Zamek Orawski 😉

Kto Postawił Zamek Orawski? (legenda wykorzystująca motyw pomocy diabelskiej)     Było to dawno, dawno temu, kiedy to niejaki Marek przyszedł na Orawę w miejsce, gdzie obecnie stoi orawski zamek. Popatrzył na stromą skałę i pomyślał, że nawet gdyby potrzebował pomocy diabła, to wybuduje tu zamek.                                                          Gdy to tylko pomyślał, odezwał się koło niego głos, który mu przyrzekł pomoc przy spełnieniu jego marzeń. Jednak pomoc nie miała być za darmo. Wiadomo – każdy czart chce za swą pomoc cyrograf na duszę osoby, która tę pomoc otrzymuje.                         Marek się trochę wystraszył czarta, ale nabrał odwagi, bo pomyślał, że może diabłu nie uda się do końca spełnić warunków umowy.                                                                Umowa opiewała na to, że za siedem dni i siedem nocy zamek ma stanąć, a diabeł wtedy będzie mógł przyjść po jego duszę po siedemdziesięciu latach.                                          Czart przystał na Markową ofertę i zabrał się z werwą do roboty. Pracował ciężko, włóczył głazy całymi dniami i nocami, ale musiał uważać, aby budowla mu nie wpadła do rzeki, płynącej poniżej Orawy. Skała zamkowa była wysoka i nachylona w jedna stronę, a głazy potrzebne do budowy musiał przynieść z daleka. Marek z obawą doglądał pracę diabła i powstające mury zamku. Bo im bardziej bryła budowli rosła, tym większe miał obawy co do tego, że jednak będzie musiał iść do piekła. Wtedy to zwrócił się do Pana Boga i zaczął go prosić, aby go przed tym uchronił. Czart stawiał dalej i już się cieszył, że przysporzy piekłu jeszcze jedną duszyczkę. Kiedy jednak kończyła się siódma noc, zamek był prawie gotowy tak, że pozostało już niewiele do zakończenia. Czart chciał jeszcze jeden wielki głaz donieść, ale gdy przybliżał się do zamku, ostatkiem sił dźwigając głaz, usłyszał pianie koguta, oznajmiające ranek ósmego dnia. W gniewie na zmarnowaną szansę na duszę rzucił skałę do wody, gdzie została do dziś, a ludzie nazwali ją Markową Skałą. A Markowi pozostało skończyć zamek własnymi już siłami.

Inna legenda, o której wspomina Andrzej Komoniecki, w pisanej przez siebie kronice miasta Żywca „Chronografia albo Dziejopis Żywiecki” przypisuje budowę zamku templariuszom, aczkolwiek jej nie przytacza. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

Uwaga !!! Rycerze zdobyli zamek! 😉                                                                                   Na zdjęciu moi synowie na zamkowym dziedzińcu :)

Na zamku w 1921 roku Friedrich Wilhelm Murnau nakręcił film Nosferatu – symfonia grozy i nie był to jedyny film wykorzystujący zamek w celach scenografii do filmu, bo służył on również jako tło takich czeskich i słowackich filmów, jak „Książę i żebrak”, „Tomasz sokolnik” i polskiego „Kanclerz” z 1989 roku, kręcono tu także jeden z odcinków serialu „Janosik”.

Zamek zwiedza się z przewodnikiem o wyznaczonych godzinach. Przyznaję, niekiedy miałam problem ze zrozumieniem przewodnika, ale to nic, nie szkodzi i tak uwielbiam zwiedzanie zamków 😉 Moi Panowie też już połknęli tego bakcyla 😉 Pięknie położony Zamek Orawski zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie, warto było tam pojechać :)

Będąc na Orawie warto również zobaczyć Jezioro Orawskie.                                            To największy powierzchniowo i drugi co do objętości sztuczny zbiornik wodny Słowacji. Jezioro Orawskie pełni głównie funkcję przeciwpowodziową i retencyjną. Poza tym jest wykorzystywane do celów rekreacyjnych i sportowych: na jego brzegach znajduje się kilka ośrodków rekreacyjnych, camping, przystanie itp. Przylegające do jeziora tereny stanowią ważną ostoję ptactwa, dla którego ustanowiono kilka obszarów chronionych.

Niestety piękna pogoda towarzysząca nam podczas tego wyjazdu tuż po zakończeniu zwiedzania Orawskiego Zamku załamała się: niebo zrobiło się czarne, zagrzmiało i lunął  deszcz :( Zgodnie z planem podjechaliśmy, by zobaczyć Jezioro Orawskie, ale niestety niewiele udało nam się zobaczyć, widoczność była kiepska :( Po powrocie do Bukowiny Tatrzańskiej okazało się, że i tak mieliśmy szczęście jadąc tego dnia na Orawę, bo w naszej noclegowej miejscowości burza połączona z wichurą i gradobiciem poczyniła tego dnia mnóstwo szkód. Pozrywało i uszkodziło kilkanaście dachów, grad powybijał szyby w niektórych samochodach, a ulicami płynęła rzeka – straże z całej okolicy do późnych godzin nocnych usuwały te wszystkie szkody :(

Na dzisiaj to już wszystko – wkrótce kolejny wpis :)                                         POZDRAWIAM SERDECZNIE :) :) :)

85. Na tatrzańskim szlaku … z Hrebienka do Doliny Wielickiej

Jak to dobrze, że teraz bez problemu możemy przekraczać granicę ze Słowacją i wędrówka po Tatrach Słowackich jest tak łatwo osiągalna :) Piątego dnia również przekroczyliśmy granicę w Jurgowie i doskonale nam już znaną drogą pojechaliśmy (tym razem) do miejscowości Smokowiec Stary. Zgodnie z planem kolejką terenową ze Starego Smokowca wjechaliśmy na Smokowieckie Siodełko lub po prostu Siodełko (słow. Hrebienok) i stamtąd powędrowaliśmy do schroniska-hotelu Sliezsky Dom :)

Na Siodełku znajduje się cały kompleks turystyczny. Oprócz górnej stacji kolejki linowej jest restauracja oraz dom wczasowy „Hrebienok” :)

Na pierwszym zdjęciu ja wraz z moimi synami przed wspomnianym wyżej domem wczasowym „Hrebienok” :)

Z Hrebienka (1285 m) możemy podziwiać piękny widok na dolinę Popradu z jednej strony, a na Łomnicę i Pośrednią Grań z drugiej :)

Smokowieckie Siodełko znajduje się w masywie Sławkowskiego Szczytu (Slavkovský štít). Warto więc będąc tam zdobyć ten szczyt. Kilka lat temu z mężem zdobyliśmy go i to w niezbyt sprzyjających warunkach, teraz jednak z dziećmi wybraliśmy inną, lżejszą trasę. I nie żałuję, bo na tym szlaku były również piękne widoki :)

A tu już widzimy Hotel górski \”Śląski Dom\”, Schronisko Śląskie (słow. Sliezsky dom) :)
I widać majestat Gerlacha – hotel na jego tle jest taki malutki 😉

Sliezsky dom położony jest w Dolinie Wielickiej (Velická dolina) u stóp Gerlacha, nad Wielickim Stawem (Velické pleso) w słowackich Tatrach Wysokich.
Obecna nazwa schroniska pochodzi z roku 1895, kiedy to Sekcja Śląska MKE, mająca swoją siedzibę we Wrocławiu, wybudowała nad południowo-zachodnim brzegiem Wielickiego Stawu schronisko i nazwała je „Śląski Dom”. Budynek powiększano i przerabiano w latach 1907–1909, 1943 i 1957–1962, jednak w dniach 29–30 listopada 1962 r. doszczętnie spłonął. W jego miejsce w latach 1966–1968 później postawiony został obecny hotel. Na początku działania (w 1895 r.) schronisko miało 12 miejsc noclegowych, w latach 60. mieściło już ponad 100 osób. Hotel uważany jest powszechnie za nie pasujący do górskiego krajobrazu, do charakteru schroniska nie pasują też wyższe standardy jak istniejąca dziś restauracja z kelnerami. W czasie pielgrzymki na Słowację Śląski Dom odwiedził 3 lipca 1995 r. Jan Paweł II, dziś pomieszczenie, w którym wówczas przebywał, zostało przekształcone w izbę pamięci.

Ponownie widzimy hotel górski \”Śląski Dom\”
– na jego tle ja z moimi synami 😉

Niezwykle pięknie jest nad Wielickim Stawem (dawniej Wielki Staw, Felkański Staw, Jezioro Felka, słow. Velické pleso).

Staw leży na wysokości 1663 m n.p.m., według pomiarów pracowników TANAP-u z lat 60. XX w. ma 2,241 ha powierzchni, wymiary 350 × 90 m i ok. 4,5 m głębokości. Jest największym stawem Doliny Wielickiej, oprócz niego w dolinie znajdują się inne mniejsze stawy, takie jak: Długi Staw Wielicki, Kwietnicowy Staw, Górne Kwietnicowe Stawki i Wielickie Oka.
Wielicki Staw jest stawem polodowcowym, zamkniętym od południowej strony niedużą moreną. Jego dno jest spłaszczone w wyniku erozji. Nad brzegiem tego stawu w specjalnie na ten cel zbudowanej altance 3 czerwca 1995 podczas pielgrzymki na Słowację modlił się papież Jan Paweł II.

I jeszcze jedno zdjęcie zrobione podczas obchodzenia wkoło Wielickiego Stawu :)

W Dolinie Wielickiej powyżej Wielickiego Stawu znajduje się wodospad – Wielicka Siklawa (słow. Velický vodopád) :)

Kaskadę tworzy Wielicka Woda, która opada z wysokiego progu Doliny Wielickiej, tzw. Mokrej Wanty. Wodospad jest charakterystycznym elementem scenerii tej doliny.
Obok wodospadu przechodzi zielony szlak z Tatrzańskiej Polanki, który biegnie wzdłuż Wielickiej Wody nad Wielicki Staw i dalej na przełęcz Polski Grzebień.

Niezwykle malownicze miejsce … oczywiście wiosną spływającej wody jest więcej :)

Bardzo nam się spodobało w Dolinie Wielickiej – mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam powrócimy. Tymczasem trzeba było już wracać do Starego Smokowca. Początkowo szliśmy szlakiem zielonym, a jak tylko pojawił się żółty, to odbiliśmy na niego i nim doszliśmy już do celu tzn. pozostawionego na parkingu niedaleko dolnej stacji kolejki na Hrebienok, samochodu.

Podsumowanie: To był kolejny wspaniale spędzony dzień na słowackim szlaku. Pogoda nadal nam sprzyjała, widoki zachwycały, aparat fotograficzny co chwilę był w ruchu. Moi synowie (muszę ich pochwalić 😉 ) dzielnie wędrowali – mam nadzieję, że uda mi się zaszczepić w nich miłość do górskich wędrówek i w dorosłym życiu będą to kontynuowali :)

TRASA:
Smokowiec Stary – Smokowieckie Siodełko (Hrebienok) – szlakiem czerwonym do hotelu górskiego „Śląski Dom”, Schronisko Śląskie (słow. Sliezsky dom) – Wielicki Staw (Velické pleso) – Wielicka Siklawa (słow. Velický vodopád) – szlakiem zielonym, a następnie żółtym do Smokowiec Stary

POZDRAWIAM SERDECZNIE :) :) :)
Jak wspaniale jest o tej porze roku powspominać wakacyjne wojaże 😉

84. Na tatrzańskim szlaku … u stóp Łomnicy

WITAM SERDECZNIE i kontynuuję relację z sierpniowego wędrowania po tatrzańskich szlakach :)

Trzeciego dnia wyjazdu dla odmiany udaliśmy się na Słowację. Granicę przekroczyliśmy w Jurgowie i pojechaliśmy do miejscowości Tatrzańska Łomnica (Tatranska Lomnica). Marzyło nam się, by wjechać na szczyt Łomnicy, ale niestety nie udało się. Po pierwsze tego dnia wjechanie na sam szczyt było niemożliwe – był wtorek rano, a bilety można było kupić dopiero na piątek, a po drugie przeraziła nas cena (przeliczając euro na złotówki zapłacilibyśmy prawie 600 zł), na taki wydatek nie byliśmy przygotowani. Koniec końców zakupiliśmy tylko bilety, by następnego dnia już bez stania w kolejce wjechać szybko na Skalnate pleso (na tym odcinku kolejka jeździ często i bilety są tańsze). Przez te perypetie biletowe tego dnia już nie opłacało się ruszać na szlak – zrobiliśmy więc sobie dzień ulgowy :) Najpierw był spacer po Tatrzańskiej Łomnicy, a następnie po Bukowinie Tatrzańskiej, w której przypominam mieszkaliśmy 😉

I nastał czwarty dzień – znaną nam już drogą pojechaliśmy ponownie do Tatrzańskiej Łomnicy. Samochód zaparkowaliśmy na bezpłatnym parkingu niedaleko kas biletowych.  Kolejką linową wjechaliśmy na Skalnate pleso (oczywiście na nogach też można wejść) i znaleźliśmy się u podnóża wspaniałej, majestatycznej Łomnicy :)

Łomnica (słow. Lomnický štít) to drugi co do wysokości (2634 m n.p.m.) po Gerlachu (2655 m n.p.m.) wybitny szczyt Tatr, położony w słowackiej części Tatr Wysokich.

Łomnica położona jest w bocznej grani odchodzącej na południowy wschód od grani głównej w Wyżnim Baranim Zworniku (Vyšná Barania strážnica) w masywie Baranich Rogów (Baranie rohy).

Łomnica góruje nad: Doliną Małej Zimnej Wody, Doliną Łomnicką (Skalnatá dolina), Miedzianą Kotliną (Medená kotlina). Po północnej stronie szczytu położony jest Miedziany Śnieżnik.

Do 1870 r. Łomnica była najczęściej odwiedzanym szczytem Tatr Wysokich. Również obecnie należy do najpopularniejszych szczytów tatrzańskich. Związane jest to ze zbudowaniem w latach 1936–1940 napowietrznej kolejki linowej z Tatrzańskiej Łomnicy.  Czerwone wagoniki fajnie wyglądają na tle szarych skał 😉

Ze Skalnate pleso można wyciągiem krzesełkowym wjechać na Łomnicką Przełęcz :) Bilety można zakupić w kasie w Tatrzańskiej Łomnicy, albo na Skalnate pleso.

Łomnicka Przełęcz (słow. Lomnické sedlo) – przełęcz położona na wysokości 2190 m n.p.m., pomiędzy Łomnicką Kopą a Wielką Łomnicką Basztą w bocznej grani odchodzącej na południe w wierzchołku Łomnicy od długiej południowo-wschodniej grani Wyżniego Baraniego Zwornika. Jest to jedna z najliczniej odwiedzanych przełęczy słowackich Tatr Wysokich, z racji swojej bardzo łatwej dostępności (prowadzi na nią wyciąg krzesełkowy znad Łomnickiego Stawu). Z przełęczy poprowadzony jest stok narciarski, który biegnie zboczem Łomnickiej Grani. Z Łomnickiej Przełęczy można dostać się na Łomnicę, jednak jest to ścieżka nieznakowana, dostępna jedynie z uprawnionym przewodnikiem.

Na zdjęciu poniżej widać słupy wyciągu krzesełkowego na Łomnicką Przełęcz 😉

A na kolejnym zdjęciu obserwatorium astronomiczne znajdujące się nad Łomnickim Stawem, na wysokości 1786 m n.p.m.

Budynek został wybudowany w latach 1940–1943. Pomysłodawcą i pierwszym kierownikiem (1943–50) był czeski astronom i klimatolog Antonín Bečvář. Na jesieni 1943 r. obserwatorium mogło rozpocząć działalność. W 1950 r. powstała dodatkowa placówka w Tatrzańskiej Łomnicy, w 1960 r. zaś obserwatorium meteorologiczne na Łomnicy poszerzono o część astronomiczną. Od 1953 r. placówka nad Łomnickim Stawem jest pod opieką Słowackiej Akademii Nauk.

I najwyższa pora bym pokazała Wam Łomnicki Staw (słow. Skalnaté pleso) :)

Nazwa Łomnickiego Stawu pochodzi od przepływającego przez niego Łomnickiego Potoku, zwanego dawniej po prostu Łomnicą (od niego też wzięły się nazwy szczytu Łomnicy, Doliny Łomnickiej i miejscowości Wielka Łomnica i innych).                     Łomnicki Staw położony jest na wysokości 1751 m n.p.m. (według innych źródeł 1754), zajmuje powierzchnię 1,23 ha (212 metrów długości i 85 metrów szerokości), a maksymalna głębokość wynosi 2 metry (według innych źródeł nawet 4,2 metra. Wskutek czynników klimatycznych, a także działalności człowieka (prowadzonej w pobliżu budowy), zaczął wysychać. W latach 30. i 50. XX wieku przeprowadzono próby przeciwdziałania temu (uszczelnianie), nie przyniosły jednak one na razie rezultatu. Woda pojawia się w stawie okresowo – szczególnie wiosną i po obfitych opadach. Wody dostarcza także potok Łomnica (Skalnatý potok), ale on również często wysycha. Wahania poziomu wody i wielkości stawu są zatem częste, a podane dane na temat wielkości stawu mogą być jedynie orientacyjne.

W Tatrach jest wiele takich „suchych” stawów… mieliśmy szczęście, bo jak na sierpień w Łomnickim Stawie było nawet sporo wody 😉

Obok stawu powstały stacje kolejki: górna stacja kolejki linowej na Łomnicę z Tatrzańskiej Łomnicy na szczyt Łomnicy (wybudowana w latach 1936–1940) oraz wyciągu krzesełkowego na Łomnicką Przełęcz (2190 m n.p.m.). Ruch turystyczny obsługuje bufet, restauracja i hotel „Encián” :)

Kolejne zdjęcie zostało zrobione podczas obchodzenia wkoło Łomnickiego Stawu :)

W pobliżu Łomnickiego Stawu w Dolinie Łomnickiej (Skalnatá dolina), na wysokości 1751 m n.p.m. położone jest Schronisko Łomnickie (słow. Skalnatá chata).                      Początki schroniska datuje się na rok 1841, utworzono tu wtedy skalną kolebę służąca jako schronienie dla turystów, znajduje się ona na tyłach dzisiejszego schroniska. Regularnym schroniskiem chata stała się w 1914 r., kiedy to rozbudowano ją i przebudowano.

Ostatnie już spojrzenie na Łomnicę i znakowaną czerwono Magistralą Tatrzańską poszliśmy do Schroniska Zamkovskiego w Dolinie Małej Zimnej Wody :)

Bardzo przyjemna trasa, widoki piękne :)

Schronisko Zamkovskiego (słow. Zamkovského chata, Zamka) – tatrzańskie schronisko położone na wysokości 1475 m n.p.m. w słowackiej części Tatr Wysokich, w Dolinie Małej Zimnej Wody (Malá Studená dolina).                                                                       Schronisko w latach 1942–1943 wybudował István Zamkovszky (Štefan Zamkovský) – węgierski taternik i przewodnik tatrzański słowackiego pochodzenia. Zamkovskiemu schronisko zostało odebrane w 1948 r. przez władze Czechosłowacji, które obiektowi nadały imię kapitana Nálepki (Nálepkova chata), partyzanta niezwiązanego z Tatrami. Pierwotna nazwa schroniska została przywrócona dopiero w 1992 r., budynek został też oddany wnukowi Zamkovskiego, Stanislavowi Tichemu.                                              Dzisiaj schronisko dysponuje 28 miejscami noclegowymi, a gospodarzem schroniska jest Jana Kalinčíková. Przy schronisku na Małej Zimnej Wodzie została wybudowana mała elektrownia.

Fajna miejscówka – zrobiliśmy tam sobie zasłużone odpoczynek :) i dalej w drogę 😉

Kolejnym miejscem odpoczynku był Rainer domek. To najstarsze schronisko górskie w Tatrach Wysokich. Znajduje się w pobliżu górnej stacji kolejki linowej na Hrebienok przy ujściu Wielkiej Doliny Zimnej . Zostało założony w 1863 przez niemieckiego hotelarza Johanna Georga Rainera.

Wędrując dalej doszliśmy do ostatniego już tego dnia schroniska zwanego Bilikova Chata :)

Bilikova Chata (1255 m.) znajduje się tuż pod centrum Hrebieniok w leśnej części Doliny Staroleśnej na południowo-wschodnim stoku Sławkowskiego Szczytu.                             W miejscu obecnego schroniska stała od roku 1875 prosta chata Rużenina. W roku 1884 dostawiono do niej większe schronisko. Po pożarze obydwóch obiektów (w roku 1893)właściciele spółki leśnej ze Spiskiej Soboty postawili dwa nowe hotele, które jednak w roku 1927 spłonęły. Tę turystyczną osadę ze względu na bliskie sąsiedztwo potoku Zimna Woda nazywano Sanatoriami Studenopotockimi (błędnie Studenovodskými).  Obecne schronisko Bilikowa Chata oddano do użytku w roku 1934 (pierwotnie nazywaną Guhrową Chatą). Schronisko oznaczono tablicą pamiątkową na cześć Pawła Bilika (1916 – 1944), funkcjonariusza straży granicznej, narciarza, sportowca, którego podczas II Wojny Światowej Niemcy wzięli do niewoli w czasie akcji zbrojnej nad Górnym Smokowcem i stracili na zamku w Kieżmarku.

I ostatnie już zdjęcie, a na nim jeden z kilku wodospadów w Dolinie Zimnej Wody (słow. Studená dolina), którą to schodziliśmy (żółtym szlakiem) do miejscowości Tatrzańska Leśna, a stamtąd tzw. Drogą Wolności powróciliśmy do Tatrzańskiej Łomnicy, gdzie na parkingu stał nasz samochód.

Uwielbiam te górskie rwące wodospady… są urocze :)

Podsumowując – to był bardzo ciekawie spędzony dzień. Łomnica zrobiła na nas wielkie wrażenie, Łomnicki Staw również. Napotkane po drodze schroniska zapewniły przyjemną chwilę wytchnienia po trudzie wędrówki i zarazem zachwyciły swym wyglądem. Tatrzańskie szlaki mają swój niezaprzeczalny urok, a opisaną przeze mnie trasę gorąco polecam Wszystkim wybierającym się na tatrzańskie słowackie szlaki :)

TRASA:                                                                                                                  Tatrzańska Łomnica – Łomnicki Staw (Skalnaté pleso) – Schronisko Łomnickie (Skalnatá chata) – Magistrala Tatrzańska – Schronisko Zamkovskiego (Zamkovského chata) – Rainerowa Chatka (Rainerova chata) – Bilikova Chata – Dolina Zimnej Wody (Studená dolina) – Tatrzańska Leśna (Tatranska Lesna) – Droga Wolności – Tatrzańska Łomnica

POZDRAWIAM CIEPLUTKO :) :) :)

83. Na tatrzańskim szlaku … Czerwone Wierchy

WITAM SERDECZNIE i zapraszam do czytania mojego kolejnego wpisu, a także wirtualnego wędrowania ze mną po tatrzańskich szlakach 😉

Mięśnie rozruszane w Dolinie Strążyskiej i Dolinie Białego, pierwszy szczyt – Sarnia Skała – zdobyty, więc drugiego dnia naszego wakacyjnego wyjazdu w Tatry wybraliśmy się już na dłuższą i ambitniejszą trasę :)

Przez zakorkowane Zakopane jedziemy do Kir. Samochód parkujemy na jednym z kilku znajdujących się tam parkingów i po zakupieniu biletów wchodzimy do Doliny Kościeliskiej. Wakacje, środek sezonu letniego, zapowiada się kolejny upalny dzień, więc na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego wchodzi tłum turystów. Idziemy w tej pielgrzymce Doliną Kościeliską aż do pojawienia się szlaku czerwonego na Czerwone Wierchy (około 20 minut). Szliśmy już kiedyś z mężem tym szlakiem, ale niestety wtedy była straszna mgła, widoczność na dwa kroki, o podziwianiu widoków nie było mowy – teraz jest zupełnie inaczej, aura pogodowa sprzyja :)

Początkowy odcinek szlaku biegnie lasem, ale i tak męczymy się przy podejściu, co kawałek przystajemy, by odpocząć i napić się. Pierwszy dłuższy regenerujący postój robimy sobie pod Upłaziańską Kopką :)

Zregenerowani ruszamy dalej. Szlak nadal cały czas biegnie pod górę, podejście męczy, słońce grzeje, jednak tam wyżej lekko wiejący wiaterek daje ochłodę i wędruje się bardzo przyjemnie :) A widoki, ach, są coraz piękniejsze :)

Na kolejnym zdjęciu widać jak zadowolona, szczęśliwa idę sobie na Ciemniak :)

Ciemniak (2096 m n.p.m.) to najdalej na zachód wysunięty szczyt należący do masywu Czerwonych Wierchów w Tatrach Zachodnich.
Ciemniak wznosi się ponad dolinami: Kościeliską, Tomanową, Tomanową Liptowską, Miętusią i polodowcowym kotłem niewielkiej Doliny Mułowej, do której opadają strome, lecz nieduże urwiska. Nazwa szczytu pochodzi prawdopodobnie od tej właśnie doliny, zwanej dawniej przez pasterzy Doliną Ciemną.

W XIX wieku Ciemniak nazywany był Czerwonym Wierchem Upłaziańskim. Dawniej cały jego północny grzbiet należał do Hali Upłaz i wypasany był aż pod sam wierzchołek. W XIX wieku w Czerwonym Żlebie i Czerwonych Żlebkach funkcjonowały kopalnie rudy żelaza.

Kolejne zdjęcie, a na nim ja z moim młodszym synem – trzeba zaszczepiać miłość do gór i wspinaczki już od najmłodszych lat 😉

Wejście na szczyt nie przedstawia żadnych trudności technicznych i wchodzono na niego od dawna. Pierwsze wejście zimowe miało miejsce w roku 1908. Ze szczytu Ciemniaka szczególnie dobre są widoki na Dolinę Kościeliską i Tatry Zachodnie, widoczne jest też Jezioro Orawskie.

Góry, chmury… nic tylko wędrować i podziwiać :)

Ciemniak zbudowany jest z dolomitów z przeławiceniami wapieni wieku środkowotriasowego, tylko Twardy Grzbiet w górnej części północno-zachodniej grani przykryty jest twardymi skałami krystalicznymi. W stromym stoku zachodnim (od strony Doliny Kościeliskiej) znajdują się liczne skałki, tzw. Rzędy Tomanowe, poprzedzielane Czerwonymi Żlebkami. Te łączą się poniżej w Czerwony Żleb – jedyne północne odgałęzienie Doliny Tomanowej. W wapiennych skałach Ciemniaka znajdują się liczne jaskinie. Największe z nich to: Jaskinia Miętusia, Jaskinia Lodowa w Ciemniaku, Studnia w Kazalnicy Miętusiej, Jaskinia Wysoka za Siedmioma Progami.

Już w połowie lata pędy rosnącego na Twardym Grzbiecie situ skuciny zaczynają brunatnieć, nadając szczytowi czerwone zabarwienie. Szczyt porasta bogata flora, występują tu zarówno rośliny podłoża wapiennego, jak i granitowego. Prof. Władysław Szafer tłumaczył to występowaniem tutaj granitowych żwirów powstałych z rozkładu dawnej pokrywy ze skał krystalicznych. Stwierdzono występowanie m.in. tak rzadkich gatunków roślin górskich, jak: naradka tępolistna, szarota Hoppego, bylica skalna, potrostek alpejski, rogownica szerokolistna, skalnica zwisła, głodek kutnerowaty, mietlica alpejska, sybaldia rozesłana, babka górska, turzyca czarna.

Jak okiem sięgnąć – cudnie :)

Na Ciemniak biegnie szlak turystyczny czerwony – odcinek czerwonego szlaku z Wyżniej Kiry Miętusiej w Dolinie Kościeliskiej przez Polanę Upłaz, Chudą Przełączkę i Ciemniak na Kasprowy Wierch i dalej. Nim to właśnie wędrowaliśmy :)
Dochodzi również szlak turystyczny zielony – zielony przez Twardy Grzbiet, Chudą Przełączkę, Czerwony Żleb i Dolinę Tomanową do schroniska na Hali Ornak. Do Chudej Przełączki biegnie razem ze szlakiem czerwonym :)

Drugi szczyt Czerwonych Wierchów idąc od strony Doliny Kościeliskiej to Krzesanica :)

Krzesanica to szczyt w grani głównej Tatr Zachodnich, najwyższy szczyt zespołu Czerwonych Wierchów.
Krzesanica wznosi się nad polską Doliną Miętusią i słowacką Doliną Cichą. Od wschodu sąsiaduje z Małołączniakiem (2096), oddzielona od niego Litworową Przełęczą (2037 m), od zachodu z Ciemniakiem (2096), oddzielona Mułową Przełęczą (2067 m). Po szczytach tych i przełęczach biegnie granica polsko-słowacka.
Nazwa szczytu pochodzi od północnej ściany zwanej krzesaną. Walery Eljasz-Radzikowski w 1891 r. pisał o niej: „Krzesanica ze ścianą od północy gdyby skrzesaną i stąd tak nazwana”. Północna ściana Krzesanicy o wysokości ok. 200 m jest bardzo stroma. W ścianę tę wcina się polodowcowy kocioł – wisząca Dolina Mułowa.

Krzesanica zbudowana jest z dolomitów z przeławiceniami wapieni wieku środkowotriasowego i jest najwyższym polskim szczyt zbudowanym z takich skał. W ścianach południowych, po słowackiej stronie odkryto ok. 50 jaskiń, najgłębsze z nich mają 166 m :)

Szczeliny skalne porasta tu ciekawa flora roślina wapieniolubnych. Jak podają Kazimierz Zarzycki i Zofia Zwolińska, na szczycie rosną takie rośliny, jak: lepnica bezłodygowa, dzwonek alpejski, kuklik górski, tojad mocny, wierzba zielna i żyłkowana, omieg kozłowiec, dębik ośmiopłatkowy, sasanka alpejska, jaskier alpejski, mak tatrzański oraz 7 gatunków skalnic. Zdarzają się i rośliny kwasolubne, normalnie występujące tylko na granicie (np. sit skucina), a to wskutek tego, że miejscami wapienie pokryte są cienką warstwą kwaśnej gleby powstałej na zwietrzelinie. Z rzadkich w Polsce roślin występujących tylko w Tatrach, i to na nielicznych stanowiskach rosną tutaj: głodek kutnerowaty, goryczuszka lodnikowa, mietlica alpejska, sybaldia rozesłana, skalnica zwisła, babka górska, rogownica szerokolistna, szarota Hoppego.

Dalej wędrujemy po Czerwonych Wierchach i niedługo dojdziemy do kolejnego szczytu – Małołączniaka :)

Małołączniak na wschód sąsiaduje z Kopą Kondracką (2005 m), oddzielony od niej Małołącką Przełęczą (1924 m), na zachód z Krzesanicą (2122 m) poprzez Litworową Przełęcz (2037 m). Jest to dosyć dobrze wyodrębniony szczyt. Wznosi się nad trzema dolinami walnymi: Doliną Cichą, Doliną Małej Łąki i Doliną Kościeliską.

Małołączniak zbudowany jest z wapieni i dolomitów, a część szczytowa od wysokości ok. 1840 m przykryta jest warstwą skał krystalicznych. W wapieniach silnie rozwinięte zjawiska krasowe. W północnych stokach Małołączniaka znajdują się najgłębsze jaskinie Tatr: Jaskinia Wielka Śnieżna i Śnieżna Studnia. Ostatnim dużym odkryciem speleologicznym w Tatrach jest jaskinia Siwy Kocioł, również położona w stokach Małołączniaka.

Poniżej Giewont fotografowany z Małołączniaka :)

A na kolejnym zdjęciu ja wraz z moim Małym Turystą na tle Giewontu :)

Dzięki różnorodności podłoża geologicznego flora Małołączniaka, podobnie jak całych Czerwonych Wierchów, jest bardzo bogata. Na przykrywających kopułę szczytową skałach granitowych rosną rośliny granitolubne, niżej występuje podłoże wapienne, na którym rosną zupełnie odmienne zbiorowiska roślin wapieniolubnych. W okolicach Małołąckiej Przełęczy w lipcu zakwitają licznie piękne i duże kwiaty rzadkiej rośliny tatrzańskiej – pełnika siedmiogrodzkiego, tworzącego tutaj duże kępy. Zbudowane z granitów stoki porośnięta są niską murawą z granitolubnymi gatunkami: boimką dwurzędową, kosmatką brunatną i sitem skuciną. Czerwieniejące już w lecie końce ich pędów (szczególnie situ skucina) nadają Małołączniakowi czerwone zabarwienie. Od tego zabarwienia pochodzi nazwa Czerwony Grzbiet, a także dawna nazwa Małołączniaka – Czerwony Wierch. Flora bogata gatunkowo. M.in. stwierdzono tutaj występowanie mietlicy alpejskiej, rogownicy szerokolistnej turzycy Lachenala, szaroty Hoppego i ostrołódki polnej – bardzo rzadkich roślin, w Polsce występujących tylko w Tatrach i to w nielicznych tylko miejscach – a także starca pomarańczowego występującego również poza Tatrami, ale wszędzie bardzo rzadkiego.

Przez Małołączniak przebiega:
– szlak turystyczny czerwony – z Doliny Kościeliskiej przebiegający grzbietem Czerwonych Wierchów, a dalej na Kasprowy Wierch i Świnicę.
– szlak turystyczny niebieski – szlak schodzący do wylotu Doliny Małej Łąki poprzez Czerwony Grzbiet, Kobylarzowy Żleb, Dolinę Miętusią i Przysłop Miętusi.

Polecam obie trasy :) Kilka lat temu wędrowaliśmy (z mężem) szlakiem czerwonym, a teraz zdecydowaliśmy się zejść z Małołączniaka tym niebieskim :)

Zejście strome, nawet pojawił się niebezpieczny odcinek z łańcuchem – na szczęście dzielnie sobie z nim poradziliśmy :)

Zarówno na szczytach, jak i przy zejściu widoki zachwycały :)

Pogoda sprzyjała również robieniu zdjęć i tego dnia zrobiłam ich mnóstwo :)


\”Kiedy na początku wspinaczki człowiek stoi przed szczytem i patrzy na potężną górę, czuje się przytłoczony. Kiedy patrzy na tą samą górę już po zejściu – jest dumny i ma wrażenie, że może osiągnąć wszystko.\” (Martyna Wojciechowska)

Dumni, że udało nam się bezproblemowo przejść całą zaplanowaną trasę doszliśmy do Miętusiego Przysłopu, a następnie Ścieżką nad Reglami do Doliny Kościeliskiej. Stąd do samochodu było już niedaleko. To był pełen wrażeń, wspaniale spędzony dzień na tatrzańskim szlaku. Do Bukowiny Tatrzańskiej wróciliśmy po zmroku, nawet właścicielka domu, w którym nocowaliśmy już zaczęła się o nas martwić.

TRASA:
Kiry – Dolina Kościeliska – Upłaziańska Kopka – Ciemniak – Krzesanica – Małołączniak – Czerwony Grzbiet – Miętusi Przysłop – Ścieżka nad Reglami – Dolina Kościeliska – Kiry

POZDROWIENIA POSYŁAM :)
I biorę się za przygotowywanie kolejnego wpisu 😉

82. Na tatrzańskim szlaku … w Strążyskiej Dolinie

„Miłości do gór nauczyć się nie można.
Trzeba je pokochać z samego siebie”
(Walery Goetel)

Wspaniały wakacyjny wyjazd do Bukowiny Tatrzańskiej i wędrówka po Tatrach polskich i słowackich – jeszcze niedawno marzenie, a teraz już wspomnienie, cudowne wspomnienie, którym chciałabym się tu podzielić :)

Zacznę może od tego, że jak już nie raz wspominałam KOCHAM GÓRY i wędrówki po górskich szlakach. Uważam, że każdy rodzaj gór ma swój własny, specyficzny urok, podoba mi się wszędzie, ale to Tatry oczarowały mnie najbardziej i to tam moje serce najmocniej bije. Dawniej często jeździłam do Zakopanego, wędrowałam po Tatrach. Na swoim koncie (pochwalę się ;)) mam kilka ambitniejszych szczytów jak np. Błyszcz, Bystra, Świnica, Zawrat, Krywań, Sławkowski Szczyt, czy Rysy (zdobywane od słowackiej strony). W życiu różnie bywa i niestety przez kilka ostatnich lat nie mogłam pozwolić sobie na wypady w Tatry, za to były wyjazdy na Dolny Śląsk. Wędrując po Sudetach byłam na Śnieżce, Szrenicy, Śnieżnych Kotłach, w zeszłe wakacje odwiedziłam Szczeliniec, Błędne Skały i Masyw Śnieżnika. Przyznaję, tam też bardzo mi się podobało i chętnie jeszcze nie raz tam powrócę :) W te wakacje jednak, ku mojej wielkiej radości,  po kilku latach przerwy udało mi się powrócić na tatrzańskie szlaki. Rodzinnie pojechaliśmy do Bukowiny Tatrzańskiej – pogoda wspaniale nam dopisała, kondycja również i udało się przejść kilka ciekawych tras :)

Planując ten wyjazd jako bazę noclegową i wypadową wymyśliłam nam Bukowinę Tatrzańską i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Do Zakopanego niedaleko, ale również blisko do przejścia granicznego w Jurgowie, a tym razem w planach były i polskie i słowackie Tatry :)

Pierwszy (jak zwykle) dzień ulgowy, gdyż po podróży dzieci trochę zmęczone. Dojazd oraz szukanie (jak zwykle w ciemno) noclegu zajęło kilka godzin, więc na szlak ruszyliśmy dopiero w południe :)

Samochodem dojechaliśmy do parkingu u wylotu Strążyskiej Doliny i weszliśmy na teren TPN. Osobiście bardzo lubię spacerować tą dolinką i już kilkakrotnie w moim życiu nią wędrowałam. I nie ważne, czy jest to upalny sierpniowy dzień, czy mroźny grudzień – mnie zawsze się tam podoba :)

Dolina Strążyska ma powierzchnię ok. 4 km² i długość 3 km, prowadzi aż do ścian masywu Giewontu. Dolina Strążyska jest zalesiona a jej dnem  płynie wartki Strążyski Potok. 0,5 km od wylotu doliny znajduje się polana Młyniska, na której stoi leśniczówka TPN, a w górnej części doliny położona jest niewielka Polana Strążyska, na której znajdują się dwa szałasy, bufet i duży głaz nazwany przez dawnych turystów Sfinksem. Na Polanie Strążyskiej krzyżuje się kilka szlaków turystycznych.

Tradycyjnie odpoczęliśmy tam chwilkę, a następnie żółtym szlakiem doszliśmy do wodospadu Siklawica :)

Wodospad ten opada z dwóch prawie pionowo nachylonych ścian (pod kątem 80°). Łączna wysokość wodospadu wynosi 23 metry (wysokość ściany dolnej wynosi 13 m, a ściany górnej 10 m). Pomiędzy górną i dolną jego częścią istnieje skalna półka, w której w skale wymyte zostało siłą uderzenia wody i niesionych przez nią odłamków skalnych wgłębienie wypełnione wodą, tzw. kocioł eworsyjny. Urocze miejsce, licznie odwiedzane przez turystów. Cztery lata temu byliśmy tam z wózkiem, a teraz proszę – mój mały turysta doszedł do wodospadu na własnych nogach :)

I to nie jedyny jego sukces tego dnia :)

Ponownie wróciliśmy na Polanę Strążyską, a następnie szlakiem czarnym tzw. Ścieżką nad Reglami udaliśmy się na Sarnią Skałę. Mimo, że dzień był upalny i w dolinie były tłumy tu spotykaliśmy już znacznie mniej turystów. Podejście męczyło, ale odpoczywając co kawałek dzielnie szliśmy :)

Na Czerwonej Przełęczy odbiliśmy w lewo (odgałęzienie szlaku czarnego) i po 10 minutach byliśmy już na szczycie Sarniej Skały :) Ja tyle razy byłam w Zakopanem, a na Sarniej Skale (aż wstyd się przyznać) jeszcze nigdy. To bardzo widokowe miejsce, z pewnością warto się tam udać. Widać stąd całe Zakopane, a patrząc w drugą stronę – szczyty gór. Na pierwszym planie doskonale widoczny jest masyw Giewontu :)

Giewont to masyw górski  w Tatrach Zachodnich o wysokości 1894 m n.p.m. i długości 2,7 km. Jego główny wierzchołek, Wielki Giewont, jest najwyższym szczytem w Tatrach Zachodnich położonym w całości na terenie Polski.                                                     Masyw Giewontu położony jest między Doliną Bystrej, Doliną Kondratową, Doliną Małej Łąki i Doliną Strążyską. Góruje nad Zakopanem i jest z niego znakomicie widoczny. Szczyt znajduje się w północnej grani Kopy Kondrackiej. Złożony jest z trzech części: Wielkiego Giewontu (1894 m), Małego Giewontu (1728 m) i Długiego Giewontu (1867 m). Na Wielkim Giewoncie znajduje się 15-metrowy żelazny krzyż, obiekt pielgrzymek religijnych, ale również niezwykle niebezpieczne miejsce w czasie burzy.                Giewont to góra-symbol, której zarys często kojarzony jest z sylwetką śpiącego rycerza. Jedna z wersji legendy o rycerzach śpiących pod Tatrami, którzy obudzą się, gdy Polska znajdzie się w wielkim zagrożeniu, umiejscawia ich właśnie pod Giewontem. Związane jest to z tym, że w ścianach Giewontu znajdują się liczne jaskinie, m.in. Jaskinia Juhaska, Kozia Grota, Dziura w Szczerbie, Dziura nad Doliną Strążyską.

Poniżej ja na tle „uśpionego rycerza” :)

To tyle o Giewoncie, a teraz kilka zdań o Sarniej Skale:                                                 Szczyt Sarniej Skały ma wysokość 1377 m n.p.m. Sarnia Skała tworzy skalistą grań o długości około 300 m i przebiegu równoleżnikowym. Na południu Czerwona Przełęcz (1301 m) oddziela ją od Suchego Wierchu (1539 m n.p.m.). Ku północy od Sarniej Skały odbiegają dwa grzbiety tworzące obramowanie dla dwóch dolin reglowych znajdujących się poniżej Sarniej Skały: doliny Spadowiec i Doliny ku Dziurze.                                  Sarnia Skała zbudowana jest z wapieni dolomitowych. Pod jej skalistymi ścianami znajduje się niewielka, zarastająca kosodrzewiną polana. Na Sarniej Skale stwierdzono występowanie wielu gatunków roślin rzadkich w Polsce, dlatego jest ona interesująca dla botaników i wielbicieli roślin tatrzańskich.

Na Sarniej Skale obserwuje się zjawisko obniżenia wszystkich pięter roślinności. Górna granica lasu schodzi tutaj rekordowo do 1300 m n.p.m. Jest to spowodowane zacieniającym działaniem potężnych ścian Giewontu znajdujących się po jej południowej stronie w bezpośredniej bliskości oraz silnymi północno-zachodnimi wiatrami wiejącymi z Przełęczy w Grzybowcu.

Ostatnie spojrzenie i pora schodzić :)

Powtarzamy odcinek do Czerwonej Przełęczy (na szczyt Sarniej Skały prowadzi tylko jeden szlak), kawałek idziemy jeszcze Ścieżką nad Reglami i gdy po około 10 minutach pojawia się szlak żółty odbijamy nim do Doliny Białego.

Dolina Białego ma długość 2,5 km i powierzchnię 300 ha. Dolina wypreparowana jest w skałach osadowych: wapieniach, dolomitach, podrzędnie łupkach. Jest przeważnie wąska i głęboko wcięta, o charakterze wąwozu krasowego – zwłaszcza jej dolny odcinek u stóp Kazalnicy, zwany Kotłami. W dolinie występują liczne skałki, w potoku progi i niewielkie wodospady oraz baniory. Przepływa przez nią Biały Potok o dużym spadku wynoszącym ok. 187 m/km. Roślinność występująca w dolinie ma charakter typowej roślinności regla dolnego. W ciągu godzinnej wędrówki mamy doskonałą okazję, by móc to wszystko zobaczyć :)

Ostatni już odcinek tego dnia to dojście Drogą pod Reglami do samochodu pozostawionego u wylotu Doliny Strążyskiej. Przed powrotem do Bukowiny Tatrzańskiej podjechaliśmy jeszcze na Krupówki, by coś zjeść i dojść do wniosku, że o wiele bardziej podoba nam się na szlakach górskich niż na zatłoczonych Krupówkach 😉

Podsumowując ten pierwszy dzień:                                                                      Ciekawa trasa – dwie urocze dolinki tatrzańskie, wodospad i punkt widokowy na szczycie Sarniej Skały, dla nas na rozruszanie idealna.                                 Doskonała pogoda do wędrowania, podziwiania widoków i robienia zdjęć.

TRASA:                                                                                                                                parking u wylotu Strążyskiej Doliny – Strążyska Dolina – Strążyska Polana – Wodospad Siklawica – Strążyska Polana – Ścieżka nad Reglami – Czerwona Przełęcz – Sarnia Skała – Czerwona Przełęcz – Ścieżka nad Reglami – Dolina Białego – Droga pod Reglami – parking u wylotu Strążyskiej Doliny

Kończę zadowolona, że po kilku zwariowanych tygodniach udało mi się wreszcie puścić nowy wpis :) W następnym opowiem o kolejnym dniu wyjazdu spędzonym również na tatrzańskim szlaku :)

POZDRAWIAM SERDECZNIE :) :) :)