176. Zamek Tropsztyn

Witam serdecznie :) Kolejną ciekawą atrakcją Małopolski jest rekonstrukcja zamku Tropsztyn :) Podczas Wakacji 2019 miałam możliwość zwiedzić go, zanim więc zacznę opowiadać o odwiedzanych w te wakacje miejscach, opowiem jeszcze o nim :) To taka „wisienka na torcie” mojego zeszłorocznego wyjazdu wakacyjnego :)

Samochodem można zaparkować na bezpłatnym parkingu pod samym zamkiem lub 200 metrów dalej na parkingu przy Dunajcu :)

Rekonstrukcja zamku obronnego Tropsztyn znajduje się nad Jeziorem Czchowskim, na stromym półwyspie oblanym z trzech stron rzeką Dunajec, w miejscowości Wytrzyszczka w gminie Czchów i stanowi jedną z ciekawych atrakcji Małopolski :)

Zamek Tropsztyn wzniesiony został przez ród Gierałtów-Ośmiorogów dla ochrony tzw. Bramy Sądeckiej, przez którą wiódł wodny i lądowy szlak w kierunku Węgier. Drewniane zabudowania mogły powstać już w XIII wieku, jednakże pierwsze wzmianki o murowanym zamku pochodzą z 1382 roku. Istniały tu wówczas wysokie mury na planie czworoboku. Zabudowa wewnątrz murów pozostawała jeszcze drewniana. Dopiero następni właściciele, Chebdowie, wznieśli pierwsze murowane budynki, a zwłaszcza wysoką, masywną wieżę w północno-zachodnim narożniku zamku. w latach późniejszych dzierżyli zamek w swoich rękach Kmitowie. Po nich zaś Robakowscy i Gabońscy. w owym czasie zmieniono wjazd do zamku oraz wybudowano rezydencję mieszkalną wzdłuż północnych murów. Aby ukrócić zbójeckie zapędy urzędujących tu burgrabiów zamek został zdobyty i zniszczony w 1574 roku. Od tamtego czasu pozostawał w ruinie.
(Źródło informacji: http://www.polinar.pl/tropsztyn/zamek_tropsztyn.html )

Od 1995 roku trwa odbudowa zamku zgodnie z planem opracowanym i zatwierdzonym przez wybitnych historyków, archeologów i architektów z regionu Małopolski, a od 2005 roku jest udostępniony turystom do zwiedzania :)

Zamek Tropsztyn najlepiej jest zwiedzać zgodnie z oznakowanym kierunkiem zwiedzania :)

Idziemy więc i zwiedzamy poszczególne sale, aż zawędrowaliśmy do budzącej grozę sali tortur.

Eksponaty w kolejnej sali już nie starszą, a wprost przeciwnie – zachwycają i na pamiątkę można sobie też coś kupić 😉

Po obejrzeniu ciekawych eksponatów schodzimy w dół i teraz idziemy lochami między skałami :)

Historia warowni powiązana jest z położoną po przeciwległej stronie rzeki wsią Tropie. Idąc lochami możemy zobaczyć wejście do korytarza wiodącego prawdopodobnie do Tropia, po drugiej stronie nurtu Dunajca.

Dalej znajduje się prawdopodobnie wejście do pionowego lochu i przejście do zamku w Czchowie.

Idąc zawędrowaliśmy do wieży i jak widać na zdjęciu robi się weselej :)

W trzech salach na kolejnych kondygnacjach wieży umieszczono różne zabawki i zjeżdżalnie, co szczególnie cieszy małych turystów :) Z pewnością miło będą wspominać pobyt w takim zamku :)

Jesteśmy już na tarasie widokowym zamkowej wieży i możemy podziwiać piękne widoki okolicy, a piękne są, prawda? 😉

Zamek Tropsztyn jest jednym z niewielu w Polsce posiadającym nazwę własną, tak jak Wawel czy też Książ :)

Kolejny widok z zamkowej wieży 😉

Poniżej widok z zamkowej wieży na wijący się Dunajec oraz lądowisko helikoptera na dachu zamku :) Powstanie lądowiska ma związek z krakowską firmą Polinar, która jest min. dealerem samochodów i helikopterów Robinson i przyczyniła się do rekonstrukcji tego zamku.

Wracając jeszcze do przeszłości – zamek spełniał rolę obronną, ale tylko w niewielkim stopniu. Mógł być siedzibą rycerzy – rabusiów, w przeciwieństwie do zamków nadreńskich, skąd miał pochodzić założyciel Tropsztyna. Dla Sz. Morawskiego i J. Gumińskiego opierających wiedzę historyczną na dokumentach kościoła w Tropiu, zamek był obronną siedzibą rycerzy trudniących się rabunkiem towarów spławianych Dunajcem.
S. Kołodziejski w artykule weryfikującym stan wiedzy na temat zamków nad Dunajcem i Popradem wyraża pogląd, że obroną granic i szlaków handlowych zajmowały się zamki królewskie (nieodległy Czchów), natomiast większość zamków wzniesionych w dolinach obydwu rzek, w tym Tropsztyn, to prywatne rezydencje feudalne. Jeżeli broniły, to swych właścicieli, a przede wszystkim pełniły funkcje mieszkalne i administracyjne. (Źródło informacji: http://www.polinar.pl/tropsztyn/zamek_tropsztyn.html )

Architektura zamku Tropsztyn ukazana jest w serialu telewizyjnym „Korona królów”, jako odzwierciedlenie średniowiecznego wyglądu zamku w Lublinie.

Od 1400 roku w dokumentach pojawiają się zamiennie zapisy o zamku zwanym również: Rostin, Rotsteyn, Roczsten, Rogsteen, Rosten, Rostin, Roscow (Rożków) będące piśmienniczym wariantem nazw Rożków i Tropsztyn. Dawny Tropsztyn określano również jako „zamek na Zawrociu” lub „w Wytrzyszczce”, „Rożków” oraz „Rogstein”.

Zwiedzamy dalej Zamek Tropsztyn – poniżej widok na zamkową wieżę, z której to już wcześniej podziwialiśmy okolicę i pięknie wijący się Dunajec :)

I spojrzenie w kierunku drugiej zamkowej wieży. Obchodząc mury obronne zamku przechodzi się przez nią :)

Na zamku nie ma elementów drewnianych, a jedynie kamień, żelbet, beton i stal. Tylko taka metoda, zdaniem Fundacji, zapewni kilkusetletnią trwałość konstrukcji. W XVII w. zamek został spalony, a więc, aby historia się nie powtórzyła, na zamku nie będzie znajdowało się nic łatwopalnego. w przyszłości wszystkie elementy betonowe będą obłożone mozaiką kamienną, tak jak jest to już zrobione na części schodów wewnętrznych, czy w Sali Rycerskiej. (Źródło informacji: http://polinar.pl/tropsztyn/zamek_tropsztyn.html )

Idąc zgodnie z wytyczoną trasą zwiedziliśmy cały zamek i ponownie jesteśmy na zamkowym dziedzińcu :)

Patrząc na mury zamku można dostrzec czerwoną linię. Część murów poniżej linii to oryginalne mury, jakie zdołały się zachować, a to co powyżej linii to rekonstrukcja.

Zamek Tropsztyn otwarty jest do zwiedzania sezonowo, w okresie wakacyjnym, a więc w lipcu i sierpniu. W tygodniu od godziny 9.00-17.00, a w weekendy od godziny 9.00-19.00, ale jak można wyczytać na stronie zamku w tym roku ze względu na pandemię jest zamknięty :(

Połączenie zabytkowej surowej architektury z naturą – jeszcze jedno spojrzenie na zamkowy dziedziniec :) Kwiaty cudnie zdobią zamkowe mury :)

Po wyjściu z zamku warto udać się w lewo, gdzie znajduje się Skalny Szlak Inków i obejść zamek dookoła :)

Skąd się wziął i gdzie jest Skarb Inków?
W XVIII wieku potomek fundatorów zamku w Niedzicy – Sebastian Berzewiczy, wyjechał do Peru. Poślubił Inkaską Indiankę, z którą miał córkę – Uminę. Niestety był to czas najazdu Hiszpanów na Inków. Z królewskiego rodu Inków przy życiu pozostał bratanek naszego rodaka – Andreas Tupac Amaru II. Ożenił się on z jego córką Uminą, po czym cała rodzina uciekła do Europy zabierając ze sobą część królewskiego skarbu Inków.

Klątwa Inków i ciąg dalszy historii Skarbu Inków
Los ich jednak nie oszczędził i przy życiu został tylko Sebastian i jego wnuk – Unkas, który przyjął polskie imię i nazwisko jako Antoni Benesz. Jego dziadek Sebastian ukrył gdzieś legendarny skarb Inków. Podobno ciąży na nim klątwa, która dotknie każdego, kto będzie chciał go odnaleźć. Zakaz złamał prawnuk Antoniego – Andrzej Benesz, który w Niedzicy w 1946 roku odkrył inkaskie pismo, wiążące skarb z zamkiem w Tropsztynie. To właśnie on w 1970 roku przejął ruiny zamku (ciekawostką jest to, że był wtedy wicemarszałkiem sejmu). Niestety 6 lat później poszukiwania skarbu przerwała jego tragiczna śmierć w wypadku samochodowym. Czyżby zadziałała klątwa? (Źródło informacji: http://mojamalopolska.pl )

Słyszałam, że na zamku wyświetlany jest film o historii zamku i skarbie Inków, ale mnie niestety nie udało się załapać na tą projekcję.

Obchodząc zamek wkoło można też zobaczyć ogromną skałę na której jest zbudowany :)

Atrakcyjna lokalizacja nad samym Dunajcem i Jeziorem Czchowskim, bajeczne widoki, ciekawa historia… mam nadzieję, że udało mi się udowodnić atrakcyjność tajemniczego zamku Tropsztyn w Wytrzyszczce koło Czchowa (swoją drogą powiedzieć całą nazwę, to niezłe wyzwanie dla obcokrajowców 😉

Będąc w tej okolicy polecam podjechać też do Tropia i zobaczyć zabytkowy romański kościół wraz z pustelnią św. Świerada, a na zachętę polecam mój archiwalny wpis nr. 92. Pogórze Rożnowskie – Lusławice, Rożnów, Gródek nad Dunajcem, Tropie :)

POZDRAWIAM jeszcze wakacyjnie  :) :) :)

175. Rejs po Jeziorze Rożnowskim

Witam :) Pięknie było w słowackiej Lewoczy, a teraz powspominam inne piękne miejsce, ale już w Polsce i bardzo przyjemny rejs po Jeziorze Rożnowskim :)

Samochodem dojechaliśmy do Rożnowa i zaparkowaliśmy niedaleko zapory :)

Rożnów znajduje się w województwie małopolskim, w powiecie nowosądeckim, w gminie Gródek nad Dunajcem. Leży na terenie Pogórza Rożnowskiego, nad Jeziorem Rożnowskim, które swoje nazwy wzięły właśnie od tej miejscowości.

Rożnów to miejscowość atrakcyjna turystycznie, z wieloma zabytkami architektury, jak również świetna baza turystyczna z dużą liczbą miejsc noclegowych. Znajduje się tutaj także kąpielisko oraz przystań jachtowa.

Z przystani w Rożnowie w rejs po Jeziorze Rożnowskim popłynęliśmy statkiem wycieczkowym „Rak”. Gdy pogoda dopisuje i słonko świeci, to przyjemnie się płynie i podziwia widoki ze statku :)

Jezioro Rożnowskie powstało w wyniku spiętrzenia wód Dunajca na 80. km rzeki, w obrębie Pogórza Rożnowskiego. Położone jest na terenie powiatu nowosądeckiego, ok. 12 km na północ od Nowego Sącza, pomiędzy Kurowem i Rożnowem. Dolina Dunajca tworzy na tym odcinku przełom, który od zachodu ograniczony jest Pasmem Łososińskim Beskidu Wyspowego, natomiast od wschodu wzniesieniami Pogórza Rożnowskiego. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Jezioro Rożnowskie zarysem przypomina nieregularne „S”,a jego kształt uwarunkowany jest morfologią doliny Dunajca. Liczy od 18 do 20 km długości, zależnie od stanu wody oraz średnio 1 km szerokości. Tylko w niektórych miejscach szerokość osiąga 2 km. Głębokość zbiornika zmienia się również w zależności od stanu wody – koło zapory wynosi około 30 m, a w południowej części przy niskich stanach wody tworzą się płycizny i muliska. Cały zbiornik liczy od 16 do 20 km kwadratowych powierzchni. Silnie rozwiniętą linię brzegową cechują liczne półwyspy oraz zatoczki znajdujące się u ujścia potoków wpadających do Dunajca. Utworzono tu liczne plaże, ośrodki wypoczynkowe i letniskowe oraz wypożyczalnie sprzętu pływającego, a więc można uprawiać sporty wodne, wędkować, wybrać się na spacer lub wycieczkę rowerową. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Statkiem „Rak” można wybrać się w rejs wokół tzw. „Małpiej Wyspy” do Gródka nad Dunajcem lub długim Szlakiem Żeglugowym, gdzie rejs trwa nawet 3 godziny z przerwą w Znamirowicach. My wybraliśmy opcję pierwszą i jak widać na zdjęciu jesteśmy już niedaleko „Małpiej Wyspy” :)

Na kolejnym zdjęciu szczyt góry Grodzisko, czyli tzw. „Małpia Wyspa” na Jeziorze Rożnowskim :) Swoją drogą to ciekawe czy ktoś kiedykolwiek na tej wyspie widział choćby jedną prawdziwą małpę 😉

To wyspa z historią… prawdopodobnie w pierwszej połowie XIV wieku wzniesiono tu zamek rycerski, który uległ zniszczeniu zapewne na przełomie XIV i XV wieku. Skromne szczątki murów zamkowych znajdowały się na szczycie wzgórza jeszcze na początku XX wieku.

Pięknie wyspa tonie w zieleni, ale niestety nie da się tam wejść ponieważ utworzono Rezerwat Przyrody.

Między Gródkiem nad Dunajcem, a Rożnowem kursuje również statek wycieczkowy „Jaskółka” i właśnie się z nim mijamy :)

Jezioro Rożnowskie wraz z Jeziorem Czchowskim tworzy zespół zbiorników wodnych Rożnów-Czchów. Podstawowe funkcje zespołu zbiorników to:
– przeciwpowodziowa (polega na wyrównaniu przepływów i ochronie dna dolin przed powodziami, zmniejszenie fali powodziowej Dunajca i Wisły),
– energetyczna (wykorzystanie wody do produkcji energii elektrycznej oraz regulowanie dobowych wahań przepływów, wywołanych pracą elektrowni Rożnów),
– zaopatrzenia w wodę,
– rekreacyjna i turystyczna,
– żeglugowa (wyrównując przepływy zbiorniki umożliwiają spływ na Dunajcu i żeglugę na Wiśle poniżej ujścia Dunajca). (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Powróciliśmy do przystani w Rożnowie i zacumowany statek czeka już na kolejnych pasażerów :)

Wypoczynek nad Jeziorem Rożnowskim może być udany, zwłaszcza dla amatorów sportów wodnych, więc polecam to miejsce na wakacyjny, letni relaks :)

POZDRAWIAM SERDECZNIE :) :) :)

174. Lewocza (słow. Levoča)

Witam serdecznie :) :) :)
W poprzednich wpisach relacjonowałam górskie wędrowanie, a teraz dla odmiany będzie spacer po mieście :)

Kolejnego dnia wyjazdu, o którym opowiadam tu w kolejnych wpisach udaliśmy się do słowackiej Lewoczy, by zwiedzić to miasto, poznać najciekawsze zabytki i poczuć jego klimat :)

Lewocza (słow. Levoča, węg. Lőcse, niem. Leutschau, łac. Leutsovia) to miasto powiatowe we wschodniej Słowacji, w kraju preszowskim, w historycznym regionie Spisz. Położone jest ok. 85 km od Zakopanego, Szczawnicy czy Piwnicznej-Zdroju, a więc w bliskim sąsiedztwie Polski :)

Miasto leży na wysokości 570 m n.p.m. w Kotlinie Hornadzkiej, u południowych podnóży Gór Lewockich, nad rzeczką Levočsky potok. Znajduje się przy głównej słowackiej drodze krajowej nr 18 (D1, międzynarodowej E50), między Popradem a Preszowem.

Pierwsze wzmianki o spiskiej Lewoczy pochodzą z 1249 roku. Dogodnie położona na szlaku handlowym „Via Magna”, szybko się rozrosła do miasta z wieloma przywilejami. W XIV wieku Lewocza stała się wolnym miastem królewskim, a w XVI wieku ważnym ośrodkiem reformacji. W kolejnych stuleciach zasłynęła z działalności drukarskiej, a za sprawą gimnazjum, w którym działali słowaccy narodowcy, stała się jednym z większych ośrodków narodowego odrodzenia. Dalszy rozwój miasta został zatrzymany w 1871 roku, kiedy to przez pobliską Spiską Nową Wieś poprowadzono linię kolejową. Paradoksalnie, z dzisiejszego punktu widzenia, Lewocza dzięki temu zyskała, ponieważ został zachowany nietknięty zespół urbanistyczny starego miasta. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Na zdjęciu Urząd Miasta Lewoczy mieszczący się w dawnym XVII-wiecznym Domu Handlowym, zwanym także Waaghasuem :)

Lewocza obfituje w zabytki. W całości jest zachowane jej stare miasto na planie nieregularnego owalu, otoczone murami obronnymi z XIV-XVIII wieku, liczącymi pierwotnie 2,5 km długości (w dużej części są odrestaurowane lub zrekonstruowane).

Mury pierwotnie miały nawet 8 metrów wysokości, 6 baszt i 3 bramy: Koszycką, Menhardzką i Polską.

Na zdjęciu jedna z dwóch zachowanych do dzisiaj bram – Brama Koszycka (słow. Košická brána). Powstała prawdopodobnie w pierwszej ćwierci XIV w. Murowana na planie prostokąta, trójkondygnacyjna, z łukowato zamkniętymi portalami sieni przejazdowej, nakryta czterospadowym dachem wieżowym. Pierwotnie posiadała most zwodzony przerzucony nad fosą i od przełomu XIV/XV w. okrągły barbakan. Była główną bramą miejską. Podobnie jak inne bramy była otwierana codziennie o wschodzie słońca i zamykana ok. godzinę przed jego zachodem. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

W Lewoczy uwagę zwraca dobrze zachowana siatka ulic z wielkim, prostokątnym rynkiem o stosunku długości boków 3:1 – jednym z większych w tej części Europy. Obecnie jest to główny Plac Mistrza Pawła (słow. Námestie Majstra Pavla).

Powszechnie uznawanym za symbol miasta i moim zdaniem najbardziej imponującym budynkiem w całej Lewoczy jest mieszczący się w centralnej części rynku – Ratusz. Od niego więc zacznę prezentację najciekawszych budowli ulokowanych na rynku, czyli na głównym Placu Mistrza Pawła :)

Budynek ratusza w Lewoczy powstał prawdopodobnie w średniowieczu, pod koniec XV w. Po wielkim pożarze z 1550 r. utracił gotyckie cechy, ponieważ w latach 1551-1559 został odbudowany w stylu renesansowym. W 1615 r. rozbudowano go, a także dobudowano późnorenesansowe arkady na parterze i piętrze.

Na południowej fasadzie, w prawym narożniku znajdują się pozostałości pierwotnej polichromii. Uwagę zwraca też pięć postaci kobiet wymalowanych pomiędzy oknami na południowej fasadzie. Przedstawiają one pięć cnót mieszczańskich: umiar, ostrożność, odwagę, cierpliwość i sprawiedliwość.

Po stronie północno-wschodniej ratusz jest połączony z renesansową wieżą, która była wzniesiona w latach 1656-1661 i służyła jako dzwonnica miejska.
W pomieszczeniach na piętrze ratusza ma obecnie siedzibę Muzeum Spiskie, prezentujące dzieje miasta na tle historii Spisza, wyroby miejscowego rzemiosła i sztuki oraz przyrodę Spisza. Sala posiedzeń rady miejskiej służy celom reprezentacyjnym.

Tuż obok ratusza znajduje się Kościół św. Jakuba – najcenniejszy zabytek miasta, a zarazem największa gotycka świątynia na Spiszu i druga w całej Słowacji (po katedrze w Koszycach). Długość budowli – 49,5 m, szerokość 27,4 m, wysokość wieży 60,7 m. Kościół powstał ok. 1400 roku na miejscu XIII-wiecznej budowli. Słynie on z osiemnastu gotyckich i renesansowych ołtarzy, z których najbardziej unikatowy i wartościowy jest ołtarz główny św. Jakuba Apostoła – najwyższy gotycki ołtarz na świecie. Mierzące 18,6 metra arcydzieło powstało w pracowni Mistrza Pawła i prawdopodobnie on sam jest jego autorem. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

W południowej części rynku znajduje się kościół ewangelicki. Został on zbudowany w latach 1825-1837 w surowym klasycystycznym stylu, na planie greckiego krzyża i zwieńczony wielką kopułą na ośmiobocznym bębnie.

Na miejscu dzisiejszego kościoła ewangelickiego (poprzednie zdjęcie) kiedyś stał pręgierz – kuta „klatka hańby” z 1600 r. Na dobę zamykano w niej „występne” kobiety, które po zmierzchu śmiały chodzić po ulicach bez mężczyzn. Później stał się własnością rodziny Probstnerów, którzy ponownie darowali go miastu w 1933 r. Od tego czasu stoi na obecnym miejscu, czyli przy południowej fasadzie ratusza pomiędzy ratuszem, a kościołem ewangelickim.

Lewoczański rynek otacza ok. 60 domów – kamienic mieszczańskich, należących niegdyś do bogatych kupców. Z reguły są trzytraktowe, chociaż pierwotnie były jednokondygnacyjne. Przebudowane zostały (z dodaniem 2 i ewentualnie 3 kondygnacji) w XVI i XVII w., ale zachowały wiele detali gotyckich z XIV i XV w. (m.in. portale). Większość z nich nosi nazwy dawnych właścicieli. Najciekawsze z nich pokażę na kolejnych zdjęciach :)

Jedną z najpiękniejszych i najokazalszych kamienic jest znajdujący się po wschodniej stronie rynku (pod obecnym nr 7) renesansowy dom Thurzonów z renesansową attyką i bogatą dekoracją sgraffitową na froncie :)

Obecna budowla wznosi się na dwóch wąskich działkach, na których pierwotnie stały dwa domy. W XV w. nabyli je możni z rodu Turzonów i postawili na nich dzisiejszy budynek.
Turzonowie byli spiskimi kupcami i przemysłowcami, ale oprócz zbijania wielkiego majątku wspierali też szkolnictwo i kulturę, czym zasłużyli sobie na krypty i sarkofagi w kościele św. Jakuba.

I jeszcze jedno spojrzenie na dom Thurzonów, ale tym razem zza drzew, czyli z Parku Miejskiego, który powstał z części rynku i jest obecnie piękną oazą zieleni na nim :)

Na kolejnym zdjęciu w całej swej okazałości Wielki Dom Żupny :)

Budynek znajduje się w północnej pierzei rynku (obecnie pod nr 59) i sąsiaduje z pierwotną siedzibą żupy spiskiej – Małym Domem Żupnym.
Zbudowany został w latach 1806-1826 w stylu klasycystycznym, do 1923 r. był siedzibą żupy spiskiej. Od początku swojego istnienia uznawany był za najpiękniejszy budynek administracyjny dawnych Węgier.

Jak już wspomniałam obok Wielkiego Domu Żupnego stoi Mały Dom Żupny
(patrząc na zdjęcie pierwszy po lewej stronie) :)

Budynek wybudowano w stylu renesansowym. Pierwotnie był dwukondygnacyjny, a trzecia kondygnacja dobudowana zapewne po zabudowie dawnej attyki i pokryciu budynku dachem dwuspadowym. Pod górnym gzymsem znajduje się fryz wykonany techniką sgraffito o motywach geometrycznych i roślinnych. Brama nakryta płaskim łukiem, okna prostokątne; w kondygnacji piętra otwory okienne obwiedzione wąskimi opaskami sgraffitowymi. Również w kondygnacji piętra, między pierwszym od lewej a środkowym oknem wykonany techniką sgraffita herb żupy spiskiej (dekoracje te pochodzą z 1911 r.). Obecnie budynek nosi nr 60.

Spacerując po rynku warto wejść do dawnego Domu Haina (nr 40), który obecnie jest siedzibą Muzeum Sztuki Spiskiej. Gaspar Hain był w XVII wieku lewockim rejentem oraz kronikarzem, który posiadał dom. Prezentowane tam wystawy przedstawiają rozwój malarstwa, rzeźby i rzemiosła od średniowiecza po XIX wiek.
Ciekawostką związaną z budynkiem jest to, że właśnie w nim po raz pierwszy odśpiewano patriotyczną pieśń, która później stała się hymnem Słowacji.

Na uwagę zasługuje również znajdujący się pod nr 20 Dom Mistrza Pawła. Dawniej to tu żył i tworzył słynny artysta, a obecnie w jego wnętrzach urządzone jest muzeum prezentujące kopie i fotografie wszystkich jego dzieł.

Na wzgórzu, 2 km na północ od centrum Lewoczy, znajduje się sanktuarium maryjne Mariánska hora – najpopularniejszy cel pielgrzymek słowackich katolików. Od co najmniej 1311 roku istniała tu kapliczka, później powstał kościółek, a następnie bazylika, do której prowadzi pątnicza droga, przy której znajdują się kapliczki pasyjne. 3 lipca 1995 Jan Paweł II celebrował tam mszę dla 650 tysięcy wiernych. Niestety zabrakło nam czasu by tam podejść i oglądaliśmy to miejsce jedynie z oddali, z rynku, czego dowodem jest ten dzisiejszy kadr 😉

Na zachodnim skraju miasta znajduje się stary kościół minorytów oraz okazały budynek dawnego klasztoru, w którym obecnie działa gimnazjum.

Wspominanie Lewoczy kończę kadrem zrobionym obok starego kościoła minorytów (tzw. gimnazjalny).

Murowany, bezwieżowy kościół, zbudowany w stylu gotyckim, zaczęto wznosić wraz z przyległym klasztorem w I połowie XIV w. Potem budowa postępowała w trzech etapach do końca tego stulecia. Jest jednym z największych kościołów gotyckich na Słowacji i przykładem wysokiego kunsztu budowlanego ówczesnej lewockiej strzechy budowlanej.
(Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Lewocza uważana jest za jedno z najpiękniejszych miast na Słowacji. Zachwyca pięknem i historią, a potwierdzeniem tego jest fakt wpisania jej w 2009 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jest ona również świetną bazą wypadową do zwiedzania Spisza, więc myślę, że warto ją odwiedzić i poznać :)

POZDRAWIAM GORĄCO :) :) :)

173. Dolina Koprowa (słow. Kôprová dolina) – Niżni Ciemnosmreczyński Staw (słow. Nižné Temnosmrečinské pleso)

Witam :) :) :)
Tęskniąc za nowymi wycieczkami rozpoczynam foto relację z kolejnego górskiego, tatrzańskiego szlaku, którym to wędrowałam w sierpniu 2019 roku, a którego to jeszcze tu nie relacjonowałam :)

Wstając wcześnie rano pojechaliśmy na Słowację, samochód zaparkowaliśmy pomiędzy miejscowością Szczyrbskie Jezioro, a osadą Podbańska na wysokości 1140 m n.p.m., w miejscu, które przez Słowaków nazywane jest Tri studničky. Opłata za cały dzień wynosiła 5 €. Znajduje się tutaj rozdroże szlaków turystycznych, przystanek autobusowy i płatny parking, a nieopodal szosy polana z leśniczówką TANAP. Trzy studniczki nazywane bywają też Trzema Źródłami, gdyż słowackie słowo „studniczka” oznacza właśnie źródło. Nazwa pochodzi od trzech źródeł dobrej wody wytryskujących w tej okolicy. Z Trzech Źródeł można udać się na Koprową Przełęcz lub Krywań. Prowadzi tędy także czerwonym szlakiem Magistrala Tatrzańska.

Kilka lat temu z tego miejsca szliśmy na Krywań, a teraz odbiliśmy na szlak niebieski by dojść nim do Doliny Koprowej, a następnie dotrzeć do Doliny Ciemnosmreczyńskiej :)

Na zdjęciu Narodowa Góra Słowaków – Krywań :)

Po 45 minutach wędrówki lasem dotarliśmy do Rozdroża pod Gronikiem (słow. Rázcestie pod Grúnikom). Położone jest na wysokości 1100 m n.p.m. przy asfaltowej drodze, ale obowiązuje tam zakaz wjazdu pojazdów samochodowych. Nazwa rozdroża pochodzi od reglowego wzniesienia Gronik (Grúnik), u podnóża którego znajduje się to rozdroże. Na rozdrożu znajduje się wiata dla turystów i tabliczki informacyjne szlaków turystycznych.

Z rozdroża ruszyliśmy dalej niebieskim szlakiem w głąb Doliny Koprowej (słow. Kôprová dolina). Po prawej stronie podziwialiśmy nadal masyw Krywania, a wzdłuż ścieżki płynął potok Koprowa Woda (słow. Kôprovský potok).

Koprowa Woda powstaje w okolicach Ciemnych Smreczyn (na wysokości ok. 1385 m n.p.m.) z połączenia Ciemnosmreczyńskiego Potoku (płynącego z Niżniego Ciemnosmreczyńskiego Stawu w Dolinie Ciemnosmreczyńskiej) i Hlińskiego Potoku (płynącego z Doliny Hlińskiej).

Idąc dalej przechodzimy przez most nad potokiem :)

Koprowa Woda ma kilka dopływów, są to Niewcyrski Potok, Turkowa Woda, Garajowa Woda i kilka mniejszych potoków spływających spod Krywania. Płynie całą długością Doliny Koprowej, następnie w okolicach Podbańskiej łączy się z Cichą Wodą Liptowską i razem tworzą rzekę – Białą Liptowską. Koprowa Woda na niektórych odcinkach zanika, woda płynie podziemnymi przepływami. W niektórych miejscach tworzy na skalnych stopniach kaskady o wysokości 3–4 m. Pod nimi powstają głębokie, zielone baniory. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Idąc Doliną Koprową dotarliśmy do Rozdroża w Hlińskiej (słow. Rázcestie pod Hlinskou). Położone jest ono w lesie zwanym Ciemne Smreczyny, na wysokości 1411 m n.p.m., u wylotu Doliny Hlińskiej.

W odróżnieniu od dolnej części Doliny Koprowej, w jej górnej jest bardziej dziko, a szeroka, utwardzona droga zamieniła się w wąską ścieżkę.

Jesteśmy już przy kolejnym rozdrożu, które nazwano Rozdrożem w Ciemnych Smreczynach (słow. Rázcestie pod Temnými Smrečinami). Położone jest ono w lesie zwanym Ciemne Smreczyny, na wysokości 1485 m n.p.m., u wylotu Doliny Ciemnosmreczyńskiej.

Rozdroże znajduje się na granicy lasu i podmokłej łąki przez którą na ścieżkach szlakowych wybudowano drewniane pomosty. Wybierając szlak zielony można dotrzeć do Przełęczy Zawory (1,2 godz.), ale my tym razem odbiliśmy na czerwony, by dojść nim do Doliny Ciemnosmreczyńskiej (Temnosmrečinská dolina), która skręcając na wschód stanowi górne przedłużenie Doliny Koprowej.

W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska,
Gdzie pawiookie drzemią stawy,
Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy
Na plamy szarych złomów ciska.

U stóp mu bujne rosną trawy.
Bokiem się piętrzy turnia śliska,
Kosodrzewiny wężowiska
Poobszywały głaźne ławy (…)
(Jan Kasprowicz)

Po kolejnej godzinie dotarliśmy do brzegu Niżniego Ciemnosmreczyńskiego Stawu (Nižné Temnosmrečinské pleso) :)

Niżni Ciemnosmreczyński Staw (słow. Nižné Temnosmrečinské pleso) znajduje się na wysokości 1674 m n.p.m. Ma powierzchnię 12,01 ha, wymiary 525 × 360 m i głębokość ok. 37,8 m. Jest trzecim stawem w Tatrach Słowackich co do powierzchni i głębokości. Józef Szaflarski, badacz tatrzańskich stawów, określił jego pojemność na 1 500 000 m³. Staw ma dość małą przezroczystość (około 8,3 m) z powodu dużej ilości planktonu.

Jest on typowym jeziorem polodowcowym, ponieważ leży w niecce karowej wyżłobionej przez lodowiec. Na jego południowym brzegu znajduje się krótka, ale wysoka morena. Wypływająca ze stawu woda przerżnęła w niej głębokie koryto i z wysokości około 50 m spada wodospadem zwanym Ciemnosmreczyńską Siklawą, który daje początek Ciemnosmreczyńskiemu Potokowi. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

W dawnych opisach staw ten figuruje jako Przybylińskie Jezioro (słow. Pribylinské pleso), a nazwa ta pochodziła od wsi Przybylina, do której należały te tereny.

Zbocza gór lubią przeglądać się w lustrach górskich stawów :)

Za Niżnim Ciemnosmreczyńskim Stawem znajduje się Wyżni Ciemnosmreczyński Staw – dziewiąte co do głębokości jezioro na Słowacji. Obecnie nie ma możliwości dotarcia do niego oznakowanymi szlakami turystycznymi, zarośnięta ścieżka też nie zachęca do łamania zakazów, więc niestety, ale nie zobaczyliśmy go z bliska.

Dawniej stawy w Dolinie Ciemnosmreczyńskiej były często odwiedzane przez polskich turystów, którzy przychodzili tutaj z przełęczy Liliowe przez Zawory.
Do Doliny Ciemnosmreczyńskiej można było też dojść znakowanym szlakiem z przełęczy Wrota Chałubińskiego. Niestety po II Wojnie Światowej szlak ten został zamknięty. Góry to raj dla tych, którzy lubią wędrować, pokonywać trasy, sprawdzać swoją kondycję i charakter :)

Niżni Ciemnosmreczyński Staw i Wyżni Ciemnosmreczyński Staw otaczają szczyty – Szpiglasowy Wierch (2172 m n.p.m.), Cubryna (2376 m n.p.m.), Koprowy Wierch (2363 m n.p.m.) i Pośrednia Czuba (1925 m n.p.m.) :)

Miejsce to jest niedostępne dla turystów w okresie od 1 listopada do 14 czerwca. W okresie dostępnym tłumów też tu jednak nie ma. My, będąc tam pogodnego wakacyjnego dnia na całej trasie spotkaliśmy tylko kilka osób, a nad stawem oprócz nas były tylko 3, więc naprawdę można było delektować się ciszą i spokojem.

I ostatni już kadr znad stawu :)

Do samochodu pozostawionego na parkingu wracaliśmy powtarzając całą trasę, ale innej możliwości tym razem nie było. Nam to jednak wcale nie przeszkadzało, bo przyjemnie było jeszcze raz powędrować Doliną Koprową :)

Nazwa doliny prawdopodobnie pochodzi od marchwicy (w języku słowackim kôprovníček bezobalný). Niektórzy uważali, że pochodzi od rud miedzi (niem. Kupfer, w gwarze spiskich Niemców Kopper), jednak jest to trop błędny, gdyż rudy miedzi nigdy tu nie występowały. A może teren ten należał kiedyś do człowieka nazwiskiem Koper czy Kopra? 😉

Przyjemnie szło się wzdłuż potoku i słuchało szumu płynącej wody :)

Dawniej w Dolinie Koprowej istniały trzy schroniska. Pierwsze, zwane Watrą wybudowało Towarzystwo Tatrzańskie w 1895 r. w Ciemnych Smreczynach. Był to bardzo mały, drewniany domek, spłonął w 1924 r. Drugie, tzw. Schronisko Mühlmanna służyło turystom od 1924 do 1939 roku. Było jeszcze Schronisko Rudolfa przy ujściu Niewcyrskiego Potoku. Obecnie niemal cała Dolina Koprowa jest obszarem ochrony ścisłej TANAP-u, nie ma też w niej schronisk turystycznych. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Pięknie wygląda wzburzona piana strumienia i białe kamienie na poboczach :)

Podsumowując trasa:
Tri studničky – Rozdroże pod Gronikiem (słow. Rázcestie pod Grúnikom) – Dolina Koprowej (słow. Kôprová dolina) – Rozdroże w Hlińskiej (słow. Rázcestie pod Hlinskou) – Rozdroże w Ciemnych Smreczynach (słow. Rázcestie pod Temnými Smrečinami) – Niżni Ciemnosmreczyński Staw (Nižné Temnosmrečinské pleso) – powrót tą samą trasą

 
Chodząc po górach tatrzańskie stawy często oglądamy w trakcie wędrówki, niejako „po drodze” na szczyt i rzadko są one celem samym w sobie. Tym razem było inaczej, bo Niżni Ciemnosmreczyński Staw stał się celem całodniowej wycieczki, bardzo udanej wycieczki, bo w region Tatr, gdzie oprócz tego, że jest pięknie, to panuję jak mało gdzie cisza i spokój.

 
POZDRAWIAM SERDECZNIE
z tęsknotą już czekając na nową tatrzańską wędrówkę :) :) :)

172. Dolina Chochołowska – Grześ, Rakoń, Wołowiec

Witam serdecznie :) :) :)
Kolejną wędrówkę rozpoczęliśmy na Siwej Polanie u wylotu Doliny Chochołowskiej i idąc zielonym szlakiem wzdłuż Chochołowskiego Potoku przez Polanę Huciska po 2 godzinach dotarliśmy do Polany Chochołowskiej, na której znajduje się Schronisko Chochołowskie.

Obiekt ten ulokowano na wysokości 1146 m n.p.m. i jest główną bazą noclegową w rejonie Doliny Chochołowskiej.

Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej jest największym schroniskiem w Tatrach Polskich. Jest czynne przez cały rok. Turystom oferuje 121 miejsc noclegowych w pokojach 2-, 3-, 4-, 6-, 8- i 14-osobowych. Posiada także świetlicę, przechowalnię całoroczną nart, kuchnię turystyczną i suszarnię ubrań. Obok schroniska znajduje się dyżurka, w której okresowo dyżurują ratownicy TOPR. Z kuchni turystycznej można skorzystać nieodpłatnie, darmowy jest dostęp do wrzątku przez całą dobę. Stałe zasilanie elektryczne.
Administracyjnie schronisko znajduje się na terenie wsi Witów. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Na zdjęciu schronisko w ujęciu od frontowej strony :)

Przy schronisku , w prawo odbija żółty szlak turystyczny, którym to idąc po 1,5 godzinie można dojść na Grzesia (1653 m n.p.m.).

Trasa znajoma, ale po kilku latach postanowiliśmy przypomnieć ją sobie i idąc przez Grzesia i Rakonia zdobyć Wołowiec, na szczycie którego jak do tej pory nie udawało nam się stanąć :)

Po wyjściu z lasu widoki coraz piękniejsze – centralnie w kadrze widzimy masyw Kominiarskiego Wierchu :)

Idąc wśród kosówki i oglądając się do tyłu podziwiamy masyw Bobrowca (słow. Bobrovec, 1663 m n.p.m.) :)

I ponownie spojrzenie w kierunku Kominiarskiego Wierchu :)

„Góry to życie, życie to góry.”
(Colette Richard)

Podziwiając panoramę Tatr Zachodnich zbliżamy się już do szczytu Grzesia (1653 m n.p.m.).

I dotarliśmy do Grzesia (słow. Lúčna, 1653 m n.p.m.) :)
Przez Grzesia przebiega granica polsko-słowacka. Na szczycie stoi drewniany krzyż upamiętniający konspiracyjne spotkania działaczy polskich i słowackich odbywające się w latach osiemdziesiątych XX wieku.

Stoki Grzesia opadają do trzech dolin: Chochołowskiej (po stronie polskiej) oraz Łatanej i Bobrowieckiej Doliny Orawskiej (po stronie słowackiej).
Wierzchołek Grzesia jest obły i porośnięty trawą oraz kosodrzewiną. Występują na nim także sit skucina i bliźniczka psia trawka (które jesienią żółknąc i czerwieniejąc nadają mu piękny kolor). Niegdyś jego stoki były wypasane. Szczyt zbudowany jest z piaskowców kwarcytowych.

Pomimo swojej niewielkiej wysokości jest godny polecenia ze względu na rozciągające się z niego wspaniałe widoki. Można stąd zobaczyć prawie całe Tatry Zachodnie, a w oddali również szczyty Tatr Wysokich :)

Nazwa szczytu pochodzi od góralskiego słowa „grześ” oznaczającego grzbiet lub grzędę o stokach stromo opadających na dwie strony.
Na Grzesiu znajduje się skrzyżowanie szlaków turystycznych. Szlakiem żółtym można zejść do Doliny Chochołowskiej (lub pójść szlakiem niebieskim odłączającym się na wysokości Przełęczy Bobrowieckiej do Bobrowieckiej Doliny Orawskiej). Szlakiem niebieskim można pójść na Rakoń (i dalej na Wołowiec i Jarząbczy Wierch) natomiast szlakiem zielonym, prowadzącym na stronę słowacką, do Zadniej Doliny Łatanej lub na Przełęcz nad Kotłowym Żlebem.

Poniżej na zdjęciu wśród zieleni ścieżka, którą to biegnie niebieski szlak z Grzesia przez Rakoń na Wołowiec i którym to powędrujemy dalej :)

Idąc granią na Rakonia podziwiamy wspaniałe widoki – na zdjęciu w dole otoczona górami Polana Chochołowska :)

Na następnym zdjęciu po lewej stronie doskonale widoczny masyw Kominiarskiego Wierchu :)

„Góry najczęściej wznoszą się na granicach między państwami, dzielą, geograficznie, narody. Ale są także miejscem spotkań ludzi żyjących po obu ich stronach, tych ludzi, których góry przyciągają, a nie odpychają” (Andrzej Paczkowski)

Chmury i góry w różnych odcieniach zieleni tworzą piękny obraz :)

„Góry to zamienione w skały wykrywacze kłamstw, pozwalające człowiekowi poznać samego siebie, a także innych. Każdy musi kiedyś zrzucić maskę. Wszystkie cechy charakteru tworzące osobowość, w ekstremalnych warunkach wychodzą na światło dzienne w skoncentrowanej formie.” (Stefan Głowacz)

„Góry, choć są niezmienne, to ich smak dla każdego z nas jest inny.” (Ryszard Pawłowski)

Góry mają swój niepowtarzalny klimat… :)

Dotarliśmy do Rakonia :)

Rakoń (słow. Rákoň) znajduje się w bocznej północnej grani Wołowca. W kierunku północno-zachodnim z Rakonia odchodzi północno-zachodnia grań Rakonia, rozdzielająca słowackie doliny: Łataną i Rohacką. Jego wschodnie zbocza opadają do Doliny Chochołowskiej Wyżniej.
Zbocza Rakonia są stosunkowo łagodne, w górnej części trawiaste z kępami kosodrzewiny, gdzieniegdzie wystającymi pojedynczymi skałami i niewielkimi rumowiskami skalnymi. Dawniej były wypasane, od polskiej strony były to pasterskie tereny Hali Chochołowskiej. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Na szczycie Rakonia znajduje się skrzyżowanie szlaków turystycznych. Można stąd pójść słowackim szlakiem żółtym w kierunku północno-zachodnim na Zabrat (1656 m n.p.m.) i dalej do Doliny Łatanej lub do Schroniska Tatliaka nad Czarną Młaką. Szlakiem niebieskim w kierunku południowym można dojść na Wołowiec, a w kierunku północnym na Grzesia.

Ze szczytu rozpościerają się piękne, wysokogórskie widoki :)

Z Rakonia schodzimy do Przełęczy Zawracie (1863 m n.p.m.), a następnie wejdziemy na Wołowiec, który jest głównym celem wędrówki tego dnia :)

Na zdjęciu po lewej stronie Wołowiec (słow. Volovec, 2063 m n.p.m.), a po prawej Rohacz Ostry (słow. Ostrý Roháč, 2088 m n.p.m.)

40 minut po opuszczeniu Rakonia stoimy już na Wołowcu (słow. Volovec, 2063 m n.p.m.) i cieszymy się ze zdobycia tego szczytu oraz z możliwości podziwiania wspaniałych widoków, które pokażę na kolejnych zdjęciach :)

Wołowiec (słow. Volovec, 2063 m n.p.m.) to jeden z najwyższych szczytów polskiej części Tatr Zachodnich. Wznosi się nad dolinami: Chochołowską, Rohacką i Jamnicką.

Na zdjęciu widok z Wołowca w kierunku Doliny Chochołowskiej :)

Wołowiec jest zwornikiem dla trzech grani: od wschodu grani głównej z Jarząbczym Wierchem i Łopatą, od południowej strony grani głównej z Rohaczami oraz biegnącej w północnym kierunku bocznej północnej grani Wołowca przez Rakoń i Grzesia do Bobrowca. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Spojrzenie w kierunku Jarząbczego Wierchu :)

Z rzadkich w Polsce gatunków roślin stwierdzono występowanie tu takich gatunków, jak: mietlica alpejska, saussurea wielkogłowa, turzyca lachenala, ukwap karpacki, wierzba szwajcarska, przymiotno węgierskie.

Na następnym zdjęciu doskonale widoczna Grań Otargańców i górna część Doliny Jamnickiej (słow. Jamnícka dolina) z Niżnim Stawem Jamnickim :)

Na Wołowcu można spotkać kozice, a piarżyska po północnej stronie szczytu zamieszkują świstaki :) No niestety my ich nie spotkaliśmy :(

Na kolejnym zdjęciu fragment Grani Otargańców i górna część Doliny Jamnickiej (słow. Jamnícka dolina) z Niżnim Stawem Jamnickim oraz Wyżnim Stawem Jamnickim :)

Z dość obszernego i płaskiego wierzchołka roztacza się bardzo rozległy widok. Janusz Chmielowski w 1898 pisał: „Widok ze szczytu Wołowca jest nadzwyczaj interesujący (…), ku południowemu zachodowi wachlarzowato rozłożona grupa urwistych Rohaczów (…), ku wschodowi Tatry Wysokie przedstawiające się jakby olbrzymia wyspa skalista…”.
(Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

Na zdjęciu widzimy Rohacze – Rohacza Ostrego (słow. Ostrý Roháč, 2088 m n.p.m.) i Rohacza Płaczliwego (słow. Plačlivé, 2125 m n.p.m.) oraz Dolinę Smutną (słow. Smutná dolina) :)

Patrząc w zachodnim kierunku widzimy leżące poniżej Rohackie Stawy :)

Aż trudno oderwać wzrok od tych górskich szczytów, ach, jak piękne widoki można z Wołowca podziwiać, ale pora by już wracać, więc jeszcze jeden i będziemy schodzić ponownie do przełęczy Zawracie (1863 m n.p.m.) :)

Schodząc z Wołowca nadal delektujemy się pięknymi i rozległymi widokami :)

Po dotarciu do przełęczy Zawracie (1863 m n.p.m.) odbiliśmy na szlak zielony by przez Dolinę Chochołowską Wyżnią zejść do Doliny Chochołowskiej.

Na koniec dnia jeszcze raz wędrówka Doliną Chochołowską wzdłuż Chochołowskiego Potoku do Siwej Polany i kolejna bardzo ciekawa oraz widokowa trasa za nami :)

Przygotowując ten wpis z przyjemnością oddałam się wspomnieniom, ponieważ one pozwalają jeszcze raz przeżyć dobre chwile. Doceniam to tym bardziej, że teraz z powodu epidemii koronawirusa nawet do pobliskiego lasu na spacer nie mogę iść, ale bezpieczeństwo najważniejsze i wprowadzonych zakazów nie łamię, tylko grzecznie siedzę w domu :)

Podsumowując trasa:
Siwa Polana – Dolina Chochołowska – Polana Chochołowska – Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej – Grześ (słow. Lúčna, 1653 m n.p.m.) – Rakoń (słow. Rákoň, 1876 m n.p.m.) – Przełęcz Zawracie (1863 m n.p.m.) – Wołowiec (słow. Volovec, 2063 m n.p.m.) – Przełęcz Zawracie (1863 m n.p.m.) – Dolina Chochołowska Wyżnia – Dolina Chochołowska – Siwa Polana

 
POZDRAWIAM spokoju i zdrowia życząc :) :) :)

171. Słowacki Raj (słow. Slovenský raj) – Przełom Hornadu

Witam :) Słowacki Raj (słow. Slovenský raj) zachwycił mnie i moją rodzinę po raz pierwszy w sierpniu 2017 roku, o czym opowiadałam już 150. Słowacki Raj (słow. Slovenský raj) – pętla przez Wąwóz Suchá Belá i Kláštorisko.
Po dwóch latach udaliśmy się tam ponownie, by przejść kolejną równie ciekawą i ekscytującą trasę :)

Samochód (tak jak poprzednio) zaparkowaliśmy na parkingu w Podlesoku (niedaleko miejscowości Hrabušice). Idąc niebieskim szlakiem, który początkowo wiedzie asfaltem, a następnie ścieżką przeszliśmy obok ośrodka Turisticky Raj. Po 20 minutach dotarliśmy do miejsca nazwanego – Hrdlo Hornádu. Mostem przeszliśmy na drugą stronę rzeki i w kasie biletowej zakupiliśmy bilety wstępu do Parku Narodowego Słowacki Raj, by przejść trasę Przełomem Hornadu :)

Przełom Hornadu to część rzeki Hornad, która przepływa przez północną część Słowackiego Raju.

Przełom Hornadu jest najpiękniejszym i najbardziej znanym kanionem nie tylko w Parku Narodowym Słowacki Raj, ale i na całej Słowacji.

Pierwszego turystycznego przejścia dokonano tu w lutym 1906 r., korzystając z zamarzniętej powierzchni rzeki. Do 1974 r. przejście Przełomem Hornadu było możliwe tylko wodą lub (w czasie ostrzejszych zim) po lodzie. Obecnie wiedzie nim niezwykle atrakcyjny szlak turystyczny o długości 17 km, zwany Ścieżką Ratowników Górskich (słow. chodník Horskej služby). Jest on dwukierunkowy i prowadzi wzdłuż rzeki :)

Przejście tego szlaku zajęło nam więcej czasu niż wskazywały mapy, ponieważ nie spieszyliśmy się, a miejscami musieliśmy też czekać aż zwolni się łańcuch lub podest.

W niebezpiecznych miejscach zamontowane są łańcuchy, klamry, stopnie, kładki lub podesty bezpośrednio nad rzeką.

Obecnie na szlaku znajduje się 324 m łańcuchów, 140 stupaczek (metalowe stopnie montowane w eksponowanych miejscach), 15 klamer i 65 m drewnianych kładek oraz 7 żelaznych mostów. To robi wrażenie, prawda? :)

Wijący się Hornad również robi wrażenie, gdy stoi się na kładce lub podeście bezpośrednio nad nim :)

Poniżej jeden z 7 żelaznych mostów którymi przechodzi się pokonując trasę Przełomem Hornadu :)

Przełom Hornadu jest przełomem przetrwałym, tzn. rzeka przepływając przez obszar wypiętrzania się gór zachowała swój pierwotny bieg. Został wycięty w wapieniach i dolomitach budujących zrąb Słowackiego Raju. Szerokość wąwozu wynosi w najwęższych miejscach zaledwie kilkanaście metrów, a głębokość (od lustra wody po szczyty otaczających skał) dochodzi do 150 metrów. Odcinek o najbardziej eksponowanych brzegach nosi nazwę Železné vráta (Żelazne Wrota). (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org/ )

I przechodzimy kolejny żelazny most :)

Prawie cały odcinek przełomu jest od 1976 r. objęty ochroną w ramach rezerwatu przyrody „Przełom Hornadu” (od 1995 r. jako narodowy rezerwat przyrody, słow. Národná prírodná rezervácia).

Idąc szlakiem niebieskim wzdłuż Hornadu dotarliśmy do polany w Słowackim Raju – Letanovský mlyn :)
Znajduje się ona na wysokości 523 m w dolinie rzeki Hornad, w miejscu, w którym do Hornadu uchodzi Trstený potok. Na początku XIX wieku istniał tutaj młyn wodny, później jednak spalił się i nie został już odbudowany. Obecnie na polanie znajdują się prywatne domy z kwaterami dla turystów oraz bufet :)

Letanovský mlyn jest też węzłem szlaków turystycznych. Krzyżują się tutaj dwa szlaki turystyczne: popularny niebieski wiodący Przełomem Hornadu, którym to wędrowaliśmy i szlak czerwony. Północnym skrajem polany biegnie jeszcze trzeci szlak – żółty.

Po opuszczeniu polany – Letanovský mlyn dalej idąc szlakiem niebieskim dotarliśmy do rozwidlenia szlaków „Pod Tomaszowskim Widokiem”. Niestety rozpadało się i 30 minutowe, ostre podejście szlakiem zielonym robiliśmy w dosyć niesprzyjających warunkach pogodowych.

Na kolejnym zdjęciu zamglony Tomaszowski Widok (słow. Tomášovský výhľad) :)

Od góry Tomášovský výhľad zakończony jest płaską skalną platformą, położoną na wysokości 667 m n.p.m., do Hornadu zaś opada skalną ścianą o wysokości około 150 m. Górna część tej ściany jest przewieszona, dolna to skalne urwisko, miejscami poprzerastane drzewami.

Do rozwidlenia szlaków „Pod Tomaszowskim Widokiem” schodziliśmy tą samą drogą, a do Podlesoka tym razem szlakiem żółtym biegnącym grzbietem Przełomu Hornadu ( 2 godz.) i ostatnie 20 minut niebieskim.

Podsumowując trasa:
Podlesok – Hrdlo Hornádu – Chodník Horskej služby przez Przełom Hornadu (niebieski szlak) – Pod Tomašovským výhľadom – grzbiet Przełomu Hornadu (żółty szlak) – Hrdlo Hornádu – Podlesok

Trasa całodzienna, długa i męcząca, ale również bardzo ciekawa i emocjonująca, więc moim zdaniem godna polecenia :)

 
POZDRAWIAM SERDECZNIE :) :) :)

170. Czerwony Klasztor (słow. Červený kláštor)

Witam serdecznie :) Będąc w Szczawnicy, o której opowiedziałam już w poprzednim wpisie, podjechaliśmy jeszcze do Czerwonego Klasztoru (słow. Červený kláštor). Moi synowie jeszcze nigdy tam nie byli, więc chciałam im pokazać ten zabytkowy obiekt :)

Czerwony Klasztor (słow. Červený kláštor) to kompleks klasztorny na Słowacji w miejscowości Czerwony Klasztor nad Dunajcem, na pograniczu Pienin i Magury Spiskiej. To jedna z najsłynniejszych budowli sakralnych na tym terenie.

Budowa klasztoru (zwanego początkowo Lechnickim) rozpoczęta została w 1330 roku. Nakazano ją magistrowi Kokoszowi Berzeviczemu jako zasądzone zadośćuczynienie za popełnione morderstwo. Aby odkupić swoje winy miał on wznieść 6 klasztorów i zamówić 4000 mszy za spokój duszy zmarłego. Klasztor choć znajdował się na terenie Węgier cieszył się opieką Polski – zwłaszcza donacjami królowej Jadwigi oraz Kazimierza Wielkiego. Otrzymał on m.in. prawo do połowu ryb na obu brzegach Dunajca, młyn na polskiej stronie oraz kontyngent soli z Wieliczki. (Źródło informacji: http://www.pieniny.net.pl )

Nazwa klasztoru pochodzi od koloru nieotynkowanych początkowo ścian, które wykonane były pierwotnie z czerwonej cegły. To właśnie dzięki nim ta ciekawa budowla sakralna przeszła do historii jako „Czerwony Klasztor” :)

Stary, zabytkowy klasztor pokryty czerwonym dachem ładnie współgra z otaczającą go zielenią :)

Osoby ciekawe klasztornych wnętrz muszę niestety rozczarować, bo tym razem korzystając z pięknej pogody woleliśmy posiedzieć na brzegu Dunajca, słuchać szelestu wody, podziwiać górskie szczyty i przepływające rzeką tratwy. Oczywiście dokładne zwiedzanie Czerwonego Klasztoru (słow. Červený kláštor) wszystkim lubiącym takie obiekty polecam :)

Na zdjęciu Trzy Korony nad Dunajcem – widok, który mnie zachwycił :)

Osobom będącym w Szczawnicy gorąco polecam również „Drogę Pienińską”. To najpiękniejszy i chyba najpopularniejszy spacerowy trakt w Pieninach, idealne miejsce na wycieczkę pieszą i rowerową. Trasa biegnie ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru, wzdłuż Przełomu Dunajca i liczy 9 km, z czego większość przebiega po słowackiej stronie granicy. Dużą atrakcją jest bliskość samego Dunajca i widok spływających tratw flisackich.

I ponownie Trzy Korony w całej swej okazałości :)

Góra wznosi się około 500 metrów ponad otaczający ją teren. Partię szczytową stanowi pięć turni zbudowanych z odpornych wapieni rogowcowych.

Wpis krótki, ponieważ traktuję go jako kontynuację poprzedniego, ale następne będą już zdecydowanie dłuższe, obiecuję i pozdrawiam 😉 :) :) :)

169. W uroczej, letniej Szczawnicy…

Witam :) :) :)  Za oknem zimowo, a na moim blogu ciąg dalszy letnich wspomnień :)  Dzisiaj w ramach tych wspomnień opowiem o Szczawnicy i pokażę jak pięknie tam jest 😉

Szczawnica to miasto uzdrowiskowe w województwie małopolskim, w powiecie nowotarskim. Położona jest w dolinie potoku Grajcarka, który jest prawym dopływem Dunajca. Większa część zabudowy i terenów miasta znajduje się w obrębie Beskidu Sądeckiego, natomiast za doliną potoku Grajcarka wznoszą się już Pieniny.

Pierwsze wzmianki o Szczawnicy pochodzą z 1413 roku, choć osadnictwo ludzkie na tym terenie istniało już wcześniej.
W 1770 r., pod pozorem budowy pogranicznego kordonu sanitarnego, Austria zagarnęła część południowych ziem Rzeczypospolitej, tj. starostwa nowotarskie, czorsztyńskie i sądeckie – w tym również Szczawnicę. Dwa lata później, przy I rozbiorze Polski, tereny te włączono do węgierskiej części domeny Habsburgów. W 1811 r. dobra szczawnickie zostały przejęte przez austriackie władze skarbowe, a następnie wystawione na sprzedaż. W 1828 r. nabył je emerytowany poczmistrz, Jan Podhajecki, by rok później (formalnie: w roku 1834) przekazać je Józefinie i Stefanowi (Szczepanowi) Szalayom, którzy w rzeczywistości sfinansowali zakup.
Po śmierci Stefana Szalaya Szczawnicę przejął w 1839 r. jego syn Józef Szalay. To właśnie on jest uważany za twórcę uzdrowiska. Wzniósł on pierwsze budynki zdrojowe oraz kaplicę zdrojową, które sam zaprojektował; rozszerzył i urządził Park Górny; zakrył koryto Szczawnego Potoku pod dzisiejszym placem Dietla oraz dbał o reklamę uzdrowiska.
W 1876 r. Józef Szalay zapisał uzdrowisko krakowskiej Akademii Umiejętności. W 1909 r. od Akademii uzdrowisko kupił hr. Adam Stadnicki, w drugiej połowie lat 30-tych XX wieku wzrosło zainteresowanie Szczawnicą.
Po II wojnie światowej nastąpiło upaństwowienie zdrojowiska. Zmienił się społeczny przekrój kuracjuszy. Uzdrowisko nastawiło się głównie na leczenie chorób zawodowych górników i hutników.
Najgwałtowniej Szczawnica rozwinęła się w latach 60-tych XX wieku. Powstawały tutaj wówczas sanatoria, dom towarowy, restauracje, kina i kompleks przyrodoleczniczy oraz otwierano ekspozycje. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Spacerując po centrum Szczawnicy dotarliśmy do znajdującego się u podnóża góry Bryjarki – Parku Dolnego :)

Park został utworzony w latach 1861-1868, a jego powstanie związane było z planami zagospodarowania znajdujących się tu źródeł: „Szymona”, „Anieli” i „Heleny”.

Po przeprowadzonej w 2012 roku generalnej rewitalizacji w parku jest naprawdę pięknie.

W pobliżu altany muzycznej rośnie złożona z 13 pni lipa drobnolistna. Ciekawie i oryginalnie wygląda, prawda? :)

W centralnej części parku znajduje się staw i altana widokowa :)

Usytuowanie Uzdrowiska w dolinie Grajcarka tworzy znakomity mikroklimat, sprzyjający poprawie zdrowia i kondycji górnych dróg oddechowych.
Na terenie Uzdrowiska znajdują się źródła dwunastu kwaśnych wód – szczaw, o walorach, na temat których pierwsze wzmianki pochodzą aż z XVI wieku. Po dziś dzień z ich leczniczych właściwości korzystają zarówno mieszkańcy, jak i kuracjusze z niemalże całego świata.
Szczawnica posiada obecnie 8 czynnych źródeł mineralnych. Są to szczawy alkaliczno-słone zawierające znaczne ilości chlorków, sodków, bromków, boru i jodu. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Na zdjęciu Zdrój Magdalena – źródło odkryte w 1839 r. przez gości szczawnickich, nazwane od imienia kuracjuszki Magdaleny Kownackiej :)

Uzdrowisko specjalizuje się w leczeniu chorób dróg oddechowych, w tym przewlekłych stanów zapalnych nosa i gardła, schorzeń aparatu głosowego; schorzeń alergicznych dróg oddechowych, astmy oskrzelowej; schorzeń układu ruchu tj. chorób zwyrodnieniowych stawów i kręgosłupa, a także chorób reumatycznych i reumatoidalnego zapalenia stawów. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Poniżej w ujęciu od strony ul. Zdrojowej – Sanatorium „Inhalatorium”. Zostało ono wybudowane z funduszy właściciela uzdrowiska Adama Stadnickiego w latach 1934-1936, gdy wrócił z podróży po europejskich kurortach.

Do leczenia wykorzystuje się tu własne surowce balneologiczne w postaci należących do Uzdrowiska wód mineralnych, a także walory środowiskowe, jakim jest leczniczy mikroklimat.

Idąc ul. Zdrojową w górę zawędrowaliśmy do najciekawszej architektonicznie części miasta – do Placu Dietla :)

Plac Dietla stanowi centrum uzdrowiska, co najmniej od lat 60. XX w. Warto zobaczyć go podczas wizyty w Szczawnicy i poznać historię okolicznych budynków.

Na zdjęciu Cafe Helenka – kawiarnio-restauracja mieszcząca się na Placu Dietla :)

Jednym z najpiękniejszych budynków na Placu Dietla w Szczawnicy jest „Dom nad Zdrojami”. Mieści się w nim na parterze Pijalnia Wód Mineralnych, gdzie do dyspozycji gości są szczawy wodorowęglanowe, sodowe, jodkowe i bromkowe, bogate w sole mineralne oraz liczne mikroelementy. Na piętrze znajduje się galeria, w której urządzane są sezonowe wystawy.

Na zdjęciu po prawej stronie „Dom nad Zdrojami”, a po lewej – Willa „Holenderka” :)

„Dom nad Zdrojami”, w którym znajduje się Pijalnia Wód Mineralnych – zachwyca. Obiekt został wybudowany przez Józefa Stefana Szalaya w 1863 roku. W latach 1931-34 przeprowadzono gruntowny remont, jednak w 2002 roku budynek uległ zniszczeniu przez pożar, a Pijalnia została przeniesiona w inne miejsce. W 2008 roku ponownie przeprowadzono remont odtwarzając w każdym detalu historyczny wygląd budynku.

Na samym środku Placu Dietla znajduje się fontanna, którą zdobi rzeźba półnagiej kobiety z dzbanem siedząca na prostokątnej podstawie. Rzeźbę z brązu wykonał pochodzący z Nowego Targu artysta rzeźbiarz Michał Batkiewicz. Obecna rzeźba została umieszczona w 2014 roku podczas jej rekonstrukcji.
Pierwotnie fontannę zdobiła postać kobiety z dzbanem wykonana w 1957 roku przez artystę plastyka Stanisława Marcinowa. Rzeźbę wykonał na zlecenie ówczesnego dyrektora szczawnickiego uzdrowiska Pawła Kuklińskiego. Jako modelkę artysta wybrał Georgettę, córkę reemigrantów z Francji pracującą wówczas jako kelnerka w restauracji „Malinowa”. Artysta zafascynowany urodą Georgetty postanowił jej postacią wykonaną w żelbetonie ozdobić fontannę. Postać dziewczyny siedziała na skraju fontanny na kamiennym bloku. (Źródło informacji: http://www.polskaniezwykla.pl)

Będąc na Placu Dietla uwagę przykuwa również Willa „Stara Kancelaria” – dawna Kancelaria Górnego Zakładu Zdrojowego, z białymi ścianami, spadzistym dachem oraz rzeźbionym balkonem pod zadaszeniem. To początek zabudowy w stylu szwajcarskim i austriackim, ale z domieszką lokalnych tradycji. Podobny styl prezentuje budynek na wyższym tarasie, którego całe piętro zajmuje balkon, czyli dawny Pałac Józefa Szalaya, w którym do niedawna mieściło się Muzeum Pienińskie.

Poniżej znajdujący się obok Placu Dietla budynek Muzeum Uzdrowiska w Szczawnicy, w którym można poznać historię kurortu i ludzi żyjących w dawnej Szczawnicy :)

I jeszcze jeden kadr z pięknego Placu Dietla :)

Będąc w Szczawnicy na pewno warto przespacerować się jej ulicami by zobaczyć wszystkie ciekawe pod względem architektonicznym obiekty, a także przejść się Promenadą Spacerową nad rzeką Grajcarek :)

Zachęcam również by wjechać wyciągiem krzesełkowym na Palenicę :)

Zadbana i pięknie ukwiecona latem Szczawnica zachwyca, więc polecam wizytę w niej. To z pewnością atrakcyjny kurort oraz doskonały punkt wypadowy do wędrówek w Pieniny lub Beskid Sądecki :)

POZDRAWIAM po raz pierwszy w 2020 Roku i życzę by obfitował on w same pozytywy :)

168. Ścieżka w Koronach Drzew Bachledka

Witam :) :) :) Ambitniejsza trasa za nami, więc następnego dnia wybraliśmy się na taką lżejszą by zobaczyć jedną z nowszych atrakcji u naszych południowych sąsiadów :)

Samochód za parkowaliśmy w Dolinie Bachledowej (słow. Bachledova dolina) i doskonale oznakowaną trasą poszliśmy pieszo do Ścieżki w Koronach Drzew. Wędrówka ta zajmuje około 40 minut, ale dla wszystkich, którzy chcą dotrzeć tam jeszcze szybciej i komfortowo, uruchomiona została nowa kolej gondolowa :)

Ścieżka w Koronach Drzew Bachledka usytuowana jest na granicy Pienińskiego i Tatrzańskiego Parku Narodowego, w samym sercu zróżnicowanego gatunkowo lasu. Trasa o długości ponad 600 m prowadzi przez pełen niespodzianek i ciekawostek las, pokazując zwiedzającym wyjątkowość natury Magury Spiskiej.
(Źródło informacji: http://chodnikkorunamistromov.sk/pl/ )

Na Ścieżce znajdują się liczne przystanki edukacyjne, które informują o miejscowej faunie i florze.

Szczególnie atrakcyjne jest opracowanie dla najmłodszych zwiedzających, zawierające humorystyczne rysunki :)

Łączna długość ścieżki – 1234 m
Długość ścieżki – 603 m
Długość ścieżki na wieży – 631 m
Wysokość wieży widokowej – 32 m
Wysokość ścieżki – maks. 24 m
Szerokość ścieżki – 1,8 m

Pogoda zaczęła psuć się, na niebie pojawiły się czarne chmury, ale nam to nie przeszkadzało – szliśmy dalej, by wejść na 32 metrową wieżę i z jej tarasu widokowego podziwiać okolicę :)

Godziny otwarcia:
Kwiecień – Maj: 9:00 – 17:00 h
Czerwiec – Sierpień: 9:00 – 19:00 h
Wrzesień: 9:00 – 17:00 h
Październik – Marzec: 9:00 – 16:00 h
Ostatnie wejście możliwe jest godzinę przed zamknięciem!

Dotarliśmy do wieży i teraz będziemy wchodzić na nią 😉

Windy, by wjechać na górę nie ma, ale za to wewnątrz wieży widokowej umieszczona jest spiralnie zwinięta sucha zjeżdżalnia rurowa o długości 67 metrów, która pozwala zakosztować adrenaliny a jednocześnie skraca drogę powrotną w dół.
Zjeżdżalnia otwarta jest codziennie i skorzystać z niej mogą osoby o wzroście powyżej 120 cm. Cena biletu: 2 €

Na szczycie wieży widokowej, w środku panoramicznego tarasu rozpięto sieć, po której można spacerować. Widok przez oka sieci w dół z wysokości 32 metrów zapewnia duże emocje. Gruba sieć adrenalinowa o dużej wytrzymałości jest bezpieczna dla wszystkich.

Z wieży widać jak na dłoni szczyty Tatr Bielskich, wyjątkową panoramę Pienin czy malownicze Zamagurze. Niestety chmury które nadpłynęły zasłoniły Tatry Bielskie i nam nie udało się w pełni rozkoszować tymi widokami, ale i tak mieliśmy co podziwiać :)

Poniżej widok z wieży widokowej na fragment Ścieżki w Koronach Drzew :)

I jeszcze jeden widok z tarasu wieży widokowej, tym razem w kierunku Pienin. Intensywnie wpatrując się w zdjęcie można wypatrzeć Trzy Korony :)

Oprócz tego, że można wejść na wieżę widokową, pospacerować po siatce adrenalinowej i zjechać z wieży suchą zjeżdżalnią rurową, to można jeszcze podczas spaceru Ścieżką w Koronach Drzew zatrzymać się na dwóch przystankach adrenalinowych. Zarówno dorośli jak i dzieci mogą tutaj spróbować utrzymać równowagę w przestrzeni. Oczywiście, wszystkie te atrakcje zapewniają maksymalne bezpieczeństwo :)

Po przejściu Ścieżki w Koranach Drzew podeszliśmy jeszcze do pobliskiej wieży widokowej by i z niej popatrzeć na okolicę :)

Zadowoleni, bo podziwianie natury z góry bardzo nam się podobało, a spacer ścieżką był niezłą frajdą, powróciliśmy do samochodu tą sama trasą  :)

Pozdrawiam serdecznie :) :) :)

167. Łomnicki Staw (słow. Skalnaté pleso) – Rakuska Czuba (słow. Veľká Svišťovka, 2038 m n.p.m.)

Witam serdecznie :) :) :)
Bardzo intensywny okres w moim życiu i po raz pierwszy dłuższa przerwa w blogowaniu, ale już nadrabiam to zaniedbanie i z poślizgiem rozpoczynam foto-relację z tegorocznego kilkudniowego rodzinnego wyjazdu w góry :)

Bazą noclegową była dobrze nam już znana Bukowina Tatrzańska. Napisałam „bazą noclegową”, ponieważ z miejscowości tej codziennie gdzieś wyjeżdżaliśmy :)

Podczas tego wyjazdu odwiedziliśmy kilka interesujących miejscowości i spokojnie spacerując zwiedziliśmy je. Pierwszego dnia tradycyjnie już zagościliśmy w Zakopanem :)

Było też i bardziej ambitnie, w efekcie czego kilka ciekawych górskich tras przeszliśmy. Dzisiaj opowiem jak to na rozgrzewkę pojechaliśmy do Tatrzańskiej Łomnicy (słow. Tatranská Lomnica), kolejką gondolową dotarliśmy do Łomnickiego Stawu (słow. Skalnaté pleso), a następnie zdobyliśmy Rakuską Czubę (Veĺká Svišťovka, 2038 m n.p.m.).

Jazda kolejką to wspaniała sprawa – siedząc w wagoniku można spokojnie, bez jakiegokolwiek wysiłku podziwiać piękne widoki i szybko dotrzeć na miejsce. Jest to cenne szczególnie dla rodzin z małymi dziećmi, osób starszych bądź osób mających problemy zdrowotne.

Pierwszy, ulgowym etap „wędrowania” za nami i jesteśmy już nad Łomnickim Stawem :)

Łomnicki Staw (słow. Skalnaté pleso) znajduje się w słowackich Tatrach Wysokich w Dolinie Łomnickiej, pod południowymi stokami Łomnicy.
Położony jest na wysokości 1751 m n.p.m. (według innych źródeł 1754 m n.p.m.), zajmuje powierzchnię 1,23 ha (212 metrów długości i 85 metrów szerokości), a maksymalna głębokość wynosi 2 metry (według innych źródeł nawet 4,2 metra). (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Obok Łomnickiego Stawu powstała górna stacja kolejki linowej na Łomnicę z Tatrzańskiej Łomnicy i na szczyt Łomnicy oraz stacja wyciągu krzesełkowego na Łomnicką Przełęcz (2190 m n.p.m.). Ruch turystyczny obsługuje tu wraz z restauracją hotel górski „Encián” :)

Ponieważ (głównie dzięki kolejce) miejsce to jest często odwiedzane przez rodziny z małymi dziećmi, utworzono tu dla nich plac zabaw – Kraina świstaków :) Zabawa u podnóża majestatycznej Łomnicy (2634 m n.p.m.) to na pewno fajna atrakcja 😉

W pobliżu Łomnickiego Stawu na wysokości 1786 m n.p.m. znajduje się obserwatorium astronomiczne i meteorologiczne. Budynek został wybudowany w latach 1940-1943, a pierwsze obserwacje rozpoczęto jesienią 1943 roku. W jego skład wchodzi planetarium. Pomysłodawcą i pierwszym kierownikiem (1943–1950) był czeski astronom i klimatolog Antonín Bečvář.

Nazwa Łomnickiego Stawu pochodzi od przepływającego przez niego Łomnickiego Potoku, zwanego dawniej po prostu Łomnicą (od niego też wzięły się nazwy szczytu Łomnicy, Doliny Łomnickiej i miejscowości Wielka Łomnica i innych). Sam potok wziął swą nazwę od dawnego słowa „łomy”, oznaczającego bloki kamienne zrzucane z łoskotem przez rwącą wodę. Słowackie Skalnaté pleso, Skalnatý potok są dosłownymi tłumaczeniami spiskoniemieckiej nazwy Steinbach – a ta z kolei według Witolda Henryka Paryskiego jest kalką wczesnych nazw słowiańskich. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Posiedzieliśmy chwilkę nad Łomnickim Stawem, a teraz szlakiem czerwonym powędrujemy na Rakuski Przechód i Rakuską Czubę (słow. Veľká Svišťovka).

Odcinek między Łomnickim Stawem, a Rakuskim Przechodem prowadzi po wygodnym chodniku :)

Idziemy dalej wśród głazów trawersując zbocze Huncowskiego Szczytu (słow. Huncovský štít). Ścieżka ułożona jest z dużych kamieni ożywianych jedynie przez plamy żółtych i zielonkawych porostów.

Niedaleko Rakuskiego Przechodu (słow. Sedlo pod Svišťovkou, 2023 m n.p.m.) naszym oczom ukazał się masyw Kieżmarskich Szczytów :)

I jesteśmy już na przełęczy – Rakuski Przechód nazywanej również Rakuską Przełączką Wyżnią (słow. Sedlo pod Svišťovkou, 2023 m n.p.m.).

Przez Rakuski Przechód poprowadzony jest szlak Magistrali Tatrzańskiej, który prowadzi od Rozdroża pod Tokarnią do Wielkiego Białego Stawu. Ciekawostką jest, że na Rakuskim Przechodzie znajduje się najwyżej położony punkt na całej trasie Magistrali. Jest to także ważny i zarazem najłatwiejszy szlak zejściowy z masywu Kieżmarskich Szczytów wykorzystywany przez taterników.

Nazwa przełęczy, jak i nazwy wszystkich miejsc zawierających słowo „rakuski” wywodzą się od wsi Rakusy (Rakúsy). Związane jest to z faktem, że mieszkańcy Rakus mieli dawniej pastwiska w Dolinie Kieżmarskiej.

Na kolejnym zdjęciu widzimy dochodzący do Rakuskiego Przechodu szlak ze Schroniska nad Zielonym Stawem. Do przełęczy tej można dotrzeć od strony Skalnatego Pleso (tak jak my szliśmy), a także idąc od Schroniska nad Zielonym Stawem. Nad szlakiem pięknie góruje Rakuska Czuba (Veĺká Svišťovka) – ostateczny cel naszej wędrówki tego dnia :)

Na szczyt Rakuskiej Czuby (Veĺká Svišťovka, 2038 m n.p.m.) nie prowadzi wytyczony szlak, a jedynie wydeptana przez licznie odwiedzających zbaczających z Magistrali Tatrzańskiej turystów :)

Rakuska Czuba (słow. Veľká Svišťovka) mająca wysokość 2038 m n.p.m. jest najwyższym szczytem w Rakuskiej Grani. Jest ona doskonałym punktem widokowym. Pięknie z niej widać Zielony Staw Kieżmarski (słow. Zelené pleso, Zelené pleso Kežmarské) :)

Stoki Rakuskiej Grani to dawne tereny pasterskie.

Poniżej widok z Rakuskiej Czuby na Tatry Bielskie i zupełnie inny krajobraz :)

W tzw. Skrajnym Lendackim Żlebie wydobywano w XVIII w. rudy (prawdopodobnie chalkopirytu i syderytu). Zachowała się w nim sztolnia Kieżmarska Bania o głębokości 10 m.

W dole widzimy Dolinę Zieloną Kieżmarską :)

Nazwa polska – Rakuska Czuba pochodzi od spiskiej wsi Rakusy, zaś słowacka Veľká Svišťovka jest kalką nazwy niemieckiej (Großer Ratzenberg: w gwarze spiskoniemieckiej Ratze oznacza świstaka) lub pochodzi od Świstówki Huncowskiej.

Piękne widoki z Rakuskiej Czuby można podziwiać i dlatego kolejny, a na nim wspaniale górujące Kieżmarskie Szczyty oraz w dole Zielony Staw Kieżmarski :)

Poniżej spojrzenie w kierunku Spisza :)

I ostatnie już spojrzenie ze szczytu Rakuskiej Czuby :)
Na zdjęciu widzimy ponownie Dolinę Zieloną Kieżmarską (słow. dolina Zeleného plesa), Zielony Staw Kieżmarski (słow. Zelené pleso) oraz górujące nad nimi szczyty – Jagnięcy Szczyt (słow. Jahňací štít), Czarny Szczyt (słow. Čierny štít) i Jastrzębią Turnię (słow. Jastrabia veža) :)

Zeszliśmy już z Rakuskiej Czuby i jesteśmy ponownie na Rakuskim Przechodzie (słow. Sedlo pod Svišťovkou) skąd pięknie widać cały wierzchołek Rakuskiej Czuby (słow. Veľká Svišťovka), a na tym zdjęciu również szlak dochodzący tu z Doliny Zielonej Kieżmarskiej (słow. dolina Zeleného plesa).

Schodząc dalej (szlakiem czerwonym, którym wchodziliśmy) straciliśmy już trochę wysokości i zbliżamy się do infrastruktury przy Łomnickim Stawie, którą to możemy podziwiać teraz z góry :)

Po raz drugi tego dnia jesteśmy nad Łomnickim Stawem (słow. Skalnaté pleso) i możemy tu chwilkę odpocząć podziwiając jeszcze raz wspaniale górującą nad stawem Łomnicę (słow. Lomnický štít, 2634 m n.p.m.). Bardzo lubię tatrzańskie stawy i zazwyczaj zatrzymuję się przy nich na dłuższy lub krótszy odpoczynek :)

W pobliżu Łomnickiego Stawu w Dolinie Łomnickiej (Skalnatá dolina), na wysokości 1751 m n.p.m. znajduje się Schronisko Łomnickie (słow. Skalnatá chata) i tu również na chwilkę zatrzymaliśmy się :)

Początki schroniska datuje się na rok 1841, utworzono tu wtedy skalną kolebę służąca jako schronienie dla turystów, znajduje się ona na tyłach dzisiejszego schroniska. Regularnym schroniskiem chata stała się w 1914 r., kiedy to rozbudowano ją i przebudowano.
Schronisko dysponuje dziś 4 miejscami noclegowymi. Chatarem schroniska jest nosicz (nosič) Laco Kulanga. Do niego należy rekord nosiczów: wniósł on do Schroniska Zamkovskiego (Zamkovského Chata) ładunek o masie 207 kg, zaś w sumie przez kilkanaście lat swojej kariery nosicza wniósł do różnych schronisk ponad 1000 ton ładunków. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Od Schroniska Łomnickiego (słow. Skalnatá chata) do Tatrzańskiej Łomnicy (słow. Tatranská Lomnica) schodziliśmy pieszo szlakiem zielonym. To zejście zajęło nam 1,5 h i to był ostatni już etap wędrowania tego dnia :)

Podsumowując trasa:
Tatrzańska Łomnica (słow. Tatranská Lomnica) – Łomnicki Staw (słow. Skalnaté pleso) – Rakuski Przechód (słow. Sedlo pod Svišťovkou, 2023 m n.p.m.) – Rakuska Czuba (Veĺká Svišťovka, 2038 m n.p.m.) – powrót tą samą trasą

Bardzo miło wspominam dzień na tym tatrzańskim szlaku i wejście na Rakuską Czubę. Na tle otaczających ją szczytów wygląda ona raczej mało ambitnie, ale uważam, że warto na nią wejść, gdyż panorama z niej (co mam nadzieję udowodniłam) – zachwyca :)

Pozdrawiam i zapraszam do czytania moich kolejnych wpisów :) :) :)