Witam serdecznie Wszystkie zaglądające tu do mnie osoby
Dzisiaj opowiem pokrótce o działaniach mających na celu ochronę przyrody w Polsce i zabiorę Was do miejsca, gdzie w wyniku takich działań przyroda jest doskonale chroniona.
Ochrona przyrody to poważna sprawa, w Polsce ma wielowiekową tradycję. Pierwsze przepisy dotyczące jej ochrony pojawiły się już na początku istnienia państwa polskiego. W czasach Bolesława Chrobrego wprowadzono zakaz polowania na bobry i było to pierwsze prawo dotyczące ochrony dzikich zwierząt. Kazimierz Wielki w statutach Wiślicko – Piotrkowskich nakazał ochronę lasów, natomiast Władysław Jagiełło w roku 1423 zawarł w Statucie Wareckim zapisy dotyczące ochrony cisa i „większych zwierząt” oraz okresów ochronnych zwierząt łownych. Książęta mazowieccy szczególną opieką otaczali tura, dla ochrony którego ustanowili nawet specjalną straż, której zadaniem było doglądanie i dokarmianie tych zwierząt. Jednak dopiero w XX wieku na szerszą skalę podjęto działania oparte na naukowych podstawach mające służyć ochronie przyrody. Dynamiczny rozwój przemysłu, urbanizacja oraz intensyfikacja rolnictwa zapoczątkowane w XIX w. doprowadziły do zanieczyszczenia środowiska i stąd ta mobilizacja. W 1928 roku powstała Liga Ochrony Przyrody – najstarsza organizacja ekologiczna w kraju. Zgodnie z obowiązującą aktualnie w Polsce ustawą z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody, celem ochrony przyrody w Polsce jest: utrzymanie stabilności ekosystemów i trwałości procesów ekologicznych, zachowanie różnorodności biologicznej, w tym zapewnienie ciągłości istnienia wszystkich gatunków roślin, zwierząt i grzybów wraz z ich siedliskami, ochrona walorów krajobrazowych, zadrzewień oraz zieleni w miastach i wsiach, utrzymywanie lub przywracanie do właściwego stanu ochrony siedlisk przyrodniczych, a także pozostałych zasobów, tworów i składników przyrody, zachowanie dziedzictwa geologicznego i paleontologicznego oraz kształtowanie właściwych postaw człowieka wobec przyrody poprzez działalność edukacyjną, informacyjną i promocyjną. Dzięki tej ochronie możemy przyrodę podziwiać i w niej odpoczywać, pozyskiwać z niej surowce, rozwijać gospodarkę, badać gatunki dla młodszych pokoleń i tworzyć leki. Obowiązująca obecnie ustawa (ustawa o ochronie przyrody z dnia 16 kwietnia 2004 roku) ustanowiła dziesięć form ochrony przyrody. Poza ochroną gatunkową roślin, zwierząt i grzybów są to parki narodowe, rezerwaty przyrody, parki krajobrazowe, obszary chronionego krajobrazu, obszary Natura 2000, użytki ekologiczne, pomniki przyrody, stanowiska dokumentacyjne i zespoły przyrodniczo-krajobrazowe.
Również i na obszarze Jury Krakowsko-Częstochowskiej utworzono liczne rezerwaty (np. Rezerwat Parkowe, Rezerwat Smoleń, Rezerwat Ruskie Góry, Rezerwat Dolina Szklarki, Rezerwat Dolina Racławki, Rezerwat Lipowiec, Góra Chełm, Góra Zborów, czy Sokole Góry) i parki krajobrazowe (Park Krajobrazowy Orlich Gniazd, Park Krajobrazowy Pustynia Błędowska). Znajduje się tu również Ojcowski Park Narodowy i mnóstwo pomników przyrody. W jednym wpisie nie sposób opowiedzieć o wszystkim. Kiedyś opowiadałam już o Górze Zborów, a dzisiaj chciałabym przedstawić niedawno (dwukrotnie) przeze mnie odwiedzony Rezerwat przyrody „Góra Chełm”.
Wzgórze wapienne Chełm (440 m n.p.m.), będące Rezerwatem przyrody „Góra Chełm” znajduje się w okolicy miejscowości Hutki-Kanki (województwo śląskie, powiat zawierciański, gmina Łazy). Rezerwat ten powstał w 1957 roku i liczy 12,56 ha powierzchni. I uwaga! – zanim rozpiszę się o nim dokładniej (by nie wprowadzać w błąd) wyjaśnię, że jest w Polsce w województwie podkarpackim, na terenie gmin Frysztak i Wiśniowa rezerwat o identycznej nazwie „Góra Chełm” Ja jednak będę dzisiaj opowiadała o tym „moim jurajskim” 😉
Szczyt Góry Chełm porośnięty jest z jednej strony ciepłolubną buczyną naskalną, a z drugiej buczyną sudecką. Dzięki temu rezerwat sprawia wrażenie reliktu z czasów panowania surowego klimatu. Porasta on grupę kilkudziesięciu ostańców. Las jest ciemny, zwarty, tajemniczy – nawet przy pięknej, słonecznej pogodzie spacerując nim można poczuć ten specyficzny klimat. Mnie skojarzył się z takim bajkowym, zaczarowanym lasem 😉
Na terenie rezerwatu stwierdzono ponad 220 gatunków roślin naczyniowych, z czego 20 podlega ochronie całkowitej, a 8 ochronie częściowej. Ścisłą ochroną objęte są m.in.: widłak goździsty, rojnik pospolity, bluszcz pospolity, paprotka zwyczajna, dziewięćsił bezłodygowy, śnieżyczka przebiśnieg, lilia złotogłów, wawrzynek wilczełyko i storczyki. Z roślin objętych częściową ochroną występują m.in.: naparstnica zwyczajna, kopytnik pospolity, pierwiosnka wyniosła, pierwiosnka lekarska, marzanka wonna, kalina koralowa, konwalia majowa. Z roślin niższych w rezerwacie i jego otoczeniu licznie występują mchy i porosty. Czytelne tablice informacyjne znajdują się zarówno od wschodniej, jak i zachodniej strony rezerwatu – będąc tam warto się z nimi zapoznać, by z nich dowiedzieć sporo ciekawych rzeczy o rezerwacie i występującej w nim roślinności
Przez Górę Chełm biegnie zielony szlak dla pieszych, zwany Szlakiem Tysiąclecia (Bytom-Skarżyce, łącznie 99 km). Doskonale oznakowany – ręczę za to, bo niedawno sama brałam udział w jego odnawianiu na odcinku Siewierz-Skarżyce. Wtedy to właśnie przechodząc przez Górę Chełm zachwyciłam się nią po raz pierwszy. Ponieważ jednak zapracowana (malowanie szlaków turystycznych, to wbrew pozorom nielekka praca), nie miałam możliwości dłużej tam zabawić, ani porobić zdjęć, postanowiłam odwiedzić ją ponownie. Dwa tygodnie później już sama na rowerze dotarłam do niej – zwiedziłam ją dokładnie i zrobiłam dużo zdjęć – wszystkie wstawiane tu do wpisu zdjęcia pochodzą właśnie z tej wycieczki
Zróżnicowanie zbiorowisk roślinnych na Górze Chełm pociąga za sobą znaczne zróżnicowanie występującej tam fauny. Do najczęściej spotykanych należą: lis, sarna, zając szarak, jaszczurka zwinka oraz ok. 40 gatunków ptaków. Występują tu również takie gatunki jak: dudek, puszczyk, dzięcioł czarny i zielony, dzięcioł zielonosiwy, zięba, gołąb siniak, szpak, kawka, świergotek drzewny, pokrzywniaca, trznadel, sikora i inne. Niestety żadnego ptaszka nie udało mi się „ustrzelić” aparatem, za to ich śpiewy towarzyszyły mi podczas całego spaceru
Na zdjęciu poniżej kolejna wypatrzona w rezerwacie roślinka – jasnota żółta
Niestety, wiosną 2003 r. w północnej części rezerwatu miał miejsce pożar. Spaleniu uległy dziesiątki gatunków roślin runa, niezliczone ilości gatunków zwierząt bezkręgowych, grzybów i mikroorganizmów dla których temperatura palącej się grubej warstwy zlegających liści i murszu była zabójcza. Wiele młodych drzew nie przeżyło tego pożaru. Jeszcze długo, w zasięgu pożaru, będziemy oglądać martwice na pniach drzew.
Wiele drzew w rezerwacie osiągnęło imponujące rozmiary i wiek nawet 170 lat! Niektóre z nich, osłabione wiekiem i pożarem, uległy pod naporem silnych wiatrów i wywróciły się bądź zostały złamane dając miejsce następnemu pokoleniu.
To niezwykłe miejsce – dzikość… cisza… tajemniczość … Mam nadzieję, że udało mi się uchwycić jego specyficzny klimat 😉
Na terenie Góry Chełm można poruszać się jedynie pieszo po wyznaczonym szlaku – obowiązuje zakaz jazdy konnej i motocyklami oraz zakaz biwakowania, rozpalania ognisk i wprowadzania psów. Na rowerze też nie wolno tam jeździć – ja po wejściu na teren rezerwatu mój rower dokładnie ukryłam 😉 i dalej już poruszałam się pieszo, zresztą miejscami na ścieżce leżały poprzewracane drzewa, więc przejechanie rowerem byłoby tam i tak niemożliwe.
Dla rowerów wytyczono zielony szlak „Wokół Góry Chełm”, o długości 2,5 km. Nie zerkając na mapę i naiwnie wierząc, że objadę ją wkoło postanowiłam to zrobić. Początkowo szlak ten prowadził polami – góra wtedy była pięknie widoczna, niestety później wszedł w las i jadąc lasem góry już nie było widać. Niezbyt mi się to spodobało, ale oznakowanie było dobre, więc jechałam dalej, aż w pewnym momencie po spotkaniu z zielonym szlakiem dla pieszych biegnącym przez Górę Chełm, ten zielony rowerowy otaczający ją nagle się skończył. Gdybym wiedziała, że tak będzie to raczej na jazdę nim bym się nie pisała, a teraz cóż… wracać tą samą drogą mi się nie chciało, więc zdecydowałam się bez oznakowania jakoś na własną rękę objechać tą górę i dojechać z powrotem do wsi Hutki-Kanki. Niestety nie udało się, ale jak to mówią „nie ma złego, co by na dobre nie wyszło”, bo po lesie się przejechałam i nawet przed zmrokiem z niego wyjechałam 😉 tylko, że zamiast powrócić do wsi Hutki-Kanki ja wylądowałam we wsi Rodaki. Najzabawniejsze jest to, że planując ten wyjazd w domu, brałam też pod uwagę odwiedzenie Rodak (woj. małopolskie, powiat olkuski, gmina Klucze), a konkretnie zobaczenie w nim kościółka drewnianego, ale później stwierdziłam, że jest już za późno na to. Wyobraźcie więc sobie moje zdziwienie, gdy nagle przed moimi oczami pojawił się ten kościółek. Doskonale go rozpoznałam, chociaż już kilka lat minęło odkąd byłam tam ostatni raz, zresztą w tamtej okolicy to jedyny drewniany kościółek.
Piękna architektura – prawdziwa perełka… i jak widać na zamieszczonym poniżej zdjęciu niedawno był odnowiony (podobno w 2006 roku)
Ten drewniany kościółek pod wezwaniem św. Marka został wzniesiony prawdopodobnie przed rokiem 1601 r. z drewnianą dzwonnicą z XVIII lub XIX wieku. Przy jego budowie nie używano gwoździ. Kościółek jest jednonawowy, częściowo z podcieniami, od północy zwieńczony zakrystią i otwartymi sobotami. Na pokrytym gontem dachu znajduje się barokowa wieżyczka.
W głównym, późnobarokowym ołtarzu znajduje się obraz św. Marka. W bocznym ołtarzu kościoła znajdował się także posąg św. Mikołaja z początku XV wieku, który przeniesiony został do nowego kościoła w Rodakach. Znajduje się tam także epitafium Krzysztofa Zawalskiego, zmarłego w 1673 roku. Zabytkową świątynię otacza kamienny mur. W 2001 roku kościółek został wpisany na listę obiektów drewnianych w Małopolsce i włączony do SAD – Szlaku Architektury Drewnianej województwa małopolskiego.
Chyba każdy zgodzi się ze mną, że takie kościółki mają swój niepowtarzalny klimat. Niestety tego dnia kościółek był zamknięty Odpoczęłam więc pod nim chwilę, zrobiłam mu kilka zdjęć, dzwonnicy również i opuściłam Rodaki.
Szybko dojechałam do drogi 791 i nią już przez Ogrodzieniec, Zawiercie powróciłam do „mojej Poręby”. Początek tej drogi powrotnej nie był lekki – wysokie podjazdy, serpentyny, warunki jazdy jak w górach, a kondycja po zimie jeszcze nie najlepsza. Później jednak górki się skończyły i do domu dojechałam bez problemu – nawet szybciej niż myślałam
Kończąc dodam jeszcze, że tego dnia zanim dotarłam do Góry Chełm zwiedziłam najpierw znajdujące się w jej pobliżu źródła Rzeki Centurii. To wyjątkowo piękne miejsce i temat na dłuższą opowieść, ale o tym opowiem już następnym razem 😉
POZDRAWIAM i zachęcam do czytania mojego kolejnego wpisu