Witam Naszą pierwszą tegoroczną tatrzańską wędrówkę rozpoczęliśmy na parkingu w miejscu Wierch Poroniec i szlakami przez Rusinową Polanę, Gęsią szyję, Rówień Waksmundzką zdobywaliśmy Przełęcz Krzyżne Było długo, ciekawie i jak na pierwszy dzień w górach – ambitnie
Startując szlakiem zielonym i idąc głównie lasem iglastym po godzinie dotarliśmy do Rusinowej Polany Polana ta położona jest na wysokości około 1180-1300 m n.p.m., a całkowita jej powierzchnia wynosi obecnie około 20 ha. Polana graniczy od północnego zachodu z odnogą doliny Filipki – Doliną Złotą (oddziela je Złoty Potok) i od południa z Doliną Waksmundzką.
Nazwę hali i polany wywodzi się od nazwiska Rusinów, sołtysów z Gronia, którym została nadana przez króla Zygmunta III Wazę w roku 1628.
Poza nazwą „Rusinowa Polana” nosiła ona i nosi szereg innych nazw, jak np. Rusinowa Jaworzyna, Rusinka, Rusinówka i Polana.
W czasie przedostatniego zlodowacenia lodowiec z Doliny Waksmundzkiej przewalił się przez Rusinową Polanę, pozostawiając na niej granitowe bloki. Dziełem lodowca jest także wyraźne podcięcie stoku na dolnym skraju polany.
W okolicy polany żyją podobno jelenie, sarny, zające, lisy, czarne wiewiórki i kruki. Bywają tu także niedźwiedzie. Wyczytałam, że w 1946 r. niedźwiedź podkopał się pod szałas i zabił dwie owce. My żadnego z przedstawicieli wyżej wymienionych gatunków nie spotkaliśmy 😉
Od początku ruchu turystycznego w Tatrach przez Rusinową Polanę przebiegały szlaki turystyczne. Walory widokowe tej polany „odkryli” Eugeniusz Janota w 1867 r. i Walery Eljasz-Radzikowski, który w swoim przewodniku Tatry z 1875 r. opisuje ją jako dogodne miejsce dla dłuższego wypoczynku. Pisze: „Widok stąd na Tatry – jeden z najpiękniejszych”.
Faktycznie – widok wspaniały
Walery Eljasz-Radzikowski w swoim przewodniku pisze również, że w okolicy Rusinowej Polany straż leśna rozbiła bandę zbójników i zabiła ich herszta. Potwierdzają to ustne przekazy wśród mieszkańców Bukowiny Tatrzańskiej mówiące o zbójniku Stokfiszu zastrzelonym pod Łysą Skałką.
Podobno w 1953 r. planowano budowę na polanie schroniska mającego obsługiwać wycieczki z Bukowiny Tatrzańskiej. Pomysł ten, jak pisze Józef Nyka „na szczęście upadł”.
Ciekawostką jest również, że na polanie tej bywał kardynał Karol Wojtyła.
Po krótkim odpoczynku „ceprostradą” ruszyliśmy w kierunku Gęsiej Szyi
Podejście strome, męczące i dodatkowo jeszcze gorąco było tego dnia, więc często przystawaliśmy i zerkaliśmy za siebie 😉
I jeszcze jedno spojrzenie na „schody”
Tego dnia było sucho, ale po opadach deszczu na drewnianych częściach bywa ślisko i wtedy to szczególnie trzeba tam uważać.
50 minut po opuszczeniu Rusinowej Polany dotarliśmy do Gęsiej Szyi
Gęsia Szyja (1489 m n.p.m.) to szczyt w reglowej części Tatr Wysokich. Jest najwyższy w grupie masywu o tej samej nazwie.
Gęsia Szyja znajduje się pomiędzy dwiema dużymi dolinami walnymi: Doliną Suchej Wody (od zachodu) oraz Doliną Białki (od wschodu) i jej odnogami: Doliną Waksmundzką (od południa), doliną Filipką (od północnego zachodu), a od północy z jej odnogą – Doliną Złotą.
Wierzchołkowa część grzbietu Gęsiej Szyi zbudowana jest z dolomitowych skałek wypiętrzonych na ok. 15 m (tzw. Waksmundzkie Skałki).
I na tle skałek ja wraz z moim młodszym synem 😉
Komu w drogę, temu czas, więc idziemy dalej…
Pomiędzy Gęsią Szyją, a Małą Koszystą na wysokości 1400-1440 m n.p.m. położona jest szeroka i trawiasta rówień na Waksmundzkiej Przełęczy. Przez Rówień Waksmundzką przebiega dział wodny pomiędzy dorzeczami Białki i Białego Dunajca. Najciekawszy widok z równi rozpościera się w kierunku Tatr Bielskich.
Dawniej polana ta i przylegające do niej serwitutowe lasy należały do terenów pasterskich Hali Waksmundzkiej. Stał tutaj jeden szałas postawiony w 1929 roku przez górali z Maruszyny. Po zaprzestaniu użytkowania polana zarasta lasem. W 1955 miała powierzchnię ok. 5 ha, ale w 2004 w wyniku zarośnięcia jej powierzchnia zmniejszyła się o ok. 49%.
Z Równi Waksmundzkiej (nadal szlakiem zielonym) udaliśmy się w stronę Hali Gąsienicowej, jednak do niej nie doszliśmy, gdyż w Dolinie Pańszczycy skręciliśmy na czarny szlak łącznikowy. Pół godziny później byliśmy już na szlaku żółtym i idąc nim takie oto widoki mogliśmy podziwiać Pięknie, prawda? 😉
Dolina Pańszczyca stanowi boczne odgałęzienie Doliny Suchej Wody Gąsienicowej. Jej powierzchnię szacuje się na ok. 5,8 km², a długości wynosi ok. 6,5 km.
Pańszczyca graniczy od wschodu z Doliną Waksmundzką (rozdziela je grzbiet Koszystej), a od zachodu z Doliną Czarną Gąsienicową (rozdziela je grań odchodząca od Skrajnego Granatu z Wierchem pod Fajki i Żółtą Turnią). Na południu dolina Pańszczyca podchodzi pod długą boczną grań Tatr, którą prowadzi szlak Orlej Perci od Skrajnego Granatu przez Buczynowe Turnie aż do przełęczy Krzyżne. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)
Dnem doliny płynie Pańszczycki Potok, mający początek na wysokości ok. 1600 m n.p.m. Potok ten na znacznym odcinku płynie pod powierzchnią ziemi
W dolinie, w jednym z cyrków polodowcowych, znajduje się Czerwony Staw Pańszczycki, znany częściej jako Czerwony Staw. Nad nim góruje Koszysta
Czerwony Staw położony jest na wysokości 1654 m n.p.m. Powierzchnia jeziora wynosi ok. 0,3 ha (długość 108 m, szerokość 46 m), głębokość 0,9 m. Przy niskich stanach wód jezioro dzieli się na dwa mniejsze, a czasem nawet zanika całkowicie.
Jego nazwa ma związek z sinicą Pleurocapsa aurantica, barwiącą na brunatno-czerwony kolor kamienie leżące w pobliżu i na dnie stawu.
Dawniej (w XIX wieku) Czerwony Staw nazywano Zielonym Stawem i my podziwialiśmy raczej jego zielonkawo-niebieskie zabarwienie 😉
„Góry sprzyjają pokorze, czyli prawdzie o sobie samym. Uczą jej miedzy innymi przez to, że człowiek zmęczony wspinaniem nie ma ani sił, ani chęci, by udawać, by ukrywać swoją prawdziwą twarz.” (ks. Roman Rogowski)
I kolejny zasłużony odpoczynek 😉
W górnym piętrze Doliny Pańszczycy wkraczamy już w typowo skalny teren. Zarośla kosodrzewiny powoli zanikają i towarzyszy nam jedynie roślinność trawiasta.
Na kolejnym zdjęciu doskonale widoczna grań Orlej Perci – biegnie nią szlak często uważany za najtrudniejszy i najniebezpieczniejszy w Tatrach.
Dolina Pańszczyca swoją nazwę wywodzi od góralskiej rodziny Pańszczyków z Białego Dunajca. Dawniej była wypasana (wchodziła w skład Hali Pańszczyca).
Wysoko w górach aura pogodowa kapryśna i zmienna jest, a przez to dodatkowo jeszcze – niebezpieczna. Piękne niebo (z poprzednich zdjęć) nagle pokryły chmury i dalej wędrowaliśmy już w zupełnie innych warunkach, ale dzielnie i ostrożnie do celu
Cały szlak od Wierchu Poroniec aż na Przełęcz Krzyżne jest długi i przez to męczący, ale nie zawiera trudności technicznych, więc nawet mniej doświadczone w górskich wędrówkach osoby mogą doskonale sobie na nim radzić. Oczywiście cały czas należy trzymać się znaków określających przebieg szlaku i uważać na obsuwające się miejscami kamienie.
Jesteśmy już blisko celu 😉 Po kamiennych stopniach wygodnie się szło, trudniej było przez rumowiska skalne. Był również moment, gdy wspomaganie się we wspinaczce rękoma okazało się koniecznością.
Zaletą tego szlaku jest z pewnością fakt, że jest on jedną z najrzadziej uczęszczanych przez turystów tras w tym rejonie i dzięki temu nawet w szczycie sezonu uniknąć tu można tłumów.
Największą nagrodą za trudy wędrówki jest zawsze wspaniała, rozległa panorama Po osiągnięciu Przełęczy Krzyżne (2112 m. n.p.m.) mieliśmy co podziwiać 😉
Szczególnie pięknie prezentuje się Dolina Pięciu Stawów Polskich i położona nieco niżej Wielka Siklawa – największy polski wodospad
Poniżej ponownie widok z Krzyżnego na Dolinę Pięciu Stawów Polskich
Z przełęczy Krzyżne można zejść właśnie do „Piątki” lub do Doliny Pańszczycy (żółty szlak, którym to wędrowaliśmy)
Przełęcz Krzyżne to końcowy odcinek Orlej Perci. Będąc więc na przełęczy odpowiednio wcześnie można powędrować nią dalej. Decydując się jednak na to, należy pamiętać, że aż do Skrajnego Granatu, czyli przez 2 godziny nie będzie możliwości opuszczenia grani, no i tam już jest trudno technicznie. Na Orlej Perci dominują trawersy oraz liczne ekspozycje, dlatego też jest ona zdecydowanie odradzana osobom z lękiem wysokości.
Nazwa „Krzyżne” związana jest położeniem przełęczy. Znajduje się bowiem ona w miejscu, w którym krzyżują się trzy różne grzbiety (Buczynowych Turni (2184 m i 2172 m), Koszystej (2193 m) i Wołoszyna (2150 m)). Czasami przełęcz bywa nazywana Krzyżnem Polskim lub Krzyżnem Wołoszyńskim, aby odróżnić ją od szczytu Krzyżne Liptowskie.
Dawniej można było iść jeszcze przez Wołoszyn do Wodogrzmotów Mickiewicza, ale po 1932 roku odcinek ten został zamknięty i nie planuje się jego ponownego otwarcia.
W latach 1880-1915 nieco powyżej przełęczy znajdowała się chatka wybudowana przez Towarzystwo Tatrzańskie i popularne były wówczas wycieczki połączone z oglądaniem tu wschodu słońca.
Będąc na Krzyżnym mieliśmy wielką ochotę, by zrobić „pętelkę” i zejść do „Piątki”, ale ze względu na pozostawiony w Wierchu Poroniec samochód musieliśmy wracać tą sama trasą.
Na koniec ponownie Dolina Pańszczyca i Żółta Turnia ze szlaku na Krzyżne
Latem jest tam raczej bezpiecznie, natomiast zimą, gdy schodzą liczne lawiny dolina ta bywa bardzo niebezpiecznym miejscem, a dowodem na to jest kilka śmiertelnych wypadów, do których tam doszło.
Podsumowując trasa:
Wierch Poroniec – Rusinowa Polana – Gęsia Szyja (1489 m n.p.m.) – Waksmundzka Rówień – Dolina Pańszczyca – Czerwony Staw – Przełęcz Krzyżne (2112 m. n.p.m.) – powrót tą sama trasą – Wierch Poroniec
Długi wpis mi wyszedł, ale biorąc pod uwagę długość szlaku i ilość zrobionych przeze mnie zdjęć inaczej być nie mogło
POZDRAWIAM już jesiennie