168. Ścieżka w Koronach Drzew Bachledka

Witam :) :) :) Ambitniejsza trasa za nami, więc następnego dnia wybraliśmy się na taką lżejszą by zobaczyć jedną z nowszych atrakcji u naszych południowych sąsiadów :)

Samochód za parkowaliśmy w Dolinie Bachledowej (słow. Bachledova dolina) i doskonale oznakowaną trasą poszliśmy pieszo do Ścieżki w Koronach Drzew. Wędrówka ta zajmuje około 40 minut, ale dla wszystkich, którzy chcą dotrzeć tam jeszcze szybciej i komfortowo, uruchomiona została nowa kolej gondolowa :)

Ścieżka w Koronach Drzew Bachledka usytuowana jest na granicy Pienińskiego i Tatrzańskiego Parku Narodowego, w samym sercu zróżnicowanego gatunkowo lasu. Trasa o długości ponad 600 m prowadzi przez pełen niespodzianek i ciekawostek las, pokazując zwiedzającym wyjątkowość natury Magury Spiskiej.
(Źródło informacji: http://chodnikkorunamistromov.sk/pl/ )

Na Ścieżce znajdują się liczne przystanki edukacyjne, które informują o miejscowej faunie i florze.

Szczególnie atrakcyjne jest opracowanie dla najmłodszych zwiedzających, zawierające humorystyczne rysunki :)

Łączna długość ścieżki – 1234 m
Długość ścieżki – 603 m
Długość ścieżki na wieży – 631 m
Wysokość wieży widokowej – 32 m
Wysokość ścieżki – maks. 24 m
Szerokość ścieżki – 1,8 m

Pogoda zaczęła psuć się, na niebie pojawiły się czarne chmury, ale nam to nie przeszkadzało – szliśmy dalej, by wejść na 32 metrową wieżę i z jej tarasu widokowego podziwiać okolicę :)

Godziny otwarcia:
Kwiecień – Maj: 9:00 – 17:00 h
Czerwiec – Sierpień: 9:00 – 19:00 h
Wrzesień: 9:00 – 17:00 h
Październik – Marzec: 9:00 – 16:00 h
Ostatnie wejście możliwe jest godzinę przed zamknięciem!

Dotarliśmy do wieży i teraz będziemy wchodzić na nią 😉

Windy, by wjechać na górę nie ma, ale za to wewnątrz wieży widokowej umieszczona jest spiralnie zwinięta sucha zjeżdżalnia rurowa o długości 67 metrów, która pozwala zakosztować adrenaliny a jednocześnie skraca drogę powrotną w dół.
Zjeżdżalnia otwarta jest codziennie i skorzystać z niej mogą osoby o wzroście powyżej 120 cm. Cena biletu: 2 €

Na szczycie wieży widokowej, w środku panoramicznego tarasu rozpięto sieć, po której można spacerować. Widok przez oka sieci w dół z wysokości 32 metrów zapewnia duże emocje. Gruba sieć adrenalinowa o dużej wytrzymałości jest bezpieczna dla wszystkich.

Z wieży widać jak na dłoni szczyty Tatr Bielskich, wyjątkową panoramę Pienin czy malownicze Zamagurze. Niestety chmury które nadpłynęły zasłoniły Tatry Bielskie i nam nie udało się w pełni rozkoszować tymi widokami, ale i tak mieliśmy co podziwiać :)

Poniżej widok z wieży widokowej na fragment Ścieżki w Koronach Drzew :)

I jeszcze jeden widok z tarasu wieży widokowej, tym razem w kierunku Pienin. Intensywnie wpatrując się w zdjęcie można wypatrzeć Trzy Korony :)

Oprócz tego, że można wejść na wieżę widokową, pospacerować po siatce adrenalinowej i zjechać z wieży suchą zjeżdżalnią rurową, to można jeszcze podczas spaceru Ścieżką w Koronach Drzew zatrzymać się na dwóch przystankach adrenalinowych. Zarówno dorośli jak i dzieci mogą tutaj spróbować utrzymać równowagę w przestrzeni. Oczywiście, wszystkie te atrakcje zapewniają maksymalne bezpieczeństwo :)

Po przejściu Ścieżki w Koranach Drzew podeszliśmy jeszcze do pobliskiej wieży widokowej by i z niej popatrzeć na okolicę :)

Zadowoleni, bo podziwianie natury z góry bardzo nam się podobało, a spacer ścieżką był niezłą frajdą, powróciliśmy do samochodu tą sama trasą  :)

Pozdrawiam serdecznie :) :) :)

167. Łomnicki Staw (słow. Skalnaté pleso) – Rakuska Czuba (słow. Veľká Svišťovka, 2038 m n.p.m.)

Witam serdecznie :) :) :)
Bardzo intensywny okres w moim życiu i po raz pierwszy dłuższa przerwa w blogowaniu, ale już nadrabiam to zaniedbanie i z poślizgiem rozpoczynam foto-relację z tegorocznego kilkudniowego rodzinnego wyjazdu w góry :)

Bazą noclegową była dobrze nam już znana Bukowina Tatrzańska. Napisałam „bazą noclegową”, ponieważ z miejscowości tej codziennie gdzieś wyjeżdżaliśmy :)

Podczas tego wyjazdu odwiedziliśmy kilka interesujących miejscowości i spokojnie spacerując zwiedziliśmy je. Pierwszego dnia tradycyjnie już zagościliśmy w Zakopanem :)

Było też i bardziej ambitnie, w efekcie czego kilka ciekawych górskich tras przeszliśmy. Dzisiaj opowiem jak to na rozgrzewkę pojechaliśmy do Tatrzańskiej Łomnicy (słow. Tatranská Lomnica), kolejką gondolową dotarliśmy do Łomnickiego Stawu (słow. Skalnaté pleso), a następnie zdobyliśmy Rakuską Czubę (Veĺká Svišťovka, 2038 m n.p.m.).

Jazda kolejką to wspaniała sprawa – siedząc w wagoniku można spokojnie, bez jakiegokolwiek wysiłku podziwiać piękne widoki i szybko dotrzeć na miejsce. Jest to cenne szczególnie dla rodzin z małymi dziećmi, osób starszych bądź osób mających problemy zdrowotne.

Pierwszy, ulgowym etap „wędrowania” za nami i jesteśmy już nad Łomnickim Stawem :)

Łomnicki Staw (słow. Skalnaté pleso) znajduje się w słowackich Tatrach Wysokich w Dolinie Łomnickiej, pod południowymi stokami Łomnicy.
Położony jest na wysokości 1751 m n.p.m. (według innych źródeł 1754 m n.p.m.), zajmuje powierzchnię 1,23 ha (212 metrów długości i 85 metrów szerokości), a maksymalna głębokość wynosi 2 metry (według innych źródeł nawet 4,2 metra). (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Obok Łomnickiego Stawu powstała górna stacja kolejki linowej na Łomnicę z Tatrzańskiej Łomnicy i na szczyt Łomnicy oraz stacja wyciągu krzesełkowego na Łomnicką Przełęcz (2190 m n.p.m.). Ruch turystyczny obsługuje tu wraz z restauracją hotel górski „Encián” :)

Ponieważ (głównie dzięki kolejce) miejsce to jest często odwiedzane przez rodziny z małymi dziećmi, utworzono tu dla nich plac zabaw – Kraina świstaków :) Zabawa u podnóża majestatycznej Łomnicy (2634 m n.p.m.) to na pewno fajna atrakcja 😉

W pobliżu Łomnickiego Stawu na wysokości 1786 m n.p.m. znajduje się obserwatorium astronomiczne i meteorologiczne. Budynek został wybudowany w latach 1940-1943, a pierwsze obserwacje rozpoczęto jesienią 1943 roku. W jego skład wchodzi planetarium. Pomysłodawcą i pierwszym kierownikiem (1943–1950) był czeski astronom i klimatolog Antonín Bečvář.

Nazwa Łomnickiego Stawu pochodzi od przepływającego przez niego Łomnickiego Potoku, zwanego dawniej po prostu Łomnicą (od niego też wzięły się nazwy szczytu Łomnicy, Doliny Łomnickiej i miejscowości Wielka Łomnica i innych). Sam potok wziął swą nazwę od dawnego słowa „łomy”, oznaczającego bloki kamienne zrzucane z łoskotem przez rwącą wodę. Słowackie Skalnaté pleso, Skalnatý potok są dosłownymi tłumaczeniami spiskoniemieckiej nazwy Steinbach – a ta z kolei według Witolda Henryka Paryskiego jest kalką wczesnych nazw słowiańskich. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Posiedzieliśmy chwilkę nad Łomnickim Stawem, a teraz szlakiem czerwonym powędrujemy na Rakuski Przechód i Rakuską Czubę (słow. Veľká Svišťovka).

Odcinek między Łomnickim Stawem, a Rakuskim Przechodem prowadzi po wygodnym chodniku :)

Idziemy dalej wśród głazów trawersując zbocze Huncowskiego Szczytu (słow. Huncovský štít). Ścieżka ułożona jest z dużych kamieni ożywianych jedynie przez plamy żółtych i zielonkawych porostów.

Niedaleko Rakuskiego Przechodu (słow. Sedlo pod Svišťovkou, 2023 m n.p.m.) naszym oczom ukazał się masyw Kieżmarskich Szczytów :)

I jesteśmy już na przełęczy – Rakuski Przechód nazywanej również Rakuską Przełączką Wyżnią (słow. Sedlo pod Svišťovkou, 2023 m n.p.m.).

Przez Rakuski Przechód poprowadzony jest szlak Magistrali Tatrzańskiej, który prowadzi od Rozdroża pod Tokarnią do Wielkiego Białego Stawu. Ciekawostką jest, że na Rakuskim Przechodzie znajduje się najwyżej położony punkt na całej trasie Magistrali. Jest to także ważny i zarazem najłatwiejszy szlak zejściowy z masywu Kieżmarskich Szczytów wykorzystywany przez taterników.

Nazwa przełęczy, jak i nazwy wszystkich miejsc zawierających słowo „rakuski” wywodzą się od wsi Rakusy (Rakúsy). Związane jest to z faktem, że mieszkańcy Rakus mieli dawniej pastwiska w Dolinie Kieżmarskiej.

Na kolejnym zdjęciu widzimy dochodzący do Rakuskiego Przechodu szlak ze Schroniska nad Zielonym Stawem. Do przełęczy tej można dotrzeć od strony Skalnatego Pleso (tak jak my szliśmy), a także idąc od Schroniska nad Zielonym Stawem. Nad szlakiem pięknie góruje Rakuska Czuba (Veĺká Svišťovka) – ostateczny cel naszej wędrówki tego dnia :)

Na szczyt Rakuskiej Czuby (Veĺká Svišťovka, 2038 m n.p.m.) nie prowadzi wytyczony szlak, a jedynie wydeptana przez licznie odwiedzających zbaczających z Magistrali Tatrzańskiej turystów :)

Rakuska Czuba (słow. Veľká Svišťovka) mająca wysokość 2038 m n.p.m. jest najwyższym szczytem w Rakuskiej Grani. Jest ona doskonałym punktem widokowym. Pięknie z niej widać Zielony Staw Kieżmarski (słow. Zelené pleso, Zelené pleso Kežmarské) :)

Stoki Rakuskiej Grani to dawne tereny pasterskie.

Poniżej widok z Rakuskiej Czuby na Tatry Bielskie i zupełnie inny krajobraz :)

W tzw. Skrajnym Lendackim Żlebie wydobywano w XVIII w. rudy (prawdopodobnie chalkopirytu i syderytu). Zachowała się w nim sztolnia Kieżmarska Bania o głębokości 10 m.

W dole widzimy Dolinę Zieloną Kieżmarską :)

Nazwa polska – Rakuska Czuba pochodzi od spiskiej wsi Rakusy, zaś słowacka Veľká Svišťovka jest kalką nazwy niemieckiej (Großer Ratzenberg: w gwarze spiskoniemieckiej Ratze oznacza świstaka) lub pochodzi od Świstówki Huncowskiej.

Piękne widoki z Rakuskiej Czuby można podziwiać i dlatego kolejny, a na nim wspaniale górujące Kieżmarskie Szczyty oraz w dole Zielony Staw Kieżmarski :)

Poniżej spojrzenie w kierunku Spisza :)

I ostatnie już spojrzenie ze szczytu Rakuskiej Czuby :)
Na zdjęciu widzimy ponownie Dolinę Zieloną Kieżmarską (słow. dolina Zeleného plesa), Zielony Staw Kieżmarski (słow. Zelené pleso) oraz górujące nad nimi szczyty – Jagnięcy Szczyt (słow. Jahňací štít), Czarny Szczyt (słow. Čierny štít) i Jastrzębią Turnię (słow. Jastrabia veža) :)

Zeszliśmy już z Rakuskiej Czuby i jesteśmy ponownie na Rakuskim Przechodzie (słow. Sedlo pod Svišťovkou) skąd pięknie widać cały wierzchołek Rakuskiej Czuby (słow. Veľká Svišťovka), a na tym zdjęciu również szlak dochodzący tu z Doliny Zielonej Kieżmarskiej (słow. dolina Zeleného plesa).

Schodząc dalej (szlakiem czerwonym, którym wchodziliśmy) straciliśmy już trochę wysokości i zbliżamy się do infrastruktury przy Łomnickim Stawie, którą to możemy podziwiać teraz z góry :)

Po raz drugi tego dnia jesteśmy nad Łomnickim Stawem (słow. Skalnaté pleso) i możemy tu chwilkę odpocząć podziwiając jeszcze raz wspaniale górującą nad stawem Łomnicę (słow. Lomnický štít, 2634 m n.p.m.). Bardzo lubię tatrzańskie stawy i zazwyczaj zatrzymuję się przy nich na dłuższy lub krótszy odpoczynek :)

W pobliżu Łomnickiego Stawu w Dolinie Łomnickiej (Skalnatá dolina), na wysokości 1751 m n.p.m. znajduje się Schronisko Łomnickie (słow. Skalnatá chata) i tu również na chwilkę zatrzymaliśmy się :)

Początki schroniska datuje się na rok 1841, utworzono tu wtedy skalną kolebę służąca jako schronienie dla turystów, znajduje się ona na tyłach dzisiejszego schroniska. Regularnym schroniskiem chata stała się w 1914 r., kiedy to rozbudowano ją i przebudowano.
Schronisko dysponuje dziś 4 miejscami noclegowymi. Chatarem schroniska jest nosicz (nosič) Laco Kulanga. Do niego należy rekord nosiczów: wniósł on do Schroniska Zamkovskiego (Zamkovského Chata) ładunek o masie 207 kg, zaś w sumie przez kilkanaście lat swojej kariery nosicza wniósł do różnych schronisk ponad 1000 ton ładunków. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

Od Schroniska Łomnickiego (słow. Skalnatá chata) do Tatrzańskiej Łomnicy (słow. Tatranská Lomnica) schodziliśmy pieszo szlakiem zielonym. To zejście zajęło nam 1,5 h i to był ostatni już etap wędrowania tego dnia :)

Podsumowując trasa:
Tatrzańska Łomnica (słow. Tatranská Lomnica) – Łomnicki Staw (słow. Skalnaté pleso) – Rakuski Przechód (słow. Sedlo pod Svišťovkou, 2023 m n.p.m.) – Rakuska Czuba (Veĺká Svišťovka, 2038 m n.p.m.) – powrót tą samą trasą

Bardzo miło wspominam dzień na tym tatrzańskim szlaku i wejście na Rakuską Czubę. Na tle otaczających ją szczytów wygląda ona raczej mało ambitnie, ale uważam, że warto na nią wejść, gdyż panorama z niej (co mam nadzieję udowodniłam) – zachwyca :)

Pozdrawiam i zapraszam do czytania moich kolejnych wpisów :) :) :)

166. Zamek Tenczyn w Rudnie

Witam serdecznie wszystkie odwiedzające mnie tu osoby :) :) :)
Uwielbiam górskie wędrowanie i z przyjemnością oprowadziłam Was po kilku trasach. Zanim jednak pokażę kolejną, już z tegorocznego wakacyjnego wyjazdu – zapraszam na Jurę Krakowsko-Częstochowską, która również memu sercu jest bliska :) Zwiedzimy sobie Zamek Tenczyn w Rudnie i zobaczymy jakie zmiany zaszły tam w ostatnich latach :)

Ruiny zamku Tenczyn znajdują się na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, we wsi Rudno w województwie małopolskim, w powiecie krakowskim. Leżą one w odległości 24 km na zachód od Krakowa, 5 km na południowy zachód od Krzeszowic, 1 km na północ od autostrady A4.

Jestem teraz na zamku górnym, a za mną doskonale widoczna wieża bramna, tzw. wieża Nawojowa z przedbramiem (XIV lub XIV / XV w.)

Niedługo wejdziemy do środka, ale zanim to nastąpi jeszcze raz podziwiamy z zewnątrz przykrytą współczesnym, czterospadowym dachem wieżę bramną, zwaną Nawojową, wraz z towarzyszącym jej przedbramiem – na tle błękitnego nieba pięknie się prezentuje :)

I jesteśmy już w środku wieży Nawojowej i drewnianymi schodami wchodzimy na górę :)

Z wieży Nawojowej możemy podziwiać różne fragmenty zamku oraz jego okolicę, a więc warto na nią wejść :)

Potężne ruiny zamku Tenczyn położone są na szczycie góry, będącej najwyższym wzniesieniem Garbu Tenczyńskiego (Góra Zamkowa, 401 m n.p.m.). Kiedyś, co ciekawe – była ona wulkanem, a więc ruiny stoją na stożku wulkanicznym :)

Na zdjęciu widok z wieży Nawojowej na zamek górny :)

Pierwszy, drewniany wtedy zamek, zbudował tu około 1319 roku kasztelan krakowski – Nawój z Morawicy – protoplasta rodu Tęczyńskich. Wzniósł on wieżę zwaną do dziś Nawojową Wieżą. Właściwym twórcą gotyckiego zamku murowanego był jednak dopiero syn Nawoja – Jędrzej. Zbudował on kolejny fragment zamku górnego, stojącego na najwyższej części wzgórza jurajskiego. Kolejny z rodu był Jan Tęczyński, który postawił zamek dolny.
W XVI wieku możni Tęczyńscy przeobrazili zamek we wspaniałą renesansową rezydencję, zwaną Małym Wawelem, gdyż nieco zamek na Wawelu przypominała za sprawą krużganków. Na Tenczynie często bywali: Mikołaj Rej z Nagłowic, Jan Kochanowski oraz inni wybitni przedstawiciele polskiego Odrodzenia.
Niestety w 1656 roku zamek spalili Szwedzi, a na dodatek ród Tęczyńskich począł wymierać, po tym, jak Magnus Tęczyński przeżył śmierć swych trzech synów. Co prawda jeszcze rodzina Lubomirskich próbowała zamek odbudować po potopie, ale po pożarze z 1748 roku warownia została opuszczona i poczęła popadać w ruinę… (Źródło informacji: https://www.polskieszlaki.pl )

Do niedawna stały tu jedynie części murów mieszkalnych oraz baszty, grożąc zawaleniem i katastrofą. Kiedy w 2010 roku runął fragment ściany, powstało Stowarzyszenie „Ratuj Tenczyn”, dzięki któremu rozpoczęto prace zabezpieczające i rekonstrukcyjne… (Źródło informacji: http://www.polskieszlaki.pl )

Świat zza krat – ostatnie zdjęcie z wieży zamkowej i schodzimy w dół odetchnąć wolnością 😉

Ponownie jesteśmy na zamku górnym, a przed nami baszta czworokątna (zapewne najstarsza wieża bramna z XIV w., później wchłonięta przez zabudowania).

Obecnie Zamek Tenczyn pozostaje pod opieką gminy Krzeszowice. Od lipca 2016 roku w sezonie turystycznym jest udostępniany dla zwiedzających (niestety tylko w trakcie weekendów – sobota i niedziela) , a operatorem trasy turystycznej jest Centrum Kultury i Sportu w Krzeszowicach.

Zwiedzając zamek zachwyciłam się też zrekonstruowanym barbakanem i teraz kilka ujęć z nim w roli głównej pokażę :)

Na kolejnym zdjęciu za murami Barbakanu widzimy również basztę „Dorotka” z XIV / XV w. Legenda głosi, że podobno małżonka jednego z Tęczyńskich nie szczędziła swoich wdzięków innym. Dowiedziawszy się o tym, jej mąż zamurował wiarołomną żonę żywcem w baszcie zw. „Dorotka”. Jęki i krzyki grzesznicy długo jeszcze było słychać w zamku, a i jakoby dzisiaj tajemnicze odgłosy dobywają się niekiedy z głębi ruin.

Trasa zwiedzania prowadzi przez basteję wjazdową (barbakan), korytarz obronny, przed bramie, więżę Nawojową, dziedziniec zamku górnego i mur obronny zamku górnego. Zwiedzanie obejmuje także wejście na wieżę Nawojową i Barbakan, które już tu pokazywałam :)

Po trasie tej (o każdej równiej godzinie w ramach ceny biletu) oprowadzają przewodnicy ze Stowarzyszenia dla Szkoły w Tenczynku oraz ze Stowarzyszenia „Ratuj Tenczyn”, którzy ciekawie opowiadają o bogatej historii Tenczyna oraz jego rekonstrukcji. Oczywiście korzystanie z tych usług nie jest obowiązkowe i można go zwiedzić indywidualnie, ale moim zdaniem warto z tego bonusa skorzystać :)

Na kolejnym zdjęciu zachowane oraz zrekonstruowane (te jaśniejsze) fragmenty murów zamku dolnego :)

Z zamkiem tym związanych jest kilka legend:
O niewiernej Dorotce już opowiedziałam :)
Inna opowiada o tym jak ostatni z rodu Tęczyńskich miał zostać śmiertelnie poturbowany przez potężnego dzika, podczas łowów w położonej niedaleko od zamku Puszczy Dulowskiej.
Podobno też podczas księżycowych nocy na „Wieży Nawojowej” pośród płomieni widać postać płaczącej kobiety, słychać też szczęk żelaza. Postać ta znika dopiero gdy zabrzmi dzwon w pobliskim klasztorze.
I jeszcze jedna według której podobno w trzeciej – najgłębszej kondygnacji lochów zamkowych pod dawną kaplicą znajdują się wielkie skarby. Bogactw tych strzegą diabły pod postaciami wielkich psów. Można je wykraść przez 2 dni w roku: nocą w Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Należy się jednak wystrzegać cienia tajemniczego rycerza, który nocą krąży po zamku bo kto go ujrzy już nigdy nie wraca. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org )

A to już nie legenda tylko historyczny fakt – Zamek Tenczyn był więzieniem dla jeńców wojennych z bitwy pod Grunwaldem.

Poniżej wśród zieleni fragment murów przedzamcza po założeniu fortyfikacji bastejowych (XVI / XVII w.).

Na następnym zdjęciu widzimy kaplicę zamkową :)

Plenery zamku zostały wykorzystane m.in. w serialu „Czarne chmury” (reż. Andrzej Konic) w odcinku pt. „Wilcze Doły” oraz w serialu „Rycerze i rabusie” i w filmie „Ostrze na ostrze”.

Obecnie na zamku jest stoisko z pamiątkami oraz mała gastronomia :)

Na zamku odbywają się też różne imprezy kulturalne oraz występy artystyczne umilające zwiedzanie :) Moim zdaniem to dobrze, że powraca się do tradycji i zapoznaje turystów z dawnymi obrzędami. Cieszy mnie również fakt, że ostatnio przywraca się świetność tak wielu obiektom o historycznym znaczeniu :)

Wspaniały niegdyś zamek nazywany również Małym Wawelem, w którym to rezydował jeden z najmożniejszych i najbardziej wpływowych rodów w Polsce – Tęczyńskich, a obecnie pięknie odrestaurowane ruiny… Mam nadzieję, że zachęciłam Was do odwiedzenia tego miejsca i zobaczenia na własne oczy zmian jakie niedawno tam zaszły :)
POZDRAWIAM udanego zakończenia wakacji życząc :) :) :)

165. Rejs po Jeziorze Orawskim (słow. Vodná nádrž Orava)

Witam serdecznie :) :) :)

I nadszedł już ostatni dzień wyjazdu. Mając w perspektywie długi powrót do domu, nad głowami zachmurzone niebo, a w sercu radość z przejścia kilku ciekawych tras i zdobycia kilku szczytów, z czystym sumieniem odpuściliśmy więc tego dnia górskie wędrowanie. Spakowani nie wróciliśmy jednak prosto do domu. Najpierw podjechaliśmy nad Jezioro Orawskie, a następnie do Wadowic i teraz po kolei o tym wszystkim opowiem :)

Jezioro Orawskie wielokrotnie zachęcało nas z górskich szczytów, by nad nim posiedzieć, ale zajęci wędrówką podziwialiśmy tylko jego kształt z oddali. Tego dnia zgodnie postanowiliśmy z tego zaproszenia skorzystać, a oprócz spacerowanie jego brzegiem popływać po nim również statkiem :)

Jesteśmy już w przystani w Slanickiej Osadzie (słow. Slanická Osada) :)

Osobom niezorientowanym w lokalizacji wyjaśniam, że Jezioro Orawskie, Zbiornik Orawski (słow. Vodná nádrž Orava) to zbiornik zaporowy u zbiegu Czarnej i Białej Orawy. Znajduje się w geograficznym regionie Kotlina Orawska i w historycznym regionie Orawa w północnej Słowacji. Utworzony został w latach 1941–54. To największy powierzchniowo i drugi co do objętości sztuczny zbiornik wodny Słowacji. Powierzchnia lustra wody wynosi 35 km², wysokość lustra wody – 601 m n.p.m., objętość zbiornika – 350 mln m³, maksymalna głębokość (przy tamie) – 38 m, przeciętna głębokość – 15 m. Kilka kilometrów na południe towarzyszy mu mały zbiornik wyrównawczy Tvrdošin.

Jezioro Orawskie pełni głównie funkcję przeciwpowodziową i retencyjną. Poza tym jest wykorzystywane do celów rekreacyjnych i sportowych: na jego brzegach znajduje się kilka ośrodków rekreacyjnych, camping, przystanie itp. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

Przylegające do jeziora tereny stanowią ważną ostoję ptactwa, dla którego ustanowiono kilka obszarów chronionych: Obszary Natura 2000 Horná Orava, Jelešňa, Rašeliniská Oravskej kotliny, Zimník, Oravská vodná nádrž. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

By zbiornik ten powstał zostały zalane wsie: Hamry (słow. Oravské Hámre), Ławków (słow. Ľavkov), Osada, Słanica (słow. Slanica) i Ujście nad Orawą (dziś Ústie nad Priehradou – włączone do Trzciany), część wsi Bobrów (słow. Bobrov) oraz większa część (w tym zabytkowe centrum) Namiestowa.

Ponad wodą pozostały dwa niewielkie wzniesienia, należące niegdyś do Słanicy – dziś wyspy: Slanický ostrov z kościołem pw. Podwyższenia Świętego Krzyża z XVIII w. oraz Vtáči ostrov.

Podczas rejsu statkiem wycieczkowym można za niewielką opłatą zwiedzić wspomniany wyżej kościół pw. Podwyższenia Świętego Krzyża na wyspie Slanický ostrov :)

Kościół ten został zbudowany w latach 1766–1769, pierwotnie jako niewielka, barokowa kaplica. W 1843 r. kaplica została rozbudowana na klasycystyczny kościół z dwiema wieżami od frontu i dobudowaną kaplicą. Obecnie w kościele znajduje się muzeum ludowej rzeźby i malarstwa prezentujące dzieła ludowych rzeźbiarzy i kamieniarzy z minionych stuleci. W kolekcji znajdują się dzieła pochodzące ze zbiorów malarki Matildy Čechovej i Galerii Orawskiej. W sezonie letnim w kościele odbywają się koncerty w ramach „Orawskiego Lata Muzycznego”.
Na zewnątrz kościoła znajduje się ekspozycja ludowego kamieniarstwa orawskiego. W niedalekiej kaplicy grobowej rodziny Klinovskich można obejrzeć niewielką wystawę przypominająca dzieje wsi zatopionych wodami jeziora.
Obok kościoła umiejscowiono pomnik z brązową rzeźbą przedstawiającą Antona Bernoláka – językoznawcę, pierwszego kodyfikatora języka słowackiego, pochodzącego ze Słanicy.
Od 1973 r. cała wyspa wraz ze wszystkimi istniejącymi na niej obiektami posiada status pomnika przyrody. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

Ciekawostką jest, że po napełnieniu wodą jeziora okazała się konieczna zmiana przebiegu granicy polsko-słowackiej, tak, by całe jezioro pozostało po stronie słowackiej :)

W pogodny dzień widoki są tu naprawdę urzekające. My niestety trafiliśmy na załamanie pogody, ale i tak rejs statkiem i krótki pobyt nad tym zbiornikiem wodnym zaliczam do bardzo udanych :)

Drugim punktem programu tego dnia była wizyta w Wadowicach i spacer po centrum miasta :)

Jesteśmy już w Wadowicach, a na zdjęciu pięknie wyremontowany Plac Jana Pawła II oraz Bazylika Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny :)

Wadowice znajdują się w województwie małopolskim. Są siedzibą władz powiatu wadowickiego i gminy miejsko-wiejskiej Wadowice. Położone są w zachodniej części na Pogórzu Śląskim, południowej w Beskidzie Małym, nad rzeką Skawą.
Miasto, po raz pierwszy wzmiankowane w 1325 r., początkowo było niewielkim ośrodkiem, lecz od końca XVIII w., wraz z budową traktu łączącego Lwów z Wiedniem, a także przeniesieniem przez władze austriackie siedziby cyrkułu, zaczęło się szybciej rozwijać. Obecnie – jako miasto rodzinne papieża Jana Pawła II stanowi ważny ośrodek pielgrzymkowy.

Kwiaty wspaniale zdobią miasto naszego Papieża :)
Spacerując po rynku pozachwycaliśmy się nim, a następnie udaliśmy do cukierni, by tradycji stało się zadość 😉

W Wadowicach bywam co jakiś czas, więc może przy okazji kolejnej wizyty dokładnie opowiem o tym mieście :) Dzisiaj na koniec tych króciutkich odwiedzić, przygotowanego wpisu oraz całej foto-relacji z zeszłego rodzinnego wyjazdu w Tatry jeszcze tylko rodzinna fotografia pod Pomnikiem Papieża Jana Pawła II i żegnam się  :)

„Kiedy czujesz, że nie masz czasu na odpoczynek, pamiętaj, że to ten moment, kiedy musisz znaleźć czas na odpoczynek.” (Matt Haig)

Pozdrawiam serdecznie
miłego wakacyjnego odpoczynku życząc :) :) :)

164. Dolina Wąska (słow. Úzka dolina) – Grań Otargańców (słow. Otrhance)

Zatoka lasu zstępuje
w rytmie górskich potoków…
Jeśli chcesz znaleźć źródło,
musisz iść do góry, pod prąd.
Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj,
wiesz, że ono musi tu gdzieś być –
Gdzie jesteś, źródło?… Gdzie jesteś, źródło?!
Cisza…

Strumieniu, leśny strumieniu,
odsłoń mi tajemnicę
swego początku!
(Cisza – dlaczego milczysz?
Jakże starannie ukryłeś tajemnicę twego początku.)
Pozwól mi wargi umoczyć
w źródlanej wodzie
odczuć świeżość,
ożywczą świeżość.
(Jan Paweł II/Karol Wojtyła)

Górski potok szumi i zachęca do wędrowania… zapraszam więc na jeszcze jeden wspomnieniowy tatrzański szlak :) Startujemy w Przybylinie (słow. Pribylina), na początku Wąskiej Doliny (słow. Úzka dolina)  :)

Dolina Wąska (słow. Úzka dolina) znajduje się w słowackich Tatrach Zachodnich. Jest to dolny, 2-kilometrowej długości wspólny odcinek Doliny Jamnickiej i Doliny Raczkowej, rozdzielonych przez grzbiet Otargańców. Łącznie z tymi dolinami Dolina Wąska jest doliną walną. Jest całkowicie zalesiona, jej dnem płynie duży Raczkowy Potok :)

Miło się wędruje przy szumie potoku… i jeszcze bonus taki jest, że zawsze można się ochłodzić 😉

Po pół godzinnym marszu szlakiem niebieskim wzdłuż Raczkowego Potoku (słow. Račkov potok) dotarliśmy do rozwidlenia Doliny Jamnickiej i Raczkowej.

Od tej pory nasza wędrówka biegła już szlakiem zielonym i polegała na pokonywaniu licznych zakosów, bardzo dużego przewyższenia terenu oraz na odcinku „leśnym” wielu przeszkód na trasie, a także poszukiwaniu gubiącego się szlaku :)

Dzielnie jednak pokonywaliśmy przeszkody, a widoki były coraz ciekawsze :)

Polana porośnięta wierzbówką kiprzycą była ciekawym urozmaiceniem podczas pokonywania leśnego odcinka szlaku :)

Gdy las skończył się stanęliśmy na pierwszym od południa wzniesieniu w grani Otargańców – na szczycie zwanym Ostredok (słow. Ostredok).

Ostredok (słow. Ostredok) oddziela Dolinę Raczkową od Doliny Jamnickiej. Ma on dwa wierzchołki: 1674 m n.p.m. (pierwszy od południa) i 1714 m n.p.m. Nazywane są często Małymi Otargańcami. Ich szczyty są skaliste, zbudowane ze skał krystalicznych (granodioryty rohackie), zbocza są strome i w górnej części skalisto-trawiaste porośnięte kosówką. Grań po północnej stronie wyższego ze szczytów rozcięta jest na długości ok. 100 m rowem grzbietowym. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

Z Ostredoka i całej grani Otargańców można podziwiać rozległe widoki na Barańce, Smrek, Rohacze i grań Bystrej.

Poniżej widzimy grań Bystrej i fragment Doliny Raczkowej (słow. Račkova dolina) :)

Jesteśmy już na wysokości 1920 m n.p.m, na szczycie nazwanym Niżnią Magurą (słow. Nižná Magura). Znajduje się on pomiędzy wyższym z wierzchołków Ostredoka (1714 m n.p.m) a Pośrednią Magurą (2050 m n.p.m). Zbudowany jest z granodiorytów rohackich i ma skalisty wierzchołek oraz strome, górą trawiasto-kamieniste zbocza.

Szlak turystyczny prowadzący granią Otargańców jest rzadko uczęszczany, o czym osobiście mogliśmy się przekonać. Nie sprawia on trudności technicznych, lecz jest długi i wyczerpujący (suma podejść wynosi ok. 1440 m). Miejscami jest silnie eksponowany.

Poprowadzony ściśle granią Otargańców szlak i widoki z niego kusiły, ale gdy dotarliśmy do Niżniej Magury (słow. Nižná Magura) i zobaczyliśmy, która jest już godzina, ile czasu zajęło nam dotarcie do tego szczytu i ile godzin wędrówki byłoby jeszcze przed nami, gdybyśmy się zdecydowali przejść całą granią przez Pośrednią Magurę, Wyżnią Magurę, Raczkową Czubę aż do Jarząbczego Wierchu, to rozsądek zwyciężył i po dłuższym odpoczynku postanowiliśmy powoli tym samym szlakiem powrócić do samochodu. Rozsądek w górach jest zaletą, bo góry są zbyt groźne żeby nie być rozsądnym.

Na kolejnym zdjęciu podziwiamy jeszcze raz z Grani Otargańców – Grań Bystrej :)

W nazwach gór kilkakrotnie padło tu słowo „magura”, więc zanim jeszcze zejdziemy z grani wyjaśnię skąd ono pochodzi i co oznacza 😉 Otóż słowo „magura” występuje w języku rumuńskim i słowackim i oznacza górę, szczyt, wzgórze, ale czasami także polanę, las, osiedle. Rozpowszechnione zostało w nazewnictwie Karpat przez pasterski lud Wołochów i obecnie istnieje więcej gór mających nazwę „Magura” (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org) :)

I ponownie pokonujemy leśne przeszkody :)

oraz rozszyfrowujemy, którędy to mógł biec szlak 😉

Otargańce (słow. Otrhance) to jedna z najmniej znanych tras w Tatrach Słowackich i moim zdaniem jedna z najbardziej ”dzikich”. Poprowadzona granią zapewnia podziwianie wspaniałych widoków o czym mogliśmy się przekonać już na pierwszych dwóch szczytach. Szkoda, że nie przeszliśmy jej całej i nie zdobyliśmy Raczkowej Czuby i Jarząbczego Wierchu, ale tak jak pisałam – rozsądek zwyciężył. Mam jednak nadzieję, że i te szczyty zostaną przez nas zdobyte w przyszłości czy to idąc ponownie tym szlakiem, czy jakimś innym, bo i inne możliwości są :) Osobom o dobrej kondycji fizycznej oraz lubiącym samotność w górach polecam przejście całego szlaku granią Otargańców :)

Podsumowując trasa:
Przybylina (słow. Pribylina) – Dolina Wąska (słow. Úzka dolina) – rozwidlenie Doliny Jamnickiej i Raczkowej – Ostredok (słow. Ostredok, 1674 m n.p.m., 1714 m n.p.m.) – Niżnia Magura (słow. Nižná Magura, 1920 m n.p.m, ) – powrót tą samą trasą.

 
POZDRAWIAM GORĄCO :) :) :) 
i udanych, bezpiecznych wakacyjnych wyjazdów oraz górskich wędrówek życzę :)

163. Rohacz Płaczliwy (słow. Plačlivé, Plačlivô, 2125 m n.p.m.)

Witam serdecznie :) :) :)

Odpoczęliśmy w skansenie (poprzedni wpis), więc teraz śmiało mogę zaproponować kolejną wysokogórską wędrówkę 😉
Znowu jedziemy na Słowację, samochód tym razem pozostawiamy na parkingu pod Spaloną (słow. Parkovisko Pod Spálenou), a następnie idąc (około 40 minut asfaltem) Doliną Rohacką (słow. Roháčska dolina) docieramy do Bufetu Rohackiego (słow. Ťatliakova chata).

Bufet Rohacki (słow. bývalá Ťatliakova chata) położony jest na wysokości 1380 m n.p.m. (według TANAP 1350 m n.p.m.) w Dolinie Rohackiej (Roháčska dolina) w słowackich Tatrach Zachodnich. Czynny jest w sezonie letnim.

Pierwsze schronisko powstało tutaj w 1883 r. dzięki staraniom piewcy Tatr, malarza i leśnika Alexiusa Demiana. W latach 1946-47 wybudowano nowe schronisko na 100 miejsc noclegowych. Spłonęło ono 28 maja 1963 r. Ocalała tylko piętrowa narciarnia przy tym schronisku, w której od 1971 r. mieści się Bufet Rohacki :)

Obok bufetu znajdują się ławki i stoły dla turystów oraz obelisk upamiętniający Jána Ťatliaka – pioniera turystyki górskiej. Pośród piękna górskich skał zapewne czuł się najlepiej… ładnie uczczono jego pamięć.

W pobliżu Bufetu Rohackiego znajduje się również niewielki staw – Czarna Młaka (słow. Ťatliakove pleso). Słowacy nazywają go także Tatliakowym Jeziorkiem (słow. Ťatliakovo pliesko) dla uczczenia pamięci Jána Ťatliaka – wspomnianego już powyżej i zasłużonego dla Tatr działacza.

To nieduży i płytki stawek, o długości ok. 70 m. Ma kamieniste i muliste dno. W latach 1946-47 staw został sztucznie obudowany kamieniami. W latach 70. mieszkańcy Zuberca uratowali go, wypełniając dno ilastą gliną. Zabieg ten okazał się skuteczny, mimo że przeprowadzony został bez ekspertyz naukowych. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

Stawy dodają dodatkowego uroku górom. Ten, choć mały, jest bardzo malowniczy :)

Po odpoczynku pod Bufetem Rohackim szlakiem niebieskim, który przez pierwsze 45 minut wędrowania biegł razem z zielonym, ruszyliśmy na Smutną Przełęcz (słow. Smutné sedlo) :)

Teraz rozstajemy się ze szlakiem zielonym i już tylko niebieskim pójdziemy Doliną Smutną (słow. Smutná dolina) na Smutne Sedlo (słow. Smutné sedlo).

Przed nami po lewej stronie doskonale widoczny Wołowiec, a po prawej – Rohacz Ostry (słow. Ostrý Roháč).
W dolnym piętrze Doliny Smutnej występują bardzo bujne ziołorośla, jedne z największych w Tatrach :)

Nazwa doliny intryguje i dlatego wyjaśnię teraz jej pochodzenie. Przed 1937 r. nazywana była Doliną Rohacką, ale z powodu panującego tu zacienienia, pustkowia i gruzowiska skał, a przez to sprawiania smutnego wrażenie zmieniono jej nazwę na Dolinę Smutną.

Jak widać na kolejnym zdjęciu nas nie przygnębiła, a wprost przeciwnie wędrówką nią cieszyła :)

Przeszliśmy już prawie całą Dolinę Smutną i jesteśmy niedaleko Smutnej Przełęczy :) Odwracając się widzimy ją całą z góry oraz wspaniale górujące nad nią Rohacze (Ostry – po lewej stronie i Płaczliwy – po prawej). Ostatecznym celem naszej wędrówki jest tego dnia Rohacz Płaczliwy, więc najtrudniejsze podejście jeszcze ciągle przed nami 😉

Pomiędzy Rohaczem Płaczliwym (2125 m n.p.m.) a Przednią Kopą (pierwszy ze szczytów Trzech Kop, 2136 m n.p.m ), w grani głównej słowackich Tatr Zachodnich, na wysokości 1962 m n.p.m. znajduje się Smutna Przełęcz (słow. Smutné sedlo).

Niebieski szlak, którym to dotarliśmy do Smutnej Przełęczy biegnie dalej na południe przez Pośredni Groń do Schroniska Żarskiego, a następnie do wylotu Doliny Żarskiej.

Na zdjęciu widok ze Smutnej Przełęczy na Baraniec (słow. Baranec, 2185 m n.p.m.)

Gdy dotarliśmy do Smutnej Przełęczy, taką oto pamiątkową fotografię zrobiono mi 😉

Ze Smutnej Przełęczy można podziwiać piękne i różnorodne widoki. Patrząc w kierunku południowym widzimy rozległą i zieloną, bo porośniętą lasem, kosówką lub trawami Dolinę Żarską ze Schroniskiem Żarskim.

Zupełnie inaczej wygląda krajobraz po północnej stronie. Zbocza grani opadają tu do ciemnego, zawalonego granitowym gruzowiskiem kotła lodowcowego Doliny Smutnej, ograniczonej od wschodu stromymi ścianami Rohaczy. Jest to obszar prawdziwie alpejski, niemal pozbawiony roślin.

Piramidka po lewej stronie zdjęcia to Rohacz Płaczliwy :)

Na kolejnym zdjęciu widzimy jak Wołowiec (2064 m n.p.m.) pięknie góruje nad Doliną Smutną :)

Opuściliśmy już Smutną Przełęcz (słow. Smutné sedlo) i teraz granią wspinamy się na Rohacza Płaczliwego (słow. Plačlivé, 2125 m n.p.m.) Jego północne, bardzo strome ściany opadają zerwą ok. 200–250 m wysokości do polodowcowego kotła Doliny Smutnej.

Wchodząc na Rohacza Płaczliwego (słow. Plačlivé, 2125 m n.p.m.) możemy oglądać z góry całą Dolinę Smutną (słow. Smutná dolina) oraz Dolinę Rohacką (słow. Roháčska dolina) :)

Do szczytu Rohacza Płaczliwego (słow. Plačlivé, 2125 m n.p.m.) już niedaleko, a najtrudniejszy będzie ostatni odcinek po blokach skalnych :)

Ostatnie podejście, po blokach skalnych, dla bezpieczeństwa wymagało częstego używania rąk, dlatego też aparat schowałam do plecaka i dopiero na szczycie robiłam sesje zdjęciową.

Poniżej mój młodszy syn dumny ze zdobycia kolejnego w swoim życiu dwutysięcznika :)

Następne zdjęcie jest fotograficznym potwierdzeniem, że i ja szczyt Rohacza Płaczliwego (słow. Plačlivé, 2125 m n.p.m.) zdobyłam 😉

Rohacz Płaczliwy (słow. Plačlivé, 2125 m n.p.m.) jest jednym z dwóch szczytów Rohaczy – wyższym od Rohacza Ostrego, ale o nieco łagodniejszych kształtach. Znajduje się w grani głównej Tatr Zachodnich pomiędzy Rohaczem Ostrym (2088 m n.p.m.), oddzielony od niego Rohacką Przełęczą (1955 m n.p.m.), a Trzema Kopami (2136 m n.p.m.), od których dzieli go Smutna Przełęcz (1963 m n.p.m.).

Szczyt Rohacza Płaczliwego (słow. Plačlivé, 2125 m n.p.m.) jest doskonałym punktem widokowym :)

Pięknie widać stąd całą Dolnę Rohacką (słow. Roháčska dolina) oraz Rohackie Stawy (słow. Roháčske plesá :)

Na kolejnym zdjęciu ze szczytu Rohacza Płaczliwego (słow. Plačlivé, 2125 m n.p.m.) podziwiamy na pierwszym planie jego bardziej strzelistego brata – Rohacza Ostrego (słow. Ostrý Roháč, 2088 m n.p.m.) oraz biegnący dalej granią główną szlak na Wołowca. W tle ładnie też widać Kominiarski Wierch :)

Najstarsze odnotowane wejście na Rohacza Płaczliwego należy do Pála Kitaibela i miało miejsce ok. 1804 r. Pierwszego wejścia zimowego dokonał w 1911 r. Mariusz Zaruski, Janusz Żuławski z grupą taterników. Ze nanych osób odwiedzili go m.in. Juliusz Kossak, Mieczysław Karłowicz oraz Tytus Chałubiński.

Powoli schodzimy już z Rohacza Płaczliwego podziwiając postrzępioną grań główną Tatr Zachodnich w kierunku zachodnim z Trzema Kopami (słow. Tri kopy, 2136 m n.p.m.), Hrubą Kopą (słow. Hrubá kopa, 2166 m n.p.m.) i Banówką (słow. Baníkov, 2178 m n.p.m.)

„Tutaj wszystko się zaczyna.
Tutaj wszystko się kończy.
Ponad poszarpaną kreską grani, ponad szczytami.
W błękicie – wszystko zamyka się w jego bezkresie i ciszy”
(K. Zyskowska-Ignaciak)

Tatrzańskie szczyty zachwycają swoją surowością  :)

Z Rohacza Płaczliwego (słow. Plačlivé, 2125 m n.p.m.) schodziliśmy tym samym szlakiem, którym wchodziliśmy. Ponownie jesteśmy więc na Smutnej Przełęczy (słow. Smutné sedlo) podziwiając widoki z niej :)

Po krótkim odpoczynku znowu wędrówka Doliną Smutną, ale tym razem w dół 😉

I ponownie Bufet Rohacki i ostatni tego dnia odpoczynek na trasie :)
Turyści potrzebują takich miejsc, gdzie można coś zjeść i wypocząć przed dalszym wędrowaniem :)

To była jedna z piękniejszych i bardziej ambitnych tras zeszłorocznego wyjazdu w Tatry. Mieliśmy szczęście, bo trafiliśmy na dobry, słoneczny nastrój Smutnej Doliny. Przyjemnie się wędrowało nią i rozkoszowało górskim powietrzem. Cieszę się, że bezpiecznie przeszliśmy całą trasę i weszliśmy na Rohacza Płaczliwego (słow. Plačlivé, 2125 m n.p.m.). Moi synowie zdobywali go po raz pierwszy w życiu, a ja z mężem ponownie po 13 latach :)

Podsumowując trasa:
Parking pod Spaloną (słow. Parkovisko Pod Spálenou) – Dolina Rohacka (słow. Roháčska dolina) – Bufet Rohacki (słow. bývalá Ťatliakova chata) – Dolina Smutna (słow. Smutná dolina) – Smutne Sedlo (słow. Smutné sedlo, 1962 m n.p.m.) – Rohacz Płaczliwy (słow. Plačlivé, 2125 m n.p.m.) – powrót tą samą trasą

POZDRAWIAM CIEPLUTKO :) :) :)

162. Muzeum Wsi Orawskiej (słow. Múzeum oravskej dediny)

Witam wiosennie :) :) :)

Zdobycie Siwego Wierchu wymagało pewnego wysiłku, więc teraz w ramach odpoczynku i regeneracji przed kolejnym tatrzańskim szlakiem zapraszam na powolny spacerek i zwiedzanie Muzeum Wsi Orawskiej (słow. Múzeum oravskej dediny) :)

Muzeum Wsi Orawskiej usytuowane jest na Słowacji na Polanie Brestowej, około 3 km na wschód od Zuberca, przy drodze do Zwierówki, u wylotu Doliny Zuberskiej :)

Wszystkie znajdujące się w tym skansenie budynki pierwotnie rozsiane były po całej Orawie.

Większość znajdujących się tu budynków została zakupiona, rozmontowana, przewieziona do skansenu i ponownie zmontowana. Niektóre domy wybudowano jako kopie oryginalnych budowli.

W skansenie, którego kamień węgielny położono w 1967 roku, usytuowano od tego czasu kilkadziesiąt obiektów architektonicznych, w tym zrębowe chaty ludowe, budynki sakralne, ziemiańskie dworki oraz zabudowania gospodarcze. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

Muzeum zajmuje obszar około 20 ha :)

Skansen dzieli się na kilka części: Rynek Dolnoorawski, Ulica Zamagurská, Góralskie Łazy, Cmentarz i kościół oraz Młynisko :)

Przyjemnie jest usiąść na ławeczce i odpocząć chłonąc atmosferę tego miejsca :)

Kilka ciekawszych, okazałych i luźno usytuowanych budynków należących do Rynku Dolnoorawskiego już pokazałam, a teraz zwiedzimy sobie Ulicę Zamagurską :)

Chaty z zewnątrz pięknie się prezentują, ale wewnątrz jest równie pięknie i ciekawie, a zwłaszcza w domach zamieszkałych dawniej przez bogatych orawskich gospodarzy :)

Ulica Zamagurská z domami i budynkami gospodarczymi zamożnych i średnich rolników reprezentuje charakterystyczną strukturę wsi orawskiej.

I kolejne ciekawe wnętrze jednej z chat na Ulicy Zamagurskiej :)

Skanseny przyciągają niezwykłym klimatem dawnych lat i budzą chęć, by zobaczyć jak dawniej się żyło :)

Przez skansen przepływa Zimny Potok (Studený potok). Nad nim położone są warsztaty rzemieślnicze takie jak młyn, tartak czy folusz (budynek lub pomieszczenie, w którym mieści się folusz – maszyna do obróbki (folowania) sukna.

I jeszcze jeden kadr znad potoku :)

W orawskim skansenie, podobnie jak i w wielu innych, można także poczuć się jak uczeń i zobaczyć w jakich warunkach dawniej uczono się 😉

Część skansenu zwana Góralskie Łazy charakteryzuje najuboższą część Orawy, położoną na południowo-wschodnich zboczach Beskidów Orawskich.

I kolejny muzealny obiekt, z tej najuboższej części Orawy, który uwieczniłam na zdjęciu :)

Jednym z najciekawszych obiektów w skansenie jest stojący na wzgórzu drewniany Kościół św. Elżbiety z Zábreža :)

Drewniany Kościół św. Elżbiety z Zábreža został zbudowany w XV wieku. W środku uwagę przyciąga malowany sufit i zabytkowe organy z ręcznym miechem.

Taka architektura bardzo dobrze komponuje się z otaczającą przyrodą i górskim krajobrazem :)

W muzeum regularnie odbywają się wystawy etnograficzne, a w sierpniu organizowany jest tu międzynarodowy Festiwal Folkloru pod Rohaczami (Podroháčske folklórne slávnosti).

W skansenie również prezentują, a także sprzedają swoje wyroby rzemieślnicy ludowi :)

Dla zainteresowanych zwiedzaniem udostępniam godziny otwarcia oraz cennik :)

Godziny otwarcia:
* czerwiec
poniedziałek-niedziela: 08:00-17:00
* lipiec-sierpień
poniedziałek-niedziela: 08:00-18:00
* wrzesień
poniedziałek-niedziela: 08:00-17:00
* październik-maj
wtorek-niedziela: 08:00-15:30

Bilety wstępu:
Dorośli: 4 euro
Bilet ulgowy (studenci i emeryci): 3 euro
Dzieci (6-18 lat) i niepełnosprawni: 2 euro

Pięknie, ciekawie i przyjemnie jest w tym skansenie i jeszcze długo mogłabym pokazywać zdjęcia w nim zrobione, ale w kolejce czekają nowe miejsca do zaprezentowania, więc kończę już i tradycyjnie zapraszam do czytania nowego wpisu :)

POZDROWIONKA :) :) :)

161. Siwy Wierch (słow. Sivý vrch, 1805 m n.p.m.)

Witam i zapraszam do czytania kolejnego wpisu :)

Zregenerowani, pełni zapału do górskiego wędrowania oraz ciekawi kolejnej trasy znowu wstaliśmy wcześnie rano i pojechaliśmy na Słowację.
Wędrówkę tym razem rozpoczęliśmy na Wyżniej Huciańskiej Przełęczy (słow. Vyšné Hutianske sedlo), na wysokości 950 m n.p.m. Jest to płaska i rozległa przełęcz pomiędzy Jaworzyńską Kopą (1277 m) a Huciańskim Beskidem (950 m), na zachodnim krańcu grani głównej Tatr Zachodnich na Słowacji.

Przed nami 3 godziny intensywnej wędrówki, a celem będzie Siwy Wierch (słow. Sivý vrch, 1805 m n.p.m.), który do tej pory był nam znamy jedynie ze zdjęć i podziwiania jego sylwetki w oddali z innych szczytów :)

Szliśmy czerwonym szlakiem, który początkowo biegł wieloma zakrętami, stromo przez las. Przy ścieżce ustawione są paliki, które informują o zmianie wysokości o 100 metrów. Na szczęście rano jest chłodniej i dzięki temu mniej męczyliśmy się. W rejonie Białej Skały (słow. Biela Skala, 1378 m n.p.m.) pojawiły się pierwsze widoki i od tej pory było już tylko coraz ciekawiej :)

Siwy Wierch jest ostatnim ku zachodowi wybitniejszym szczytem Tatr Zachodnich. W grani głównej znajduje się pomiędzy Siwą Kopą (1627 m n.p.m.), oddzielony od niej przełęczą Siwy Przechód (ok. 1600 m n.p.m.), a Zuberskim Wierchem (1753 m n.p.m.), od którego oddziela go szeroka przełęcz Palenica Jałowiecka (1579 m n.p.m.).

Siwy Wierch wznosi się nad czterema dolinami. Południowo-zachodnie stoki opadają do głównego ciągu Doliny Suchej Sielnickiej, najbardziej na zachód wysuniętej doliny walnej Tatr. Wschodnie zbocza masywu opadają do Doliny Bobrowieckiej Liptowskiej, górnego piętra Doliny Jałowieckiej, zaś północne do Doliny Siwej i Doliny Suchej. Te dwie ostatnie doliny oddziela od siebie Pośredni Siwy Klin (Czoło), odchodzący od grani głównej nieco na zachód od głównego wierzchołka Siwego Wierchu. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

Widok na poprzednim zdjęciu mógł sugerować, że to już szczyt Siwego Wierchu, ale na szczęście do szczytu jeszcze daleko. Napisałam „na szczęście”, bo dzięki temu najciekawsza część trasy i najpiękniejsze widoki jeszcze przed nami 😉

Rozległy masyw Siwego Wierchu zbudowany jest z wapieni i dolomitów płaszczowiny choczańskiej. Tworzą one tu tzw. „miasto skalne” :)

Wspaniale wędrowało się na szczyt Siwego Wierchu wśród Rzędowych Skał, które tworzą tu labirynt turni i baszt skalnych, poprzedzielanych rozpadlinami :)

Rzędowe Skały przypominają tu ostańce Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Niesamowite miejsce, jedyne takie w Tatrach :)

Podziwiając piękne widoki powoli pięliśmy się do góry :)

Od czasu do czasu przystawaliśmy, by zobaczyć widoki znajdujące się za naszymi plecami :)

Na zdjęciu poniżej na pierwszym planie formacje skalne Siwego Wierchu, a w tle Góry Choczańskie z majaczącą na horyzoncie sylwetką Wielkiego Chocza (słow. Veľký Choč, 1608 m n.p.m.), ich najwyższego szczytu :)

Trasa wiła się wśród skał, a my idąc nią byliśmy oczarowani :)

Warto dodać, że na terenie tym odkryto około 30 jaskiń, a największą z nich jest Studnia w Siwym Wierchu (słow. Priepasť na Sivom vrchu) :)

Siwy Wierch jest również wyjątkowy pod względem flory. Występuje tu wielka różnorodność wapieniolubnych roślin, jak np. dzwonek drobny, niebielistka trwała, czy skalnica nakrapiana. I tylko tutaj w obrębie całych Tatr występuje roślina – goździk lśniący. Na Słowacji rzadko występująca, a w Polsce wymarła.

By chronić tą swoistą florę, a także faunę w 1974 r. utworzono tu rezerwat przyrody o powierzchni 112 ha :)

Wędrówka skalnym labiryntem była bardzo emocjonująca, a emocje wzrosły jeszcze bardziej, gdy napotkaliśmy pierwszy z kominów, który ubezpieczony jest łańcuchem i klamrą :)

„Chodzenie po górach wiąże się z określonym ryzykiem; ja wiem, że samo wspinanie jest niebezpieczne, ale jest w tym coś co mnie podnieca. Przyroda, góry i słuchanie ludzi… jest to metoda, dzięki której można się czegoś nauczyć. Jeśli góra nie jest gotowa na to, by pozwolić ci ją zdobyć, nie staniesz na szczycie.” (Chantal Mauduit)

Młodszy syn też doskonale sobie poradził :)

Po pokonaniu pierwszego komina jeszcze na szczycie nie jesteśmy, ale możemy chwilę odpocząć i patrząc w dół podziwiać labirynt Rzędowych Skał :)

Ostatnia już, tuż pod szczytem przeszkoda do pokonania – drugi z kominów ubezpieczony łańcuchem :)

I jesteśmy już na wysokości 1805 m n.p.m, na szczycie Siwego Wierchu !!!!!!

Cudnie, ach… i jakże widoki stąd różnią się od widoków z innych tatrzańskich szczytów :)

„Szczyt góry zmusza do podniesienia wzroku. Jest jakby palcem wskazującym na niebo, odsyła do zenitu, a więc do światła, do niedostępności, do transcendencji w stosunku do horyzontu w jakim poruszamy się na co dzień. Góra wraz ze swym szczytem niemal przeszywającym niebo, odwzorowuje wyprostowaną postawę człowieka, który podniósł się z nicości ziemi. Jest pewnego rodzaju symbolem zwycięstwa na siłą ciążenia.” (Gianfranco Ravasi)

Na szczyt Siwego Wierchu wiodą trzy szlaki:
1. Czerwony z Wyżniej Przełęczy Huciańskiej przez Rzędowe Skały (którym to właśnie wędrowaliśmy).
2. Żółty i czerwony z Zuberca przez Przełęcz Palenica.
3. Zielony z Jałowca przez Babki i Ostrą (z wariantem niebieskim koło schroniska Chata Pod Naruzim)

Poniżej spojrzenie ze szczytu w kierunku południowym na Ostrą (Ostrá, 1764 m n.p.m.) i Babki (słow. Babky, 1566 m n.p.m.) :)

Ze szczytu można też podziwiać grań Tatr Zachodnich na odcinku od Brestowej (słow. Brestová) do Banówki (słow. Baníkov), a także Barańca (słow. Baranec) :)

„Góry, choć są niezmienne, to ich smak dla każdego z nas jest inny.” (Ryszard Pawłowski)

Wspaniałe widoki, przyjemny odpoczynek… pora jednak by już wracać do pozostawionego na parkingu samochodu. Tym razem na szczęście „pętelki” nie da się zrobić, a napisałam „na szczęście'” dlatego, że schodząc tym samym szlakiem ponownie powędrujemy wśród turniczek skalnego miasta :)

„…wobec potęgi gór prościej odkrywa się siebie,a przynajmniej to, że większość granic i lęków to tylko ułomność naszego umysłu, poza którą zaczyna się wolność…” (Jacek Teler)

I znowu pokonujemy kominy, ale tym razem poruszając się w dół 😉

Wbrew pozorom z góry wcale nie jest łatwiej :)

Dokument z 1615 r. określa Siwy Wierch nazwą Biała Skała. W XVIII wieku, u Mateja Bela pojawia się nazwa Szczyt Sywy, a u Ludwika Zejsznera – Siwa Góra :)

Formacje skalne przybrały tu tak przeróżne i fantastyczne kształty, że nie można się nadziwić :)

Na zdjęciach starałam się pokazać oryginalność i piękno tego miejsca, ale by je w pełni poczuć, to trzeba tu jednak być i dlatego wszystkim osobom, którym tylko zdrowie i kondycja na to pozwala polecam odwiedzenie go i przejście całej opisanej tu przeze mnie trasy lub wybranie innego wariantu z Siwym Wierchem w roli głównej :)

Podsumowując trasa:
Wyżnia Huciańska Przełęcz (słow. Vyšné Hutianske sedlo) – Biała Skała (słow. Biela Skala, 1378 m n.p.m.) – Siwy Wierch (słow. Sivý vrch, 1805 m n.p.m.) – powrót tą samą trasą

POZDRAWIAM z bajecznej krainy na końcu Tatr :) :) :)

160. Spacerując po Liptowskim Mikułaszu (słow. Liptovský Mikuláš)

Witam po raz pierwszy w Nowym Roku 2019 :) :) :)
Czytając poprzednie wpisy można zauważyć, że podczas zeszłorocznego wakacyjnego wyjazdu były już intensywne wędrówki górskie, a także zwiedzanie ruin zamku, do którego trzeba było podejść. Uwielbiamy aktywność, ale od czasu do czasu również i odpoczynek. Tym razem by go zaznać wybraliśmy się na kawę i powolny spacerek ulicami Liptowskiego Mikułasza (słow. Liptovský Mikuláš).

Liptowski Mikułasz (słow. Liptovský Mikuláš) to miasto powiatowe w północnej Słowacji, w kraju żylińskim. Leży nad rzeką Wag w Kotlinie Liptowskiej między Górami Choczańskimi (Chočské vrchy) i Tatrami Zachodnimi na północy a Niżnymi Tatrami na południu. Stanowi centrum gospodarcze, kulturalne i turystyczne historycznego regionu Liptów.

W okolicach Liptowskiego Mikułasza znaleziono wyroby z epoki brązu i późniejsze (lateńskie i celtyckie), wskazujące na istnienie osadnictwa na tym terenie już dwa tysiące lat p.n.e. Na przełomie IX i X wieku istniała tu słowiańska osada. Pierwsza wzmianka o Liptowskim Mikułaszu pochodzi z 1286 r. z czasów Władysława IV Kumana. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

Przez większość swych dziejów miasto należało do możnowładczego rodu Pongráczów. W pierwszej połowie XIV wieku Liptowski Mikułasz uzyskał spore znaczenie handlowe, w 1424 r. otrzymał prawo organizowania targów dwukrotnie w ciągu roku. W XVI wieku rozwinęło się rzemiosło. W 1677 r. miasto stało się siedzibą władz komitatu Liptów. Na początku XVIII wieku w Mikułaszu osiedlili się Żydzi z Moraw, którzy rozwinęli na szeroką skalę miejski handel. W 1713 r. w mieście stracono legendarnego słowackiego zbójnika Juraja Jánošika. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

Poniżej widzimy ratusz od strony placu Wyzwolicieli :)

W XIX wieku Liptowski Mikułasz stał się ośrodkiem słowackiego odrodzenia narodowego – w 1829 r. powstała słowacka biblioteka, w 1830 pierwszy słowacki teatr amatorski. W 1844 r. koło współpracowników Ľudovíta Štúra założyło tu słowackojęzyczny związek literacko-kulturalny Tatrín. 10 maja 1848 r. w Liptowskim Mikułaszu ogłoszono postulaty słowackiego ruchu narodowego.
Od 3 lutego aż do 4 kwietnia 1945 ciężkie walki o wyzwolenie miasta toczył Korpus Czechosłowacki. Po wojnie w Liptowskim Mikułaszu rozbudowano przemysł, a od lat siedemdziesiątych XX wieku miasto zyskało znaczenie jako ośrodek turystyki górskiej i rekreacji. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org.)

Na kolejnym zdjęciu wśród zieleni i kwiatów – Kościół św. Mikołaja w Liptowskim Mikułaszu :)

Jest to kościół obrządku rzymskokatolickiego, najstarszy zabytek architektury w mieście i największa budowla wczesnogotycka na Liptowie. Powstał ok. 1270 r. jako kościół parafialny dla mieszkańców położonych wokół niego wsi (Vrbica, Okoličné, Ploštín, Palúdzka i Bobrovec), a jednocześnie stał się ośrodkiem formowania się nowego punktu osadniczego na Liptowie – późniejszego miasta Świętego Mikułasza.

Prace słowackiego archeologa Vojtecha Krički-Budínskiego (1903-1993) wykazały, że wczesnogotycki kościół powstał na miejscu starszej, romańskiej świątyni i położonego obok niej cmentarza. Później kościół był wielokrotnie przebudowywany. W połowie XV w. został powiększony i nakryty krzyżowymi sklepieniami. Wieża, nadbudowana o górne kondygnacje, otrzymała formę późnogotycką.
Od połowy XVI w. blisko do końca wieku XVII świątynia należała do protestantów, jednak użytkowali ją wspólnie wyznawcy obu wyznań. W latach 1632-1637 głosił tu kazania wybitny kaznodzieja i poeta protestancki Jerzy Trzanowski. W XVIII w. kościół przebudowano w stylu barokowym. Generalny remont przeszedł on następnie po wielkim pożarze miasta w 1883 r. Najrozleglejszą rekonstrukcję, według projektu projektu M. M. Harminca i J. Záchenskiego, budowla przeszła w latach 1940-1943. Przywróciła ona świątyni wygląd wczesnogotyckiej, pseudobazyliki. Zostały wyeksponowane gotyckie sklepienia, okna, portale. Dobudowane zostały boczne kaplice; witraże do nich projektowali miejscowi artyści: Janko Alexy, Fero Kráľ i Jan Želibský. W ramach prac restauracyjny zostały odkryte pozostałości dawnego muru obronnego z dobudowanymi do niego kramami. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

W mieście tym warto również zobaczyć klasycystyczno-secesyjną synagogę (Synagóga v Liptovskom Mikuláši), budynek Dworu Pongraczów (słow. Pongrácovská kúria) na placu Wyzwolicieli, a na rynku zabytkowe, niskie domy mieszczańskie, z cukierniami, restauracjami i sklepikami.

Tuż na zachód od miasta leży wielki sztuczny zbiornik wodny Liptovská Mara. Widzieliśmy go nie raz ze szczytów górskich, a także z samochodu. Tym razem zapragnęliśmy poznać go bliżej, niestety ze względu na tłum plażowiczów szybko zrezygnowaliśmy z tego pomysłu.

W moim odczuciu Liptowski Mikułasz to przyjemne, czyste, zadbane i urocze miasto. Miło się spacerowało jego ulicami, a kawa i lody w jednej z kawiarni smakowały wyśmienicie. W przyszłości gdy tylko nadarzy się okazja, to z wielką ochotą odwiedzę go ponownie :)

POZDRAWIAM SERDECZNIE :) :) :)

159. Ruiny zamku Likawa (słow. Likava, Likavský hrad)

Witam serdecznie w wyjątkowo mglisty, grudniowy dzionek i zapraszam do czytania kolejnego wpisu :) Dwa tatrzańskie szlaki za nami, więc teraz dla odmiany pojechaliśmy zwiedzić zamek 😉

Ktoś zna może te ruiny ??? Jeśli nie, to już szybciutko wyjaśniam, że pokazywanymi przeze mnie na zdjęciu ruinami są ruiny średniowiecznego zamku, wznoszące się nad wsią Likavka w powiecie Rużomberk, w kraju żylińskim, w północnej Słowacji :)

Samochód zaparkowaliśmy na niewielkim parkingu w miejscowości Likavka (na ulicy „Pod hradom”), a następnie poszliśmy pieszo wzdłuż czerwonego szlaku turystycznego. Dotarcie do zamku zajęło nam około 30 minut.

Otwarta brama do zwiedzania zachęcała, więc weszliśmy zobaczyć co jest w środku 😉

I już jesteśmy na niewielkim zamkowym dziedzińcu – najpierw rozejrzeliśmy się wkoło, a następnie weszliśmy do wieży, by obejrzeć znajdującą się tam wystawę dotyczącą dziejów zamku :)

Zamek wzniesiony został na skalistym garbie u podnóży Przedniego Chocza, na pograniczu Kotliny Liptowskiej i Gór Choczańskich. Był najważniejszą twierdzą dolnego Liptowa. Strzegł ważnego strategicznie szlaku handlowego, wiodącego z Liptowa na Orawę i dalej do Polski. Był widoczny z daleka i dobrze spełniał swoje zadania :)

Zbudowany został po 1335 r. na polecenie potężnego pana feudalnego, żupana Donča. W 1341 r. był już siedzibą załogi wojskowej, strzegącej wspomnianego wyżej szlaku oraz zarządu królewskich majątków w dolnym Liptowie. Na początku XVIII w. pozostawał w rękach kuruców Franciszka II Rakoczego. Zburzony został w 1707 r. z rozkazu Rakoczego, ustępującego przed wojskami habsburskimi. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

Prace konserwatorskie i rekonstrukcyjne rozpoczęły się tu w latach 70. XX wieku. W ich wyniku odbudowano już m.in. wieżę zamurowanej starej bramy, trzecią bramę, fragmenty murów dolnego i górnego zamku, ale jak widać na kolejnym zdjęciu, to jeszcze nie koniec tych prac :)

Za kilka lat prawdopodobnie będzie można więcej tu zobaczyć, a na razie dla turystów udostępniono dziedzińce dawnego dolnego zamku oraz wieżę, w której znajduje się wystawa dotycząca dziejów zamku.

Zobaczyliśmy wieżę z zewnątrz, a teraz wchodzimy obejrzeć znajdującą się w niej wystawę :)

Wystawa związana jest z historią zamku :)

Eksponatów nie jest dużo, głównie to plansze z opisami dziejów zamku i kilka narzędzi tortur :)

I jeszcze jedno zdjęcie zrobione podczas zwiedzania wystawy :)

Z wieży doskonale widać bramę główną oraz pierwszy dziedziniec dolnego zamku :)
Mury stapiają się ze skałami – wspaniałe wykorzystanie naturalnych warunków, tak budowano dawniej warownie :)

Osobom zainteresowanym zwiedzaniem udostępniam cennik:
Dzieci do lat 3 – bezpłatnie
Dzieci, studenci – 1 €
Dorośli – 2 €

oraz godziny otwarcia, które ze względu na możliwe zmiany warto sprawdzać na bieżąco:
– Od 1-31 maja, czynny w soboty i niedziele w godzinach 10.00-16.00
– Od 1 czerwca-18 września, czynny codziennie w godzinach 9.00-17.00
-Od 19 września-2 października, czynny codziennie w godzinach 10.00-16.00

I ponownie jesteśmy na pierwszym dziedzińcu dolnym, a przed nami brama główna co oznacza, że nasze zwiedzanie zamku Likawa dobiegło już końca. Nie podpadliśmy, więc wypuszczono nas bez torturowania 😉

Mam nadzieję, że zaciekawiło Was to miejsce :) Mnie, mimo, że nie było tam zbyt wiele do zwiedzania, to i tak spodobało się i cieszę się, że mogłam je odwiedzić, zwiedzić i obfotografować 😉

Jeszcze chwila, jeden krok i wejdziemy w Nowy Rok, niech się życie z górki toczy, niech Wam wiatr nie wieje w oczy… pozdrawiam i życzę by zbliżający się Nowy Rok 2019 przyniósł Wam radość, miłość, pomyślność, spełnienie wielu marzeń oraz uśmiech i pogodę ducha na każdy nowy nadchodzący dzień :)