86. Orawski Podzamok

Jednym z piękniejszych zamków na Słowacji, górującym nad miejscowością o nazwie Orawskie Podzamcze jest Zamek Orawski (słw. Oravský hrad). Wznosi się on na skale, 112 metrów nad lustrem rzeki Orawy. Jako przerywnik w wędrówkach tatrzańskimi szlakami szóstego dnia pojechaliśmy ponownie na Słowację, by zobaczyć i zwiedzić tą wspaniałą budowlę :)

Zamek wybudowano w miejscu strategicznym: na trasie z Węgier do Polski. Początki zamku sięgają XIII w., potem wielokrotnie był przebudowany, dlatego reprezentuje przeróżne style architektoniczne (gotycki, renesansowy, neogotycki). Od XIII do XVII w. powstawały kolejne piętra: zamek dolny, środkowy i górny. Od XVI wieku zamek był własnością słynnego rodu Thurzo. Zwiedzających zainteresuje połączenie trzech bram wejściowych z tunelem, pod którym znajdują się podziemne korytarze.                    Obecnie w pomieszczeniach zamku ma swoją siedzibę Orawskie Muzeum z wieloma ekspozycjami. W najstarszych pomieszczeniach górnego zamku znajduje się ekspozycja archeologiczna. Ekspozycja przyrodnicza jest umieszczona na dolnych piętrach środkowego zamku, a na górnym piętrze znajduje się ekspozycja etnograficzna. Historyczną ekspozycję tworzy kompleks średniowiecznych i renesansowych budynków zamku i ich pierwotne wyposażenie.                                                                         Turystów, którzy wydrapią się na samą górę czeka zapierający dech w piersiach widok, a także wiele innych atrakcji (organizowane są tu m.in. nocne zwiedzania, zabawy dla dzieci w poszukiwanie skarbów, przedstawienia historyczne).

Każdy zamek ma swoją legendę… a więc ma ją również Zamek Orawski 😉

Kto Postawił Zamek Orawski? (legenda wykorzystująca motyw pomocy diabelskiej)     Było to dawno, dawno temu, kiedy to niejaki Marek przyszedł na Orawę w miejsce, gdzie obecnie stoi orawski zamek. Popatrzył na stromą skałę i pomyślał, że nawet gdyby potrzebował pomocy diabła, to wybuduje tu zamek.                                                          Gdy to tylko pomyślał, odezwał się koło niego głos, który mu przyrzekł pomoc przy spełnieniu jego marzeń. Jednak pomoc nie miała być za darmo. Wiadomo – każdy czart chce za swą pomoc cyrograf na duszę osoby, która tę pomoc otrzymuje.                         Marek się trochę wystraszył czarta, ale nabrał odwagi, bo pomyślał, że może diabłu nie uda się do końca spełnić warunków umowy.                                                                Umowa opiewała na to, że za siedem dni i siedem nocy zamek ma stanąć, a diabeł wtedy będzie mógł przyjść po jego duszę po siedemdziesięciu latach.                                          Czart przystał na Markową ofertę i zabrał się z werwą do roboty. Pracował ciężko, włóczył głazy całymi dniami i nocami, ale musiał uważać, aby budowla mu nie wpadła do rzeki, płynącej poniżej Orawy. Skała zamkowa była wysoka i nachylona w jedna stronę, a głazy potrzebne do budowy musiał przynieść z daleka. Marek z obawą doglądał pracę diabła i powstające mury zamku. Bo im bardziej bryła budowli rosła, tym większe miał obawy co do tego, że jednak będzie musiał iść do piekła. Wtedy to zwrócił się do Pana Boga i zaczął go prosić, aby go przed tym uchronił. Czart stawiał dalej i już się cieszył, że przysporzy piekłu jeszcze jedną duszyczkę. Kiedy jednak kończyła się siódma noc, zamek był prawie gotowy tak, że pozostało już niewiele do zakończenia. Czart chciał jeszcze jeden wielki głaz donieść, ale gdy przybliżał się do zamku, ostatkiem sił dźwigając głaz, usłyszał pianie koguta, oznajmiające ranek ósmego dnia. W gniewie na zmarnowaną szansę na duszę rzucił skałę do wody, gdzie została do dziś, a ludzie nazwali ją Markową Skałą. A Markowi pozostało skończyć zamek własnymi już siłami.

Inna legenda, o której wspomina Andrzej Komoniecki, w pisanej przez siebie kronice miasta Żywca „Chronografia albo Dziejopis Żywiecki” przypisuje budowę zamku templariuszom, aczkolwiek jej nie przytacza. (Źródło informacji: http://pl.wikipedia.org)

Uwaga !!! Rycerze zdobyli zamek! 😉                                                                                   Na zdjęciu moi synowie na zamkowym dziedzińcu :)

Na zamku w 1921 roku Friedrich Wilhelm Murnau nakręcił film Nosferatu – symfonia grozy i nie był to jedyny film wykorzystujący zamek w celach scenografii do filmu, bo służył on również jako tło takich czeskich i słowackich filmów, jak „Książę i żebrak”, „Tomasz sokolnik” i polskiego „Kanclerz” z 1989 roku, kręcono tu także jeden z odcinków serialu „Janosik”.

Zamek zwiedza się z przewodnikiem o wyznaczonych godzinach. Przyznaję, niekiedy miałam problem ze zrozumieniem przewodnika, ale to nic, nie szkodzi i tak uwielbiam zwiedzanie zamków 😉 Moi Panowie też już połknęli tego bakcyla 😉 Pięknie położony Zamek Orawski zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie, warto było tam pojechać :)

Będąc na Orawie warto również zobaczyć Jezioro Orawskie.                                            To największy powierzchniowo i drugi co do objętości sztuczny zbiornik wodny Słowacji. Jezioro Orawskie pełni głównie funkcję przeciwpowodziową i retencyjną. Poza tym jest wykorzystywane do celów rekreacyjnych i sportowych: na jego brzegach znajduje się kilka ośrodków rekreacyjnych, camping, przystanie itp. Przylegające do jeziora tereny stanowią ważną ostoję ptactwa, dla którego ustanowiono kilka obszarów chronionych.

Niestety piękna pogoda towarzysząca nam podczas tego wyjazdu tuż po zakończeniu zwiedzania Orawskiego Zamku załamała się: niebo zrobiło się czarne, zagrzmiało i lunął  deszcz :( Zgodnie z planem podjechaliśmy, by zobaczyć Jezioro Orawskie, ale niestety niewiele udało nam się zobaczyć, widoczność była kiepska :( Po powrocie do Bukowiny Tatrzańskiej okazało się, że i tak mieliśmy szczęście jadąc tego dnia na Orawę, bo w naszej noclegowej miejscowości burza połączona z wichurą i gradobiciem poczyniła tego dnia mnóstwo szkód. Pozrywało i uszkodziło kilkanaście dachów, grad powybijał szyby w niektórych samochodach, a ulicami płynęła rzeka – straże z całej okolicy do późnych godzin nocnych usuwały te wszystkie szkody :(

Na dzisiaj to już wszystko – wkrótce kolejny wpis :)                                         POZDRAWIAM SERDECZNIE :) :) :)