WITAM CIEPLUTKO- chociaż na dworze robi się już coraz zimniej
Kolejny dzień naszego wyjazdu to bardzo miła wizyta u naszych południowych sąsiadów. Znowu wstaliśmy wcześnie i pokonując 100 km dojechaliśmy do Adrszpach w Republice Czeskiej. To jedno z najpiękniejszych miejsc jakie do tej pory miałam możliwość oglądać.
Przez długie lata wiedza o Skalnych Miastach, leżących w okolicach Teplic nad Metują i Adrszpachu, była stosunkowo niewielka. Okoliczni mieszkańcy szukali w nich schronienia, kiedy czuli się zagrożeni w swych domostwach. W skałach znajdowali kryjówkę i i ochronę przed niebezpieczeństwami w czasach wojny. Dopiero około 1700 roku z sąsiedniego Śląska zaczęli przybywać do Adrszpachu pierwsi pionierzy turystyki.
W 1824 roku wśród skał wybuchł wielki pożar lasu trwający kilka tygodni, który zniszczył prawie całą roślinność leśną. Dopiero wówczas skalne labirynty stały się bardziej dostępne, a właściciele tych ziem rozpoczęli budowanie pierwszej sieci szlaków turystycznych. Z roku na roku turystyka coraz bardziej się rozwijała. Również wiele znaczących postaci historycznych miało okazję podziwiać Skalne Miasta w Adrszpachu i Teplicach -między innymi królowa pruska Luiza, król Fryderyk August, cesarz Józef II, czy cesarz austriacki Karol.
My zaparkowaliśmy samochód (opłata 70 K) na głównym parkingu i weszliśmy na teren Skalnego Miasta wejściem znajdującym się obok II kasy biletowej – obok Centrum Informacyjnego i przystanku kolejowego ( są jeszcze dwie kasy i możliwości wejścia na ten teren). Najpierw obeszliśmy sobie wkoło urocze jeziorko, znajdujące się na miejscu dawnej piaskowni.
Wokół niego przygotowano nową, krótką trasę okrężną (1,5 km) z miejscami do odpoczynku -spacerowaliśmy więc, robiliśmy zdjęcia i odpoczywaliśmy 😉
Następnie udaliśmy się zielonym szlakiem okrężnym, by zwiedzić całe Adrszpaskie Skalne Miasto. Szlak ten ma długość 3,5 km i na jego przejście należy zarezerwować około trzech godzin. Większość znajdujących się na trasie skał ma nadane nazwy- niektóre z nich wywodzą się z tradycji pierwszych wypraw w skały w dawnych czasach ( Kochankowie, Głowa Cukru, Wieża Elżbiety i inne), pozostałe pochodzą z czasów współczesnych. Wszystkie nazwy łączy jedno- nawiązują do podobieństwa form skalnych do konkretnych kształtów i obrazów.
Spacerując tam można pobudzać również własną fantazję i napotykanym skałom i głazom nadawać własne nazwy;)
Niestety nie pokażę i nie opiszę Wam tu każdej znajdującej się tam skały, dlatego, że zamiast wpisu powstałby ebook. W każdym bądź razie każda odwiedzająca Skalne Miasto osoba wraz z biletem otrzymuje broszurkę informacyjną z opisem tras i co ciekawszych skał. Pokonując całą trasę też spotykamy co chwilę tablice informacyjne z nazwami skał (również po polsku), więc w spokoju można sobie spacerować i podziwiać
A trasa jest niezwykle ciekawa, bo pokonując ją mijamy nie tylko bardzo ciekawe formacje skalne, ale również mały i wielki wodospad, czy tzw. Bramę Gotycką -polecił ją wybudować- wraz z całą siecią chodników turystycznych, mostów, kładek i schodów- Ludvik Karel Nadherny w 1839r. Tutaj znajdowało się pierwsze wejście w skały dlatego część trasy do Bramy Gotyckiej jest nazywana “Skalnym Przedmieściem”.
Okolice Bramy Gotyckiej są pięknym przykładem środowiska, w którym występują mchy i paprocie. Wśród mchów najciekawsza jest porostnica wielokwiatowa, a wśród paproci paprotka zwyczajna, paproć czy paprotnica krucha.
Na zdjęciu poniżej właśnie ta słynna Brama Gotycka:
Rozpoczynając nasz spacer po Adrszpaskim Skalnym Mieście okrążaliśmy wkoło jeziorko znajdujące się na miejscu dawnej piaskowni, ale w połowie okrężnego szlaku po tym “mieście” znajduje się drugie jeziorko, po którym przy ładnej pogodzie można popływać łódką. To tutaj, na przełomie XVIII i XIX wieku hrabia Blumegen polecił zbudować stawidło. Zbiornik służył do spławiania wyciętego drewna. W atrakcję turystyczną jeziorko zmieniło się w roku 1857, kiedy to rozpoczęto pierwsze rejsy na łodziach.
My oczywiście skusiliśmy się na rejs tą łódką i płynąc też mogliśmy podziwiać piękno natury ( a jeszcze dodatkowo sympatyczny czeski flisak swoją opowieścią umilał nam ten rejs).
Od jeziorka można powrócić z powrotem do Adrszpach pokonując dalszy ciąg Adrszpaskiej pętli, ale można również wybrać się do Teplic nad Metuji i zwiedzić tamtejsze Skalne Miasto. My spragnieni zobaczenia wszystkiego ruszyliśmy żółym szlakiem- Wilczym Wąwozem do Teplic i zrobiła nam się wyprawa na cały dzień (łącznie ok. 20 km). Oczywiście można też podjechać samochodem do Teplic, ale wtedy trzeba już kupować dwa bilety wstępu i płacić dwukrotnie za parking.
Niestety po dotarciu do Teplic i wejściu na wieżę widokową znajdującą się na jednej ze skał (prowadzi na nią 300 metalowych stopni po schodach i drabinkach) mój młodszy syn padł i dlatego mąż wspaniałomyślnie zgodził się zostać z nim na ławce, a ja ze starszą pociechą poszłam zwiedzić całą Teplicką pętlę. Zanim Wam jednak o tym opowiem dodam, że w tym miejscu widokowym stał kiedyś zamek strażniczy Strzemię -został on wybudowany w połowie XIII wieku. Niestety po wojnach husyckich, został w roku 1447 spalony przez wojska miast Śląskich i nigdy go już nie odbudowano. Warto jednak tam wejść, by móc podziwiać wspaniały widok na okolicę:
No dobrze to teraz przedstawię pokrótce Teplickie Skalne Miasto- szlak okrężny po nim o długości ok. 6 km można przebyć w ciągu 2 do 3 godzin (my w zaistniałej sytuacji zrobiliśmy to o wiele szybciej).
Na szlaku oglądamy wspaniałe formy skalne, takie jak Skalna Korona, świątynne i Martinskie ściany, Niedźwiedzia Polarnego, Wykałaczkę Karkonosza i wiele innych.
Można tu często spotkać wspinaczy na wysokich, trudnych skalnych ścianach- my również ich spotkaliśmy. W głębokim kanionie “Sybir” znajdziemy “wieczny śnieg”, a przyroda zaskakuje zielonymi kobiercami mchów i paproci, a to wszystko w oprawie głębokiego lasu poprzetykanego srebrnymi nitkami potoków.
Równie pięknie jak w Adrszpach, chociaż inaczej, a to dlatego, że znajdujące się w tych “miastach” skały różnią się od siebie. Inne jest też ukształtowanie terenu i inaczej poprowadzono trasy turystyczne- warto więc zobaczyć obydwa “miasta”
Gdy ze starszym synem zakończyliśmy “nasz maraton” po Teplickiej pętli i wróciliśmy do męża akurat młodszy syn wstał. Ponownie Wąwozem Wilczym wróciliśmy do miejsca, gdzie wysiedliśmy z łódki po rejsie i obeszliśmy resztę trasy w Adrszpach. Zobaczyliśmy tam mnóstwo kolejnych ciekawych skał np. Kochanków, Starostę i Starościnę. Podziwialiśmy rozleglejszy widok z kolejnego punktu widokowego i przeciskaliśmy się przez tzw. mysią dziurę (nam nie sprawiło to trudności, ale byliśmy świadkami z jakim trudem robił to jeden Pan i wszyscy z zapartym tchem i zaciśniętymi kciukami kibicowaliśmy mu- na szczęście nie ugrzązł pomiędzy tymi skałami)
I jeszcze jedno zdjęcie wybrane przeze mnie do tego wpisu
O 19.00 zakończyliśmy nasze zwiedzanie obok jeziorka spod którego wyszliśmy (mam na myśli oczywiście to znajdujące się na miejscu dawnej piaskowni) i wróciliśmy do Szklarskiej Poręby. Jeszcze nigdy nie widziałam tylu skał naraz- wszyscy byliśmy i nadal jesteśmy pod ich wielkim wrażeniem. Żadne zdjęcia nie są w stanie oddać tego piękna natury -to trzeba zobaczyć na własne oczy. Polecam Wam gorąco te tereny, a przyciągają one nie tylko turystów i miłośników wspinaczki, ale również amatorów rowerów (spowodowane jest to licznymi w okolicy trasami rowerowymi). Można tam również zamówić przejażdżkę na koniach, czy lot wycieczkowy z pobliskiego lotniska. Nikt z pewnością nie będzie się tam nudził 😉
Żegnam się i ZAPRASZAM na kolejny wpis- będę gościła ponownie w Republice Czeskiej