WITAM GORĄCO !!!
Ten wpis jest kontynuacją poprzedniego, a więc drugą częścią mojej fotorelacji z naszego wakacyjnego ( rodzinnego ) wyjazdu na Dolny Śląsk. W poprzednim opisywałam i pokazywałam Wam wszystkie ciekawe miejsca w Karpaczu (w którym mieszkaliśmy). A dzisiaj przejdę do przedstawienia różnych atrakcyjnych miejsc w jego okolicy (które udało mi się zobaczyć).
I jak już napomknęłam w poprzednim wpisie- drugiego dnia pobytu wybraliśmy się do Kowar- do Parku Miniatur Zabytków Dolnego Śląska. I teraz najchętniej opisałabym Wam i pokazała na zdjęciach każdą ze znajdujących się tam miniatur, ale w ten sposób powstałaby książka, więc ograniczę się tylko do pokazania kilku wybranych i opowiedzenia tak ogólnie o tym parku. Jego twórcą jest Marian Piasecki- z zawodu elektronik-informatyk, specjalista od zabezpieczeń systemów reaktorów atomowych……a z zamiłowania miłośnik architektury i sztuki. Wiele lat podróżował po świecie, oglądając cuda natury….. aż pewnego dnia postanowił powrócić do krainy swojego dzieciństwa i zrealizować ( wraz z żoną) pomysł swojego życia. Wydzierżawił halę w Fabryce Dywanów w Kowarach i wraz ze specjalistami zabrał się do pracy. I jak sam przyznaje, miejscowa społeczność z humorem przyglądała się temu przedsięwzięciu, aż do pierwszych widocznych efektów. A efekty te robią wrażenie !!!!!!!! Mnie mówiąc językiem podwórkowym-”opadła kopara” jak zobaczyłam te wszystkie miniaturki. Uroczyste otwarcie parku odbyło się14.08.2003 r. podczas otwarcia Festiwalu Filmów Komediowych w Lubomierzu. Dzisiaj po 8 latach Park odwiedza rocznie ponad 200 tysięcy turystów. Koszty utrzymania jednej miniatury wynoszą od 20 do 200 tysięcy złotych. W ciągu tych 8 lat powstało 40 miniatur, ale to jeszcze nie koniec, bo ciągle powstają nowe (dokładnie 2 tygodnie przed naszą wizytą powitano w Parku Wrocławski Ratusz i jest on obecnie najnowszą miniaturą). Miniatury zabytków znajdujących się w regionie są pomniejszone dokładnie 25 razy, a te które stoją w górach 50-krotnie. Materiały, z których powstają modele są odporne na warunki atmosferyczne (zimą są demontowane i przechowywane w hali). Każda miniatura jest co roku restaurowana.
Po Parku oprowadziła nas sympatyczna pani przewodniki, od niej dowiedzieliśmy się mnóstwo interesujących rzeczy o każdej miniaturze (zabytku). To było takie ekspresowe pokonywanie wielu dziesiątków km, by zwiedzić najciekawsze miejsca na Dolnym Śląsku. Później jeszcze raz sami przeszliśmy się po całym parku, by już na spokojnie obejrzeć i obfotografować sobie każdą miniaturkę……i przy okazji zobaczyć, co udało nam się zapamiętać o niej. Ale się rozpisałam….. ufff……przejdę więc teraz do zdjęć.
I tak na pierwszym zdjęciu (poniżej) Zamek Książ- stanowi on jeden z hitów wśród miniatur, ze względu na wielkość i rozmach budowli. Aktualnie w Książu jest organizowanych wiele atrakcyjnych wystaw i imprez plenerowych( ja niestety jeszcze nigdy nie byłam na tym zamku):
Drugie zdjęcie przedstawia Pałac Myśliwski w Bożkowie ( jest to najwspanialsza posiadłość całego regionu kłodzkiego), a w tle wystaje Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Jeleniej Górze ( o naszym zwiedzaniu Jeleniej Góry opowiem Wam dokładniej w którymś z kolejnych wpisów):
Następnie mamy Młyn Papierniczy w Dusznikach-Zdroju. Obecnie znajduje się tam muzeum produkcji papieru, posiadające liczne i cenne eksponaty obrazujące rozwój papiernictwa na całym świecie np. cenne egipskie papirusy. Ciekawostką jest stylowy dach, którego otwierane lufciki służyły do suszenia papieru na strychu budynku:
A na kolejnym zdjęciu- ja z moimi synami przysiadłam sobie przed Zamkiem Czocha. Twierdza ta była wielokrotnie sceną produkcji filmowych, na dziedzińcu zamkowym odbywają się coroczne turnieje rycerskie. Z wieży roztacza się przepiękny widok na Góry i Pogórze Izerskie:
Oprócz miniatur zamków, pałaców, kościołów i innych tego typu obiektów w Parku znajdują się też miniatury schronisk- na zdjęciu poniżej Schronisko “Szwajcarka”. Należy ono do najstarszych obiektów turystycznych w Sudetach i jest jedynym obiektem tego typu w Sudetach, wykonanym wyłącznie z drewna. Leży w Górach Sokolich na wys. 520m, na skrzyżowaniu licznych szlaków turystycznych i tras rowerowych. My odwiedziliśmy je w ostatnim dniu naszego wyjazdu…..oj było warto:
A skoro już jestem przy tematyce górskiej, to powiem Wam, że w parku jest też miniaturowa Śnieżka….. a nawet dwie Śnieżki- gdyż na przestrzeni ostatnich stuleci masyw ten przeszedł wiele zmian- kiedyś Śnieżka miała charakter romantyczny, a obecnie na jej szczycie znajduje się Obserwatorium Meteorologiczne . Na razie nie będę opowiadała Wam więcej o Śnieżce, gdyż o niej planuję przygotować oddzielny wpis:
Mnie bardzo podobało się w tym miniaturowym miasteczku ( moim Panom zresztą też) i byłam pod tak wielkim wrażeniem, że od tej pory chciałam tylko poszukiwać oryginałów w okolicy i porównywać je z tymi miniaturkami. I pochwalę się Wam, że w ciągu tych kilku dni udało nam się zobaczyć na własne oczy aż 15 zabytków. Jedyne co mi mogło przeszkadzać ( gdybym tak chciała się czegoś czepić) to mnóstwo zwiedzających……tym bardziej, że aura pogodowa nie pozwoliła na pójście w góry. I naprawdę sporo cierpliwości i gimnastyki wymagało ode mnie zrobienie kilku zdjęć, na których przypadkowi ludzie nie wchodziliby mi w kadr.
Na koniec jeszcze taka mała składanka i już opuszczam to piękne miejsce:
A po zwiedzeniu Parku Miniatur udaliśmy się na mały spacerek po Kowarach, by nieco zorientować się w jego topografii i zobaczyć Ratusz ( którego miniaturkę podziwialiśmy wcześniej w Parku). I na zdjęciu już nie miniatura- tylko oryginał:
W Kowarach warto też zwiedzić Sztolnie- My akurat tam nie dotarliśmy, gdyż wspólnie zadecydowaliśmy, że zamiast Sztolni podjedziemy do Miasteczka Western City w pobliskich Ścięgnach. Tam na terenie 5 ha znajduje się 12 drewnianych chat np.”Biuro Szeryfa”, “Bank”, czy “Saloon”, tworzących razem miasteczko rodem z Dzikiego Zachodu. Można tam też zobaczyć prawdziwego szeryfa, a przy odrobinie szczęścia być świadkiem widowiska pod tytułem”Napad na Bank” lub “Najazd Indian”. My załapaliśmy się na “Pokaz Rewolwerowca “. W tym Miasteczku również bardzo nam się podobało, a byłoby jeszcze fajniej, gdyby nie padał deszcz…. no cóż, na pogodę to już nic nie można poradzić.
Zrobiliśmy tam też mnóstwo zdjęć- ale do wpisu wybrałam tylko jedno:
To był bardzo intensywnie i mile spędzony dzień, zresztą jak każdy podczas tego wyjazdu.
POZDRAWIAM WSZYSTKICH czytających moje wpisy, a w szczególności te osoby, które odwiedzają mnie regularnie i komentując mobilizują do dalszego pisania
– Buziaczki dla WAS :*
Wpis archiwalny – sierpień 2010