11. Wakacje w Karpaczu

WITAM SERDECZNIE po krótkiej przerwie – przerwie spowodowanej intensywnością moich wyjazdów – i to zarówno rowerowych jak i samochodowym na moją ukochaną Jurę, a także kilkudniowym, wakacyjnym wyjazdem na Dolny Śląsk. Zaczynając pisać tego bloga obawiałam się, że z braku wyjazdów nie będę miała o czym pisać……a tymczasem tak dużo zwiedzam, że nie mam kiedy usiąść przy komputerze i podzielić się z Wami wrażeniami. Pozostawię więc na razie w mojej pamięci wszystkie jurajskie wycieczki i opiszę Wam ten kilkudniowy – bardzo dla mnie atrakcyjny wypad na Dolny Śląsk.

Zanim to jednak zrobię, to wyjaśnię dlaczego akurat ten region Polski wybrałam na tegoroczne wakacje…….bo przecież wszystkie znające mnie bliżej osoby doskonale wiedzą, że szczególną sympatią darzę Tatry i Zakopane i to tam najbardziej lubię jeździć i tamtymi szklakami wędrować. Otóż w zeszłym roku byliśmy kilka dni w Zakopanem (właśnie w sezonie wakacyjnym) i obeszliśmy praktycznie wszystko co się da obejść z dziećmi i dlatego w tym roku nie było za bardzo sensu ponownie tam jechać. A po za tym wielkie tłumy turystów zarówno w mieście, jak i na szlakach ( zwane złośliwie na forach górskich “stonką wakacyjną” ) zniechęciły mnie do ponownego wyjazdu tam.

I wymyśliłam sobie Karpacz, w którym ostatnim razem byłam 15 lat temu i to jeszcze przelotem ( w drodze na Śnieżkę zwiedziłam w nim tylko Świątynię Wang ). W tej decyzji umocniły mnie jeszcze dodatkowo zdjęcia wstawiane na pewnym forum fotograficznym przez moją znajomą, bo okazało się ,że zarówno Karpacz, jak i jego okolica mają do zaoferowania turystom więcej atrakcji niż do tej pory myślałam. Początkowo miałam w planie w tym jednym wpisie opisać Wam cały mój wyjazd- a więc wszystko co zwiedziłam zarówno w samym Karpaczu, jak i jego okolicy……ale po dłuższym namyśle stwierdziłam, że albo ten wpis byłby strasznie długi ( i chyba nikt nie dobrnąłby z czytaniem do końca ), albo o każdym miejscu musiałabym wspomnieć tylko jednym zdaniem- dlatego przygotuję kilka wpisów ( sama jeszcze nie wiem ile mi ich wyjdzie ).

W tym pierwszym – dzisiejszym opowiem Wam o wszystkich atrakcjach Karpacza, które udało mi się zobaczyć. I tak pierwszym miejscem do którego udaliśmy się zaraz pierwszego dnia po ulokowaniu w pokoju ( a pokoju szukaliśmy dopiero na miejscu, bo postanowiliśmy jechać tam zupełnie w ciemno) była Świątynia Wang:

Jest ona największą atrakcją Karpacza i mieści się w jego górnej części, tuż przy wejściu na teren Karkonoskiego Parku Narodowego.  Zbudowana na przełomie XII i XIII w., pochodzi z południowej Norwegii z miejscowości Vang, położonej nad jeziorem o tej samej nazwie. Ten cenny zabytek wzniesiony na wzór najlepszych przykładów skandynawskiego, drewnianego budownictwa sakralnego (nasycona żywicą, wykazująca niezwykłą trwałość sosna norweska) kupił król pruski Fryderyk Wilhelm IV, za namową hrabiny von Reden z Bukowca. Wpłynęła ona na króla by ten podarował Wang gminie Bruckenberg (Karpacz Górny). Obok kościółka Wang znajduje się parafia ewangelicko – augsburska.

Kościółek faktycznie piękny i pięknie usytuowany, tylko zupełnie nie wiem dlaczego w mojej pamięci wydawał się większy ???

Drugiego dnia po zwiedzeniu Parku Miniatur Zabytków Dolnego Śląska w Kowarach, spacerze po Kowarach i wizycie w Miasteczku Western City w Ścięgnach ( o tym będzie osobny wpis ) dalej zwiedzamy Karpacz. Najpierw udajemy się na tzw. Krucze Skały. Znajdują się one pomiędzy Osiedlem Skalnym, a Wilczą Porębą i stanowią grupę skalną z jasnego granitognejsu o maksymalnej wysokości 25 m. Są doskonałym terenem do uprawiania wspinaczki skałkowej. Z ich górnej części roztacza się jeden z najpiękniejszych widoków na Karkonosze i Śnieżkę (niestety w tym dniu widoczność była kiepska ).

Ta mróweczka na zdjęciu to mój starszy syn Marceli -wkomponowany w kadr, doskonale pokazuje ogrom tych bloków skalnych:

Po obejściu Kruczych Skał podjeżdżamy do centrum miasta – zwiedzamy tam dwa kościoły i udajemy się na słynną Zaporę na Łomnicy. Została ona zbudowana w ramach programu przeciwpowodziowego w latach 1910-1915 i tworzy niewielkie jeziorko zaporowe. Koroną zapory poprowadzony jest szlak turystyczny :

I pomimo padającego deszczyku spacerujemy sobie po zaporze i wokół jeziorka. Muszę przyznać, że to bardzo malownicze miejsce. W pobliżu wypatrzyłam też takie oto skały:

Wracając do miasta przechodzimy obok tzw. Lipy Sądowej.  Stanowi ona pomnik przyrody, bowiem wiek drzewa wynosi przeszło 250 lat, obwód ponad 5 m a wysokość przekracza 22 m. Lipa to drzewo przyjaźni i społeczności lokalnej.Właśnie do tej lipy przylgnęła nazwa “sądowa”, gdyż pod nią sądzono przestępców naruszających prawo osady. Kary były surowe i niezależne od pochodzenia. Na skwerku obok lipy rosną inne ciekawe gatunki drzew jak np.: wierzba płacząca, świerk kłujący czy tulipanowiec amerykański. Na ławeczkach pod drzewami chętnie odpoczywają mieszkańcy i turyści ( my też sobie odpoczęliśmy chwilkę ):

W Karpaczu znajdują się dwa muzea, które koniecznie trzeba odwiedzić – Muzeum Zabawek i Muzeum sportu i Turystyki Regionu Karkonoszy. My mieliśmy tak napięty program wyjazdu, że do pierwszego z nich- Muzeum Zabawek udaliśmy się dopiero ostatniego dnia, tuż przed wyjazdem z Karpacza. Prezentuje ono unikalną w skali światowej kolekcję lalek i zabawek z całego świata- zbiór liczy ponad 2 tysiące ( powstałych na przestrzeni 200 lat) eksponatów. Najliczniejszą część ekspozycji stanowi podarowana Karpaczowi kolekcja Henryka Tomaszewskiego- wybitnego artysty i twórcy Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

Mój starszy syn był zachwycony eksponatami, natomiast młodszy jak zwykle wolał wszędzie biegać niż podziwiać zabawki ( aż dziwne!!!!!! ), a ja oczywiście chciałam wszystko obfotografować :

Drugim muzeum w Karpaczu jest Muzeum Sportu i Turystyki. Znajduje się ono przy ulicy Kopernika w zabytkowej górskiej chacie o konstrukcji przysłupowej.  Można tu obejrzeć eksponaty podzielone tematycznie na kilka działów: historia turystyki karkonoskiej, dzieje sportu zimowego w Karkonoszach, środowisko przyrodnicze Karkonoszy. Organizowane są również wystawy czasowe:

Niestety z braku czasu nie zwiedziliśmy go w środku….nie mogę tego przeboleć, więc chyba będę musiała jeszcze powrócić do Karpacza.

A jeszcze jako ciekawostkę wspomnę, że obok tego muzeum znajduje się najkrótsza ulica w Polsce.

Czwartego dnia wjeżdżamy kolejką na Kopę i stamtąd idziemy na Śnieżkę ( o tym też opowiem Wam dokładnie innym razem ), dzisiaj tylko powiem, że niedaleko tej dolnej stacji kolejki znajduje się tzw. Wodospad Dziki. Powstał on w wyniku spiętrzenia wód rzeki Łomnicy. Ta spadająca z kilkumetrowej wysokości górska woda, rozpryskując się na kamieniach daje doskonałą ochłodę w upalne dni:

Niedaleko tego wodospadu na ulicy Strażackiej jest takie miejsce- miejsce zaburzenia grawitacji.  Zjawisko to polega na tym, że gdy zatrzymamy samochód i wyłączymy silnik, samochód zaczyna toczyć się pod górę wbrew prawom grawitacji. My akurat tego nie próbowaliśmy, bo przechodziliśmy tamtędy pieszo.

Oprócz tych opisywanych i pokazywanych przeze mnie atrakcji w Karpaczu znajduje się również Letni Tor Saneczkowy( Kolorowa), Park Linowy, Karkonoskie Drezyny, mnóstwo restauracji, barów i kawiarni. Karpacz jest również doskonałą bazą wypadową w Karkonosze- ułatwia to też wspominany przeze mnie wyciąg linowy ( kolej linowa) na Kopę. I myślę, że grzechem byłoby będąc w Karpaczu nie zaliczyć Śnieżki- 1602 m npm – najwyższy szczyt Sudetów ( o naszym zdobywaniu Śnieżki opowiem Wam innym razem )…. czy też wybrać się szlakiem do Słonecznika i Pielgrzymów ( my widzieliśmy je tylko z daleka ). Na miłośników rowerów czekają też w Karpaczu liczne trasy rowerowe.

Sami więc widzicie jak atrakcyjnym miasteczkiem jest teraz Karpacz – cieszę się, że to akurat w nim spędziłam tegoroczne wakacje !!!!!!!!!!!!!

POZDRAWIAM WSZYSTKICH i zapraszam na moje kolejne wpisy !!!

Wpis archiwalny – sierpień 2010