WITAM po raz pierwszy w 2012 Roku !!!
Pożegnanie Starego Roku i powitanie Nowego to taki wyjątkowy – przełomowy czas. Ja nadal jestem pod jego wpływem i tak, jak większość z nas zrobiłam podsumowanie tego, co minęło i poczyniłam również postanowienia noworoczne – teraz mam nadzieję, że pomyślnie uda mi się je zrealizować. Oczywiście nadzieja to nie wszystko – do realizacji trzeba konsekwentnie dążyć i ja postanawiam sobie być konsekwentną w tych dążeniach. Nie będę się tu rozpisywała o wszystkich moich postanowieniach noworocznych, tym bardziej, że niektóre z nich są bardzo osobiste – lepiej więc będzie jeśli pozostaną one w mojej głowie i na kartce papieru bezpiecznie schowanej 😉 Chciałabym jednak podzielić się z Wami tymi postanowieniami, które dotyczą mojej fotograficzno-turystycznej pasji. Otóż tak jak i w poprzednich latach chciałabym nadal rozwijać się w tym kierunku – poznawać nowe miejsca, odwiedzać te znane mi od lat, robić dużo zdjęć (coraz lepszych zdjęć), latem przemierzać na rowerze Jurę Krakowsko-Częstochowską i nadal promować ją na “moich” forach fotograficznych, a także tworzyć tu nowe wpisy. Wszystko to jest jak najbardziej realne do osiągnięcia, tylko wymaga czasu i zaangażowania. Patrząc dalej w przyszłość chciałabym poznać dokładnie cały obszar Jury Krakowsko-Częstochowskiej, a że nie od razu Rzym zbudowali zamierzam konsekwentnie do tego dążyć.
I dzisiaj po kilku wpisach, poświęconych atrakcjom Dolnego Śląska i wizycie w Republice Czeskiej, powracam do tematyki jurajskiej – tej szczególnie bliskiej memu sercu. Jura to obszar w południowej części Polski, ciągnący się pasem pomiędzy Krakowem, a Częstochową. To niezwykle urozmaicony historycznie, przyrodniczo i kulturowo region Polski – każdy znajdzie tu coś dla siebie. Przez obszar ten poprowadzono wiele różnych szlaków turystycznych, ze Szlakiem Orlich Gniazd na czele. Wędrując nim możemy poznać pozostałości po dawnych warowniach, które teraz są malowniczymi ruinami, a także zobaczyć różne formacje skalne, które przybrały ciekawe kształty. Dzisiaj jednak będąc w takim nostalgicznym nastroju, nie będę opisywała żadnego zamku, ani spacerowała wśród skał, tylko zabiorę Was do miejsca, gdzie można się rozmarzyć i oddać refleksji. I zanim rozpiszę się o nim dokładniej zaznaczam, że z pozoru to miejsce jakich wiele, ale po otwarciu szerzej oczu można dostrzec jego niepowtarzalny urok – ja odkryłam go pewnego wrześniowego dnia (zdjęcia i wrażenia pochodzą właśnie z tego wyjazdu)
Zbiornik (zalew) Włodowice, bo o nim mowa znajduje się w województwie śląskim, powiecie zawierciańskim, gminie Włodowice, pomiędzy Włodowicami, a Rudnikami i położony jest przy drodze do Zawiercia. To sztuczny zbiornik o powierzchni ok. 2 ha, otoczony przez lasy.
W ciągu moich ostatnich trzech sezonów rowerowych wielokrotnie przejeżdżałam obok niego na rowerze np. jadąc do Mirowa, Bobolic, Morska, Skarżyc, czy Skał Kroczyckich, Podlesickich i Rzędkowickich, ale nigdy tam nie przystawałam, bo szkoda mi było na to czasu, zresztą tłumy letników nie zachęcały mnie do tego. Dopiero w zeszłym roku (dokładnie 22 września), gdy dzień już znacznie się skrócił i trudno było gdzieś dalej pojechać, zdecydowałam się za cel mojej wycieczki obrać sobie to miejsce.
Bez problemu dojechałam do niego (trasa: Poręba – Mrzygłód – Kopaniny – Zbiornik Włodowice), a następnie zeszłam z roweru i obeszłam go wkoło. I tak jak już pisałam – na pierwszy rzut oka zbiornik jakich wiele, ale spacerując tam stwierdziłam, że to niezwykle urokliwe miejsce.
A że słońce powoli zaczęło chylić się ku zachodowi wytworzył się romantyczno-nostalgiczny nastrój:
Zawsze uwielbiałam zachody słońca nad jeziorami – w takiej scenerii można rozmarzyć się na całego 😉
Oczywiście w okresie wakacyjnym o rozmarzeniu można zapomnieć – jest tam naprawdę gwarno 😉
Urząd Gminy we Włodowicach zadbał o to, by przybywający tu miłośnicy kąpieli wodnych i słonecznych byli zadowoleni – nowy parking, miejsca do biwakowania i rozpalenia ogniska, altanki z ławeczkami, plac zabaw dla dzieci – wszystko to przyciąga mieszkańców okolicznych miejscowości i turystów. A gdy przebywanie nad wodą znudzi się, można wybrać się na spacer do lasu i obcując z leśną przyrodą odpoczywać od stresów dnia codziennego. Ja preferuję jednak bardziej aktywny wypoczynek, więc o ile latem omijałam to miejsce, jesienią wybrałam się tam z wielką przyjemnością
Ważne jest, że zalew we Włodowicach znalazł się na liście zbiorników wodnych, w których Powiatowy Inspektor Sanitarny przebadał wodę, co gwarantuje bezpieczne korzystanie z wodnych kąpieli bez narażania zdrowia. Na zalewie wyznaczono także miejsce do kąpieli, gdzie nad bezpieczeństwem kąpiących się osób czuwa ratownik
I jeszcze jedno zdjęcie z klimatem i opuszczam to miejsce – do domu miałam prawie 20 km (dla odmiany wracałam przez Rudniki) i pasowało wrócić zanim całkiem się ściemni 😉
Wróciłam zadowolona z wycieczki, chociaż i smutno mi się zrobiło, bo to był już przedostatni rowerowy wyjazd w zeszłym roku, a do wiosny było daleko. Teraz wspominając to mam już znacznie bliżej 😉
Zapraszam do czytania kolejnego wpisu, który też będzie wspomnieniami i chyba też z Gminy Włodowice
POZDRAWIAM i powodzenia w realizacji noworocznych postanowień życzę 😉
Wpis archiwalny – styczeń 2012