Witam Kolejny dzień wakacyjnego wyjazdu, bardziej optymistyczna prognoza pogody i nowa tatrzańska trasa do pokonania i to taka ambitniejsza, gdyż jej celem był Sławkowski Szczyt (słow. Slavkovský štít, 2452 m n.p.m., niektóre źródła podają 2453 m n.p.m.,) na Słowacji
Samochód zaparkowaliśmy w Starym Smokowcu niedaleko Grand Hotelu na jednym z licznych tam parkingów. Odszukaliśmy początek niebieskiego szlaku i świadomi czekających nas 5 h marszu (oczywiście cały czas w górę) ruszyliśmy, by zdobyć Sławkowski Szczyt. Wielu turystów korzysta z kolejki na Siodełko (Hrebienok), a stamtąd w kwadrans dochodzi do szlaku fragmentem znakowanej na czerwono Magistrali Tatrzańskiej, no, ale my ambitnie postanowiliśmy przejść cały szlak
Sławkowski Szczyt położony jest pomiędzy dolinami Staroleśną (Veľká Studená dolina) i Sławkowską (Slavkovská dolina) oraz Sienną Kotliną (kotol Slavkovských plies), na północny zachód od Starego Smokowca.
Sławkowski Szczyt znajduje się pomiędzy Sławkowską Kopą (Slavkovská kopa, 2356 m) a Królewskim Nosem (Slavkovský Nos, 2273 m). Od Sławkowskiej Kopy oddziela go Jamińska Przełęcz, od Królewskiego Nosa – Królewska Przełęcz. Szczyt opada w kierunku południowym kamienistymi stokami, a w kierunku północnym (do Doliny Staroleśnej) stromymi żlebami i grzędami z licznymi obrywami skalnymi.
Z powodu upału pierwsza godzina wędrówki była dla nas szczególnie męcząca i powoli pokonywaliśmy odległość, ale później wraz z wysokością robiło się coraz chłodniej.
Po wyjściu z piętra kosodrzewiny naszym oczom ukazały się wspaniałe widoki
W przeszłości Sławkowski Szczyt był uważany za najwyższy szczyt w Tatrach. Twierdzono też, że szczyt miał rozpaść się 6 sierpnia 1662 r. na skutek gigantycznego obrywu spowodowanego długotrwałymi opadami i być może lokalnym trzęsieniem ziemi, przez co wierzchołek straciłby ok. 300 m. Śladem obrywów skalnych miały być rumowiska na stokach góry. Hipoteza ta nie została jednak potwierdzona przez badania naukowe, a liczący sobie 2452 m n.p.m. szczyt nadal wspaniale góruje 😉
Nazwa szczytu pochodzi od spiskiej wsi Wielki Sławków. Szlak turystyczny na szczyt wybudował w latach 1901–1908, w znacznej części własnym kosztem, Maximilian Weisz. Wykonana przy tej trasie platforma widokowa na krawędzi Sławkowskiego Grzebienia nazywana jest dlatego „Maksymilianką”.
Grań, czasem wąska i skalista, innym razem szeroka i trawiasta, ogranicza i rozdziela, tworząc labirynt w tatrzańskim krajobrazie…
Kolejne ujęcie i groźne urwiska Sławkowskiego Szczytu spiętrzone nad Doliną Staroleśną
Dzięki oddaleniu od głównej grani Tatr Sławkowski Szczyt jest wspaniałym punktem widokowym. Widać z niego w całej okazałości masyw Gerlacha, szczyty Małej Wysokiej, Staroleśnego, Jaworowych, Ostrego, Lodowych, Pośredniej Grani, Baranich Rogów oraz Łomnicy. Piękno tego widoku zwiększa niesymetryczność budowy całej grani. Na południe stoki nie są strome i opadają na Podtatrze prawie jednostajnymi piarżyskami i płatami kosodrzewiny.
Na północ, w stronę Doliny Staroleśnej, obrywają się znacznie gwałtowniej i są pożłobione olbrzymimi żlebami. Dzięki temu nisko w dole widać ponad 20 stawów rozrzuconych na piętrach i malutką z tej odległości bryłę schroniska Zbójnicka Chata (to ta obmalowana chatka) 😉
W kierunku południowym rozpościera się rozległy widok na Spisz i prawie całe Niżne Tatry.
Na zdjęciu poniżej doskonale widać Królewski Nos, z lewej odchodzi Sławkowski Grzebień
Ale by móc podziwiać takie widoki trzeba było dzielnie maszerować, a momentami nawet gimnastykować się
„Wspinaj się, jeśli potrafisz, ale pamiętaj, że odwaga i siła są niczym bez rozwagi, i że chwilowe niedopatrzenie może zniszczyć całą radość życia. Nie rób niczego w pośpiechu, uważaj na każdym kroku, na początku przewiduj zakończenie”. (Edward Whymper)
Ciekawa trasa i wspaniałe widoki ze Sławkowskiego Szczytu to jeszcze nie wszystkie atrakcje tego dnia. Wchodząc nagle, ku naszej radości spotkaliśmy kozicę. To jedyny rywal człowieka w pokonywaniu skalnych trudności Tatr. Doskonale przystosowana i niebywale zręczna, porusza się nawet tam, gdzie człowiek używa już liny.
Kozice są typowymi zwierzętami górskimi, żyjącymi w piętrach kosodrzewiny, hal i turni na wysokościach od 1300m.n.p.m. po najwyższe szczyty Tatr. Wielkością przypominają domowe kozy, ważą 30–40kg. Charakterystyczną cechą ich wyglądu są haczykowato zagięte ku tyłowi rogi ( u obu płci). Przystosowanie do warunków terenowych przejawia się w specjalnej budowie racic. Zmiennej na przestrzeni roku, szczególnej budowie włosów sierści, dużej sile nóg oraz proporcjonalnej dużej masie i wydolności serca. Po powstaniu w Tatrach Parków Narodowych jednym z najważniejszych zadań stała się kompleksowa i wspólna ochrona kozic. Znacznie wzrosła ich liczebność, ale ze względu na bardzo małe terytorium i brak możliwości migracji nadal jest to gatunek krytycznie zagrożony.
Późno, bo dopiero o 14.30 stanęliśmy na szczycie i aż wstyd się przyznać, ale byliśmy jednymi z ostatnich turystów, którzy tego dnia go zaliczyli. Schodząc (ku naszemu zdziwieniu) minęło nas trzech młodych turystów z ekwipunkiem planujących spędzić tam noc. Oczywiście jest to nielegalne, karalne i niebezpieczne, ale z pewnością jakże ekscytujące.
Na kolejnym zdjęciu obok metalowego krzyża, mój mały taternik Fabianek – dzielny zdobywca Sławkowskiego Szczytu
Mało który 7latek przywozi z wakacji takie pamiątkowe zdjęcia
I uwaga!!! Teraz ogląda w internecie filmiki z wypraw na Gerlacha i mówi, że kiedyś chciałby na niego wejść Kto wie, niekiedy marzenia się spełniają
„Góry to jedyne uniwersalne lekarstwo na wszystkie ludzkie dolegliwości, tam oddychając świeżym, wonnym powietrzem, pojąc się widokiem wiecznie żywej, a wzniosłej natury, można zapomnieć o cierpieniach i troskach”
Ja zapominam… 😉
…a widoki niesamowite!!! W tle widzimy Masyw Gerlacha
Kolejny widok ze Sławkowskiego Szczytu i do tego szczypta humoru:
Hanna Chrzanowska – pedagog, redaktor, literat, pielęgniarka, opiekunka chorych (duchowy ich przewodnik i nauczyciel opieki nad chorymi, organizator pomocy materialnej chorym i wysiedlonym oraz wszystkim, którzy pomocy potrzebowali) miała duże poczucie humoru. Napisała kiedyś w liście: „Orlą Perć od Koziego do Zawratu zrobiłam równe 30 lat temu, wtedy też wlazłam na Świnicę. a Odcinek Orlej do Granatów po Krzyżne przewędrowałam w 1947 roku, kiedy znakomitość rentgenologiczna orzekła, że stan serca grozi mi rychłym zgonem. (…) W rok potem byłam samotnie na Szpiglasowej, nocowałam w Pięciu Stawach (śniadanie: 2 szklanki kawy), zlazłam do Wodogrzmotów(2 szklanki kwaśnego mleka) i przez Waksmundzką (1/2 litra rzętnicy), Gęsią Szyję i Rusinową (1/2 litra śmietany) – powróciłam triumfalnie głodna na Bukowine. (…) czuję się coraz lepiej i kto wie, czy w 80 roku życia nie puszczę się w Himalaje.”
„Bo wtedy, kiedy ruszam do góry, kiedy męczę się z plecakiem na grzbiecie, kiedy spływam potem i trudno mi złapać oddechem jestem ich cząstką. To jest wspaniałe przeżycie, że należę do tego świata przyrody, że nie jestem tylko tym, który się przygląda. To za mało tylko patrzeć. Trzeba walczyć, działać, bać się, cieszyć.” (Wanda Rutkiewicz)
W górach liczy się często nie siła fizyczna, ale siła wytrwałości i upór. Jeśli uda się wejść na szczyt doznajemy wówczas radości zdobywcy
Moi synowie na Sławkowskim Szczycie byli po raz pierwszy w życiu, a ja z mężem i moim bratem zdobyliśmy go już wcześniej, a dokładnie 24 września 2004 roku. Niestety mgła utrudniała wtedy podziwianie widoków, a leżący już śnieg wchodzenie i chociaż wtedy zdobyłam go, to i tak czułam niedosyt i chęć, by ponownie na niego wejść 😉 Teraz wchodząc i zachwycając się widokami poczułam się w pełni usatysfakcjonowana
„W kim tkwi chociaż iskra poezji, ten na widok gór odczuwa do nich pociąg nieokreślony; jest coś, co ludzi tam zwabia. Na górze wydaje się człowiekowi, iż jest bliżej Boga.”(Walery Eliasz Radzikowski)
Raj dla oczu i obiektywu
„Kocham Tatry. Kocham ich pustkę i milczenie, ich martwość o spokój posępny. W ich mgłach błąka się myśl moja i szuka dawnych swoich wierzeń i miłości, uczuć i siły. Po ich dolinach i przełęczach chodzi myśl moja i smuci się, że nie może być ogniem w ogniu, wichrem w wichrze, światłem w świetle.” (Kazimierz Przerwa-Tetmajer)
Wobec majestatu, ale też dostojeństwa gór nabieramy pokory i dystansu do własnego życia oraz do opinii innych. Z perspektywy gór widać właściwą skalę naszych problemów. Można tam tworzyć zarówno plany, jak i podejmować decyzje. Warto więc iść w góry, prawda?
Do Starego Smokowca schodziliśmy tym samym szlakiem Szczęśliwie i przed zmrokiem dotarliśmy do samochodu i powróciliśmy do Bukowiny Tatrzańskiej na nocleg
Podsumowując trasa:
Stary Smokowiec -Rázcestie pod Slavkovským štítom – Sławkowska Kazalnica – Wyżnia Sławkowska Kazalnica – Królewski Nos – Królewska Przełęcz — Sławkowski Szczyt — powrót tą samą drogą – Stary Smokowiec
POZDRAWIAM SERDECZNIE
i uciekam przygotować ostatni już wpis z tatrzańskiego wyjazdu